°๑~ 23 ~๑°

Pov. Niemcy

W powietrzu unosiły się cały czas nasze głosy. Atmosfera bez wszelkiej logiki zgęstniała, pozostawiając nas w niezręcznej jakby zwolnionej sytuacji. Mój pierzasty demon czuł się taki w środku i na zewnątrz. Walcząc między swoimi ideałami, rozumem, empatią, innymi uczuciami w moją stronę.. Bezczynne siedzenie w miejscu nie pozwalało na luźniejsze dobranie słów, zebranie myśli. Postawiliśmy wracać w stronę domu. Ściemniało się także, a chciałem odprawić Polskę bezpiecznie zza mury.

- Nie sądzę, abyś mógł być jak swój ojciec- Rzekł, pół przytomnym i zamglonym okiem, patrząc na mnie.- Łączą was wspólne cechy, są one dobry. Trzeba przyznać, że twój ojciec miał w sobie coś. Dar od losu w planowaniu, dowodzeniu, i oczywiście był mądrym człowiekiem. Wystawał wiedzą ponad wszystkimi. To już jego wina jak wykorzystał taki cud.

- Polen, czy..- Zamilkłem na chwilę, unikając jego podejrzliwego wzroku.- Powiesz mi, co tata i zrobił..?

- Twoja ciekawość mnie torturuje Niemcy- Mruknął, kończąc westchnięciem.- Pozbawił mnie normalnego życia. Zwykłego dzieciństwa i nastoletniego życia. Czy ta odpowiedź cię satysfakcjonuje?

Jego udawany głupawy uśmiech przyprawił mnie o dreszcze. Może tez zbyt mocno na niego naciskałem z tą sprawą. Polska nie chce rozgrzebywać dawnych ran, które błyszczą na jego ciele, przez które stracił najpiękniejszą cechę demona- skrzydła.

- Dziwię się ci, że jesteś w stanie spojrzeć na mnie normalnym ludzkim spojrzeniem, a pomyśleć, że na dodatek dotknąć mnie.. Po tym wszystkim, co moja rodzina wyrządziła twojej- Rzekłem, napotykając jego wzrok. W odpowiedzi otrzymałem jego cichy śmiech.

- Ohh Niemcy, wyparłem z siebie całą poprzednią przeszłość. Teraz jesteś tu ty i ja..- Stwierdził.- Nigdy nie było pisane nam walczyć. Żadnym narodom nie jest. Słyszałem kiedyś o człowieku, który wyrywał karki ostatnich stron książek, aby nigdy nie poznać zakończenia i przedłużyć historię. Ślepo można się łudzić, że to, co było dawanie dosięgnie teraźniejszości. Historia i końce ich są po to, aby ludzie uczuli się na błędach poprzedników. Wyciągali wnioski i tworzyli świat lepszym niż był. Ludzie, którzy nie chcą znać zakończenia historii złudnie marzą, że będą rządzić wiekami, boją się utraty życia.. Tego, że nadejdzie lepsze jutro..- Opowiedział, wyprzedzając mnie swoim znacznie szybszym krokiem. Ja natomiast zwolniłem, słuchając jego historii, próbując połapać się ze wszystkim i zrozumieć sens. Polak dziwnie dobierał porównania do moich pytań..- Tym człowiekiem był Twój ojciec Niemcy. Chciał, aby historia jego zniszczenia toczyła się dalej, aby nigdy nie doszło do pogodzenia się naszych narodów- Obrócił głowę w moją stronę tym razem pozbawiony uśmiechu i łagodnego spojrzenia. Był obojętny, zwyczajny. Pierwszy raz poczułem zimne słowa i spojrzenia mojego ukochanego demona..

Nogi zadrżały tak samo, jak gardło przez które przedrzeć się chciały słowa chcące podnieść go na duchu. Odruchy ciała jednak powstrzymywały mnie jakby sam mózg wiedział, że to nie polepszy jego humory, a wręcz pogorszy... Kompletnie nie reagując i wyglądając jakbym zignorował jego wypowiedź stanąłem jak wyryty. Odczuwając zimne nastawienie ukochanego mi Słowianina wystarczająco mogło doprowadzić moje ciało do szaleństwa. Tym razem zmysły zostały podrażnione czymś znacznie innym. Napotkałem znacznie większe niebezpieczeństwo, które także wzbudziło podejrzenia Polaka. Bacznie i czujnie schował się za jednym z drzew, wychylając się zza jego grubego i ogromnego pnia. Przy okazji przyciągnął mnie mocno za siebie jakby to miałby mnie chronić pomimo tego, że on znajduje się na moich terenach, a nie na swoich. Ciągnąc mnie, ja złapałem się go mocno, pozwalając wylądować mężczyźnie na mojej piersi.

- To ludzie z mojego kręgu. Wiem jak wyczulony jesteś na takie sprawy z powodu życia w ciągłym strachu, ale... Tutaj trzymasz się mnie i to ja cię chronię i dbam o twoje bezpieczeństwo- Ustanowiłem twarde warunki i tym razem to ja wychyliłem się zza pnia, przyglądając się mojemu własnemu domu.

Auto stojące nieopodal drzwi do domostwa należało do Anglii. Samego właściciela nie rozpoznałem po żadnym z ludzi. Zapewne krążył w okolicy bądź siedział w samochodzie. Poruszanie się i szybkie ruchy mógłby wzbudzić podejrzenia, więc musieliśmy działać spokojnie.

- To Anglia prawda?- Dopytywał Polak. Chował się grzecznie za mną oraz za drzewem, chociaż wcale nie chciał udawać, że ma to sens.

- Nie jestem do końca pewny.. Bądź co bądź nikt z wyższych warstw nie może się dowiedzieć, że tu jesteś.. Ta informacja mogłaby być jak kostka domina. Każdy przymruża oczy już na moją ucieczkę za mur, a co dopiero w drugą stronę z tobą..- Odparłem zmartwiony. Kto jak nie Anglia spodziewa się, że Polska właśnie jest tutaj ze mną. Tego właśnie chce. Chce go zabrać ode mnie i "uratować". Jednocześnie jest świadomy, że nie może mieć z nim żadnego kontaktu i relacji. To jak tykająca bomba. Brytyjski demon jednak już od dawna dawał znak, że Polska jest dla niego kimś więcej i nie odpuści tak łatwo. Traktuje go znacznie lepiej niż własnego syna, którego ma zawsze na wysunięcie ręki, a Polen..? Zamknięty w czerwonej klatce odgrodzonej potężnym murem. Anglia nie chce prostoty, chce wyzwania. Czemu miałbym mu się dziwić? Polska to słodki zakazany owoc. Raz zasmakujesz i nigdy nie odmówisz kolejnej okazji zjedzenia.

Złapałem mężczyznę za rękę. Powolnym i spokojnym krokiem ruszyłem z powrotem w stronę gęstej sieci roślinności. Powinniśmy zmierzać ku murowi, aby przerzucić Polaka na drugą stronę. Byłaby to najrozsądniejsza decyzji w tej sytuacji. W zasadzie zrobiliśmy wszystko czego oczekiwałem od ukochanego.. Słowianin natomiast postawił przed sobą ogromną poprzeczkę. Teraz gdy wie, że tak łatwo może uciec będzie miał więcej planów, rozmyślań na temat ostatecznego uwolnienia się z brudnych rąk komunistów. Jednocześnie teraz nie chce tak szybko uciekać z powrotem w sidła potwora. Oboje chcemy skorzystać z naszego wspólnego, wolnego, bez zmartwień czasu.. Tylko on i ja...w objęciach, bez myśli, że ktoś zza rogu wystrzeli do nas kulka w łeb.

Oddalony znacznie od domu ruszyłem biegiem kolejny raz. Mogli zabrać mi dom, ale nie zabiorą nieposkromionej natury. Tutaj nas na pewno nie znajdą.

- Niemcy imponuje mi twój buntowniczy nastrój. To męskie i całkiem seksowne. Podobasz mi się- Moje plany pokrzyżował Polak mocno, zaciskając dłoń na tej mojej. Zatrzymał się także ciągnąć mnie ku sobie.- Ale bycie odważnym nie zawsze jest równe byciu szalonym. Wiem, że dobrze zdajesz sobie sprawę, że powinienem wracać. Nie chcesz tego.

Westchnąłem, przełykając ślinę. Delikatnie przyśpieszone serce popychające oddech chwilę uspokoiło się, aby oddać całą energię umysłowi na wymyślenie dobrej wymówki przed ślicznym śnieżnym demonem.

- A ty nie chcesz wracać tam. Tutaj, choć na chwilę możemy mieć siebie na wyłączność bez problemów.. Choć na chwilę Polen.

Uśmiech zawitał na jego twarzy, niby z politowania do mojej osoby, a jednocześnie jakby bawił się świetnie patrząc na moje błaganie. Przylgnął do mnie, trzymając za mój kołnierz od kurtki, pozwalając mi przy okazji na chwycenie go za talie. Po krotce rzekł do mnie:

- Twoim zadaniem było zadbanie o moje bezpieczeństwo. Czy tego właśnie chcesz?

- Póki trzymam cię w moich objęciach i mam na oku jesteś całkowicie bezpieczny- Szybko mruknąłem, rzucając się na jego wargi wygłodniały większej bliskości.

Mężczyzna chwycił mnie za twarz, kontrolując moje ruchy i pocałunek. Polska pozwala mi na wiele, ale widocznie bronił się przed wtargnięciem mojego języka do jego buzi. Do opanowania jego wewnętrznego królestwa byłem zmuszony zdobyć najpierw jego mury- jego czerwone, śliskie i słodkie wargi. Pocałunek prawdopodobnie nie trwał długo, gdy do moich uszu dotarły dźwięki szelestów, rozmów i kroków. Rzuciłem się na Polskę w stronę przeciwnych zarośli, aby schować się jak najszybciej. Mężczyzna odebrał to, jak próbę dobrania się do jego ciała i znieważenie jego strefy komfortu w biały dzień. Rzucił mną na bok, powstrzymując noga oraz ręką.

- Oszalałeś?! Nie zachowuj się jakby było ci można wszystko- Warknął do mnie kompletnie, nie będąc świadomym, że para oczu dochodząca z dwóch wysokich sylwetek wpatrywała się w nas. Brak mojej odpowiedzi i mój zwiększony niepokój i stres dał mu wiele do myślenia. Odwrócił się, spoglądając na dwójkę mężczyzn. Natychmiast był gotowy do samoobrony oraz ucieczki.

- Deutschland wszystko w porządku? Wystraszyłeś nas na prawdę.. hah! Już myśleliśmy, że to dzikie zwierzę czyha na nas w krzakach. Na szczęście to tylko ty i twój znajomy- Przyjemny i melodyjny głos, który dotarł do moich uszu natychmaist ukoił moje negatywne emocje. Sylwetka, a także głos należał do Szwajcarii. Dość dobrego, ale dalekiego mi znajomego. Ostatni raz widzieliśmy się z dobre trzy miesiące temu. Mężczyzna był dość kontrolowany przez bliższego mu przyjaciela, a mojego przybranego brata.. Austrię.. Do niego należała druga sylwetka, która stała nad nami. Jego przeszywający wzrok oceniający moje ciało od stóp do głów przywołał u mnie dreszcze i dziwny chłód na odsłoniętych częściach ciała. Kompletnie zignorował mojego idealnego ukochanego, który wciąż lekko oszołomiony spoglądał na tamtą dwójkę.- Pewnie my wystraszyliśmy was.. Szukają cię podobno Deutschland. Cała chmara ludzi Od Wielkiej Brytanii czuwa nad twoim domem.. Podobno przetrzymujesz kogoś dość istotnego i ważnego dla polityki- W tym właśnie momencie wszystkich oczy spoczęły na Polsce. Zdążył puścić mnie i wygramolić się z niezręcznie dla nas sytuacji. Pomimo nie znajomości bliskich mi osób zachowywał spokój, w przeciwieństwie do mnie.

- Spokojnie nie musicie się o nic martwić na prawdę.. To Polska. Jest całkowicie bezpieczny i nie zrobi wam krzywdy- Podniosłem się na proste nogi stając pomiędzy jedną, a drugą stroną. Pierzasty demon z grzeczności podał Germańskim krajom dłoń.- Polsko to Austria mój przybrany brat, a to mój znajomy Szwajcaria. Nie są dla nas zagrożeniem..

- Polska hm? Nigdzie o tobie nie słyszałem? Jesteś kimś nowym, wznoszącym się na górne sławy państwem?- Odkrząknął niechętnie Austria, chcąc niby podtrzymać rozmowę i pozbawić się niezręcznej ciszy. Jednocześnie jego agresywny ton głosu, zachowanie dały znać, że jest całkiem wścibski. Udając, że wcale nie obchodzi go mój nowy znajomy próbował jednak jakoś zrozumieć naszą relację.

- Jestem z daleka. Niemcy był pierwszym kogo poznałem tutaj- Przedstawił, wyciągając dłoń do dwójki mężczyzn sceptycznie patrzących na naszą znajomość. Kilka minut ciszy starczyła dla zwykłego Szwajcarii do powitania nowego gościa, którego w duszy zaczął już traktować jak bliskiego znajomego i gnał w stronę przekonania ,,znajomi mojego przyjaciela to moi znajomi". Austria wciąż spoglądał na pierzaste dłonie, ramiona twarz Polaka, widząc w nim podobiznę kogoś dawnego.- Nie mamy, gdzie tej nocy się ukryć, czy możemy skorzystać z waszej gościnności?

Bezpośredniość Polski mnie przygniotła. Poczułem się jakbym znowu został przez niego przygnieciony do ziemii i przytrzymywany przez jego kończyny. Ledwie przedstawił się Niemieckim państwom, a już wpychał im się na głowę. Wciąż był dla nich obcy, pomimo że mógł sprawiać wrażenie potulnego baranka, dzięki tak delikatnej i anielskiej urody..

- Znam Niemcy wiele lat, a tobie dobrze z oczu patrzeć, więc myślę, że nie byłby problem przenocować was w moim domu prawda Austrio?- Szwajcarski demon entuzjastycznie wykrzyknął.- Austria pomieszkuje u mnie z powodu incydentu podpalenia jego drewnianej chaty. Na pewno znajdę miejsce dla kolejne zbłąkanej dwójki!

- Szwajcario czy, aby na pewno nie pozwalasz sobie na zbyt wiele? Uważaj na słowa i na to, komu ufasz- Mój przybrany brat szybko przekazał swój sceptycyzm bliskiemu znajomemu.- Znaleźliśmy ich w lesie, samych, Niemcy jest poszukiwany, a ten cały Polska kompletnie nam nieznany. Nie chwytajmy się opinią, że pomagając nieznajomym Bóg się and nami zlituje.

- Austria błagam. Jedna tylko noc. Z powodu najazdu na mój dom- Westchnąłem, chwytając za jego dłonie i splatając je w mocny uścisk. Mężczyzna niby obrzydzony oderwał się od moich suchych na wiór dłoni, czując się zakażonym ode mnie. Wytarł dłonie o marynarkę, a następnie schował je do kieszeni nawierzchnię garderoby.

- Szwajcario wybieraj. Oni albo ja.

- Nie bądź głuptasem przyjacielu. Nie są groźni, a przede wszystkim na pewno nieuzbrojeni. Zapewne wyłącznie zmęczeni i szukaj chwilowego schronienia. Oboje wiemy jak na nerwy potrafi działać Wielka Brytania, czepiając się o byle co. Poza tym masz tu najmniej do gadania, gdyż to mój dom, a ja mogę decydować, o jakich tym gości zamierzam gościć w mojej posiadłości. Ruszajmy! Komu w drogę temu czas!- Uradowany chwycił mnie oraz Polskę pod ramiona, prowadząc jak zbłąkane dzieci we mgle w stronę swojego terytorium. Jednocześnie zostawiając w tyle Austrię, wzbudzając w nim nie małą zazdrość oraz wyższość. Poczuł się na tyle lepszy uważając, że nie potrzebuje pomocy i przewodnika do domu, w którym pomieszkuje. Wręcz udawał jakby sam był nowym gospodarzem.

*~***~*

- Niestety mam trochę mniejszą dostępność do pokoi, gdyż część domu jest zagracona starymi meblami, pamiątkami rodzinnymi. Wiele osób z mojej rodziny zmarło, przepisując swoje wszystkie dobytki na mnie. Nie potrafiłbym ich wszystkich tak po prostu wyrzucić na marne- Opowiadał nam Szwajcar, oprowadzając krótko po swojej małej rezydencji. Rzeczywiście miał rację korytarze, pozamykane pokoje, w których gromadziły się stare pięknie udekorowane sofy, szafki, komody wraz z kartonami pełnymi obrazów, wazonów, rzeźb mieszkały wraz z nim przyodziewać się w szarość kurzu. Mężczyzna doprowadził nas do jedynego wolnego pokoju, lecz był w nim jeden haczyk.- Ah cóż należał niegdyś do jakiegoś maleństwa z mojej rodziny i z tego powodu znajduje się tu wyłącznie jedno łóżko. Jeśli to nie problem znajdę materac, aby któryś z was mógł przespać noc na ziemi. Mam nadzieję, że nie sprawiam wam nie dogodności.

- Sprawiasz nam jakąkolwiek przyjemność, że pozwalasz na nocowanie w twoim domu. Tak wiele nam oferujesz, ale wystarczy nam naprawdę jedno łóżko..- Uśmiechnąłem się do niego czule w geście wdzięczności za jego milusiński charakter i dbałość o ugoszczenie nas jak potrzeba.

- W takim razie się cieszę. Zrobię herbaty i coś do jedzenia! Chowając się w lesie musieliście się wymęczyć i wygłodnieć. Nie pozwolę wam się położyć do łóżka z pustymi brzuchami- Twardo postawił warunki, znikając szybko w korytarzu żółtej tapety, uciekając jednocześnie przed naszym sprzeciwem.

- Całkiem miły facet- Wysnuł ukochany, stojąc w środku ogromnego na pół przedszkolnego pomieszczenia.- Całkiem słodko nieporadny, a jednocześnie dojrzały.

Przytaknąłem, uśmiechając się delikatnie, czując jednak nutkę zazdrości, że podobne komplementy otrzymałem kiedyś ja, a teraz Polska tak łatwo rzucał nimi w stronę Szwajcari.. Cóż może jestem zbyt nadwrażliwy. Tyle emocji przelało się dzisiejszego dnia. Jeszcze ta gościnność Szwacarji oraz nienawiść i niechęć Austrii. Cóż, będąc pod pieczenią dalekiego przyjaciela mój przybrany brat nie będzie w stanie nas wystawić na wycieraczkę.

- Polsko czy uważasz nas za wyjątkowych?- Spytałem, przymykając drzwi, aby jednak uważać na to kto może czyhać zza ścianą.

- Każdy na swój własny sposób jest.

- Chce wiedzieć, czy my dwaj.. Wśród tych innych takich samych jednostek. Smutnych, znudzonych, wystraszonych. Żyjących tak jak przykazał naród, tradycja, kultura- Doprecyzowałem, zajmując miejsce na łóżku. Chwilę później koło mnie pojawił się Polen. Jego promienna twarz kolejny raz oświeciła jakby ciemny pokój swoim blaskiem uśmiechu i iskrami w oczach.

- Tworzymy inny rodzaj historii. Lepszy. Wiesz tak w zasadzie.. W każdym nowym pokoleniu jest ten jeden ewenement. Teraz uważany, że nasi ojcowie, dziadkowi mogli być tacy sami, ale tak naprawdę całkowicie się różnili i chętnie przedzielali się między sobą grubą kreską.. Cóż jednak my.. Znacznie od nich odstajemy. Łączy nas coś bliższego niż nigdy dotąd. Jestem pewien, że w ciągu tyłu lat wojen nienawiści już zdążył powstać pewien rodzaj pogłosek, że Polak nigdy nie wyszedłby za Niemca- Jego szczery śmiech i kolejne przebiegające iskry w jego oczach oczarowały mnie natychmiast. Może to jego twarz.. Może to jego słowa kryjące glebie całej wypowiedzi pod pewną powierzchnią płaszcza.

- Naprawdę mi przykro za to, co miało miejsce wcześniej.. Nigdy nie byłem świadom tego do czego zdolni mogliby być moi przodkowie- Odparłem.- To naprawdę ciężkie.. Tak nagle odbudować swoje własne zaufanie w sobie, gdy po latach wiary, że rodzina czyniła coś dobrego nagle okazje się to wszystko było kłamstwem.. Czuje się jednak lepszym człowiekiem, myśląc, że dokonałem czegoś niemożliwego i zapewne, rozgniewają Germańskich panów.. Mogłem poczuć coś więcej do tak cudownego polskiego demona..

- Daj spokój.. Nie przesadzamy. Żyjemy w zgodzi, a to nie jest jakiś ogromny cud.. Póki żaden z nas nie zaatakuje tego drugiego i nie zdradzi- Rzucił delikatnym żartem, uśmiechając się szeroko. Odpowiedziałem mu cichym i krótkim, szczerym śmiechem. Był krótki, gdyż po chwili poczułem dłoń Polaka na moim policzku, a następnie, jak składa na nim delikatne muśnięcie.- Obiecajmy sobie, że nie popłyniemy w tym aż tak bardzo dobrze?

Spoglądałem w jego oczy, mając rozchylone wargi. Jego dłoń wciąż muskała moją skórę twarzy, uśmiechając się przy nim bardziej delikatniej. Spojrzenie i jego wyraz twarzy wyczekiwał ode mnie natychmiastowej obietnicy. Zmieszany nie wiedziałem, co mam powiedzieć. Nie chcę, aby stała się katastrofa, ale czy między słowami Polsce nie chodzi też o naszą miłość do siebie..? Na pewno nie.. Przecież gdybyśmy siebie nie kochali na pewno by mnie nie zaciągał do łóżka.

- Tak masz rację- Odetchnąłem, goszcząc także u siebie ten dziwny delikatny uśmiech.- Obiecuję.

Pierzasty demon chwycił obiema dłońmi moją twarz, aby na stronie czule ucałować mnie prosto w usta. Krótko po tym oderwał się natychmiast po usłyszeniu skrzypienia drzwi, a także drewnianej podłogi. Zza nimi wyskoczył uradowany, jednak znacznie mniej niż wcześniej, Szwajcar, chcący zaprosić nas na herbaty i podwieczorek. Bez słowa skomunikował się z nami o swoich przygotowaniach w kuchni, zbywając widok, który musiał zapewne ujrzeć w mili sekundach po wejściu. Nie czułem wstydu, czy też zażenowania, że mógłby przyłapać nas na niezręcznej pozie. Mieszanka, w której wciąż wydawało się, że próbuje się popisać przed Polską, a także nutka zazdrości dodawała mi dziwnego rodzaju odwagi. Takiej, którą wykorzystać miałem na ukazanie Szwajcarii, że oto ten biały, przystojny, pierzasty, Słowianin jest już przez kogoś zajęty i aby nie śmiał tknąć go, a co dopiero się zbliżyć. Pierwszy raz czułem tak dziwne uczucie. Niby poczucie wyższości, a jednak sycąca niechęć i arogancja podgryzały moje skrzydła, które próbowałem podeprzeć.

W milczeniu, ale w bardzo bogatej emocjonalnie atmosferze, ruszyliśmy do jadalni, gdzie miejsce zajmował inny gość Szwacarji. Przywitaliśmy go wyłącznie spojrzeniem, na co on nie raczył nawet odpowiedzieć. Zasiedliśmy wszyscy do stołu, na którym gospodarz podzielił nam kubki z herbatą, a także wyłożył na talerz świeże, pięknie pachnące, słodkie bułeczki.

- Niemcy, czy to prawda, że uciekałeś wiele razy zza mury? Dlatego teraz ścigają cię Angielscy wysłannicy?- Prosto zapytał Austria jak gdyby wcześniej komentował i obgadywał ten temat wraz z przyjacielem.

- Austrio! Nie wypada pytać o takie rzeczy!- Oburzył się drugi.

- Nic nie szkodzi..- Spokojnym tonem odparłem, wracając szybko jednak do pytań przybranego brata.- Owszem uciekałem, ale to nie dlatego jestem ścigany.. Sytuacja jest dość napięta, a jakikolwiek ruch ze strony wroga albo naszych mógłby ruszyć te spirale nieszczęść i sprowadzić na nas kolejną wojnę..

- Pewnie musi być tam strasznie. Ah biedni ludzie, mieszkający po tamtej stronie. Pozbawieni normalnego, bezpiecznego życia. Słyszałem, że nie mają nawet dostępu do nauki.. Do czego ten świat zmierza, jeśli ludziom nie pozwala się uczyć! Przecież nauka to przyszłość! Nic z takich ludzi nie będzie- Przyłączył się Szwajcar płomiennie, wygadując głupoty na temat życia pod władzą czerwonych Rosjan.

Skrzywiłem się na jego słowa tak samo, jak Polak. Przybierał jednak neutralnych kształtów. Szwajcaria nie chciał, na pewno brzmieć nie miło. Troszeczkę jego słowa go poniosły, tworząc narrację, że ludzie, mieszkający po drugiej stronie są na niższym stopniu życia niż my.. Nie tylko kulturowo, ale także naukowo..

- Powiada się także, że żyją tam sami przestępcy. Już wiele razy słyszałem, że planem na przyszłość stworzenia idealnego świata powinno być zesłanie morderców, złodziejów zza mury. Tam właśnie jest miejsce takich ludzi- Dogryzł tym razem Austriak.

- Bogu dzięki Niemcy, że tobie nic nie jest.. Pewnie jest tam tak strasznie. Ulgę też mam, że plotki na temat tego, że podobno przeprowadziłeś nieznajomego stamtąd nie okazały się prawdą- Ręce przyjaciela znalazły się na tych moich, a także delikatny uśmiech machał do mnie.

- W zasadzie znam osobę z tamtych stron- Do rozmów włączył się wcześniej przygaszony Polak. Towarzystwo natychmiast zamilkło zszokowane, przestraszone. Wszystkim przejmował się najbardziej Szwajcaria, niedowierzając słowom Polski, Austria wciąż udawał, że nic go nie obchodzi jednak nastawiał ucha na każdą informacje.

- To niebezpieczne! Tam ludzie są okropni, bez duszy! Skrzywdzeni przez czerwoną armię i sami chcą teraz krzywdzić innych!

Polak zmarszczył brwi i zacisnął zęby. Na usta ciągnęły mu się już przekleństwa w stronę germańskich krajów. Bluźnierstwa, jakich musiał słuchać od nieświadomych burżujów z moich stron każdego mogłyby trafić prosto w serce. Wycierpiał wiele i jeszcze po stronie światła, lepszej stronie nie znajduje zrozumienia, a kolejne ciosy. Ludzie tak zmanipulowani, aby uważać i nie przekraczać murów, że paplają głupoty jakby prosto obok nas stało piekło z największymi grzesznikami..

Jego twarz ciągle była naciągnięta. Brwi mocno zaciskały się, usta także. Mimo to cichym, ale spokojnym głosem przekazał ważną informację:

- Ja jestem z tamtych stron.

~~~~~~~~~~
Polindo żeś wyczynił 👀👀

Kremelka~

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top