•๑~ 6 ~๑•

Pov. Niemcy

Dotyk Polski, jego pochłaniający wzrok, zakłopotał mnie. Zmieszany odwróciłem głowę powoli zaczynają czuć się niepewnie i niekomfortowo. Jak wcześniej byłem w zupełności przed nim otwarty tak teraz.. Dziwne dreszcze przeszły przez mój kręgosłup, a jego zachwyt i ciekawość nad moim ciałem przypomniał najgorsze. Zaczynało mi się robić ciepło, a wręcz piekielnie gorąco. Całe to uczucie natychmiast przeszło w fizyczną formę, gdyż cała moja twarz wymalowana była czerwienią. W tej właśnie chwili Polen zabrał swoje palce, uwalniając mnie z niekomfortowej sytuacji.

- Przepraszam, nie powinienem- Odparł, a następnie stanął na proste nogi wciąż jednak, będąc bardzo blisko mnie. Pomimo tego, co zrobił nie czułem niechęci do niego samego. Wraz z końcem jego dotyku skończyła się stresowa sytuacja, a Polska z powrotem stanął się idealny.- Jesteś nieźle uzbrojony. Zaczynam się powoli obawiać. Kto wie, możesz sobie mnie ugryźć i porwać bez żadnych konsekwencji- Zażartował, uśmiechając się szeroko.

- Ta.. Nie często to robię, jest dziwne uczucie.. Całe to napięcie- Wydałem zakłopotany, zabierając ręce od mężczyzny. Dziwnie mi było je trzymać bez żadnego powodu na jego talii.- Czasami się boje się kropelka jadu spłynie do mojego gardła i sam siebie zatruje.

Polak parsknął cicho śmiechem, machając głową na boki. Jego reakcja była urocza, wywołująca natychmiast uśmiech u mnie.. Takiego chciałbym z niego robić.. Szczęśliwego, uśmiechniętego, rozweselonego..

- O ile potrafiłeś obronić się teraz to nie umiałeś tego zrobić za pierwszym razem- Odparł już z znaczą powagą w głosie.- Wciąż jesteś w niebezpieczeństwie.

Spuściłem delikatnie głowę w dół, słuchając jego karcenia mnie. Czułem się jak nastolatek, który złamał zakaz dany przez ojca. Skuliłem się bardziej w sobie, łapiąc obie ręce w mocny uścisk przede mną. Patrzyłem na Polskę, który bez żadnych uczuć wpatrywał się we mnie. Zdawałem sobie sprawę, jakie słowa zaraz padną. Łudziłem się tylko, myśląc, że będzie dla mnie łaskawszy za pomoc w obronie.. Tego ataku wcale by nie było, gdybym się tutaj nie pojawił.

- Wracaj pod mur, a najlepiej to za niego- Postawił przede mną prosty rozkaz, odwracając się tyłem. Powoli zaczął kierować się w stronę jednego budynku.

Nie zrezygnuje z kolejnej szansy. Nie zrezygnuje już w ogóle z uratowania brata i spotkań z Polską. Nawet jeśli on zrezygnuje z pomocy dla mnie.. Nie odpuszczę..

- Jestem tutaj, aby uratować brata. Nie zamierzam się nigdzie ruszyć- Stanąłem na swoim łapać dłoń Polaka. Przez mój mocny uścisk polska delikatnie został pociągnięty w moją stronę i natychmiast także się odwrócił. Na jego twarzy malował się grymas niezadowolenia i zawiedzenia.

- Jako gospodarz tych terenów nie pozwolę ci tutaj zostać. Zrobię wszystko, abyś wrócił do swojego pięknego i idealnego życia, z którego nie potrzebnie rezygnujesz- Warknął, stając ze mną twarzą w twarz.- Naucz się doceniać, to co masz, bo nie każdy ma tyle szczęścia, co ty.

- Przyprowadź mi brata, pozwól mi go zobaczyć i przytulić. Natomiast ty sam.. Całuj mnie..- Powiedziałem, brnąc w jego warunki.

Polen zmarszczył swoje brwi. Nie było to wywołane jednak złością lub poczuciem poniżenia przeze mnie. Chyba aż tak gotowy nie był, abym mógł powiedzieć takie słowa prosto w jego twarz, znając go zaledwie jeden dzień. Przez jego dziwny wzrok zostałem trochę wybity z tego poważnego rytmu. Zawstydzony uciekłem wzrokiem trochę niżej, próbując zakryć czerwoną, płonącą twarz.. Czułem taki wstyd..

- Niemcy to była przenośnia. To logiczne, że nie będę mógł zrobić niczego dla ciebie. Nawet nie wiem, czy będzie mi można- Westchnął krótko.- Zrozum, że jedyną osobą, która może coś zrobić to ty sam. Musisz wracać do swojego domu po drugiej stronie muru.

- Nie zamierzam się stąd ruszać bez brata. Obiecałem sobie, że dziś w końcu zacznę go poszukiwać- Zacisnąłem w pięść swoje obie ręce.- Jeśli nie mogę liczyć na ciebie to nawet nie zamierzam, bo.. poradzę sobie doskonale sam.

Poważny wzrok Polski zaczął powoli się załamywać, a mężczyzna wybuchł głośnym śmiechem. Stałem po prostu prosto, próbując wciąż udawać moją dużą pewność siebie. To bezczelna manipulacja emocjami Polski, ale.. Fakt jest taki, że nie zrobię tego bez niego.. Muszę się chwycić już czegokolwiek.

- Świetnie się ubawiłem na prawdę- Odetchnął cicho, a szeroki, zadowolony uśmiech nie schodził mu z twarzy.- Naprawdę sądzisz, że byłbyś w stanie tutaj przetrwać? Dwa razy zostałeś złapany. Dwa razy próbowałeś uciec, dwa razy ci to nie wyszło. Moja interwencja jedynie pomogła- Powiedział powoli i o dziwo spokojnym głosem. Zbliżył się znacznie do mnie, a nasze twarze dzielił już milimetry.- Niemcy nie poradziłbyś sobie i gdyby nie ja dawno byś trafił na jakiś dołek bądź pod same nogi góry.

- Pierwszy raz tak.. Drugi.. Pozbyłem się ich sam, ale za cenę twojego zdrowia- Westchnąłem, oddychając trochę głośniej. Napięcie było ogromne, a stojący tak blisko Polak był, jak cegła, naciskając na moją pierś. Zaczęła trwać cisza między nami przerywana przez moje potężne bicie serca.- Owszem masz rację.. Nie pomogę sam sobie.. I o to właśnie chodzi.. Potrzebuje cię.. bo jesteś znacznie lepszy we wszystkim tutaj.. Nie tak sobie wyobrażałem to miejsce, a teraz będąc rzucony na głęboką wodę nie potrafię wypłynąć.. Moje oczekiwania stały się fałszem i.. Ciężko mi się z tym pogodzić.

- Niemcy- Cicho szepnął Polska, łapiąc za moje obie ręce.- Też straciłem brata, o którego próbowałem walczyć.. Nadal masz te oczekiwania, że go tutaj znajdziesz bez problemu.. Droga nie będzie wcale taka łatwa, a my musimy być ostrożni. Nie chce, abyś robił sobie nikłe nadzieję, że go ujrzysz.. Bo ja sam nie mogę ci tego zapewnić.

- Pomimo twojego anielskiego i boskiego wyglądu wiem..- Spuściłem wzrok w dół, wpatrując się teraz w nasze splecione w uścisk ręce.

Bolały mnie słowa mężczyzny z tych terenów, ale musiałem się zderzyć w końcu ze smutną prawdą.. Wmawianie sobie nadziei, przekonań i kompulsywne myślenie pozytywne nie pomogłoby, a jedynie, gdyby zostało wszystko nagle zniszczone pogorszył by mój umysł.. Polska jednak wydawał się na tyle silny, pewny siebie, że zapewnił mnie bez słowa, że jest w stanie uratować mojego brata.

- Chodźmy, bo czuję się jak atrakcja dla tych wszystkich ludzi- Wymamrotał jakby do siebie. Złapał za moją rękę powoli, ciągnąc mnie w stronę budynku, do którego wcześniej zamierzał się udać. Zgodziłem się, idąc po prostu za nim. Jego kierunek w stronę mieszkania w bloku był dla mnie potwierdzeniem, że Polak chce mi pomóc i podejmuje się wyzwaniu. Gdyby było inaczej upierałby się, że muszę wracać pod mur.. Spoglądałem na jego sylwetkę z tyłu. Zapewne próbował ukryć swoje współczucie, empatię i małą dawkę przyjaźni kierowaną do mnie. Poznałem Polskę jako twardego odważnego faceta. Kreował się cały czas na takiego. Teraz widzę, że nie zamierza ściągać tej maski, a emocje chce tłumić w sobie.. Jego zimne bezuczuciowe nastawienie wcale nie oznacza, że nie czuje żadnego uczucia do mnie.. Muszę mieć u niego duże szanse..!- Posłuchaj. Będziemy teraz w mieszkaniu z moimi znajomymi. Nie traktuj tego, jak szansa na zaprzyjaźnieni się i znalezienie znajomych do pogadanek i spotkań. To, co wydarzy się w tym domu zostanie tam.

Pomachałem natychmiast szybko głową, dając znak, że zrozumiałem warunki. Mężczyzna chwilę wpatrywał się jeszcze we mnie i w końcu otworzył drzwi, wpuszczając mnie pierwszego. W progu przywitała mnie cicha muzyka dochodząca z głębi mieszkania. Unoszący się zapach działał pobudzająco na mój drugi zmysł- węch. Pachniało po prostu pięknie.. Tak jak pachniał Polska.. Muzykę umilały rozmowy, a także ciche chichotanie. Wychyliłem się z przedpokoju, próbując dojrzeć, co takiego dzieje się prawdopodobnie w salonie. Nie byłem pewny, czy było mi można wejść tak po prostu.

Polska rozkazał mi zdjąć buty. Posłusznie wykonałem polecenie, będąc zaciekawiony panującymi warunkami w domu. Gdy wyprostowałem się czułem na sobie wzrok Polski.. Spojrzałem też na niego z łagodnym uśmieszkiem na twarzy, ale najwidoczniej coś go nie pokoiło. Tak jakby chciał przekazać mi przez wzrok ,,błagam bądź normalny". Nie zamierzam się skompromitować przed ludźmi, którzy tam siedzą i zrobię to dla Polski.

W końcu ruszyliśmy wzdłuż korytarza. Polen trzymał mnie za rękę, prowadząc jak dziecko. Wciąż posłusznie słuchałem go i stawiałem każdy krok za nim. Stanąwszy w drzwiach ujrzałem duży salon wypełniony różnymi demonami. Przeleciałem każdą postać osobno wzrokiem, zatrzymując się ostatecznie na Polsce. Wszyscy wyglądają tak pięknie, jak Polen.. Uśmiechnąłem się nienaturalnie i bez wpływu na to. Moja rękę i twarz zaczęły się pocić, co wyczuł Polska, który nadal trzymał moją dłoń, która zaczęła się ślizgać na tej jego. Serce zaczęło bić szybciej, a twarz.. Cóż paliła się z zauroczenia.

- Towarzysze, to jest- Zaczął starszy Polak, lecz słowa z jego ust zostały wyrwane przez kogoś innego.

- To ten facet, którego gonili milicjanci- Zaśmiał się głośno jeden z dziwniej wyglądających demonów..- Masz szczęście, że wpadłeś akurat na Polskę, wyszedłeś cało, a on..

- To Niemcy- Skończył w końcu Polen, ignorując swojego przyjaciela.- Niemcy to po kolei, Węgry, Rumunia, Jugosławia i Czechosłowacja.

Każdy z nich po wymieniu imienia pomachał do mnie zwykłym skinieniem głowy na przywitanie. Ja natomiast wyciągnąłem rękę w celu odmachania do nich. Sam już nie byłem pewny, co robię..

- Znacie się widzę bardzo dobrze. Polska nam się nie chwalił, że mamy tutaj jakiegoś nowego...- Głosu udzielił.. Chyba Węgry? To naprawdę trudne zapamiętać imiona, gdy przede mną stoi gromada pięknych krajów..- Wyglądasz znajomo Niemcy, aż za bardzo.

- Tak, to syn..- Odparł, stojący koło mnie mężczyzna.

Towarzystwo od razu uległo dziwnej zmianie. Milczenie ze strony każdego niepotrzebnie podnosiło napięcie. Dziwne uczucie zajęło całe moje ciało.. Polska mnie zna.. Oni wszyscy mnie znają.. Przez mojego ojca.. Ale kim oni są? Dlaczego znali go, dlaczego ja ich nie znam? W co oni są niby zamieszani..?

- Cóż... Niemcy jest spoza murów. Kompletnie nie odnajduje się w naszym świecie i potrzebuje trochę pomocy- Odezwał się mój niebiański mężczyzna.

- Na pewno się odnajdzie u nas- Rzekła jedyna kobieta w pomieszczeniu. Po krótkiej chwili znalazła się już przede mną, wyciągając jedną dłoń w moją stronę. Jej ckliwy i czarujący uśmiech rozgrzał moje serce od wewnątrz. Była starsza ode mnie, a jej przyjemny do słuchania głos mógłby każdemu przypomnieć o głosie własnej matki.- Rozgość się śmiało. Masz na coś ochotę? Kawa? Herbata? Woda? Może szklaneczka czegoś mocniejszego hm? Hah..

Złapałem za jej dłoń witając się z nią, a także, machając głową na każde jej słowo. Czułem się doceniony, że z troską pytała mnie o moje potrzeby. W aktualnej sytuacji, jakiej się znalazłem w tym pokoju czułem się wyjątkowo.. Każdy wzrok był skierowany na mnie, ale nie był on pogardliwy lub pełny niechęci, nienawiści. Pierwszy raz czułem się jakbym spotkał kogoś takiego samego, jak ja..

- Nie, nie.. Nic mi nie potrzeba naprawdę. Myślę, że rozgoszczę się i później poproszę o coś, jeśli będę miał ochotę- Grzecznie odpowiedziałem z szacunkiem do starszej.- Dziękuje bardzo.

- Rozkoszny i taki miły chłopak z ciebie- Skomplementowała mnie.- Skoro jesteś nowym przyjacielem Polski, to też możesz się nazywać naszym przyjacielem.

Mój uśmiech osiągnął limit utrzymywania się tak wysoko i tak mocno. Te kilka słów sprawiło mi naprawdę przyjemne uczucia, które wmawiały mi, że możemy się polubić..

W końcu zająłem miejsce na kanapie obok mężczyzny, który wcześniej wepchnął się Polsce w przedstawieniu mnie. Był go Czechosłowacja. Był najciekawszą osobą z grona. Wyglądał najdziwniej, a jednocześnie ta dziwaczność dodawał mu swoistego uroku.

- Skąd w ogóle pomysł, aby znaleźć się tutaj? Pod murami czyhają często strażnicy, a raz nawet widziałem, że stawiali tam druty kolczaste- Zwrócił uwagę Węgry, który siedział naprzeciwko mnie na fotelu.

- Poszukuje mojego brata. Nazywa się NRD.. Zazwyczaj jednak inni mówią na niego wschodni przynajmniej bliscy- Odparłem, kładąc ręce na kolana.- Jesteśmy dosłownie tacy sami. Pomimo dużej różnicy wieku między nami, jesteśmy tak jakby bliźniakami..

- Tak, tak.. Kojarzę go- Mruknął mój rozmówca. Nie wyglądał na zainteresowany na dalszą rozmowę. Wręcz stał się zamyślony przeze mnie i moje słowa..

- Nie trudno was nie skojarzyć z takim wyglądem. Wyróżniasz się w tłumie i to naprawdę wspaniałe. Nie być jak każda inna jednostka- Dalszą rozmowę pociągnął Czechosłowacja, spoglądając teraz na mnie.- Skąd taki wyjątkowy wygląd?

- Dziękuje bardzo.. Owszem jestem wyróżniający się w tłumie i to czasami przygnębia bardziej niż cieszy.. Czasami jednak uświadamiam sobie, że jestem kimś naprawdę wyjątkowym..- Uśmiechnąłem się, czując kolejny raz, że wszyscy z uwagą nasłuchują mojej historii.- Ciężko to pojąć, ale jestem w pół jaszczurką, a pół salamandrą. Mam i gadzie cechy i płazie. Stąd dziwne połączenia cech.

- Piękne połączenia.. Coś niemożliwego stało się możliwe- Pochwalił mnie kolejny raz.

Na moją twarz wylał się kolejny raz duży rumieniec. Spanikowany i zawstydzony uciekłem wzrokiem na stojącego ciągle przy wejściu Polaka. Był zamyślony. Oderwany jakby od rzeczywistości. Jednocześnie nasłuchiwał dokładnie naszej rozmowy.. Nie wyglądał na dumnego, że zachowujemy się jak dobzi starzy znajomi.. Pamiętam ostrzeżenie, jakie mi dał i przypominał, że nie jestem tutaj, aby szukać znajomych.. Mam nadzieję, że nie złoszczę go moim zachowaniem.

- Cóż ty też wyglądasz na prawdę wyjątkowo.. Masz dwie pary rąk, nie harmoniczne połączenie demonicznych cech- Rzekłem, kontynuując rozmowę.

- Powstałam z połączenia dwóch demonów- Oznajmił.- Zazwyczaj mówię w wersji kobiecej lub mężczyzny. Są we mnie dwie osoby. Jeden mężczyzna i jedna kobieta.

- Oh.. To brzmi tak.. Jednocześnie strasznie, ale i pięknie.. Tak jakby dwóch ukochanych połączyć w jedno ciało, aby już zawsze mogli być i trwać przy sobie..

Ze strony Czechosłowacji usłyszałem cichy śmiech. Inni w kole także uśmiechnęli się krótko i przyjaźnie.. Po krótkiej chwili dostałem w końcu odpowiedź:

- Bystry jesteś. W zasadzie to prawda. Słowacja i Czechy kochali są bardzo mocno. Gdy wyszło na jaw, że jedno z nich może zginąć drugie nie potrafiło się z tym pogodzić.. Zagrożenie życia doprowadziło ich do ostateczności, czyli połączenia się.. Czasami czuje się jak owoc ich miłości albo dziecko.. Pomimo że tak naprawdę jestem nimi dwoma.

Wpatrywałem się w jego twarz zaciekawiony i oczarowany jego historią.. Była cudowna. Tragiczne wydarzenie połączyło na zawsze dwójkę zakochanych w jedno.. Każdy zakochany marzy wyłącznie o jedności ze swoim obiektem westchnień. Jeśli miłość jest prawdziwą znajdą sposób, aby być jednym sercem, jedną dusza.

- Już wystarczy tych wzruszających historyjek o miłości- Wtrącił się znudzony i zażenowany historią, którą zapewne słyszał już milion razy Jugosławia. Siedział centralnie obok mnie na fotelu i wpatrywał się w naszą dwójkę zmęczony naszym gadaniem.

- No proszę największy maruda, człowiek bez umysłu tylko kupa mięśni się odezwał. Jak przeczytasz jakąś książkę to możemy pogadać- Obraził się Czechosłowacja, krzyżując na swojej piersi dwie pary rąk.

- Jestem realistą, a mądrość moją mam wrodzoną- Odparł dumnie, uśmiechając się.

Po krótkiej chwili jego wzrok spoczywał teraz na mnie. Zarumieniłem się natychmiast na twarzy, wiedząc, że zwrócił na mnie uwagę.. Mężczyzna był bardzo dobrze widocznie umięśniony i wielki.. Poza tym był także przystojny oraz jakimś cudem miał pewną dawkę słodkości w sobie. Zarumieniony z uśmiechem, który pojawił się niespodziewanie i samowolnie na twarzy patrzyłem na niego jak zakochany.

- Chciałbym być tak samo silny, jak ty.. Pewnie potrafisz podnieść cały dom..- Powiedziałem, na co wszyscy wokół zaśmiali się cicho oprócz jednej osoby. Polska ponuro ciągle stał przy ścianie. Patrzył na nas, a w szczególności na mnie z miną pełną wyrzutów. Sam już nie wiedziałem, o co chodzi.. Czy zrobiłem coś źle..?

- Aż tak dużo nie potrafię młody, ale myślę, że na spokojnie bym podniósł z trzy osoby z tego grona na raz- Odparł z przyjacielskim uśmiechem, który odwzajemniłem.- Ty wcale też źle nie wyglądasz. Wiesz mięśnie nie każdemu pasują i też nie każdy na nie leci. Na pewno znajdzie się ktoś, kto polubi te twoje chude nóżki i ręce- Jugosławia, mówiąc ostatnie słowa przejechał mnie wzrokiem z dołu do góry ,zatrzymując się na moich oczach. Ta zwykła chwila narobiła mi więcej zawstydzenia, a tym samym rumieńców na twarzy.. Wystarczyło jedno słowa z jego ust, a już się rozpływałem.

- Cóż.. To oczywiste.. Jakoś jeszcze jednak nikogo nie znalazłem zainteresowanego moją osobą- Położyłem rękę na swoim ramieniu, uciekając zakłopotany wzrokiem w tym samym czasie. Dziwnie zaczęła wyglądać ta rozmowa..

- Aż się dziwię mały. Ludzie czasami są ślepi na dzieło sztuki. Jednak ja lubię sztukę i potrafię ją rozpoznać. Jeśli- Nie skończył, gdyż przy naszej dwójce pojawił się niespodziewanie Polska.

- Niemcy posmakuj tego, to najlepsze dzieło Rumuni. Posmakujesz i się zakochasz. Na pewno byłoby jej miło, jeśli byś tego zasmakował- Szybko powiedział, a do moich rąk wepchnął talerz z kawałkiem zapewne ciasta drożdżowego..

Nastała cisza w pokoju. Każdy patrzył na Polskę dziwnie, a potem wymienili się spojrzeniami sami ze sobą. Ja także nie rozumiałem zachowania Polaka.. Był dziwnie agresywny, ponury i tak łatwo udawał, że jest wszystko dobrze.. Czuje się trochę winny.. Czy to był błąd tutaj przychodzić..?

Mimo wszystko uśmiechnąłem się do demona, patrząc prosto w jego oczy z wdzięcznością i chęcią zrozumienia jego zamiarów. On także się usmiechnął powoli jednak, spuszczając swój wzrok. Za nim odszedł złapał mnie za rękę, a bardziej to przejechał swoimi palcami po tej mojej. Czułem jakby dawał mi jakiś znak, ale nie potrafiłem go zrozumieć.. Kompletnie nie umiałem w tej chwili rozszyfrować go.. Gdy odchodził spojrzał na Jugosławię, jednak nie widziałem w jaki sposób. Mężczyzna siedzący na fotelu natomiast patrzył z zadziornym uśmieszkiem i zdumieniem. Tak jakby udało mu się zrozumieć zachowanie Polaka i najwidoczniej musiało go to bawić. Rozejrzałem się po każdym innym członku tego zbiorowiska. Każdy z nich dziwnie się uśmiechał i patrzył na Polaka... Chyba nie jestem na tyle blisko, aby rozumieć i znać go.. W zasadzie w ogóle go nie znam.. Spuściłem lekko wzrok w dół, patrząc na kawałek ciasta. Dziwnie posmutniałem przez moje własne myśli..

~~~~~~~~~~~~
Germaniec coś lubi bardzo słowian w przeciwieństwie do ojczulka (⁠ ⁠´⁠◡⁠‿⁠ゝ⁠◡⁠'⁠).

Kremelka~

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top