3. Cierpienie

Czasami łatwiej jest znieść własne cierpienie, niż patrzeć na łzy osoby, za którą wskoczyłoby się w ogień...

                                                               ***

Victor obserwował śpiącego Yuuriego całą noc. Nie było takiego momentu, kiedy opuścił pokoju, w którym przebywał jego ukochany Japończyk. Zaś gdy nadszedł ranek, a wraz z nim pierwsze promienie słońca, Victor miał kilka pomysłów, by jakoś chłopaka pokazać jego obecność. Choć sam nie był pewien w stu procentach co do swoich planów, ale i tak zamierzał spróbować. Nie chciał patrzeć na jego ból, bo to sprawiało, że czuł się jeszcze gorzej i za każdą wypadającą łzą bruneta odczuwał jak powoli rozrywa się jego serce na drobne kawałeczki...

Znieruchomiał nagle, kiedy dostrzegł ruch Yuuriego. Zbliżył się do niego, za nim całkowicie wstał, lecz... jak się okazało, brunet tylko zmieniał boczek i nie miał zamiaru wstawać.

-Cholera Yuuri, zawsze z ciebie był taki śpioch!- Parsknął Rosjanin i przeszedł szybko obok łóżka i spojrzał na jego twarz. Wciąż Japończyk miał spuchnięte powieki od płaczu, a w oczach dostrzegał pustkę... Ten widok dał Victorowi tylko powód do natychmiastowego działania. Kiedy brunet tylko przymknął powieki, Rosjanin chwycił pościel.-No Yuuri wstawaj!- Zawołał przy tym zabierając pościel.

-Makkachin... zostaw kołdrę.- Mruknął sennie, przy tym kurczowo trzymając skrawek pościeli.

-To nie Makkachin, Yuuri! Tylko ja!- Mówił, chodź wiedział, że i tak go nie usłyszy, ale mimo tego dalej mocno ciągnął pościel. W końcu cierpliwość się wyczerpała.- YUUUURIIII! ZBUDŹ SIĘ!- Ryknął i pociągnął z całej sił kołdrę, przy tym im ściągając Yuuriego. Japończyk upadł na podłogę z łoskotem.

-Makkachin!- Zawołał zszokowany chłopak, kiedy wydostał się z kołdry. W tym momencie dało się usłyszeć szczekanie pudla z dołu. Po chwili dało się usłyszeć z korytarza stukot psich pazurków o drewnianą podłogę, potem do sypialni wparowała brązowa kulka, która w trybie natychmiastowym wpadła w ramiona Katsukiego.- No już, już! Przestań!- Zaśmiał się, kiedy pudel zaczął dobitnie, pokazywać swoją miłość do niego, poprzez lizanie jego twarzy. Victor uśmiechnął się, kiedy po pierwszy od ich rozłąki zaśmiał się. Właśnie tego najbardziej mu brakowało, kiedy tutaj trafił. Przez ten czas widział tylko jego smutną minę, a teraz... Śmiał się, ale nie na długo.

-Makkachin jesteś taki kochany.- Powiedział cicho Rosjanin z łezką w oku, którą natychmiast starł. Choć udało mu się na chwilę  zobaczyć uśmiech Japończyka to nie minęło kilka minuty, kiedy ponownie spochmurniał. Yuriemu udało się uspokoić rozweselonego psiaka i złapał jego puchaty pysk i przyjrzał mu się.

-To dziwne...-Pogłaskał po głowie psiaka.- Skoro ty byłeś przez cały czas na dole to...- Zmrużył powieki.- Kto ściągnął mnie na podłogę?- Zapytał się Yuuri bardziej siebie niż psa. Victor zbliżył się na ucho chłopaka.

-To ja byłem skarbie... Sorki ciężko było cię wyrwać z wyra.- Mruknął mężczyzna i pocałował go w policzek. Japończyk podskoczył i złapał się tam gdzie odczuł nagle chłód.

-Znowu zimno się zrobiło.- Stwierdził Japończyk i wstał z miejsca. Victor nadął się tak, że jego poliki przypominały chomika.

-блять*!- Zawołał z rozczarowania i ze złości, położył się na podłodze. Po chwili  zauważył, jak Makkachinł usiadł obok niego. Mężczyzna westchnął cicho i pogłaskał po jego pyszczku.-Cieszę się, że chociaż ty mnie widzisz. Pewnie bym umarł tutaj od samotności... Chwila... Ja już umarłem z kilka dni temu...- Parsknął żałośnie i zasłonił swoją twarz ramieniem. Pudel zaszczekał na jego słowa, co zwróciło uwagę Japończyka, który sprawdzał okno czy nie było przypadkiem otwarte.

-Co się stało Makkachin?- Zapytał się Yuuri.

-Makkachin odpowiedz mu, że nic się nie stało tylko pewien tutaj Anioł próbuje zwrócić na siebie uwagę.- Burknął Victor i usiadł by spojrzeć na zbliżającego się Katsukiego.  Zwierzak jakby zrozumiał słowa Nikiforova zaczął szczekać i ukradkiem ruszał łebkiem, którą właśnie głaskał mężczyzna.

-Makka... Nie jestem skory do zabaw jestem zmęczony.- Mruknął, po czym wyciągnął swoje ubrania z szafki i wyszedł. Victor westchnął i wstał z podłogi, by podążyć za Katsukim.

-Ciekawe czy Anioły mogą być głodne?- Pomyślał na głos mężczyzna, kiedy usłyszał jak Yuuri powiedział do pudla, że zaraz da mu jedzenie.

                                                                    ***

Victor przez pół dnia próbował w jakikolwiek najprostszy sposób, zwrócić na siebie uwagę, ale nic mu nie wychodziło. To strasznie go dobijało, bo przez większość czasu patrzył na łzy swojego ukochanego i nie potrafił nic zrobić... Ponieważ go nie widział i nie słyszał.

Cierpienie jakie malowało się na twarzy Katsukiego było tylko dowodem na to, że bardzo tęsknił i potrzebował Nikiforova, a on sam zdawał sobie z tego sprawę. Anabella miała rację, to nie będzie takie proste jak mi się wydawało- pomyślał Victor, kiedy siedział na sofie obok Japończyka, który aktualnie chował się pod kocem z kubkiem gorącego kakao, po to by przelać tą swoją gorycz do gorącego napoju. Rosjanin nie był z tego powodu zachwycony, ale mimo tego cieszył się, że przelewał swój ból do kakao, a nie do alkoholu... To by tylko większe cierpienie sprawiło Rosjaninowi, a stan Yuuriego jeszcze bardziej by się pogorszył.

-No i co ja mam z tobą zrobić.- Westchnął bezradnie Victor i oparł swoją głowę na dłoń i patrzył spod srebrzystych rzęs na zapłakanego Japończyka. Sam już był zmęczony tym wszystkim, jak się okazuje ściąganie pościeli, trącenie jakiś naczyń czy coś podobnego nic nie pomagało. Próbował też napisać wiadomość na kartce, ale jakimś cudem wszystkie długopisy jakie znajdywał w domu były zużyte, a ołówków w ogóle nie kupowali, bo nie uważali by było im na razie potrzebne. Jebane ołówki i długopisy... Trzeba było je kupić, kiedy byliśmy ostatnio w sklepie.- Pomyślał, będąc wściekły na siebie Nikiforov.

Nagle podskoczył, kiedy usłyszał dzwonek drzwi, zaś Katsuki tylko spojrzał leniwie na drzwi.

-Nie ma mnie w domu!- Zawołał żałośnie Japończyk. Od razu dało się usłyszeć odpowiedź za drzwiami.

-Prosiaku! Wpuszczaj nas, bo inaczej wyrwę ci te drzwi z nawiasów!- Zawołał ktoś za drzwiami.

-Yurio?- Spojrzał zaskoczony Victor na drzwi.

-Jurij nie tak ostro...- Usłyszał kolejny męski głos.

-Beka! Ty mi pomóż, zamiast mi mówić jak mam żyć!- Powiedział Yurio, przy tym zaczynając walić w drzwi.

-Jak tak dalej pójdzie to zaraz rozwali te drzwi.- Powiedział Victor, przyglądając się jak drzwi zaczynają niebezpiecznie drżeć.

-Dajcie mi umrzeć w samotności!- Zawołał zrozpaczony Katsuki.

-Yuuri, nawet mi tak nie mów!- Zawołał Nikiforov do Japończyka, mimo że i tak go nie słyszał.

-Yuuri kochany wpuść nas, martwimy się o ciebie.- Kolejny głos tym razem kobiecy. Nikiforov widząc, że Yuuri nie miał zamiaru pójść i otworzyć to sam się ruszył. Co prawda nie był pewien czy on go zobaczą, lub czy coś, ale miał to szczerze gdzieś. Chciał zobaczyć jego uśmiech, a rozmowa z innymi powinna mu pomóc nawet z Rosyjską Wróżką. Spojrzał przez okrągłą dziurkę w drzwiach, by upewnić się ile było osób. Było ich trzech, Yurio, Otabek i Mila ku jego zaskoczeniu.

-Jurij nie rób tego...- Ostrzegał Kazach, kiedy zauważył jak Yurio zaczynał się cofać by nabrać rozpędu. Victorowi nie widziało się, by Yuuriemu chciało się kupować nowe drzwi, więc dłużej nie zwlekał. Otworzył zamek, a potem drzwi, przy tym cofając się za nim.

Po chwili do środka wleciał Yurio, który z szokiem wymalowanym na twarzy, potknął się o dywan i zarył twarzą o drewnianą podłogę.

-Yurio! Wszystko w porządku?!- Zapytał się zszokowany Otabek i poszedł za nim blondynem.

-Nic mi nie jest,- stęknął z bólu i podnosił się powoli- a ty kurwa mów, że otwierasz!- Zawołał z pretensją Rosjanin. W tym czasie zaś Yuuri patrzył z zdezorientowania na chłopaka, który jakimś cudem wszedł do domu.

-Ale ja nic nie zrobiłem nawet... Myślałem, że to ty otworzyłeś drzwi...- Powiedział z szokowania.

-Jak do cholery, skoro drzwi były zamknięte od wewnątrz?!- Zawołał wściekle.

-No już Yuraśko, złość piękności szkodzi.- Powiedziała Mila wchodząc do środka.

-Zamknij się sroka!- Parsknął blondyn.

Victor przyglądał się tej scenie, za drzwiami z nie małym rozbawieniem. Sam widok nagle ożywionego Yuuriego sprawiło, że poczuł się lepiej. Dobrze, że ma chociaż wsparcie- pomyślał gorzko i uśmiechnął się blado.

-Yuuri, wszyscy o ciebie się martwią.- Powiedziała Mila, siadając obok zwiniętego w naleśnika Japończyka.

-Od dłuższego czasu nie byłeś na treningach, Yakov ochrzania nas, a to ty sam powinieneś dostać!- Parsknął blondyn, podchodząc do Yuuriego, a zanim Otabek.

-Przepraszam... Ale po prostu nie mam siły na cokolwiek.- Bąknął pod nosem Japończyk i smarkając.- Yurio możesz zamknąć drzwi od domu? Zimno się zrobiło...- Mruknął bardziej opatulając się.

-Dobrze... Ale nie mów do mnie Yurio.- Powiedział tym razem łagodniej i zawrócił do otwartych drzwi wejściowych. Victor to zauważył, ale mimo stał tutaj i tak dobrze stąd widział swojego kochanego. Yurio zamknął drzwi, znajdował się dosłownie na wyciągnięciu dłoni od Nikiforova. Kiedy blondyn chciał już odejść od drzwi, to zatrzymał się. Jego spojrzenia napotkały wzrok Victora, zamrugał kilka razy i przetarł oczy. Rosjanina zdziwiło zachowanie małej wróżki. Czyżby mnie widział?- Pomyślał niepewnie Victor, lecz po chwili chłopak odszedł powolnymi krokami. Ukradkiem odwrócił jeszcze raz głowę i tym razem ich spojrzenia się skrzyżowały. Yurio otworzył usta jakby chciał coś powiedzieć, ale po chwili je zamknął. Szybko odwrócił wzrok i wrócił do reszty.

Nikiforov wciąż był zaskoczony tym co przed chwilą się wydarzyło. Pokręcił tylko głową i westchnął, wyszedł z kąta i stanął gdzieś pod ścianą i wysłuchiwał się rozmowie między Yuurim i pozostałymi. Yurio już nie spojrzał na Victora.

                                                                     ***

Rozmowa między Japończykiem, a pozostałymi była spokojna i przyjemna. Zdarzyło się nawet kilka razy uśmiechnąć się brunetowi, nawet jeśli nieznacznie to i tak Victor cieszył się z tego.

-No dobra- odezwała się Mila z uśmiechem i ocierając łezkę w oku- muszę do łazienki, muszę poprawić makijaż bo zaraz będę szła do koleżanki.- Mówiąc to wstała od sofy i poszła.

-I tak z tynkiem czy bez wyglądasz jak troll!- Zawołał Yurio złośliwym głosem.

-A ty bez tego tynku wyglądasz jak dziewczynka.- Odgryzła się dziewczyna, będąc już w łazience. Tym razem Yuri zaśmiał się cicho, zaśmiał się no właśnie. Victor ucieszył się w duchu z tego, nawet Yurio uśmiechnął się, kiedy usłyszał cichy śmiech Japończyka. Ale potem burknął i odwrócił się obrażony. Mimo tego Victor przeczuwał, że zaraz coś się stanie... Coś bardzo złego... Nie był pewien co, ale to bardzo go niepokoiło...

Po kilku minutach Mila wyszła z toalety.

-Dobra to ja lecę. Спокойной ночи**!- Zawołała przez ramię i wyszła.

-Dobra ja też muszę do łazienki.- Powiedział Japończyk, wstając z sofy.

-Co tak nagle wszyscy do łazienki?- Zapytał się Otabek, unosząc brew.

-Spokojnie zaraz wrócę.- Zapewniał Japończyk z bladym uśmiechem, blondyn i Kazach kiwnęli głową, ale w tym głosie coś pobrzmiewało co zaniepokoiło go bardzo. Yuuri, co ty chcesz zrobić?- Pomyślał Victor, idąc w ślad chłopaka. Coś mi tu strasznie śmierdzi, choć nie wiem co dokładnie...- Myślał niepewnie.

Wszedł z nim do łazienki, Yuuri zamknął drzwi, a potem podszedł do lustra. Wpatrywał się przez bardzo długi czas na swoje odbicie, zaś Victor czekał na jego ruch... Czuł ten narastający niepokój, a każda minuta wydawała mu się, że przeciągała się w nieskończoność. Japończyk patrzył na swoje odbicie pustym wzrokiem, a następnie po jego policzkach poleciały łzy.

Victor wyprostował się, kiedy zauważył ponownie ten sam wyraz na twarzy co wczoraj. Przepełnione rozpaczą i cierpieniem.

-Yuuri...- Szepnął niepewnie Nikiforov. Yuuri zacisnął wargi, po czym schylił się nad zlewem i załkał.

-Przepraszam Vitya...- Odezwał się cicho Yuuri, przy tym rozsuwając szufladę i coś w niej grzebiąc.- Ale bez ciebie... nie potrafię... długo wytrzymać.- Załkał z gulą w gardle i morzem łez na policzkach i brodzie. Victor rozszerzył oczy z przerażenia, kiedy zauważył, jak Yuuri wyciągał z szuflady nożyczki i powoli przykładał do gardła.

-NIE!- Krzyknął Victor i rzucił się na Katsukiego. Mocno chwycił jego dłonie, próbując powstrzymać chłopaka od tego aktu desperacji.

Yuuri nie wiedział o co chodzi, był w szoku, kiedy nagle poczuł obcą siłę, która nie pozwalała mu zrobić ruchu ku zbawieniu i ucieczce od cierpienia... Miotał się na wszystkie strony, walcząc z obcą siłą, która zaczęła go przerażać.

Victor poczuł jak Japończyk walczył desperacko z jego dłońmi i próbował wyrwać mu niebezpieczną rzecz z dłoni. Słyszał jak Yuuri głośno płakał i zaczął krzyczeć bezradnie. Mężczyzna widząc to, starał się włożyć więcej siły. Te sekundy walki z nim wydawały mu się trwać w nieskończoność, jakby najdrobniejszy ruch miał zadecydować o tym co zaraz się wydarzy. Jasnowłosy nie zamierzał mu na to pozwolić, nie, nie, kiedy był przy nim i czuwał.

-NIE RÓB TEGO!- Zawołał i zamachnął nogą tak, że wykopał z jego rąk nożyczki, które z cichym stuknięciem spadły na ziemi. Rosjanin szybko je wkopał pod szafką naprzeciwko ich. Yuuri zawył bezradnie, niespodziewanie wykonał ostry ruch, który spowodował, że Rosjanin zachwiał się i pociągnął Japończyka ze sobą. Chłopak mocno huknął się głową o zlew i upadł po podłogę. Na całe szczęście dla jasnowłosego brunet tylko stracił przytomność.

Victor osunął się na kolana i patrzył z niedowierzania na swojego ukochanego. Myślał, że bardziej cierpieć już nie mógł, kiedy patrzył na zrozpaczonego Japończyka, ale teraz...

To co stało się przed chwilą sprawiło, że Rosjanin znowu zaczął płakać. Cierpienie jego ukochanego, jeszcze bardziej zabolało niż wczoraj...

                                                                                  ***

POLSAT!

Już widzę waszą reakcję, kiedy widzicie tą linijkę XD hue hue hue jestem zua XD

Ale spokojnie, zapewniam was, że nasz Yuuri nie zginie w tym opku (aż tak zua to nie jestem XD)

A tak to co myślicie o tym rozdziale? Jak sądzicie co dalej się stanie?

*блять (Blyat)- Kurwa

**Спокойной ночи! - Dobranoc

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top