🐦Ukai Keishin x OC

Mężczyzna zapalił kolejnego papierosa i położył nogi na blacie. Otworzył komiks i oparł się plecami o krzesło. Było późno, czekał już tylko do zamknięcia. Szansa na jakiegokolwiek klienta była znikoma, ale mus to mus.

Blondyn usłyszał dzwoneczek przy drzwiach i zerknął znad komiksu na kobietę. Była wysoka, miała długie brzoskwiniowe włosy i sylwetkę sportowca. Przez chwilę wydała się mężczyźnie znajoma, jednak ten szybko odrzucił od siebie tę myśl i wrócił do czytania.

— Dwa piwa cytrynowe — powiedziała, stawiając na blacie tuż obok jego nóg koszyk z zakupami. — Kopę lat, Kei. Napijesz się ze mną?

Ukai zamknął komiks i usiadł prosto, patrząc na kobietę ze zmarszczonymi brwiami. Uśmiechnął się. Zmieniła się od czasów liceum. Przefarbowała i zapuściła włosy, nabrała kształtów i zdecydowanie wyładniała. Ale to na sto procent była ona.

— Nie poznałem cię — powiedział, wstając i wyjmując z lodówki za sobą dwie butelki piwa. Postawił je na blacie i odkorkował. — Jak żyjesz?

— Nie dostałam się do reprezentacji — mruknęła i pociągnęła łyk alkoholu. — Ale zrobiłam kurs i szukam roboty jako trenerka.

Blondyn zaśmiał się cicho i pociągnął z gwinta.

— A to śmiesznie się składa — westchnął i wyciągnął w jej stronę paczkę papierosów.

— Niby co? — zapytała, siadając na blacie.

— Ja też robię jako trener i nie zgadniesz gdzie — powiedział tajemniczo, podnosząc butelkę.

— Nie mów, że u nas w budzie — zaśmiała się. Ukai skrzywił się.

— Miałaś nie zgadnąć — mruknął.

— No to nieźle — uśmiechnęła się. — Może załatwisz mi tam robotę, hmm?

Ukai zacmokał z namysłem.

— To by się mogło udać. Żeńska drużyna nie ma trenera.

— Zrobiłbyś to dla mnie, Kei? — zapytała z zalotnym uśmieszkiem. Ukai zaśmiał się.

— Zobaczę co da się zrobić — odparł. Kobieta zeszła z blatu i wpakowała wszystkie swoje zakupy do siatki.

— Mój numer masz, prawda? — zapytała. Ukai zastanowił się chwilę.

— A mam.

— Świetnie — uśmiechnęła się, wzięła siatkę do ręki i skierowała się do wyjścia.

— Nie masz zamiaru zapłacić? — zapytał, powstrzymując uśmiech. Kobieta obejrzała się przez ramię i błysnęła białymi zębami.

— Inaczej ci się odpłacę, Keishin — powiedziała i wyszła. Ukai parsknął śmiechem i pokręcił głową z niedowierzaniem. Wiedział, że już jej nie odpuści.

***

Mężczyzna oderwał wzrok od telefonu i zerknął szybko na siatkarzy.

— Skup się, Hinata! Jasna cholera — mruknął do siebie i ponownie zerknął na ekran komórki. Gdy podniósł wzrok dostrzegł ciekawskie spojrzenie Nishinoyi i ruchem dłoni pokazał mu, że ma się skupić na odbiorze serwu Kageyamy. Z westchnieniem odłożył telefon i już miał zacząć krzyczeć na nieudolny atak pierwszaków, kiedy drzwi otworzyły się i do sali wśliznęła się wysoka kobieta o brzoskwiniowych włosach. Uśmiechnęła się lekko i podeszła do Ukaia raźnym krokiem. Założyła włosy za ucho i omiotła wzrokiem boisko.

— A więc to są twoi podopieczni? — zapytała. Blondwłosy mężczyna pokiwał głową i zaplótł ramiona na piersi.

— Zaraz ci ich przedstawię — powiedział.

— Nie przerywaj im treningu — odparła i poprawiła torbę na ramieniu. — Gdzie są dziewczyny?

— Mają treningi na drugiej sali — mruknął mężczyna. — Zaczynają za jakieś piętnaście minut. Zaprowadzę cię.

— Zostawisz ich samych? — zapytała niepewnie, patrząc na Hinatę i Kageyamę, drących się na siebie nawzajem.

— Mamy bardzo odpowiedzialnego kapitana — odparł mężczyna, zerkając na Daichiego, który właśnie dostrzegł powstałe zamieszanie wśród siatkarzy i już ruszył, żeby interweniować. — Chodź — powiedział i skierował się w stronę wyjścia z sali, po drodze informując Sugawarę o swojej chwilowej nieobecności.

— Ładna ta dziewczyna naszego trenera — usłyszał jeszcze głos Nishinoyi i wściekły zamknął drzwi, powtarzając sobie w duchu, że później go opieprzy. Kobieta parsknęła, a Ukai nie miał już wątpliwości, że słyszała komentarz młodego libero.

— Wracają wspomnienia z liceum — westchnęła melancholijnie. — Nabijanie się z plotek, że jesteśmy parą — zaśmiała się. — Pamiętasz jak wkręciliśmy naszą klasę, że to jednak prawda?

— Trzymałaś mnie za rękę cały dzień — westchnął Ukai ze śmiechem. — Zastanawiałem się nawet czy wolno mi iść bez ciebie do łazienki.

— I to, że przed meczem zadedykowałeś mi seta — uśmiechnęła się.

— Ale nie musiałaś mnie całować przed połową szkoły — powiedział z wyrzutem Ukai, idąc w stronę drugiej sali gimnastycznej.

— No trochę przesadziłam — przyznała, nie przestając się uśmiechać. — Ale nie powiesz mi, że ci się nie podobało.

— Nie no, daj spokój. Całowała mnie najpiękniejsza dziewczyna w szkole, jak mógłbym narzekać. Mój prestiż podskoczył o połowę — odparł Ukai, wsuwając dłonie do kieszeni dresu. Jasnowłosa zaśmiała się szczerze.

— Naprawdę byłam najładniejsza w szkole? — zapytała po chwili, idąc z nim ramię w ramię w stronę sali. Ukai wzruszył ramionami.

— Dla mnie tak. W dodatku nic się nie zmieniło.

Kobieta uśmiechnęła się lekko i szybko pocałowała go w policzek.

— Dziękuję, Keishin. Byłeś najlepszym przyjacielem na świecie — powiedziała. Ukai uniósł kącik ust i poczuł jak wszystkie uczucia z liceum wracają ze zdwojoną siłą.

***

— Chyba cię polubiły — powiedział blondyn, patrząc jak młode siatkarki ochoczo wzięły się do treningu po poznaniu nowej trenerki.

— Tak myślisz? — spytała, zakładając ręce na piersi.

— Kapitan szczerzy się jak głupia — zauważył, głową wskazując brunetkę o krótkich włosach. — Myślę, że przypadłaś im do gustu.

— Dzięki, Kei — uśmiechnęła się. — Możesz już wracać do swoich chłopaków.

— Jasne — westchnął i ruszył w stronę drzwi. — Powodzenia, dziewczyny! — krzyknął jeszcze, a siatkarki odpowiedziały mu chórem. Kobieta o brzoskwiniowych włosach uśmiechnęła się lekko, czując jak cała sympatia do starego przyjaciela powraca. Tym razem o wiele większa.

***

— Macie się zachowywać jak należy, jasne? — zapytał Ukai surowym głosem, stojąc przed rzędem chłopaków. Autokar, mający zawieźć ich na niemal drugi koniec Japonii już czekał, a siatkarki już dawno siedziały w środku. — Sugawara, Sawamura, liczę na was. Macie ich pilnować. Zero łażenia po nocy, a zwłaszcza do dziewczyn! Jak któregoś przyłapię, będzie biegał po schodach przez całą noc, dopóki nie padnie, czy to jest jasne?!

— Tak jest! — odkrzyknęli, ale po minie Tanaki i Noyi Ukai już wiedział, że będzie się musiał nieźle nagimnastykować, żeby ich dopilnować.

— Do autokaru — machnął ręką, ziewając, niewyspany przez wczesną porę wyjazdu. — Nie każmy kobietom czekać.

Kiedy wszyscy siatkarze zajęli swoje miejsca, a obie menadżerki sprawdziły listę obecności, autokar ruszył gwałtownie, popychając, stojącą jeszcze trenerkę, na Ukaia. Mężczyzna złapał przyjaciółkę w talii, drugą ręką przytrzymując się siedzenia i uśmiechnął się.

— Lecisz na mnie, Yui — powiedział, a kobieta zaśmiała się.

— Historia lubi się powtarzać — odparła, łapiąc równowagę i opadając na najbliższe wolne miejsce. Ukai usiadł obok i oparł się o tył z westchnieniem.

— Te kilka dni z tymi dzieciakami to będzie katorga — mruknął, przymykając oczy i krzyżując ramiona na piersi. — Już na starcie mam dość.

Kobieta westchnęła ze śmiechem.

— Damy radę, Kei — powiedziała i poklepała go z uśmiechem po udzie. Ukai nie otwierając oczu, uniósł lekko kącik ust i postanowił cieszyć się tą ostatnią chwilą spokoju.

***

— Cholernie idioci — mruknął wściekły, kładąc torbę na podwójnym łóżku. Kobieta weszła do pokoju i odłożyła swój bagaż. Westchnęła cicho i usiadła na materacu.

— Nie wiedziałam, że to się zdarza w prawdziwym życiu — zaśmiała się.

— Wyraźnie powiedziałem, że mają być dwa pojedyncze, ja nie wiem czego oni nie rozumieją — warknął.

— Oj daj spokój, przynajmniej mamy zniżkę — uśmiechnęła się.

— Ale to ja będę spać na kanapie — prychnął zirytowana Ukai.

— Nic bardziej mylnego — uśmiechnęła się kobieta i ruszyła w stronę wyjścia z pokoju. — Sprawdzę co u dziewczyn — rzuciła jeszcze i zamknęła drzwi.

Ukai opadł z westchnieniem na łóżko. Tak bardzo starał się ogarnąć, jednak życie jak zwykle robiło mu na złość. Jeden pokój jeszcze by zniósł, ale wiedział, że przyjaciółka nie pozwoli mu spać na kanapie, więc było niemal pewne, że najbliższe trzy noce spędzi tuż obok niej. Czując jej zapach. Będąc tak blisko, a nie mogąc jej dotknąć. Ta myśl pozbawiała go resztek sił, niemal go zabijając.

Cudownie.

***

Ukai z westchnieniem wyszedł z łazienki i stanął jak wryty, nie mogąc oderwać wzroku od przyjaciółki.

— Co jest, Kei? Kobiety w staniku, nie widziałeś? — zapytała, śmiejąc się z wyrazu jego twarzy.

— Uh... Wybacz — powiedział i odwrócił się. "O kurwa..." pomyślał. Nie mogąc pozbyć się sprzed oczu widoku idealnej talii i cudownego umięśnionego brzucha.

— Twoja kolej — powiedziała, a mężczyzna spojrzał na nią ze zdziwieniem. Miała na sobie męską koszulkę z nazwą swojej uczelni i krótkie spodenki. Włosy zebrała w kucyka, nie przerywając kontaktu wzrokowego.

— Ale że niby co? — zapytał nie rozumiejąc.

— Ściągaj koszulkę — powiedziała stanowczo, próbując się nie roześmiać. Mężczyzna spojrzał na nią z niedowierzaniem i parsknął śmiechem.

— Zawsze byłaś taka zboczona? — zapytał, zrzucając z siebie ubranie. — Rozumiem, że mogę tak spać? — zapytał. — Cholernie tu gorąco.

— To chyba moja zasługa — uśmiechnęła się. — Wyjaśnij mi Keishin, co się stało z twoim cudnym sześciopakiem z czasów liceum?

— Trochę mu się wyblakło, ale nadal jest — mruknął mężczyzna, napinając mięśnie. — Widzisz?

— Zawodzisz mnie — zaśmiała się, opadając na łóżko. Blondyn położył się obok i zerknął przez ramię kobiety na komórkę, którą trzymała w dłoni.

— Wiesz, dlaczego cię wtedy pocałowałam? — zapytała nagle, odkładając telefon. Ukai spojrzał na nią ze zdziwieniem. — Byłam w tobie zakochana — dokończyła ze śmiechem. — To zabawne, że dowiadujesz się o tym dopiero po latach. Byłam takim tchórzem, że nigdy ci tego nie powiedziałam, ale teraz...

Ukai nie czekał. Brutalnie przygwoździł ją do materaca, wpijając się w jej wargi. W te słodkie usta, smakujące różanym balsamem. W końcu. Kobieta zarzuciła mu ręce na szyję, przyciskając go do siebie.

— Dokończ — poprosił, nagle się od niej odrywając. Uśmiechnęła się.

— Ale nic się nie zmieniło — powiedziała. — Kurwa, Keishin, tyle lat, a ja nadal cię kocham.

— Kurwa, Yui, tyle lat, a ja czuję to samo — odparł, a kobieta zaśmiała się.

— Wiesz... Chyba powinnam ci się odpłacić za tamte zakupy — uśmiechnęła się. Ukai wyszczerzył zęby.

— Już to zrobiłaś — odparł i pocałował ją.

Nozomi_Nakamura 💙

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top