🏊Makoto Tachibana x OC

- Nie wierzę, że się jeszcze nie całowaliście - westchnął Nagisa, a ja odwróciłem wzrok zawstydzony.

- T-to drażliwy temat - mruknąłem, poprawiając torbę na ramieniu. Haru, idący obok, zerknął na mnie przelotnie i wrócił do bujania w obłokach.

- Ile już jesteście razem, senpai? - spytał Rei, nasuwając okulary na grzbiet nosa. Nagisa spojrzał na mnie wyczekująco, również czekając na odpowiedź.

- Prawie miesiąc - odparłem, a blondyn wydał z siebie bliżej nieokreślony dźwięk.

- Tak nie może być! Musisz ją w końcu pocałować, bo pomyśli, że ci nie zależy!

- Tak myślisz? - zapytałem przerażony. Myśl o rozstaniu z Avą była dla mnie nie do zniesienia. Długo się zbierałem, żeby wyznać jej swoje uczucia, a teraz, kiedy je odwzajemniła, byłem w stanie zrobić dla mniej wszystko. Nie było mowy o utracie mojej ukochanej.

- Zaplanuj coś w waszą miesięcznicę, senpai - poradził Rei. - I kup jej kwiaty. Dziewczyny kochają kwiaty.

- I maskotki! Koniecznie kup jej delfina!

- Albo makrelę - wtrącił Haru, nawet na nich nie patrząc.

- Nie kupię jej makreli - westchnąłem. - Ale kwiaty to dobry pomysł.

- Nie zapomnij pluszowego delfina! - zawołał wesoło Nagisa.

- Okay - mruknąłem i zacząłem poważnie zastanawiać się nad zorganizowaniem czegoś specjalnego. Może film? Plaża? Film na plaży?

- Cześć, chłopaki! - usłyszałem słodki głos swojej niewiasty. Uśmiechnąłem się szeroko i rozłożyłem ramiona, w które niemal od razu wpadła ze śmiechem.

- Tęskniłem - zapewniłem, całując ją w czubek głowy. Avaron uśmiechnęła się lekko i oderwała ode mnie, nadal przytrzymując moją dłoń.

- Ja też - odparła. - Jak trening?

- Poprawiłem swój czas o całe trzy sekundy! - krzyknął Nagisa, zanim zdążyłem choćby otworzyć usta. Dziewczyna zaśmiała się, a ja poczułem ciepło na sercu. Uwielbiałem jej śmiech. Jej uśmiech. Uwielbiałem ją całą, bez wyjątków.

- A ty, kochanie? - spytała, zakładając włosy za ucho i ukazując pokaźną kolekcję, idealnie skomponowanych kolczyków. Spojrzałem z uśmiechem na zaczerwieniony płatek ucha dziewczyny i delikatnie odgarnąłem pozostały kosmyk ciemnych włosów.

- Nie mówiłaś, że planujesz kolejnego - powiedziałem z wyrzutem. - Ładnie.

- Dzięki, Makoto - uśmiechnęła się, a ja objąłem ją w talii, przyciągając bliżej siebie.

- Zarezerwujesz dla mnie sobotę, kochanie? - zapytałem po chwili, a brunetka pokiwała głową z uśmiechem.

- Jasne - powiedziała, obracając jeden z wielu pierścionków na palcach i westchnęła ciężko. - Mógłbyś mi pomóc z biologią? - spytała. - Kompletnie sobie nie radzę, a zaraz mam test.

- To może zamiast do kina pójdziemy się pouczyć? - zaproponowałem, a dziewczyna pokiwała chętnie głową i pociągnęła mnie z uśmiechem za rękaw, żegnając się z chłopakami.

- Na razie! - zawołałem jeszcze i zwolniłem, by przemienić nasz bieg w spokojny, miły spacerek. Objąłem ją w talii, rozkoszując się jej obecnością i uśmiechnąłem się lekko, gdy oparła głowę o moje ramię.

- Co masz na biologii? - spytałem, a brunetka westchnęła ciężko.

- Genetykę - odparła, a ja skinąłem głową. Łatwizna. Jako że byłem rok starszy od dziewczyny, a w dodatku miałem świetne oceny i wręcz uwielbiałem biologię, pomoc mojej ukochanej nie stanowiła dla mnie problemu.

- Nie powiedziałeś mi w końcu jak było na treningu - jęknęła z wyrzutem i pociągnęła mnie za rękaw w dość dziecinny sposób.

- Było dobrze - odparłem, uśmiechając się delikatnie. Była infantylna i lekko zakręcona, ale urocza w tym wszystkim i niezmiernie kochana. Pokłady wrażliwości i empatii w tej dziewczynie były niewyczerpane, a szczodrość i chęć pomocy wręcz wylewały się z każdego jej gestu czy słowa. Kochałem ją. Uwielbiałem w każdym calu. Za wszystko co robiła, mówiła i myślała. Była wspaniała, a ja nie wiedziałem, czym sobie na nią zasłużyłem.

- Idziemy do mnie czy do ciebie? - zapytała jak zwykle, więc i tym razem pozwoliłem jej dokonać wyboru, a jako że u mnie w domu grasował duet małych potworków, postanowiliśmy uczyć się u niej.

***

- Część, Izuku - uśmiechnąłem się, gdy czternastolatek wszedł do kuchni. Brunet obrzucił mnie szybkim spojrzeniem i kiwnął głową, nastawiając wodę na herbatę.

- Połamię sobie język, a tego nie powiem - westchnęła Ava, odpowiadając na moje wcześniejsze pytanie. Uśmiechnąłem się lekko i wskazałem palcem nazwę, podkreśloną zielonym pastelowym zakreślaczem.

- Kwas de-o-ksy-ry-bo-nu-kle-i-no-wy - przeliterowałem po raz kolejny, patrząc na nią cierpliwie.

- Kwas deoksyryneee...

- Siostra, nawet ja to umiem - westchnął brunet i odstawił na blat puszkę z herbatą. Dziewczyna spojrzała na niego z wyrzutem i ostentacyjnie odłożyła trzymamy w dłoni długopis.

- Skup się na swoim zadaniu, okay? - westchnęła, a czternastolatek tylko wzruszył ramionami i wrócił do zaparzania naparu.

- Jak ten projekt, nad którym ostatnio pracowałeś, Izuku? - zapytałem z ciekawością, podkreślając w podręczniku kolejny ważny fragment i zatykając zielony zakreślacz.

- Jeszcze nie skończyłem - mruknął chłopak, a Avaron i ja, wymieniliśmy porozumiewawcze spojrzenia.

- Masz go na jutro, prawda? - zapytała dziewczyna, a chłopiec pokiwał zawstydzony głową. Brunetka spojrzała na mnie z niedowierzaniem i zamknęła podręcznik.

***

- Jaka jest masa Jowisza? - zapytała Avaron, powstrzymując ziewnięcie.

- Duża - westchnąłem i obejrzałem nabitą na patyk kulkę ze styropianu. - Widziałaś niebieską farbę? - spytałem, rozglądając się po całym bałaganie na podłodze.

- Ale po chorobę ci niebieski? - zapytała, odkładając klej w sztyfcie i patrząc na mnie pytająco. - Miałeś Marsa malować.

Spojrzałem na kulkę w swojej dłoni i nie odrywałem od niej wzroku przez dłuższą chwilę.

- A to nie Neptun? - spytałem tępo, unosząc patyk na wysokość wzroku dziewczyny. Brunetka pokręciła głową i ruchem głowy, wskazała brata.

- Neptun jest tam - odparła. - Izuku na nim śpi.

Spojrzałem na czternastolatka i westchnąłem ciężko.

- Chwila przerwy? - zapytałem, a dziewczyna spojrzała na mnie zamglonym wzrokiem i kiwnęła głową. Podczołgała się do mnie na kolanach, omijając porozwalale wokół części układu słonecznego i ułożyła się wygodnie tuż obok mnie. Oparła mi głowę na kolanach i westchnęła ciężko, przymykając oczy. Położyłem głowę na siedzeniu kanapy, o którą się opierałem. Wsłuchiwałem się w jej cichy oddech, wpatrując się w sufit, lecz mimo zmęczenia nie chciałem zasnąć. Delikatnie pogłaskałem ukochaną po ciemnych włosach, a gdy upewniłem się, że zasnęła, pocałowałem ją delikatnie w czoło i chwyciłem styropianową kulkę, z zamiarem skończenia tego nieszczęsnego układu.

***

Czekałem. Byłem zdenerwowany i podekscytowany jednocześnie. Co chwila poprawiałem koszulę, sprawdzałem zasięg, wygładzałem brzeg koca i decydowałem się na jeszcze jedną miętówkę. Trzęsącymi się dłońmi rysowałem wzorki na piasku, czekając na swoją ukochaną, a gdy poczułem dłonie, obejmujące mnie za szyję, uśmiechnąłem się i odwróciłem do niej, chwytając ją w ramiona.

- Jesteś cudowny, Makoto - zaszczebiotała wyraźnie uradowana. - Ścieżka ze świeczek? Coś pięknego! A róże od razu wstawiłam do wazonu - uśmiechnęła się. Wyglądała przepięknie. Czarne, lekko kręcone włosy spięła w luźnego kucyka, z warkoczem dobieranym z lewej strony. Miała na sobie zwiewną, białą sukienkę, sięgającą połowy ud, a w dłoniach trzymała białe trampki, które zapewne zdjęła przed wejściem na piasek.

- Jesteś śliczna - powiedziałem, a ona uśmiechnęła się szeroko i założyła za ucho pasmo luźnych włosów.

- A ty cudowny - odparła, przytulając się do mnie. Objąłem ją w talii, wtulając twarz w jej włosy i zaciągnąłem się jej cudownym zapachem.

- Co powiesz na romans młodzieżowy produkcji amerykańskiej? - zapytałem, chociaż wiedziałem, że będzie zachwycona. Znałem ją na tyle dobrze, żeby wiedzieć, że jest to jej ulubione połączenie.

- Z miłą chęcią - odparła, a gdy oboje usadowiliśmy się wygodnie na kocu, podsunąłem laptopa bliżej nas i włączyłem film. Avaron sięgnęła po przygotowane przeze mnie przekąski i wsunęła do ust jedną ze świeżo zerwanych, czerwonych truskawek.

Nie mogłem skupić się na filmie. Zaplatałem włosy dziewczyny w małe warkoczyki, kreśliem palcami kółka na jej plecach, karmiłem ją popcornem i owocami lub po prostu wdychałem jej zapach i wsłuchiwałem się w jej oddech, mimo szumu morza i dźwięków z laptopa. Jednak ona wydawała się bardzo skupiona na oglądaniu. Śmiała się z niektórych scen, porównywała nas do głównej pary bohaterów i przeżywała razem z nimi chwilę rozstania. Spięła się jednak przy scenie pocałunku, gdy delikatnie przesunąłem dłoń z jej talii na biodro.

- Makoto... - odezwała się cicho, niemal niesłyszalnie.

- Tak? - spytałem, lecz odpowiedziała mi chwilowa cisza.

- Dlaczego my jeszcze nie... Tu chodzi o mnie? - spytała, a moje serce momentalnie zaczęło być szybciej.

- Oczywiście, że nie - zapewniłem, a dziewczyna położyła się na plecach i z westchnieniem wpatrywała się w nocne niebo nad naszymi głowami.

- Czasem mam wrażenie, że po prostu nie chcesz - powiedziała. Oparłem dłonie po bokach jej głowy i spojrzałem na nią z góry.

- Wrażenia nie zawsze są zgodne z prawdą - powiedziałem i uśmiechnąłem się nieśmiało. Dziewczyna odwzajemniła uśmiech i położyła mi dłoń na karku, zachęcając do tego, co tak długo odkładałem. Nie mogłem się już wycofać mimo strachu, ściskającego mi serce. Jednak chciałem. Bardzo chciałem.

Delikatnie zbliżyłem wargi do jej ust i musnąłem je delikatnie, czując posmak truskawek. Tyle nam wystarczyło. Odsunąłem się od niej z uśmiechem i oparłem o siebie nasze czoła, wzdychając cicho w jej usta.

- Wiesz Makoto? - zaczęła szeptem, a ja nie byłem pewien, czy naprawdę wypowiedziała moje imię, czy to tylko moja wyobraźnia.

- Tak?

- Warto było tyle czekać.

user48250618 I jak? ^^

Jeśli macie niedosyt, możecie prosić o dalszą część, bo w sumie mam jeszcze trochę pomysłów ;*

Całuski
~Beth 💙

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top