°๑~ 26 ~๑° (+16)!

Pov. Polska

Księżyc kierował się ku zniknięcie z nieba, a wraz z tym ogień coraz mniej zażył się, dając miejsce dla niedługo wschodzącego słońca. Wciąż wokół było ponuro i zaczynało być chłodniej jak bywa to o wczesnych porannych godzinach. Nie przeszkadzało to całemu pijanemu i wesołemu towarzystwu, które z chęcią popisywało się i śmiało. Wciągnięty w ten dziwny alkoholowy trans Niemiec porzucił racjonalne myślenie, chcąc pokazać jaki to dojrzały i odważny nie jest. Oglądanie tego widoku z boku jako jedyna, pomimo dużej ilości wypitego alkoholu, trzeźwo wciąż myśląca osoba męczyło mnie. Dlaczego miałbym ciągle uśmiechać się na widok idiotyzmowi całego towarzystwa i żartów, które urządzali sobie z nieświadomego Niemca? Ani na chwilę nie odstępowali go, aby kolejny raz powtórzyć ten sam żart, wytknąć mu przeszłość. Pijaństwo osiągnęło taki szczyt, że byli w stanie rzucać w stronę Niemca obelgami takimi jakimi nazwali by jego ojca. German nie zniechęcał się sądząc, że to tylko kolejne wspaniałe ksywki, które z chęcią powtarzał. Wyglądali jak żałośni nastolatkowie, którzy przez przypadek dorwali się do alkoholowej półki ojca, aby potem udawać jacy to oni nie są dojrzali od innych, jak na swój wiek.

Obelgi przestały narastać, a zastąpiły je śpiew wszystkich. Pomimo tak złej pamięci w stanie alkoholowym dobrze im szło śpiewanie chórkiem. Niektórzy wyrywali się nawet do tańców, trzymając siebie na wzajem, aby nie upaść na zimną, brudną ziemię. Uśmiechałem się pod nosem, oglądając ich upadek moralności. Wzrokiem jedynie pilnowałem Niemca, który nie był skory do tańczenia z kim kolwiek. Brzmiało to jak pewne wyzwanie, aby go w to wciągnąć.. Gdy cała grupka oddaliła się od młodego Niemca w końcu, pozostawiając go wyłącznie samego. Oddając się otworzyli niewidzialną klatkę, w której siedział. Nie chciałem być jednak jednoznaczny i tak prosto dać się sam z siebie w ręce zachodniego. Pozwoliłem sobie na chwilową gierkę z nim wyłącznie znakami podprogowymi wysyłanymi przez spojrzenia, uśmieszki, wywracanie oczami.

Na początku nalegałem na niego wzrokowo. Minęła dłuższa chwila, gdy podpity umysł Niemca dał mu w końcu jakiś znak, że spoglądam na niego zainteresowany. Pijaństwo dało o sobie znać poprzez szeroki i krzywy uśmiech malujący się na jego twarzy. Pod nosem prychnąłem śmiechem, ukazując mu jednak że mało to robi na mnie wrażenia. Niespodziewanie zaczął wymachiwać rękoma jakby chciał do mnie przemówić obrazkami. Przesłałem mu w odpowiedzi krzywe spojrzenie. O tyle ile Niemiec na trzeźwo jest zbyt wstydliwy i często nie potrafi odwzajemnić flirciarskich spojrzeń i zagryzania warg tak, będąc pijanym nie potrafił nic zrozumieć. Było to całkiem atrakcyjne i rozczulające.. W tym stanie nie muszę go wcale podchodzić. Wystarczy jeden ruch prosty, gdyż tylko i wyłącznie prostotą i otwartością dojdą do sedna. Zamrugałem do niego, a po sekundzie, przeskakując kawałek nad ogniem rzuciłem się w jego ramiona na jego kolana. Skoczyłem jak wygłodniałe zwierzę polujące właśnie na swoją ofiarę, która na resztę dnia w zupełności wystarczy.

- m.. Polen..-Wymruczał, chwytając mnie w swoje sidła, w tak zwany uścisk.- Wiesz.. ehm.. gdybyś miał tylko cycki mógłbym się w nie teraz wtulić i je wielbić wiesz?

- Czuje się urażony.. i twoja duma też tak powinna się czuć- Prychnąłem, odwracając głowę z uśmiechem. Gdy kolejny raz miałem otworzyć usta Niemcy swoją nad wyraz ciepłą o dziwo mniej suchą niż reszta ciała ręką wjechał pod mój sweter w miejsce piersi, której nie posiadałem. Jego twarz nie oddawała tego, co właśnie uczynił. Był jakby obojętny, zachowywał pozory i swoją moralność pomimo tego, że nawet na trzeźwo nie byłby w stanie złapać mnie za rękę.. Niemcy potraktował mnie surowo jak kawałek przedmiotu. Wielu takich mężczyzn znałem. Długimi latami byłem traktowany jak zwykła zabawka, kawałek mięsa, które zamierzali oprawić niestarannie. Chwytali mnie tak jak chcą i gdzie chcą. Dominowali pomimo, że nie potrafili, sądząc że uderzenia, mocne chwytanie moich delikatnych kończyn dają im szansę poczuć się w końcu kimś więcej. Jednak Niemcy robił to inaczej. Zaczął poruszać dłonią, imitując jakby trzymał w dłonią całą pierś. Czułem w nim delikatność i wciąż niepewność. Robił to, co chciał, ale jednocześnie wciąż się obawiał.. Lekka niechęć ze strony mózgu zawitała we mnie. Okropne wspomnienia, zabawiania się nad moim ciałem, jak ktoś chciał i gdzie chciał przyćmiewała mi widok. Wpatrując się jednak w idealny naturalny wyraz twarzy Niemca pozwalał mi choć na chwilę wbić  do głowy, że ten kto mnie teraz dotyka to on.. Dziwne uczucie pojawiło się w moim podbrzuszu. Pojedyncze zahaczania o mój sutek, o który ocierał rękę przyprawiał mnie o dreszcze. Niemcy i ja byliśmy nieświadomi tego, że jaszczur doprowadzał mnie tym do szaleństwa i podniecenia. Ciche westchnięcie, czerwona twarz zalana rumieńcami, motylki w brzuchu to wszystko było dziwne.. Nie znane..

- Zatańczmy..- Mruknąłem, chywytając swoją ręką te jego. Szybko zrozumiał komendę i jak posłuszny pies wyciągnął dłoń spod mojego swetra. Towarzystwo zauważając, że jako jedynemu udało mi się wyciągnąć twardo stawiającego mu na swoim Niemcowi do podniesienie się. Nawet, jeśli zachowywał się jak nieświadome i nie wiedzące, co dzieje się dookoła dziecko, które trzeba było prowadzić za rękę.

- Nie idzie mi dobrze w tańcu.. Czy muszę robić jakieś konkretne ruchy? Obkręcając tobą..? A może ty mną?- Zdezorientowany mężczyzna trzymał mnie za nadgarstki, wychylając się chwilę, aby obejrzeć moje ciało z każdego kąta jakby szukał idealnej części mojego ciała, którą zaatakował by, aby pociągnąć mnie do tańca.

Przekazała mu, aby rozluźnił uścisk na moich nadgarstkach. Wolnym dłoniom pozwoliłem poruszać się tak jak tylko chciały, w rytm muzyki. Wylądowały szybko na klatce piersiowej wyższego, smukłego mężczyzny. Wodząc nimi krótko po jego ubraniu uwiesiłem się na jego szyi, oplatając je ostatecznie stabilnie, tak jakbym chciał ukręcić mu kark. W konsekwencji nasze ciała styknęły się ze sobą kilkukrotnie, ostateczne, zlepiając się ze sobą. Niemcy wyczuł rytm moich ruchów, wykazując to ocieraniem się o moje ciało, szczególnie swoimi biodrami. Aby dopieścić naszą bliskość ujął mnie rękoma w tali nie tak mocno i szczelnie, jak ja, gdyż nie pozwalał mu na to jego stan. Wtuleni w siebie, zachwycający się bliskością naszych ciał podśpiewywaniem przyjaciół, oświetleni przez blask księżyca pozwoliliśmy się oddać w ręce wiatru, który prowadził nas powoli. Wolny taniec kompletnie stracił swoje pierwotne znaczenie, a my w znacznym stopniu staliśmy w jednym miejscu jedynie, poruszając swoimi biodrami ale chcieliśmy czegoś więcej.. Pragnęły więcej i więcej.

Wtulony w głąb ramienia, a także powoli w szyję Niemca spoglądałem wyłącznie na las, gdyż tylko oczy wyłaniały się przez moją twarz. Tak duża bliskość wprawiała mnie w mały mętlik. Cały czas miałam wrażenie, że uścisk Niemca nie puszcza ani na moment, a jedynie zaciska się coraz bardziej. Będąc w jego sidłach czułem się jednak bezpiecznie, ciepło. Tak jak koty podczas przyjemności z głaskania i przytulania przez ludzi mruczą tak ja puszyłem swoje pióra, uśmiechając się bez ograniczeń, tonąc w ciele jaszczura. Zamknęłam oczy, przylegając całą twarzą, a szczególnie ustami do jego trupio zimnej skóry na szyi.

- Niemcy.. Pozwolisz nam zostać już tak cały czas..?- Wyszeptałam do jego ucha, które było nieopodal mnie.- Nie przerwalnie..

- Wciąż tutaj przecież jesteśmy- Wymamrotał jakby wybudzony ze snu.

Jego rozkoszny, nieświadomy umysł w tej chwili był pozbawiony jakiej kolwiek myśli.. Był całkowicie bezbronny. Powiedzieć mu, aby zabił wszystkich zrobiłby to bez oporów. Wyłącznie dla mnie.

Wyrwałem się spod jego mocnego uścisku. Czule spojrzałem na jego nie wyraźny wyraz twarzy, który pod płaszczem poważnej mimiki uśmiechał i cieszył się jak dziecko. To samo mógłbym powiedzieć także o sobie.. Tym razem czułem się mogę być cały czas otwarty względem Niemca, który jutro zapomni o rozpieszczaniu go moimi prawdziwymi uczuciami. Chwyciłem jego dłoń tajemniczo, spoglądając na niego, a po chwili ciągnąć już go za sobą jak dziecko do szkoły. Nasza wspólna ucieczka nie była wcale tak łatwa i nie zauważalna.

- Tak szybko nie pozwolę wam uciec! Mamy mnóstwo jeszcze do przegadania i przetańczenia- Zaatakował nas Jugosławia, przekraczając nasza granicę przestrzeni osobistej, a także rozłączając nas. Niemiec natychmaist odwzajemnił jego pijacki szczęśliwy humor entuzjastycznie, świecąc przed nim uśmiechem i maślanymi oczami. Jak rozczarowana matka wpatrywałem się w niego, czekając aż sam ze swoim wspaniałą asertywnością podziękuję zgłębianie swojego upicia. To jednak się nie stało, a oboje trafili w swoje objęcia paplają do siebie językiem alkoholików.

- Cóż jesteśmy niestety zajęci wielce. Idziemy wraz z Szwabem szukać kwiatu paproci- Wysyczałem przez zęby, czując w końcu, że zapomnieli, że także tutaj ciągle jestem. Wciąż zachowujący się, jak pies Niemiec pomachał głową twierdząco. Po uzyskaniu pozwolenia od Jugosławia na odejście od niego z powrotem stał blisko mnie w szampańskim humorze, nie wiedząc wcale, o czym jest nasza owa misja.

- W takim razie nic tu po mnie. Mam nadzieję że zbiory będą udane~ - Wymruczał mężczyzna podśmiechując się pod nosem ze mnie lub z samego Niemca. Towarzysze w tle zaintrygowani naszą rozmową spoglądali na nas, wymieniając się uśmieszkami. Po złapaniu ich wszystkich moim okiem udawali wielce zajętych całkiem innymi tematami w rozmowach, które były znacznie zabawniejsze niż my. Sam jednak łagodnie uśmiechnąłem się na twarzy z powodu jaki tekst podsunął mi mój umysł. Jedyny Niemiec, otumaniony nie spodziewał się jakie znacznie kryje się pod pięknym, bajkowym kwiatem paproci. Zamierzałem zabrać go w maleńką podróż, gdzie oboje osiągniemy nasz szczyt, który wyznaczyłem..

Krzątaliśmy się po lesie, co jakiś czas biegnąc, co jakiś czas zatrzymując się. Rozmawiając w kompamaniencie śmiechu udało nam się poprowadzić rozmowę na trzeźwo, przemyślenia Niemca całkiem trafnie dobierał pomimo mgły przed oczami. Popadając w tak skomplikowaną czynnością jaką jest myślenie udało mu się wysnuć pytanie najbardziej trafione do obecnej sytuacji:

- Czym jest tak w zasadzie ten kwiat paproci? Takie coś w ogóle istnieje i po co idziemy go szukać? Ma dla ciebie jakieś znaczenie sentymentalne? Może twój dziadek, babcia, mama zasadzili ci go i nie wiesz, gdzie on jest? Mam go szukać tak?

- Żadnego kwiatu nie ma. To bujda wciskana pięciolatkom lub starym- Odetchnąłem, przymykając dwoma palcami jego powtarzające niepotrzebne pytania usta.- To tylko pretekst, dla młodych kochanków, którzy używając tych tajemnych słów pomykało do lasów, na łąki, aby uprawić seks.

- Oh- Spojrzał na mnie krótko, niby nie wzruszony, ale zmieszany i zdziwiony. Łapczywie wpatrywał się jednocześnie w dolne partie mojego tułowia. Powoli badając szyję, przy której rozpięta koszula ukazywała skrawek piersi. Specjalnie wychylił się, chcąc ukradkiem jeszcze więcej robił to niezręcznie jak dziecko, które nieświadome czym jest seksualność zaczyna interesować się, co spod spódnicy wystaje dziewczyną.

- Nie reaguj jakbyśmy tego nigdy nie robili. Wiem na ile cię stać podczas upicia.. Jesteś bardziej pewny siebie..- Z każdym słowem zniżałem i ściszałem głos. W miarę tego zacząłem zbliżać się do jego ciała, kierując się szczególnie do szyi, która idealnie znajdowała się na mojej wysokości.- Chciałbym to zobaczyć..~.

Moje trzy ostatnie słowa szybko zweryfikowały stan Niemca w jakim był. Napięcie połączone z alkoholem, nie czując wstydu, zmęczenia i braku wiary w siebie Niemiec chwycił mnie za uda, podnosząc niespodziewanie do góry. Niemiec od razu przygwoździł mnie do wielkiej kory drzewa całkiem mocno, uderzając moim ciałem. Był na tyle silny, aby miotać mną jak tylko chciał. Teraz to ja byłem dla niego zabawką, a nie on dla mnie. Serce rozbrzmiało na cały organizm, motywując kończyny, palce, mózg, który natomiast przekierował wszystkie narządy poznawcze wyłącznie w kierunku niemieckiego jaszczura. Uwiesiłem się na nim, czując się poskromiony, uratowany jak porwana księżniczka. Nachalnie wymienialiśmy się pocałunkami od nie wiem kiedy. Nie myślałem już nad tym, co się dzieje. Miałem ochotę na wszystko, co związane z Niemcem i jego idealnie stworzonym przez Boga ciałem. Mógłbym dziękować i chwalić Boga, że takie ciało stanęło na mojej drodze, jednocześnie, błagając o przebaczenie za grzech i za to, że pozwoliłem się skusić..

Oderwaliśmy się od siebie, dzieląc się swoim przyśpieszonym oddechem. Klatki piersiowe przygwożdżone  do siebie dzieliły te same uderzenia i pompowanie. Traciłem zmysły, czy to samo moje serce daje o sobie znak życia czy to Niemiec, którego serce chciało bić dla nas dwóch. Chcąc wrócić do przyjemności z powrotem rzuciłem się na jego twarz, chcąc rozszarpać ją z miłości. Nasza pozycja znacznie się zmieniła, przez co dorwałem się do jego szyi praktycznie, będąc ciągniętym w dół. Zachodni w końcu pozbawiony nadludzkiej pijackiej siły puścił mnie wolno. Wyłącznie moje dłonie przytrzymywały mnie przy jego ciele. Teraz wyglądałem jakbym chwytał się go i błagał o przyjemność.. Żeby znów dotknął mnie, a nie gardził, puszczając tak jak przed chwilą. Prośby pomimo że nie wypowiedziane zostały spełnione, a nasze usta pochłonęła gorąca ulewa namiętności. Wciąż przszpilony do kory drzewa przez jego wyolbrzymioną siłę  zaczynałem czuć brak tchu w piersi. Zerwałem z nim chwilowe uniesienie tym samym, karcąc go i nie pozwalając na więcej. Chwyciłem za jego pieczacą od nadmiaru emocji dłoń. Zwiewnie wciąż tajemniczo poruszałem ciałem, uwodząc go wzrokiem. Zacząłem kierować się w stronę blasku księżyca, którego promienie przemykające przez liście malowały ślad ścieżki.

Ciągnąc ku największemu białemu punktowi na niebie dotarliśmy do polany pełnej życia. Do uszu dotarły do nas dźwięki świerszczy, pomruki robaków, gdzieś w oddali było słychać pełzającą dżdżownice szukającą domu. W tym hałasie jednak najgłośniejszą muzykę tworzył oddech i bicie serca gościa zza zachodu. Rwąc się już do mnie całym sobą nie mogąc czekać na kolejną przerwę pomiędzy nami. Ujął mnie w swoje wątłe ramiona, przerzucił na inną stronę. Zaatakował moje usta, a ze strony tylniej wepchał swoje palce pod materiał ubrania. Wszystko jednocześnie tak dziwnie i nie dbale, wydawało się jak taniec tworzony do muzyki, która tworzyło jego ciało. Jako jego taneczny partner chłonąłem wszystko czego mnie uczył. Pochwyciłem jego kołnierz, przechylając jego ciało ku sobie. Ciągnąłem i szarpałem nim. Z każdym krokiem w tył, który próbował zatrzymać Niemiec między nami tworzyła się większa przestrzeń. Ostatecznie doprowadziłem do tego, że zakończyliśmy pocałunek, uciekając od siebie. Wciąż chywytaliśmy się za dłonie, spoglądając wyłącznie na swoje spojrzenia. Szaleńczy błysk w oku mężczyzny zaintrygował mnie jak nigdy. Wcześniej ułożony, spokojny chłopak teraz wyszedł z niego prawdziwy dupek, który w głębi jego ciała był chowany przez tego grzecznego. To nie było to, co lubiłem w Niemcu. Jednak to był Niemiec. Po prostu go chciałem.

Otoczeni zimną ziemią zmieszaną z trawą, kwiatami i mnóstwem robactwem, któremu niszczyliśmy mieszkania swoimi ciałami. Wciąż nachalnie przekazywaliśmy sobie uczucia. Szalenie też kręcili się ręce, którymi obmacywał mnie jaszczur, abym dobrze pamiętam o jego dotyku także jutro. Był zbyt szybki, aby jego palec mógł zostawić jaki kolwiek odcisk na skórze. Tylko usta pozostawiały po sobie słodkie wspomnienie. Niespodziewanie uciekł ode mnie. Na tle jasno żółtej poświaty spod słońca, które zaglądało na nas za horyzontu Niemiec spoglądał na mnie nie wzruszonym wzrokiem. Był jak statua. Mimo braku idealnego ciała, kształtów był wspaniały, boski i męski. Czując, że pierwszy raz mógł nade mną górować. Z pogardą i wyższością traktował to, że tak łatwo doprowadził mnie do głośnego łapania oddechu z powodu pocałunku. Teraz tak po prostu dorwał się do moich ubrań, prezentując moją nagość jakby mu się należało. Nie wziął jednak od razu tego czego chciał. Cały czas ten sam Niemiec. Dlatego też go polubiłem..

Uniósł moje biodra delikatnie do góry pod kolanami, chwytając moje nogi. Opierając się na swoich własnych kolanach zniżył się na wysokość, otrzymując dostęp do mojej niewinności. Ciepłem języka otoczył moje ciało, grzejąc mnie w tamtym miejscu.

- Przestań Niemcy..- Wysyczałem, czując jego szorstki język na moich intymnych miejscach. On jak na zawołanie ruszył do przodu, oblizując dokładnie dookoła moje przyrodzenie. Uśmiechnąłem się szeroko, czując się już całkowicie obdarty z mojej dominacji nad nim.- Zakazy działają na ciebie pobudzająco hm~?

Odpowiedział mi krótkim spojrzeniem jakby przemawiał do mnie ,,cisza". Jednocześnie wytężał słuch, aby słyszeć moje jęki i mruczenie. Na tak wiele nie mógłbym mu nigdy dać pozwolenia.

Sprawił mi delikatne dreszcze, przesuwając się powoli coraz bardziej po moim ciele przejmując nad nim kontrolę. Wciąż jednak z trzeźwym umysłem kontrolowałem swoje odruchy. Świadome spoglądałem na Niemca, słysząc jego oddech, czując jego zapach, a także jego język na moim penisie. Bodźce odbierane były szybko i zbierane w umyśle. Kumulowały się, tworząc ogromną kule pełnej myśli oraz komend stworzonych przez mózg. Bańka z powodu braku miejsca w końcu pękła, a informację przepłynęły przez cały organizm do każdego zakątka ciała, stymuląc tym zachowanie jakie posiada się podczas odczucia odprężenia i podniecenia. Wciąż pomimo oporu chłonąłem wszystko świadomie, chcąc więcej i więcej. Słuch odbierał jego odgłosy, węch jego słodki zapach, wzrok jego zachowania. Tak jak mnie dotykał przestało być normalne. Teraz ciało reagowało inaczej. Jakby pierwszy raz uczuło takiego dotyku.. Takiej przyjemności. Może to wciąż popijany alkohol w głowie kręcił się po umyśle albo miłość..

- Mh.. Niemcy nie chce z tobą uprawiać gry wstępnej- Odetchnąłem, a przedzierające się ledwo przez moje gardło słowa utknęły, powodując tym samym ciche jęknięcie. Niemiecki kapitalista zignorował moje prośbę kontynuował ocierając swój język o moje przyrodzenie. Wręcz agresywniej  i mocniej zaczął zabawę, ssąc górną część przyrodzenia. Oparłem się na łokciach, przypatrując mu się z lekko krzywym wyrazem twarzy. Odetchnąłem głośno, składając nogi blisko siebie, a tym samym odpychając deliaktnie mężczyznę od moje ciała. Ten jak oderwane kociątko od mleka matki spoglądał na mnie z wyrzutem.- Nie to znaczy nie. Nie odpowiadają sobie, że robisz coś dobrego, jeśli tego nie chce.

Dłoń Niemca wsunęła się między moje nogi. Rozchylił je na boki, tworząc sobie jednocześnie miejsce. Nachylony, z zamglonym spojrzeniem i malującym się zachwytem pomieszanym ze zdziwieniem, że byłem w stanie odmówić mu. Teraz wykonywał ruchy powoli, aby nie spłoszyć mnie, jak dzikie zwierzę. Za kolejny atak ujął moją szyję, całując muskając, liżąc po jej całej długości. Przechyliłem głowę na bok jednocześnie, tracąc podporę i lądując całym ciałem wraz z Niemcem na trawę. 

- Dlaczego nie miałbym cię wielbić..? Chciałbym błagać cię o całowanie każdego kąta twojego ciała żebyś otrzymał odczucia wszędzie, żeby ciało pamiętało o mnie.. żebyś ty pamiętał ,jak wiele powinieneś otrzymywać. Że jesteś wart wszystkiego, co najlepsze- Wyszeptał mi do ucha, a po chwili twarzą w twarz ze mną przypatrywał się moim oczom.- Gdybyś podarował mi najwspanialszą osobę na świecie uciekłbym od niej, aby móc chociażby spojrzeć na ciebie. Chociaż nie widzę innego scenariusza niż to, że podarował byś sam siebie.. Czują się okropnie, że ktoś taki jak ja, podrzędny, mało istotny demon, kiedy kolwiek mógł spojrzeć na ciebie.. Polsko chciałbym, abyś wiedział, że.. bardzo..-

- Nie mów mi tego..- Odparłem półszeptem. Moja dłoń spoczywała na jego wargach, zagryzając  jego usta, którymi wydostawały się coraz to piękniejsze opisy mojego piękna. Wielu mężczyzn mi to mówiło. Wielu kłamało, patrząc prosto w oczy, wielu ściskało moją dłoń mówiąc, że mnie kocha. Inni nawet tego nie potrafili sfałszować, a brali jedynie to, co chcieli. Niemcy pomimo wpływu alkoholu, był prawdziwy niż żaden inny człowiek, kiedy kolwiek. Żaden artysta, żaden malarz w swojej pracy nie ujołby tego jak wiele w oczach Niemca zanaczyłem. Dlaczego oboje tak wiele dla siebie znaczyliśmy.. Dlaczego w moich oczach on też był tak cudowny wspaniały.. i nie zasługiwał na mnie.

- Chciałbym ci to mówić każdego poranka, budząc się przy tobie- Wymamrotał przez moje dłoń.

- Porszę przestań..- Nie mogłem dłużej patrzeć prosto w jego oczy. Wbijały się w moją dusze, rozbierając nie tylko z ubrań, ale także myśli. Wywoływał we mnie burze emocji. Dobre uczucia mieszamy się z tymi złymi, które przywoływały do głowy złe myśli o mnie samym. Nie mogę być przez niego tak traktowany. Dlaczego wciąż, robiąc między nami ogormne przerwy pozwoliłem przywiązać się mu..- Sam się do ciebie już przywiązałem..- Wyszeptałam  do siebie.

Serce uderzałomocniej niż dotychczas. Przyjemności płynące z ust mężczyzny nie wprawiały mnie w takie emocje jak własne myśli. Uczułem, że tracę kontrolę nad własnymi emocjami i to przed Niemcem.. Tym Niemcem, przy którym chłodne nastawienie było podstawą. Oczarowywanie go wyłącznie spojrzeniami to jedyna nasza romantyczna relacja. Nie mógłbym nigdy się ośmielić okazać przy nim mój strach i stres. Nawet, jeśli jest pijany. Mnie zawsze będzie pamiętał, moje ciało, emocje, wyraz twarzy. Zmuszony byłem odwrócić jego uwagę od mojej dziwacznej paniki. Z racji, że pomimo różnicy wielkości między nami siłą mogłem wyłącznie pochwalić się ją. Tak śliskie, kruche, kościste ciało Niemca to była dla mnie pestka. Bez problemu przerzuciłem go na bok tym samym, zasiadając na jego biodrach w rozkroku. Role natychmiastowo się odwróciły. Zdziwiony, kapryśnie nastawiony do tego pomysłu Niemiec spoglądał na mnie z rumieńcami, które wydawał się sam kontrolować. Zadwolony, uwodzicielsko, machając do niego rzęsami, ja wpatrywałem się w niego, uwodząc go moimi nagimi kształtami. Jego oczy spoczywały na twarzy, ale umysł już sam wędrował na pierś, biodra. Zgrabnie moimi długimi palcami pianisty krok po kroczku dostałem się do jego męskości. Wciąż zasłonięty przede mną niechętnie pozwolił mi pozbyć się jego ubrania. Dla dodania smaczku, aby ostatecznie podkreślić Niemcowi jakie było, jest i zawsze będzie jego miejsce w naszym seksie. Złapałem za jego szyję dłońmi deliaktnie niby, udając podduszanie go. Powoli jednak jeździłem palcami, badając budowę jego wnętrzności znajdujących się w tej części. Co jakiś czas, dociskając moje palce do środka, czując długą rurkę zwaną gardłem i przełykiem. Nabrał maślanego wzroku. Poniżony przede mną i robiący to czego tylko zapragnę Niemiec błagał o więcej. Jego prośby stały się dla mnie rozkoszą.. wsunąłem w siebie jego przyrodzenie. Tym samym, odrywając ręce od jego ciała. Mężczyzna natychmiast jak zdjęty ze smyczy pies rzucił się na mnie chwytając moje uda w palce całkowicie, zapełniając przestrzeń swojej dłoni. Złapałem także za to miejsce idealnie, łącząc nasze dłonie w jedność. Wysunąłem swoje palce w te miesiące, w które Niemiec już nie mógł. Oddychałem głośno, wypychając siebie samego od środka przyrodzeniem mężczyzny..

~~~~~~~~~
JA DYCHAM.

Wybaczcie za ostatnia wpadkę, ale podczas pisania przez przypadek mi się opublikowało xddd.

Kremelka~

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top