°๑~ 25 ~๑°
Pov. Niemcy
Chłodna i wietrzna noc zawitała w mojej okolicy. Ten dziwny nieprzyjemny spadek temperatury przejmował całe moje życie. Konteksty z ludźmi, którzy byli dla mnie jak rodzina były kiepskie. Z dawnymi przyjaciółmi po sytuacji z Polską tym bardziej między nami powstała duża przestrzeń.. Bardzo zimna.. A z samym Polakiem? Cóż.. Niby było wszystko dobrze, ale od czasu pobytu po mojej stronie muru był bardzo chłodny, taki bez uczuć. Pytania o jego samopoczucie kończyły się cały czas tak samo. Zwykle powiadał "jestem obojętny i poważny jak zwykle,,. Jego ciało przemawiało jednak inaczej.
Tej też nocy nie mogłem zasnąć. Świst wiatru dochodzący zza okien o tyle mnie denerwował i piszczał w uszach, że nie potrafiłem się odprężyć. Natarczywie natura chciała ode mnie mojej uwagi, a ja błagałam o spokój. Leżałem i przewracałem się z jednego boku na drugi. W końcu wylądowałem na plecach, wpatrując się w sufit, oczekując od niego aż uspokoi bałagan na zewnątrz. Zaczynałem mieć już przewidzenie. W białym suficie widziałem postacie, jakieś rysunki. Tak jakby wiatr przedostał się już do środka i bawił się ze mną, pokazując mi obrazki. Kolejnym zwiedzeniem miało być pukanie do drzwi, które zaprzeczało obecności wiatru w środku tylko na zewnątrz. Kulturalnie chciał wejść do mojego domu, uderzając o wejście. O dziwo po zamknięciu oczu chwilowe pukanie nie ustało, a wręcz nasiliło się. Mam nadzieję, że nie zdenerwowałem naturalnych sił..
Była godzina trzecia. Kogo niesie o tak nieludzkiej porze? W przeciwieństwie do mnie każdy już dawno by zasnął, ignorując wichurę. Zarzuciłem na siebie szlafrok, gdyż byłem w samych spodenkach i koszulce. Nie chciałem poczuć przeszywającego zimna na ciele, gdy otworze drzwi. Szybko pomknąłem do wejścia, będąc zainteresowanym gościem, którego przywiało. Po od kluczeniu zamka, wejście natychmiast się sunęło przez sam wiatr, a moim oczom ukazał się Polak w towarzystwie innego mężczyzny. Zmieszany rozchyliłem delikatnie wargi. Szybko jednak przemówiłem:
- Wejdźcie do środka.. Na zewnątrz na pewno bardzo wieje.
- W rzeczy samej, ale nie potrzebujemy troski- Odezwał się drugi z mężczyzn. Dopiero po przyjaznym tonie głosu poznałem, że to Jugosławia. Gdy w nie zbyt dobrym świetnie ujrzałem część jego twarzy zarumieniłem się, będąc zawstydzony, że od razu nie poznałem go po jego boskiej sylwetce..- To my zabieramy cię na zewnątrz.
- Towarzysze cię polubili Niemcy i stwierdzili, że też zasługujesz na zaproszenie na ognisko w lesie. Trochę posiedzimy, popijemy i zjemy- Dodał Polen, oczarowują mnie swoim uśmiechem, gdyż poczuł się w niebezpieczeństwie, że z takim rumieńcem zareagowałem na jego znajomego.
Chwilowo oniemiałem. Jednak z jakiego to powodu? Z tak wielkiego szczęścia, że dwójka, w zasadzie cała grupa Słowian, zapraszała mnie na ognisko. Czy może dlatego, że byli w stanie bez zostanie przyłapanym przedostać się aż pod moje progi. W tej sytuacji czułem się wręcz zobowiązany pójść z nimi. Poświęcili prawie swoje życie, aby tutaj dotrzeć. Liczyłem każdy czas spędzony u boku ukochanego Polaka. Dniami i nocami spoglądać na jego ciało było jak inne spojrzenie w jego duszę i urodę.. Dniem jego oczy zatrzymywały słońce, aby zbierać w sobie promienie słoneczne, aby nocą móc świecić nimi i kusić.
Dlatego też po kilkunastu minutach na przebranie się i przygotowanie na imprezę ruszyliśmy w drogę ciemnym lasem. Droga nawet nie była oświetlona przez księżyc, gdyż wysokie korony drzew skutecznie powstrzymywały go przed spojrzeniem na skrawek ziemi. Trzymaliśmy się, więc blisko siebie, próbując wypalać oczami drogę i Jednocześnie unikać przeszkód oraz potencjalnych uszkodzeń z tym związanymi.
- O tej godzinie milicja nie patroluje obrzeży miast lub lasów?- Zapytałem w czasie ogromnej i smętnej ciszy między naszą trójką. Pomimo że rozpocząłem nieprzyjemny temat i to na dodatek, wprowadzając obawy w spotkanie, chciałem po prostu pogadać..
- Na co im by to było? Nie chce im się po prostu. Czasem bywały dekrety patrolowania całymi dniami i nocami, ale nie jeden milicjant się wykręcał lub uciekał od roboty- Parsknął Jugosławia w głosie, gardząc wspomnianymi podwładnymi ZSRR.- Poza tym mamy opanowane miejsce na spotkanie. Nie popadaj w taką panikę panie wielki tchórzu. Przy nas jesteś bezpieczny bardziej niż w tym swoim domku- Powiedziawszy zarzucił swoją rękę na moje ramię, przysuwając mnie jednocześnie bliżej siebie.
Polska, który szedł przed nami, wyrabiając nam drogę, pomimo że kompletnie inaczej był ustawiony do nas i nie mógł zobaczyć każdego szczegółu, udało mu się kontem oka zauważyć całą scenę. Nie protestowałem na ruch mężczyzny. Uśmiechnąłem się do niego delikatnie pomimo tego, że było ciemno, a on na pewno nie był w stanie ujrzeć mojej przyjaznej mimiki twarzy. Polen jednak zauważył. Zignorował to, dając jednocześnie znać, że wcale mu się to nie podoba. Spływała po nim zazdrość, która nie była ani jedną kropelką deszczu, który wcześniej delikatnie padał. Zaintrygowany, a jednocześnie zdumiony, że tak cudowne stworzenie pełne ideałów mógłby być tak łatwo zazdrosne o kogoś tak wątłego i słabego jak ja? Tyle razy dawałem mu do myślenia, że jestem mu wielce oddany, serca.. Nie, nie tylko jeden organ mało istotny osobno może być mu oddany. Cały ja, fizycznie i duchowo jestem mu wierny, wdzięczny..
- Dowiedziałem się niedawno, że zaprosiłeś Polskę jako specjalnego gościa na swoją stronę- Ciągnął dalej jakoś rozmowę Jugosławia.- Jesteście dla siebie kimś bardzo ważnymi hm?
- Polskę poznałem jako pierwszego po waszej stronie.. i na dodatek obiecał mi pomóc w znalezieniu brata..- Grzecznie odpowiedziałem, spoglądając cały czas na ukochanego, który poddenerwowany kroczył przed nami. Swoją nogą łamał wszystkie krzaki i roślinność dookoła, aby choć trochę wyżyć się z powodu silnych emocji.
- Na twoim miejscu też cały czas trzymałbym się go, kto wie, kiedy będzie chciał cię oszukać albo zostawić z niczym. Lepiej go pilnować i trzymać cały czas na smyczy- Zaśmiał się głośno mężczyzna klepiąc przy okazji moje ramię jakby rzucił najlepszy żart w swoim życiu. W odpowiedzi uśmiechnąłem się delikatnie, aby nie wpędzać go w niezręczną sytuację.
Polska natomiast, słysząc kompletnie bezsensowny i nieśmieszny tekst znajomego prychnął głośno, ruszając znacznie szybciej. Niby chciał uciec i schować się sprzed naszych oczu jednak dziwne uczucie targało nim, aby jednak mieć kontrole nad zachowaniem drugiego Słowianina. Czułem się znaczne lepiej, że Polska był blisko i kontem oka przyglądał się nam. Wole czuć się dobrze z myślą, że mężczyzna widzi, że nie robię nic złego i nie będzie na mnie zły..
- Polska pewnie przy tobie jest całkiem twardym facetem.. Niech cię to nie zwiedzie to najbardziej tchórzliwy i delikatny chłop, jakiego znam, nie lubi tego okazywać- Szepnął do mnie mężczyzna ostatnią informację. Niespodziewanie zostawił mnie i ruszył przed siebie chwilę, biegnąc i doganiając Polaka.
Spoglądałem na te dwójkę zdumiony, tym co wypowiedział do mnie Jugosławia. Nie potrafię uwierzyć, że Polska mógłby być tchórzem czy też delikatny.. Zawsze jest dla mnie ostry, dominujący.. Zerknąłem na ukochanego Polaka, który odwrócił głowę w moją stronę, machając nią, abym także podbiegł do tej dwójki. Jego twarz cała było delikatna.. Wykute delikatnym dłutem w jasnawym marmurze. Był ślicznym posągiem, który ożył. Idealne proporcje twarzy, ciała. Idealny, wspaniały mężczyzna. Samo mówiło przed siebie, że Polska jest łagodnym i spokojnym mężczyzną. I taki też jest.. Jednocześnie potrafi twardo podnieść rękę nad kimś. Lubię stronę Polski, gdzie potrafi górować nade mną i mną pomiatać.. Jednak jaka jest ta druga strona, o której wspomina Jugosławia..
Dobiegłem szybko do chłopaków dorównując im kroku natychmiast. Obydwoje spojrzeli na mnie niby tym samym wyrazem twarzy, ale każdy mówił, co innego. Delikatny uśmiech Polaka oraz krótkie i pociągające spojrzenie pożerało mnie po trochu i rozbierało. Natomiast znacznie szerszy i weselszy uśmiech Jugosławii podśmiechiwał się z zachowania i reakcji jego bliskiego znajomego. W ciszy i udawanej dobrej atmosferze, aby nie wywoływać kłótni, doszliśmy pod same ogromne mury. Polska swoim gibkim i dobrze zbudowanym ciałem przedostał się kilkoma szybkimi ruchami na drugą stronę. Wręcz nie dostrzegłem, kiedy znika z pola widzenia, a jedynie słychać było głośne uderzenie jego butów o ziemię. Nadszedł czas na mnie, więc chwyciłem się cegieł powoli, wdrapując się po ścianie, dociskając mocno palce u stóp w dziury i szpary. Nie mógł na to patrzeć drugi Słowianin, który po przekręceniu oczami rzucił się na pomoc ku mnie. Chwycił za moje nogi i agresywnie podrzucił niby mną do góry, przez co wylądowałem prawie całym ciałem na szczycie. Chwiejnie zatrzymałem się tam prawie, spoglądając na drugą stronę bezwładnie. Jugosławia podśmiechiwał się cicho natomiast Polska zignorował jego dziecinne zachowanie, podając mi rękę, którą wystraszony i skulony jak pies chwyciłem, lądując na proste nogi.
- Jugosławia lubi bardzo"pomagać"- Mruknął ciszej ukochany, zmierzając wzrokiem na ostatniego kompana naszej trójki.
- Niech wielce pan uraczy swoje emocje trochę spokojem. Ciężko nie martwić się o Niemca, gdy jest taki chudy i wątły.. Wręcz same kości i skóra- Stwierdził najwyższy. Zaczął natychmiast po tym kierować się w stronę polany, na której zapewne odbywać się ma spotkanie z resztą.- W pewien sposób jest to przyjemne uczucie złapać kogoś, aby poczuć jego cienkie żebra, które pod zwykłym dotykiem języka, wyginają się w drugą stronę..- Jego oczy latały wszędzie, ale unikały mojego spojrzenia. Czerwień zalała twarz, a oczy zalała fala pytań i zdziwienia. Wciąż nie jasne było dla mnie skąd w tak wielkim facecie takie próbowania lub próby flirtu w moją stronę..
- Szkoda, że Niemcy jest na tyle dożywiony, że nie można odczuć przy dotknięciu go jego kości prawda?- Warknął złowrogo, ale wciąż spokojnym i przyjemnym tonem głosu biały pierzasty demon.
Cała to złość i frustracja powoli spływała z jego twarzy, dotykając innych delikatnych części ciała poddanych na silne emocje. Piórka polski wydawały się napuszczać, tworząc powłokę na nim, którą zamierzał się chronić przed atakami przyjaciela. Z każdą minutą mężczyzna wydawał się jednak upominać samego siebie i chował całą złość do kieszeni, a jego ciało wracało w poprzednie miejsce. Tak jak trawa, która pod wpływem wiatru ugina się w każdą stronę, uzyskując każdy możliwy kształt w zależności od siły podmuchu.. Jednak za każdym razem, gdy wiatr odejdzie wraca do swojego naturalnego spoczynku i rozkoszuje się swoim życiem na słońcu dalej.
- Robicie takie głośno rumowisko, że słychać was było zapewne nawet w środku miasta!- Zza gałęzi uchyliła się ciemna czupryna, a już po chwili kobiece kształty. Rumunia przerwała ogromne napięcie swoim uśmiechem, a także przepięknym kobiecym głosem.- Ah Niemcy dobrze cię wiedzieć słoneczko. Dawno żeśmy się nie widzieli- Rumunka zbliżyła się do mnie ucałowując mnie w policzek, a po chwili wrzuciła na moją głowę wianek wypełniony kolorowymi plamkami, które kształtami i wdziękiem przypominały kwiaty.
- Ciebie też dobrze widzieć Rumunio- Uśmiechnąłem się do niej grzecznie, czując się jakbym witał starszą kobietę z mojej rodziny. Rumunia od czasu poznania zawsze wydawała się dla mnie taką kochaną, daleką, ale bardzo sympatyczną i troskliwą ciotką. Miała w sobie coś tak kobiecego, że była śliczna i atrakcyjna, ale nie w sposób romantyczny. Ciężko w gronie przyjaciół Polaka odnaleźć nieatrakcyjne osoby..- Dziękuję też za miły upominek..
- Chłopcy zapewne nie wspominali, ale dziś obchodzimy noc Kupały. Wianki to jedna z ważniejszych tradycji tego święta- Rzekła entuzjastycznie, obejmując moje ramię.- ale nie martw się, dziś czeka na nas więcej ciekawych atrakcji z tej okazji.
- Co to w zasadzie takiego?- Zmieszany spojrzałem na nią, a także zawiesiłem większą uwagę na jej piękną, wzorzystą, ale bardzo prostą białą sukienkę. Wyglądała znacznie inaczej niż ostatnim razem. Nie była ubrana elegancko i opinająco. Teraz pozwoliła wyłaniać się swoim nogom spod ciasnej spódnicy, wypinała pierś bez dociskającego ją gorsetu. Była śliczną delikatną dziewczyną.
- To święto słowiańskie, witalności i płodności. Obchodzimy dziś letnie przesilenie. Przez wielu nazywane też świętem par. Zbieramy w tym czasie zioła i zdobimy nimi domy, nas samych. Wianki, które każdy nosi na głowie wymieniony z ukochaną osobą to symbol miłości i oddania. Często młode i niezamężne kobiety puszczały wianki na wodzie w nadziei, że złapią je młodzieńcy.. Przede wszystkim najważniejsza była kąpiel w jeziorze, a także ognisko, przy którym było mnóstwo śpiewów i tańców- Rozmarzyła, się uśmiechając do mnie szeroko.- Pokochasz nasze święto po dzisiejszej nocy.
Odpowiedziałem szczerym uśmiechem, wsłuchując się w krótką opowiastkę. Rozmawiałem jeszcze chwilę z Rumunią, a w tym czasie pokonywaliśmy ostatnie stojące nam na drodze krzaki, aby w końcu dostrzec do reszty zgromadzenia. Natychmiast na miejscu przywitało nas nie tylko ciepło bijące od przyjaciół, ale także ognisko z żarzącym się ostro płomieniem, którego blask nadawał wstający księżyc.
- To chyba twoje pierwsze takie święto Niemcy prawda?- Usłyszałem na powitanie. Zostałem pchnięty na przód, przez co trafiłem na środek, a wokół mnie ustali mężczyźni i jedna kobieta.
- W zasadzie tak. Mam nadzieję, że nie robię żadnego problemu, że tutaj jestem..- Mruknąłem, spoglądając z lekkim przerażeniem na Węgra, który wybuchł donośnym śmiechem. Mężczyzna zarzucił rękę na moje ramię, klepiąc je przy okazji delikatnie. Zauważyłem, że jego druga dłoń była zajęta przez butelkę.
- Nie liczę na wiele, gdyż tylko Słowianie wielbią tak mocny alkohol, ale musisz przejść tak zwaną inicjację- Rzekł, a jego druga ręka ruszyła w ruch. Podał mi szklaną przezroczystą butle wypełnioną także przezroczystym płynem. Była w połowie pełna, a także odkręcona.- Lecisz całym duszkiem.
- Bez niczego? To lekka przesada. To jedna z mocniejszych, nie bądźmy na tyle surowi- Wepchnął się Polska, spoglądając na mnie sceptycznie, natomiast na swojego dobrego przyjaciela patrzył niezadowolony.- Wcale nie przeprowadziłem go tu, abyście mogli go upić.
- Dzięki, że jest z nami głos rozsądku, ale aktualnie niszczysz tylko zabawę!- Buczał Czechosłowacja po drugiej stronie.- Dajesz Niemcy! Pokaż, że masz jaja!
- Cóż..- Zerknąłem na Polaka. Jego wzrok przemawiał sam za siebie. Wbija mi się w głowie, próbując wepchnąć na siłę słowa ,,nawet się nie waż". Pomimo tego dziwny delikatny uśmieszek zakradał się na jego porcelanową twarzyczkę. Tak jakby sam zaczynał tracić zmysły i chciał w końcu bawić się dobrze bez wszelkich zmartwień.- To alkohol.. Chyba zbyt wiele nie zaszkodzi- Po tych słowach usłyszałem głośne oklaski i wiwatowanie. Stojący obok Węgier odsunął się, dając tylko mi całą uwagę. Każdego wzrok skierował się na mnie. Wokół narastał wiwatujący ich głos, a między okrzykami wykrzykiwali moje imię. Uśmiechnąłem się do nich rozbawiony, aby w końcu po chwili dać im tego czego pragnęli. Przyłożyłem butelkę do buzi, przechyliłem ją mocno, a szybki strumień wódki wpadł do mojego gardła jak rwąca rzeka do morza. Alkohol przepłynął przez mój cały tors, pozostawiając po sobie ciepłe, bolesne ślady. Czując nie przyjemne uczucie jakby jakieś małe stworzenie próbowało wydrapać się przez mój przełyk do gardła odsunąłem butelkę od buzi, kaszląc natychmiast. Próbowałem jak najszybciej pozbyć się tego czegoś, co raniło mnie od środka. Wszystko piekło i powoli zaczynało rozgrzewać moje ciało. Jakby w moim ciele znajdowało się piekło, w którym diabły w kotłach gotowały. Pomimo mojej przegranej z szatanami towarzystwo wokół wciąż wiwatowało i śmiało się z mojej relacji na nowo poznane smaki. Każdy po kolei podszedł, poklepując mnie po placach i gratulując, że sporą część butelki udało mi się upchnąć. Wszyscy odeszli w zapomnienie, dając mój wyczyn, a ostatnią osobą, która została przy mnie był Polska. Teraz nie był ani trochę rozczarowany lub znudzony. Nie tylko jego uśmiech się śmiał, ale także oczy, które rozbawione wędrowały po moim ciele.
- Lubię, gdy popisujesz się dla mnie..- Szepnął wolno i cicho, a w tym samym czasie jego dłoń wylądowała na moim policzku. Kciukiem przetarł mokre ślady po wódce, która w czasie ucieczki od butelki rozlała się nieznacznie. Wytarty ślad, jaki pozostał na jego palcu zlizał, spoglądając na mnie uwodzicielsko. Polska zdawał się grać w tą samą bramkę, co piekło wyrządzone w moim ciele. Czy to przez niego, czy przez spożyty wcześniej alkohol znów poczułem rozgrzewające uczucie.- Mimo że nie imponuje mi to w żaden sposób. Nie daj im się upić zbyt szybko- Powiedział na odchodne i odszedł ode mnie, dołączając do całej grupy przy ognisku.
Odetchnąłem głęboko. Nie kontrolując już dobrego humoru. Dobiegłem także do znajomych, mieszając się natychmiast w tłumie. Zaczęły się rozprzestrzeniać rozmowy, które wiatr i dym z ognia roznosił hen wysoko. Wszyscy zabrali się za picie, proponując mi jeszcze więcej niż wypiłem wcześniej. Kontrolowałem się z racji, że nakazał mi tego Polen, ale także czując, że w dalszej części zabawy zaplanował coś tylko i wyłącznie dla nas dwóch. Usiadłem na jednej z przewalonych koron drzewa, aby wpatrywać się w agresywnie tańczące płomienie, gdy inni w tym czasie polewali sobie cierpkiego napoju.
- Polska jak, co roku chyba dasz się zmierzyć ze sobą w cięciu drewna hm? Przede wszystkim w końcu będziesz miał jedynego wiernego fana- Gdzieś z głębi tłumu wyłaniał się głośny głos Jugosławii. Nastała chwilowa cisza pełna nasilających się emocji. Polak wywołany do tablicy rozejrzał się po każdym, ale przede wszystkim szukał mojego wzroku. Udając, że zastanawia się wyczytywał moją odpowiedz na tą propozycję. Nieśmiało mógłbym stwierdzić, że chciałbym zobaczyć Polaka w tak ciężkim i trudnym zadaniu.. Na dodatek jak prześciga się wraz z Jugosławią..
- Niech będzie. Przydam się, aby narąbać trochę drewna do ogniska. Noc wciąż młoda, a my zostajemy do rana- Cwany uśmiech powitał wszystkich na jego twarzy. Oczy jego błyszczały już zwycięsko, chełpiąc się z porażki silniejszego przyjaciela. Ostatni raz przejechał mnie wzrokiem jakby, dając mi znak, abym uważnie patrzył, a przede wszystkim kibicował wyłącznie mu. Na to zdecydowanie mógł liczyć mój ukochany pierzasty demon..
Wszyscy zajęli miejsca. Obok mnie znalazł się Czechosłowacja chwilę, zaczepiając mnie słowami. W geście zrozumienia uśmiechałem się do niego jedynie, czekając wyłącznie już na chwilę pojedynku.. Rywalizujący ustawili się naprzeciwko ognia z przygotowanym już wcześniej drewnem oraz siekierami. Chwycili je chwilę, machając jedynie dla sprawdzenia. Gdy sądziłem, że za chwilę rozpocznie się odliczanie obydwoje uczynili ten sam nie zrozumiały ruch. Zrzucili z siebie najwyraźniej przeszkadzające i gryzące ich ubranie, prezentując przed nami nagie, ale wysportowane i zbudowane klatki piersiowej. Głośny krzyk rozbrzmiał w moich uszach. Wiwat z takiego powodu był całkowicie uzasadniony.. Tylko ja siedziałem w ciszy, adorując ich piękno. Oboje całkowicie inaczej zbudowani i stworzeni, a jednocześnie tak samo piękni i atrakcyjni. Polska o bladym jasnym kolorze, a piórka na jego ramionach, piersi i brzuchu dodawały mu delikatności, tak jakby po dotknięciu go wcale nie czułbym twardości jego wyrzeźbionego ciała. Jugosławia był całkowitym przeciwieństwem. Silnie umięśniony tak, że każdy kąt jego torsu był dobrze widoczny, a strukturą przypominał skałę. Polska wyglądał jak starożytna rzeźba, która została stworzona, aby podziwiać jego piękno, Jugosławia był jego żywym odwzorowaniem.. Czując się obserwowany szybko odrzuciłem durne myśli, uciekając całą głową od zapierającemu wdech widokowi. Wciąż słyszałem oklaski i krzyki w stronę rywali jednak z każdą sekundą wszystko słabło, a ja głośniej słyszałem uderzenia serca i nieopanowany puls. Opanowałem się dopiero po usłyszeniu głośnych wyliczeń. Dopiero teraz próbowałem szybko spojrzeć na dwójkę, która właśnie w tym momencie rozpoczęła swoje zawody. Widok, słuch naprawił się, a ja w końcu uczestniczyłem całym sobą w wydarzeniu. Wokół słyszałem okrzyki kierowane wyłącznie w stronę Jugosławiaka tak jakby całkowicie tracili nadzieję w Polsce. Zignorowałem szybszego i lepszego mężczyznę, aby skupić się na pięknym, delikatnym płatku śniegu. Polak pomimo tego, że był całkiem spokojny i piękny w swoim zadaniu zdawał się zadawać uderzenia siekierą idealne. Za każdym razem trafiał i rozłupywał drewno na pół natychmiastowo. Tak jakby chwilę przed uderzeniem potrzebował wytchnienia na wyliczenie kątu uderzenia i swojej mocy.. Był bardzo skupiony na swoim zadaniu. W duszy i na twarzy kibicowałem mu całym sobą, żeby nie rozpraszać go nie wydzierałem swojego gardła. Trzymałem wyłącznie wzrok na nim, uśmiech skierowany do niego, a w głębi wiedziałem, że uda mu się wygrać..
- Są niesamowici prawda?- Usłyszałem przy swoim uchu głośniejszy szept. Zwróciłem chwilę uwagę na zaczepiającą mnie osobę. Był to oczywiście Czechosłowacja, który wcześniej zajął miejsce obok mnie.
- Tak.. Tak sądzę- Odparłem szybko.
- Polska szczególnie hm~?- Wciąż czepiał się mnie.- Co dnia kobiety i mężczyźni błagają, aby ci dwaj zawiesili na nich choć trochę uwagi. Pomimo nie znając ich charakterów, bo każdy dobrze wie, że wszyscy wyłącznie błagają o ich boskie ciała. To naprawdę duże szczęście dotykać i poznawać samego syna Bogów.
Otworzyłem usta, chcąc natychmiast zgodzić się z nim. Jednocześnie, czując, że podał zbyt mało przymiotników, które całkowicie oddałyby jego piękność.. Zagryzłem jednak wargi, powstrzymując się przed wyznaniem tajemnicy. Polska od początku poznania mnie z jego przyjaciółmi wydaje się izolować naszą bliskość. Pomimo że domyślają się, nigdy nie będą w stu procentach pewni, czy sypiamy ze sobą.. Uśmiechnąłem się, więc nieśmiało do Czechosłowacji, udając, że nie wiem o czym mówi:
- Zapewne.. Z obiektywnego punktu widzenia jest bardzo przystojnym mężczyzną... Takim Jednocześnie delikatnym. To idealne uroda dla kobiet i mężczyzn.
- Daj spokój mały- Uczułem po chwili delikatne uderzenie w ramie. Następnie jego dłoń spoczęła na mojej twarzy, a dwoma palcami ściskał moje policzki. Przesunął moją twarz tak, abym wciąż obserwował non stop ukochanego mi demona.- Nikt tak jak ty nie spojrzał nigdy na Polskę.. Wzrok miłości, pożądania, podniecenia.. Nie daj się nam z ciebie nabijać. Pozwól sobie kochać Polskę bez wszelkich zastrzeżeń i przeszkód skoro oboje zasługujecie na to, aby mieć siebie nawzajem.
Skończył w idealnym momencie. Krzyki rozbrzmiały na cały las aż było można usłyszeć odlatujące zirytowane ptactwo tym hałasem. Teraz latały nad nami obserwując nas i obmyślając idealną zemstę za psucie ciszy nocnej w ich leśnym domu. Rozgrywka zakończyła się, a wyszedł z niej zwycięsko Jugosławia. Podniósł wysoko ręce chełpiąc się okrzykami zachwytu w jego stronę. Mój wzrok starał się wciąż ignorować jego osobę. Całkowicie skupiłem się wyłącznie na ukochanym Słowianinie. Uderzyły we mnie słowa Czechosłowacji. Pozytywnie oczywiście.. Jednakże trochę panikowałem, że na otwarte szeroko oczy od razu było widać, że między mną a Polską coś się dzieje. Sekret, który miał być maleńki, i słodki powoli gorzkniał przez informacje, że każdy był świadomy tego, co czynimy. Cała esencja naszego romansowania została wyciśnięta z powodu, że powoli zmieniło się to w coś legalnego i aż tak nie zahaczającego o zło.. Mimo tego drugą część duszy pragnąłem przed oczkami każdego pokazać, że ten facet należy tylko i wyłącznie do mnie..
- Nawet się choć trochę nie postarałeś dla swojego kochasia- Prychnął prześmiewczo większy mężczyzna, patrząc na swojego oponenta.
- To był tylko pretekst, aby uzyskać nagrodę pocieszenia. Takowa jest, prawda?- Odrzekł udawaną rozpaczą. Aby podkreślić, że pytanie było do mnie kierowane wgramolił się między mną, a Czechosłowacja, izolując mnie całkowicie od każdego w okolicy. Tylko on i ja blisko siebie, stykające się nasze ciała..
- Cóż.. Nagrody pocieszenia są tylko i wyłącznie dla przegranych nie dajmy poczuć się wygranemu źle z myślą, że stracił ją i aby patrzył na nią, podważając jego zwycięstwo- Wybrnąłem jakoś z tej wstydliwej i dwuznacznej sytuacji przez Polskę. Tłum kibicował nam dwóm w ciszy, obserwując rosnące w nas obojga uczucie pożądania.
- Napijmy się, więc!- Głośno powiedział, chwytając pobliską pełną butelkę wódki.
Polak odkręcił butelkę, której zawartość zaczął łykać sporymi ilościami. Niespodziewanie oderwał się ledwo od butelki, wycierając usta swoimi piórkami. Uśmiechnąłem się krzywo wpatrując się jakby w nieznajomego mi Polskę. Alkohol połykał jak jakiś potwór, której zostało już jedynie połowa. Pragnienie przemawiało przez jego oczy, lecz zamierzał się ze mną podzielić ostatnimi swoimi resztkami.
- Wcześniej upominałeś mnie, że nie mam dać się upić- Westchnąłem powoli, pozwalając się uwolnić szczeremu uśmiechowi na twarzy. Śnieżny demon wywrócił oczami jakbym nie zrozumiał jego wcześniejszego przekazu.
Nie dawał łatwo za wygraną, a jednocześnie chciał trzymać się swoich słów, które miały mnie przestrzec. Z powrotem przyssał się do szyi butelki wchłaniając resztki przezroczystej cieczy. Uwagę przykuł fakt, że większość ilości, która przepłynęła do ust mężczyzny pozostała tam bez połykania. Spojrzał na mnie wymownie, czując się jak dobra matka, która przestrzegała swojego syna przed złym postępowaniem, a potem, robiąc te złą rzecz. To, czego jednak zamierzał zrobić za chwilę nieśmiałym sobie nigdy wyobrazić. Polska chwycił moje ubranie ręką, przyciągając mnie agresywnie do siebie. Wbił się we mnie tak samo brutalnie i zachłannie, jak wcześniej w butelkę z napojem wysoko procentowym. Pocałunek nie należał do tych grzecznych i delikatnych, na jakie pozwalał mi często ukochany. Był agresywny, a przede wszystkim namiętny i między nami szybko doszło do wymiany płynów ustrojowych. Dodatkowo Polska podzielił się ze mną dodatkowym płynem, który podrażnił moje usta, a po chwili też gardło wraz z żołądkiem. Poprzez pocałunek Słowianin przekazał mi niewielką ilość wódki, która przepłynęła przez jego wargi do mojej buzi dodatkowo, wypływając strumykiem przez nasze kąciki ust i płynąć dalej przez brodę, gardło.. sięgając w końcu ubrań, które zmoczyła. Pomimo gorzkiego smaku, jaki przekazał mi ukochany potrafiłem wyciągnąć z tego pocałunku jak najwięcej przede wszystkim słodki i rozkoszujący się smak warg pierzastego demona. Dziś smakowały niezwykle intensywnie słodko.. Hipnotyzowały i uzależniały pomimo jednej próby spróbowania ich tej nocy..
~~~~~~~~
Jeszcze żyje na prawdę hzbzusn
Kremelka~
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top