°๑~ 19 ~๑°
Pov. Niemcy
Na jakiś czas kontakty między mną,a Polską uległy zmianie. Od czasu połączenia nas fizycznie minął tydzień. W ciągu tego czasu spotkaliśmy się wyłącznie raz. Podczas spotkania jednak Polska był chłodny. Unikał wzroku mojego, poruszania tematu miłosnego lub, co gorsza dotyku. Pomyślałem, że chwilo powinno mi wystarczyć nasze zbliżenie i wymagania od Polski jeszcze więcej na ten czas było niegrzeczne oraz mogło zirytować ukochanego. Z uśmiechem, więc prowadziłem dalsze spotkanie z nim, unikając ryzyknowych ruchów. Pierzasty demon w tym czasie zdążył podzielić się ze mną kilkoma, ogólnymi informacjami. Były "ogóle" z racji, że nie zagłębiał się w jej lub nie znał ich dobrze całkowicie. Dotyczyły one mojego brata.
Mężczyzna przekazał mi, że wschodni był dobrze wychowywany u boku ZSRS tak jak głosiły plotki. Uczęszczał do szkoły, uczył się w wielu kierunkach, rozwijał i szukał nowych pasji. Czerwony wróg traktował go znacznie lepiej niż nie jednego swojego syna. Zastąpił mu całkowicie mnie.. Ten fakt pocieszała informacja, że mój braciszek mieszał w jego pałacu. Ten jednak pomimo że mógł rozwijać swoje horyzonty miał zakaz wychodzenia z pokoju. Pokój miał ogromny, było w nim wszystko. Zapewniali mu cały czas nowe zabawki, sprzęty, które sobie zapragnął. Chcieli uśpić jego czujność, przekupić materialnymi rzeczami.. Nigdy jednak nie zastąpią mu prawdziwej rodziny. Zadbaj o to na pewno..
Postanowiłem odstawić chwilowo moje randkowanie, a zająć się drugą, najlepszą rzeczą w moim życiu, czyli nauką. Brzmi to dziwne, gdy wspominam przy kimś, że uwielbiam tonąć w liczbach i zadaniach rachunkowych. W zasadzie tę pasję zaszczepił we mnie mój ojciec. Od małego pamiętam, że często przesiadywał w swoim, małym amatorskim laboratorium. Całymi dniami potrafił przesiedzieć tam. Jednocześnie dbał o to, abym mógł kiedyś mu dorównać wiedzą i umiejętnościami. Lubił dawać zagadki, w których nagrodą było zawsze coś słodkiego. W zasadzie cały dom był wypełniony sprzętami naukowymi. Nie licząc jedynego miejsca. Było to biuro ojca. Było tam pusto i ponuro. Nigdy tam nie mogłem wchodzić, ale zawsze starałam się dojrzeć ,co kolwiek zza małego skrawka zamykających lub otwierających się drzwi. Tata często zapraszał tam swoich znajomych, współpracowników.. Zawsze było głośno, ale nie było to śmiechy, tylko krzyki kłótni.
Chemia intrygowała mnie najbardziej. Tyle odkrytych rzeczy, a wciąż uważałam, że to tylko połowa świata. Drugą połowę chciałbym kiedyś odnaleźć i poznać.. Tak jednak małej i słabiej jednostce, jak ja nie będzie to zapewne nigdy dane. Musiałbym poświęcić swoje całe życie na nauce, gdybym chciał osiągnąć coś więcej, a wtedy, co z Polską? Nie zrezygnuje z każdej chwili spędzenia z nim czasu.
Siedząc przy biurku, na którym bałagan nie był niczym nowym, przyglądałem się kartce zabrudzonej atramentem. Większość przekreślonych obliczeń i wpisów zajmowała powierzchnie. Wpatrywałem się we wszystko podwójnie jakbym chciał właśnie tam szukać odpowiedzi na moje zadane pytanie. Rozkojarzyło mnie wszystko inne znajdujecie i zajmujące nie potrzebnie miejsce na biurku. Jednak najbardziej z moich zadań wyrwał mnie głośny hałas dochodzący zza drzwi. Ktoś pukał. Agresywnie i niecierpliwie. Nie zdążyłem nawet wstać od biurka, a nie proszony przeze mnie gość wparował do środka domu. Długo mu nie zajęło dojście do mojej sypialni, gdzie nieoprzytomniany wpatrywałem się w wejście, mając jedynie pewność, że to nie żaden niebezpieczny człowiek. Mógłbym jednak nad tym polemizować po tym, kto taki stanął przede mną.
- Ah Germany! Dobrze cię widzieć. W końcu w domu hm? Często musisz spacerować i nabierać myśli na świeżym powietrzu. Nie łatwo cię w ostatnich czasach złapać- Szybkim i nastrojowym głosem odezwał się do mnie brytyjski demon z maską. Czując się swobodnie wszedł wgłąb pomieszczenia, intrygując się natychmiast moim wcześniejszym, znacznie lepszym niż jego wizyta, zadaniem. Zdumiony przypatrywał się nieudanym obliczeniom oraz moimi ciągłymi próbami bez żadnego poddawania się.- Cieszę się, że wychodzisz częściej z domu i nie przesiadujesz wyłącznie na tych zadaniach. To cię wyniszczało i gryzło od środka..
Po jego podsumowaniu zajął miejsce naprzeciwko mnie na łóżku. Założył nogę na nogę, zakładając na nią także ręce splecione w uścisk. Przypatrywał mi się zza maski zapewne ze swoim figlarnym, pewnym siebie uśmieszkiem. Przede mną udawał głupiego, a w środku palił się od prawdy, jaką znał i jaką zamierzał mi zaraz wytknąć..
- Niemcy nie jesteś głupi. Od dziecka wykazywałeś ponad przeciętne umiejętności. Dlatego właśnie ja dałem ci szansę, przygarniając cię pod moje skrzydła. Widziałem w tobie duży potencjał- Postawił przede mną w końcu karty.- Twój ojciec też to posiadał. Prawie jak dwie krople wody.. Jednak to jak to wykorzystasz to wyłącznie twoja decyzja.
- Nie grajmy w takie gierki- Mruknąłem, spoglądając ponuro w bok. Niechętny byłem na jego kolejne unikanie głównego wątku tematu, a zabawa jedynie na pierdołach.- Często mi to mówisz. Nie wiem, co tata zrobił złego, ale wciąż powtarzasz, że był mądrym i inteligentnym człowiekiem, ale źle to wykorzystał.
- Bo ci inteligentni już tak mają- Uśmiechnął się, przez co jego ton głosu brzmiał znacznie weselnej niż wcześniej.- A jak dostaną palec to wezmą całą rękę. Błędem było przymrużenie oka na twoje ucieczki poza mur.
Sądząc, że kolejny raz Wielka Brytania obdarzy mnie swoim jakimś błyskotliwym pomysłem byłem już nastawiony na nie słuchanie go. Gdy jednak niespodziewanie usłyszałem ostatnie zdanie kończące jego wypowiedź zamarłem. Brak szybkiej reakcji z mojej strony był jednocześnie odpowiedzią dla niego, że może być już w stu procentach pewny, że to prawda. Tyle starań.. Dbania o szczegóły, aby nikt się nie dowiedział.. Oni od początku o tym wszystkim wiedzieli. Udawali dla dobra mojego albo swojego, że wszystko jest w porządku i nic się nie dzieje.
- Polska to naprawdę urodziwy chłopak prawda?- Spytał kolejny raz, otrzymując odpowiedź, ale nie w postaci słów. Zarumieniłem się na twarzy, uciekając wzrokiem na bok. Speszyłem się lekko po jego pytaniu. Skąd niby ma o tym wiedzieć?!- Jest dla mnie prawie jak syn. Też kiedyś był moim wychowankiem. Dobrze się znaliśmy. Bywał taki jak ty, gdy był młodszy.. Uciekał, buntował się, kłócił, walczył o swoje. Jednak miał do mnie zaufanie..
- Po co mi to mówisz..?- Szepnąłem obejmując sam siebie rękoma. Wstydliwe patrzyłem na niego, próbując ukryć jakoś moje większe zainteresowanie osobą Polski.
- Polska pewnie ci musiał dużo mówić. Zapewne tobie też już ufa. Jest całkiem dość łatwo wierny.. To jego mała słabość. Ale o tym dobrze wiesz prawda? Taki biedny, zagubiony Niemiec szukający jedynie swojego brata. Wszyscy by przeszli obok bez spojrzenia na ciebie oprócz niego. Wiedziałeś, w jaką ofiarę trafić hm?- Z każdym słowem jego ton głosu podnosił się aż ostateczne mężczyzna brzmiał na agresywnego. Jego słowa były nasiąknięte negatywnym znaczniemiem..
- Słucham?- Spytałem nie do końca, rozumiejąc jego tak nagłego wybuchu.- Owszem Polska ma złote serce.. Jednak sam jestem czasem zdziwiony, że mi pomaga.. Po prostu mnie lubi, a ja go.
- Kłamstwo!- Wstał gwałtownie z miejsca, uderzając ręką o moje biurko. Dźwięk rozszedł się po całym pomieszczeniu, pozostawiając nas chwile w głuchej ciszy słownej.- Jak może lubić lub jak kolwiek szanować kogoś takiego, jak ty? Zwykłego, obrzydliwego, oślizgłego gada? Póki on jest ogromnym, odważnym i pięknym orłem? To zwykła natura Niemcy. Orzeł nie może spotykać się z jaszczurką. Nie jesteście sobie pisani. Między wami jest odwieczna nienawiść, niechęć, walka.
- Nasze pochodzenie czy też "natura" nie istnieje. Nie jesteśmy dzikimi zwierzętami, tylko ludźmi!- Warknąłem pobudzony jego słowami.- Nie ma to żadnego znaczenia, bo nie wiesz, jaki jest Polska teraz. Nie znasz go i nie rozumiesz, co jest między nami.
- Doskonale rozumiem. Tak w tej rodzinie już jest. Zawsze zaczyna się spokojnie i łagodnie. Od zwykłej rozmowy, spotkania i ugody, a po zniszczeniu marzeń, uczuć, oczekiwań agresywne załatwienie spraw- Warknął, nachylając się nade mną.
Użył jakieś przenośni, których nie potrafiłem dopasować do niczego. Nie rozumiałem jego słów, które jednak czułem, że są jakimś kluczem do czegoś większego..
- Kocham Polskę, a on kocha mnie- Odparłem poważnym, ale spokojnym tonem głosu. Moja krew buzowała, a serce jakby nie nadążało za wszystkim. Dużo energii i emocji kosztowało mnie powiedzenie mu w twarz takich słów..
- To nie miłość cię prowadzi tylko podziw, że ktoś taki mógł zająć się i pomóc komuś takiemu, jak ty- Odparł krótko, chowając swoje ręce za siebie.- Zrozum Niemcy.. To się nie uda. On jest po stronie czerwonych, a ty po naszej.
- Wiedziałeś o tym i nic nie robiłeś z tym przecież! Może tak być nadal.
- On jest orłem, a ty zwykłą jaszczurką. Nie da się tego zmienić, bo natura rządzi się swoimi prawami- Odwrócił się do mnie tyłem, stojąc teraz poważnie.
- Ale ja go kocham..
- Jeśli naprawdę byś go kochał zrozumiałbyś, że nie jesteście dla siebie dostępni i nie będziecie nigdy razem. To chwilowe szczęście, że nadal się ze sobą spotykacie. Cisza przed burzą- Oznajmił, bawiąc się swoimi palcami.
Coś go nie pokoiło lub gryzło. Nie powiedział mi wszystkiego, co chciał.. Denerwował się pierwszy raz przede mną. Nie potrafiłem świetnie czytać z ludzi jednak jego zachowanie przebijało się przez mój mózg doskonale, wiedząc, dlaczego tak robi.
- Niemcy jesteś młody i głupi. Nie głupi w zadaniach, ale głupi w doświadczenie i życie. Są sprawy, o których nie wiesz i które powinny być ukrywane przed tobą dla twojego dobra. Jesteś jak małe nie świadome dziecko sądząc, że świat jest pełny samych dobrych ludzi, a co kolwiek co robisz jest nie tylko najlepsze dla ciebie, ale także dla innych dookoła- Spokojny i wciąż tajemniczy ton głosu nie oddawał jego zdenerwowania.
Wpatrywałem się w niego zamyślony. Cała rozmowa z nim była dziwna i pełna tajemniczych przekazów. Mówił fragmentarycznie.. Wiele przede mną jeszcze ukrywał. Jedno było wiadome. Znał Polskę i z jakiegoś powodu nie potrafi pogodzić się, z tym że ja też go znam i jesteśmy blisko siebie.. Polska nigdy nie wspominał mi nic o reakcji z aliantami. Nie zdawałem sobie nawet sprawę z tego, że mógłby ich znać.. Jednak między tą dwójką coś było, a Anglia wydaje się nadwrażliwy, jeśli chodzi o bezpieczeństwo i dobro młodego Polaka.
- Nie chcesz, abym skrzywdził Polski prawda?- Mruknąłem, widząc w nim brak zaufania do mnie. Jak zwykle..- Dlaczego miałbyś niby tak w ogóle pomyśleć? Jest dla mnie kimś więcej i nigdy niepodniosłym na niego ręki.
- Może nie jesteś od razu wielkim niebezpieczeństwem. Jednak nie zapewnisz dobrostanu i opieki dla Poland. Wiele w życiu przeżył i nie wybaczyłbym sobie, gdybyś.. Znów go skrzywdził.. Nie jesteś odpowiednią osobą w dobrym miejscu.. Jesteś jedynie jak rzeka Styks w świecie umarłych. Jesteś wyłącznie drogą, którą umarli kierują się do piekła. Przejściem do innego świata. Istotna, jeśli chodzi o istnienie, ale nie mogące nic zmienić lub skręcić w inną drogę- Odwrócił się do mnie przodem. Brak widoku na jego twarz wprawiało w małe przerażenie. Zapewne jego puste spojrzenie przeżywało mnie od środka.- Chcesz dobrze dla Polski, więc pozostań na swoim miejscu i rób swoje zadanie tak jak powinieneś. Bądź dobrym przewoźnikiem w rzece Styksu.
Ostatnimi słowami pożegnał się ze mną. Bez dokładniejszych tłumaczeń, wyjaśnień zniknął z pokoju. Metafora, którą się ze mną podzielił nie docierała do mnie. Gdybym dokładnie wiedział lub znał historię.. Tego, co miało miejsce wcześniej. Czułem się jednocześnie tak jak określił to Wielka Brytania. Jestem istotny w istnienie, ale nie istotny w zmianie, dokonania czegoś ważnego.. Przecież to ja jestem tą kostką domina, która jeśli się ruszy może pociągnąć za sobą cały szereg konsekwencji. On tymczasem próbuje przekazać mi, że wcale tak nie jest, a ja mam istotne zadanie, którego nie znam, ale powinienem się trzymać. Ten facet jest naprawdę nieźle rąbnięty, a co kolwiek łączyło go z Polską nie było istotne, lub po prostu Polak wyparł to z siebie skoro nigdy o tym nie mówił.
~~~~~~~~
Czerwiec 🖐️🖐️🖐️
Postaram się w tym miesiącu więcej publikować..
Kremelka~
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top