•๑~ 7 ~๑•
Pov. Polska
Spotkanie dobiegało ku końcowi, szczególnie dla jednej osoby. Stojąc ciągle w koncie obserwowałem i pilnowałem czasu pobytu naszego gościa. Nikt inny nie zwracał uwagi na czas, na mnie, i na fakt tego, że Niemcy jest tutaj cudzoziemcem. Zachowywali się jakbym przyprowadził im nowego kolegę do zabawy. Chwilami nawet miałem myśl, że traktują Niemca, jak atrakcje lub zabawkę.. Obgadali ze sobą wszystkie możliwe tematy, znając już całkowity życiorys Niemca. Nasłuchiwałem ich rozmów, które także starałem się kontrolować. W przypadku gorących chwil i dwuznacznych słów przerywałem wszystko przede wszystkim dla bezpieczeństwa i komfortu Niemca.. Lub mojego..
- Lepiej będzie jak cię odprowadzę- Zwróciłem trafnie uwagę Niemcowi, który włożył na siebie buty. Stałem opart o ścianę wraz ze skrzyżowanymi na piersi rękoma.
- Nie ma takiej potrzeby. Nie chce cię znów dziś kłopotać.. Zrobiłem to wystarczająco tego wieczoru- Odparł, prostując się. Krótko i szybko westchnął, patrząc na mnie ze swoim łagodnym uśmiechem.- Będę iść bezpiecznie przez obrzeża miasta i las. Po drugiej stronie sobie poradzę.
- Idź szybko. Za chwilę będzie dziesiąta. To godzina policyjna. Jeśli cię złapią to nie będzie ratunku nawet ode mnie. Wsadzą cię do paki, a jeśli odkryją, kim jesteś to.. Nawet nie chce myśleć.
- Wcale aż tak słaby i pechowy nie jestem, aby spotkać milicję trzeci raz- Zaśmiał się, drapiąc się szybko i nerwowo po czole.- Chociaż pechem nie mogę nazwać faktu, że zawsze, gdy grozi mi niebezpieczeństwo jesteś tam też ty..- Próba flirtu ze mną poprawiło mi, choć na chwilę humor. Byłem jednak zmęczony dzisiejszym dniem, a nerwy i złe emocje, które wypełniały mój umysł powinny zostać zachowanie we wnątrz. Po prostu nie miałem siły na dwuznaczności z Niemcem.. Milczałem, więc uśmiechając się pod nosem, dając znak, że tekst o dziwo był całkiem trafiony.- Dziękuję ci, że przyszedłeś mnie uratować po raz drugi.. Gdyby nie ty leżałbym teraz obolały.. Znacznie bardziej jednak wolałbym cierpieć katusze niż patrzeć na siniaki na twoim ciele.
- Szybko znikną- Rzuciłem krótko. Aby nie ciągnąć dalszej bezsensownej rozmowy, miałem zamiar pożegnać się z mężczyzną. Ten jednak pokrzyżował mi plany, wyciągając swoją rękę, którą złapał za mój sweter. Spoglądał na mnie, czekając na pozwolenie, które natychmiastowo otrzymał moim dotykiem. Złapałem swoją ręką za tą jego. Powoli podniósł do góry moje ubranie, prezentując jeden z mocniejszych siniaków na mojej tali. Był o okropnej fioletowo-czerwonej barwie. Wyglądał jakby moje wnęttrzności miały się przez niego przelać zaraz. Skóra w tym miejscu zniknęła jakby.. Spojrzałem na niego z powrotem, widząc jego wzrok przepełniony zmartwieniem i smutkiem. Czuje do mnie empatię tak samo, jak ja do niego w tym momencie.- Nie musiałyby nawet znikać. Wtedy miałbym pamiątkę za uratowanie ci życia. Szlachetne by były.
- Aż tak wyjątkowy nie jestem.. Znaczy owszem ty jesteś bohaterem i cudownie mieć blizny, które przypomną ci, że kogoś uratowałeś, ale.. Nie takiego kogoś jak ja. Znaczy- Nie pozwoliłem mu skończyć.
Zbliżyłem się do niego, kładąc dwa palce na jego wargach, czyniąc tym samym, że zamilkł. Nasze ciała były teraz blisko. Stykające się ze sobą biodra oraz trzymane we wspólnym uścisku ręce tworzyły napięcie między nami. Niemiec kontaktował się teraz ze mną wzrokiem. Patrzył na moje oczy, potem na usta, potem na oczy, potem na usta.. Znaki podprogowe działały jak hipnozna na mnie, a moim głównym celem jego twarzy stały się jego usta, w które wpatrywałem się, jak w soczysty piękny duży owoc.. Robiło się gorąco nie tylko Niemcowi, u którego skutecznie mogłem dojrzeć mokre od potu czoło oraz usłyszeć potężnie, prędko bijące serce, próbujące wydostać się z jego piersi. Jego źrenice się rozszerzyły, a usta lekko rozchylił. Z delikatnym uśmiechem, wpatrując się w niego. Zacząłem zmniejszać odległość między naszymi twarzami. Niemcy spanikowany zacisnął mocno rękę na miejscu mojego siniaka.
- Ah.. Kurwa- Syknąłem przez zęby, spuszczając wzrok z Niemca. Nagle piękna powłoka miłosna zniknęła, a my dwaj wróciliśmy do rzeczywistości.
Mężczyzna natychmiast zabrał rękę, podnosząc ją spanikowany do góry. Odsunąłem się od niego jak poparzony przez jego rękę w miejscu siniaka. Zacząłem delikatnie masować to miejsce odwrócony tyłem do gada.
- Przepraszam.. Nie chciałem.. po prostu ta chwila.. Troszkę spanikowałem..!- Szybko mówił. Jego tempo mowy i oddechu wnioskowało, że zestresował się tym wszystkim. Sądziłem, że robię coś, co jest jego marzeniem.- Nigdy nie miałem nikogo i trochę mnie to przerosło.. Przepraszam..- Westchnął ostatnie słowa głęboko widząc, że wcale nie działają na mnie jego słowa.- Przepraszam też za ten wieczór. Nie bawiłeś się wcale dobrze. Prawdopodobnie przeze mnie. Nie chciałem namieszać ci w planie i zabierać ci znajomych..
- Nikt tutaj nie jest winny Niemcy- Głośno Odpowiedziałem zmęczony, słuchaniem jego monotonnych przeprosin. Odwróciłam się do niego przodem, aby nie zachowywać się, jak obrażone małe dziecko. Niemcy nie potrzebnie teraz panikuje i uważa, że wszystko to jego wina.- Nie byłem zły ani na ciebie, ani na moich towarzyszy. Byłem nadwrażliwy.. Bałem się, że ktoś z góry, czyli od kraju, który nas kontroluje mógłby się zjawić i.. Nie byłoby przyjemnie, gdyby akurat ciebie tutaj nakryli. Martwiłem się i stresowałem tym..
- Rozumiem..- Odetchnął cicho zapewne z ulgą. Patrzeliśmy teraz na siebie w chwilowej ciszy.- Skoro już mówimy szczerze o odczuciach to.. Zaproszenie mnie tutaj jest ostateczną odpowiedzią, że pomożesz mi odszukać brata?
- Myślę, że już wystarczająco się wplątałem w twój problem. Pamiętasz, co mi powiedziałeś przy pierwszym spotkaniu?- Uśmiechnąłem się łagodnie.- Sam się wplątałem i sam muszę się wyplątać, więc..
- Oh dziękuje ci bardzo Polsko! Naprawdę jestem aniołem, a nie demonem..!- Krzyknął uradowany, łapiąc mnie za obie ręce. Zacisnął swoje palce na moich dłoniach wciąż, ukazując jak bardzo jest szczęśliwy.
- Słuchaj to oznacza jednak kilka ważnych warunków. Po pierwsze zero regularnych spotkań i takich samych godzin spotkań. Po drugie zero dogadywania się przez telefon, bo trzymają pode mną podsłuchy. Po trzecie spotkania w moim domu lub kogoś znajomego albo w lasach i innych pustkowiach. Zrozumiano?
- Oczywiście! Czy.. Możemy się już umówić na pierwsze spotkanie?- Spytał, wyczekując jedynie tylko słusznej odpowiedzi, którą po chwili uzyskał:
- Spotkajmy się za trzy dni, w lesie przy mieście, który jest przy murze. O godzinie.. Piątej rano.
Pełen entuzjazmu Niemiec rzucił się na moją szyję, tuląc natychmiast mocno w swoją pierś. Niespodziewany uśmiech wkradł się na moją twarz, a ja sam wtuliłem się w jego chudą i wątłą pierś. Otulony przez jego ramiona czułem się pierwszy raz doceniony przez kogoś tak bardzo.. Z mojej strony chciałem zrobić mało istotną rzecz dla niego, a dla Niemca odzyskanie brata znaczyło wiele.. Czułem się w jego oczach i uścisku jak zbawiciel zrównany z Bogiem.
- Dziękuje.. Jeszcze raz za wszystko- Kolejny raz dziękował ze znacznie większym uniesieniem.
W odpowiedzi uśmiechałem się nadal bez końca. Uśmiech nadal nie schodził, gdy Niemiec opuszczał mieszkanie. Pożegnaliśmy się krótko bez żadnych kolejnych zbliżeń. Pożegnanie było dziwne. Moje uczucia w tej chwili były niezrozumiałe pierwszy raz dla mnie. Czułem ulgę, że Niemcy opuścił mieszkanie, a jednocześnie pustkę, że go nie było.. Po zamknięciu drzwi oparłem głowę o drewno głośno wzdychając.
- Idiota..- Zaśmiałem się cicho, ale szybko przestałem. Teraz z poważną miną wpatrywałem się w drzwi.
Zignorowałem jakiekolwiek odczucia i zostawiłem je w przedpokoju. Wróciłem w ciszy i milczeniu do towarzystwa, które zostało w salonie. Nie chciałem ściągać na siebie czyjąś uwagę, jednak było to niemożliwe.
- Długie i namiętne pożegnania hm?- Zapytał z głupawym uśmiechem Węgry. Spojrzawszy dałem mu znak, że nie mam ochoty na głupie teksty.- No już, nie dąsaj się tak.
- On się nie dąsa. Ktoś tu po prostu jest zazdrosny~ - Wyśmiał mnie Jugosławia, uderzając następnie w ramię. Tak samo, jak Węgry go także przejechałem znudzonym, niezadowolonym wzrokiem.- Zastanawiam się, czy chodzi o uwagę, którą w większości poświęciliśmy Niemcowi, czy o niego samego. Obściskujecie się po katach?
- Nikt o nikogo nie jest zazdrosny i nikt z nikim się nie pieprzy za rogiem- Odparłem spokojnie na ich zaczepki. Rozejrzałem się po każdej osobie w pokoju, spotykając się z minami ledwo powstrzymującymi śmiech i patrzące na mnie pobłażliwie.
- Nie mówię, że musicie się od razu pieprzyć.. Po prostu miłość czasem się pojawia Polsko. Nie ma, co panikować- Ciągle odzywał się Jugosławia, który niby chciał zabrzmieć poważnie, ale czułem w jego głosie śmiech z powodu zabawy, jaką sobie urządził moim kosztem.- Jeśli jednak sam twierdzisz, że nic, a nic tam nie ma to chyba nie będziesz miał problemu, jak zaproszę Niemca na randkę... Potem, kto wie coś-
- Nie- Odparłem stanowczo i surowo.- Zostaw go w spokoju i go nie dotykaj. Już nie wiem, czy robisz to specjalnie, aby mnie zdenerwować, czy naprawdę Niemcy wpadł ci w oko.
- Wiesz przyjacielu myślę jednak, że to tobie Niemcy wpadł w oko prędzej- Do rozmowy dołączył się Czechosłowacja, kładąc jedną ze swoich rąk na moim ramieniu. Wywróciłem jedynie oczami na ich chęć wyciągnięcia ze mnie uczuć do Niemca, ale żadnych takich nie było.
- Nie dlatego chcę, aby Jugosławia go nie zapraszał nigdzie, a dlatego, że tym zainteresuje się od razu góra twierdząc, że robicie spisek i to Niemcy wyjdzie cały, a ty może nawet i martwy- Zmarszczyłem mocno brwi, a ręce skrzyżowałem na piersi.- Poza tym Niemcy ma ledwo dwadzieścia lat, a ty prawie trzydzieści.
- Dobra te argumenty są naprawdę dobre i nie mam przebicia- Poddał się największy mężczyzna, podnosząc w tym celu ręce do góry.- Chociaż brakuje mi tutaj faktu, że lecisz na niego i to ty masz ochotę się z nim przespać..
Zakrykem twarz jedną ręką, wycierając zmęczone oczy. Wmawiają mi swoje głupie poglądy i kłamstwa na mój temat. Wcale nie są mną ,aby stwierdzać tak oczywistą głupotę. Owszem moje zachowanie podczas spotkania z Niemcem było dziwne i mogło być dwuznaczne, ale byłem wściekły na znajomych. Niemcy to chłopak wychowany za murem nie zna dobrze życia, ale też nie zna nas i naszych znaków, żartów. Zabawa jego uczuciami, zachowaniem była niepotrzebna i wcale im nie zapewniała dobrej zabawy tak jak teraz podpuszczanie mnie i wmawianie miłości do Niemca, ale.. Kłamstwo powtarzane tysiąc razy staje się prawdą..
- Mam dość. Cały dzień mam was wszystkich i wszystkiego dość- Warknąłem, podnosząc się niespodziewanie z kanapy.
Bez żadnego innego słowa skierowałem się na korytarz, a następnie do drzwi kierujących do łazienki. Zamknąłem się tam, stając przy umywalce. Oparłem o nią swoje ręcez a głowa była rozluźniona i spuszczona w dół. Za drzwi dochodziły głośne śmiechy i pokrzykiwanie za mną. Nie reagowałem na to, próbując zachować chociaż trochę mojego spokoju. Jugosławia mnie nie sprowokował, ale zdenerwował głupimi gadkami pozbawionymi sensu. Robił to wyłącznie dla swojej czystej zabawy i wyśmiania się. Wszystko, co gadał było fałszem i wyssaną z palca teorią.
Ja i miłość? W aktualnych czasach to ostatnia rzecz, o jakiej bym myślał. Nie potrzebuje tego do życia tym bardziej że miłość jedynie niszczy i pozbawia człowieka racjonalnego myślenia. Uczucia do Niemca nie istnieją.. Czuje do niego jedynie wyłącznie sympatię i empatię. To, co robię dla niego robię wyłącznie z czystej chęci pomocy..
- Ja i Niemcy? Pff naprawdę zabawne- Powiedziałem sam do siebie, uśmiechając się rozbawiony i spoglądając na samego siebie w lustrze. Patrzyłem się w swoje oczy nadal, utrzymując szeroki uśmiech.- Na, co się gapisz? Mówię prawdę.
- Polsko- Do moich uszu doszło głośne pukanie. Oderwałem się od umywalki, a także skręciłem głową w bok, czekając, aby usłyszeć, kto dobija się do mnie.- Tu Rumunia mogę wejść?
Niechętnie zbliżyłem się do drzwi, które otworzyłem. Kobieta od razu wyślizgnęła się do środka, zamykając za sobą wejście. Odsunąłem się, aby zrobić dla niej miejsce. Nie spokojnie zacząłem chodzić po małym pomieszczeniu, spodziewając się jakie słowa mogę usłyszeć. Rumunia jest kochana i czasami jest jak matka dla naszej całej grupy. Najmilejsza i pomocna osoba. Jednocześnie na prawdę czasem bywa niebezpieczna czego mógł doświadczyć sam Węgry, jej teraźniejszy kochanek. Bywa też trudna w rozmowach.. Rumunia dobrze odczytuje uczucia z ludzi, a unikanie z nią rozmowy na temat czegoś wrażliwego jest całkowicie niemożliwe. Ta kobieta zawsze znajdzie odpowiednią chwilę na zaatakowanie.
- Nie jestem zakochany w Niemcu. Ledwo, co go znam, nie wiem, kim jest. Żadne uczucia między nami nie występują. Pomagam mu, bo czuję wyłącznie empatię i szkoda mi tego młodego- Stanowczo postawiłem sprawę przed nią, stając w końcu w miejscu.
- Ostre warunki- Uśmiechnęła się krótko.- Nie jestem tu, aby się nabijać z ciebie jak chłopcy. Po prostu.. Nie chce mówić, że możesz być zakochany, ale może chwili zauroczony?
- Nic z tych rzeczy- Odparłem, krzyżując ręce na piersi.
- Polsko zamykasz się na swoje własne uczucia. Nie możesz całe życie żyć w zamknięciu i przetrawić, jakiekolwiek odczucia.. Te najlepsze i najmilsze uczucia.. Nie wiem z czego to wynika.. Czy ze strachu, że ktoś mógłby się dowiedzieć, czy z zawstydzenia, a może kompletnie czegoś innego.. - Powiedziała, łapiąc w uścisk swoje dwie ręce.- Nie chce, abyś przegapił szansę na miłość. Jeśli się boisz rozumiem to, ale.. Myślę, że Niemcy będzie zasługiwał na prawdę. Nie wódź go i nie baw się nim. Błagam.
- Ja.. On.. nic..- Zawiesiłam się w mówieniu.
Zabrakło mi jakichkolwiek słów po monologu Rumunii. Rozumiem, że może się martwić samym faktem, że dawno nikogo nie miałem, a jakie kolwiek bliższe kontakty były jedynie związane z seksem. Rumunka nie chce, abym wykorzystał tak Niemca.. Ja też tego nie chce.. Przecież nic z nim nie chce..
~~~~~~~~~
Taki tam Germaniec cię podnosi Polska..🤨🧐😧.
Kremelka~
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top