👠Hyodo Kiyoharu x OC
Chłopak poprawił wpijającą mu się w nadgarstek rączkę plastikowej reklamówki i przeszedł na drugą stronę, pustej o tej porze ulicy. Dochodziła piąta po południu, ale droga, którą szedł Kiyoharu była dość nieuczęszczana. Tylko raz minął go jakiś stary ford i autobus, który zatrzymał się na środku i ruszył dopiero po dwóch minutach.
Nastolatek nie musiał nawet podnosić wzroku, od razu skręcił w lewo, wchodząc w uliczkę między domami, by po chwili zobaczyć niewielki szyld sklepu tanecznego.
Chłopak jak zwykle wszedł do środka bez wahania, a dzwoneczek przy drzwiach oznajmił jego przybycie. Hyodo od razu skierował się do lady, spodziewając się ujrzeć za nią kobietę w średnim wieku o miłym wyrazie twarzy, lecz zamiast pani Shirogane, na krześle za blatem siedziała młoda dziewczyna, na oko w jego wieku, czytająca książkę o różowej okładce. Kiyoharu stał chwilę i przyglądał jej się w ciszy. Miała lekko falowane, farbowane na brzoskwiniowy włosy, sięgające ramion i długie czarne rzęsy. Ubrana była zwyczajnie, w niebieskie dżinsy z czarnym paskiem i białą koszulkę z krótkim rękawem. Chłopak dostrzegł jak przebiega wzrokiem po kolejnym linijkach tekstu, przekręcając co jakiś czas stronę długimi palcami o zadbanych, pomalowanych na liliowo paznokciach.
Rudowłosy odchrząknął cicho, chcąc zwrócić na siebie uwagę ślicznej, jak zauważył, nastolatki. Dziewczyna otrząsnęła się z zamyślenia i spojrzała na niego obojętnie. Zamknęła książkę, uprzednio sprawdzając stronę, po czym odłożyła ją na blat i wstała.
— Murakami — zauważył Kiyoharu, zerkając na okładkę.
— Norvegian Wood — przytaknęła, wlepiając wzrok w chłopaka.— Dość interesująca.
— Tak. Zauważyłem — odparł, a dziewczyna spojrzała na niego z podejrzliwym uśmiechem.
— W czym mogę pomóc? — spytała, niedbale opierając ramiona na blacie.
— Miałem odebrać buty szyte na zamówienie — powiedział chłopak. Dziewczyna skinęła głową.
— Nazwisko?
— Kiyoharu — odparł chłopak. Nastolatka założyła za ucho kosmyk brzoskwiniowych włosów i zaczęła przesuwać palcem po liście leżącej na ladzie.
— Okay — mruknęła do siebie i wyszła na zaplecze. Kiyoharu oparł się biodrem o blat i zaczął wsłuchiwać się w odgłos przesuwanych pudeł, spadających pudeł i... Cichych przekleństw. W końcu westchnął w duszy i podszedł do na wpół otwartych drzwi.
— Pomóc? — spytał po prostu, nie wiedząc jak powinien zwrócić się do nowo poznanej dziewczyny. Brzoskwiniowowłosa przetarła twarz dłonią, drugą rękę opierając na biodrze i skinęła głową.
— Właściwie to tak — uśmiechnęła się niezręcznie. — Głupio się przyznać, ale nie sięgam — mruknęła. — Ostatnią dostawę rozładowywał chyba mój, cholerny, dwumetrowy brat-koszykarz, także... No niestety — powiedziała, wskazując dłonią pudełko na samym szczycie kartonowej wieży.
— W porządku — odparł chłopak i podszedł do stosu.
— Dosięgniesz? — spytała niepewnie. — Oczywiście, że dosięgniesz... — mruknęła, widząc jak Kiyoharu bez większego trudu ściąga z góry niewielkie pudełko. Podał je dziewczynie, a ta wzięła od niego pakunek i wróciła za ladę.
Położyła pudełko na blacie, otworzyła, sprawdziła zawartość, fakturę, po czym zamknęła je z powrotem i ponownie odnalazła nazwisko Kiyoharu na liście, tym razem by odczytać cenę.
— Zapłacę kartą — powiedział zanim dziewczyna zdążyła odczytać szereg cyfr. Nastolatka podniosła na niego obojętny wzrok i podała mu terminal po wbiciu odpowiedniej kwoty.
— Dziękuję — powiedziała. — W razie problemów z zamówieniem, dzwoń — dodała, biorąc w dłoń długopis oraz jedną z wizytówek. — Mamy nie będzie przez najbliższy tydzień, więc podam ci swój prywatny numer — mruknęła. — Nie zawsze siedzę w sklepie, więc na stacjonarny się nie dodzwonisz — dodała, odrzucając włosy do tyłu i podając chłopakowi karteczkę. — Sklep przez większość czasu będzie zamknięty, więc trzeba się umawiać. Miłego dnia życzę.
Kiyoharu schował wizytówkę do kieszeni dżinsów i patrzył jak dziewczyna siada na krześle i ponownie chwyta w rękę książkę, jakby liczyła się każda sekunda.
Rudowłosy wziął do ręki pudełko i skierował się do wyjścia. Zatrzymał się jednak wpół kroku i odwrócił do dziewczyny.
— O czym pisze Murakami? — spytał. Nastolatka podniosła na niego wzrok.
— A bo ja wiem.
***
Kiyoharu usiadł na parkiecie i sięgnął po butelkę wody. Opróżnił ją kilkoma łykami i oparł się o ścianę. Kiedy udało mu się uspokoić oddech, spojrzał na nowe buty treningowe i przypomniał sobie o ślicznej dziewczynie w sklepie. Czy nadal miał jej numer? Chyba tak.
Nie miał jednak powodu by do niej dzwonić. Buty były idealne, a zamówienie skompletowane w stu procentach.
Rudowłosy nagle oderwał się od ściany i podparł z tyłu dłońmi. No tak...
— Mamo — zaczął, wychodząc z sali i kierując się w stronę biura. Jego matka siedziała za biurkiem, pogrążona w papierkowej robocie.
— Hm? — mruknęła, nawet nie patrząc na syna. Chłopak oparł się o framugę, nadal trzymając w dłoni butelkę po wodzie.
— Zamawiałaś ostatnio dla mnie nowy frak, prawda? — zapytał. Kobieta przytaknęła, skupiona ma pracy. — U państwa Shirogane?
Blondynka zmarszczyła brwi i podniosła zmęczony wzrok na syna.
— Jak zawsze — odparła, niepewna, skąd wzięło się to pytanie.
— Świetnie — powiedział Hyodo spokojnym głosem. — Odbiorę go.
***
Chłopak wybrał numer i przyłożył telefon do ucha. Nie denerwował się. On nigdy się nie denerwował. Od początku wiedział, co chce powiedzieć. Wystarczyło usłyszeć jej głos i zacząć mówić. Proste.
Po trzech sygnałach jednak, zamiast głosu dziewczyny, Kiyoharu usłyszał ten, oznajmiający, że dodzwonił się na pocztę głosową. Beznamiętnie kliknął czerwoną słuchawkę i przeszedł w tryb pisania.
Ja: Chciałem tylko zapytać, czy frak, który zamawiałem jest już gotowy? Mam nadzieję, że mogłabyś sprawdzić to jak najszybciej, wtedy mógłbym podjechać po niego już dzisiaj wieczorem.
Pozdrawiam
Kiyoharu Hyodo
Może i brzmiało to zbyt oficjalnie, Ale przecież nawet nie znał jej imienia. Równie dobrze mogłaby obrazić się za zbytnie spoufalanie, a przecież nie używał nawet formy "pani".
Po niecałych dziesięciu minutach dostał odpowiedzieć.
Sklep taneczny: Jasne, nie ma problemu. Za pięć minut będę w domu, sprawdzę i dam ci znać.
Również pozdrawiam :)
Shirogane Katsumi
Kiyoharu odłożył telefon od razu po przeczytaniu wiadomości i wrócił do czytania nowo kupionej książki. Po chwili jednak oderwał wzrok od Murakamiego i chwycił komórkę, żeby zmienić nazwę kontaktu.
***
— Hej — mruknęła dziewczyna, słysząc dzwoneczek przy drzwiach. Kiyoharu podszedł do lady. Nawet nie podniosła wzroku znad książki.
— Hej — przywitał się chłopak. Dziewczyna dokończyła właśnie czytaną stronę, po czym zatrzasnęła książkę, nie przejmując się zakładką i ruszyła na zaplecze. Po chwili wróciła z plastikowym czarnym pokrowcem, z doklejoną karteczką z jego nazwiskiem.
— Powinien być w porządku, ale na wszelki wypadek możesz jeszcze przymierzyć — powiedziała, wskazując dłonią małe, wydzielone w kącie pomieszczenie z niebieską kotarą. Rudowłosy bez wahania wziął od dziewczyny frak i zniknął za materiałem.
"Przystojniak" przemknęło jej przez myśl, po czym wróciła do czytania. Przesuwała wzrokiem po literach, jednak nie mogła złożyć ich w całość. Co chwila zerkała na przebieralnię, czekając aż rudowłosy tancerz w końcu się pojawi.
Chłopak wyszedł po kilku minutach. Zapinał sprawnie guziki koszuli, po czym przeszedł do wiązania dołączonej do zestawu muszki.
Dziewczyna podniosła się z miejsca, wsuwając w zęby kilka szpilek i obeszła go kilkukrotnie, upewniając się, że wszystko jest w porządku.
W końcu stanęła przed nim i wyjęła metal z ust.
— Można by jeszcze skrócić te spodnie, jeśli chcesz — powiedziała, patrząc wymownie na jego nogawki. Chłopak przyjrzał się im.
— Nie, nie trzeba — odparł.
— No dobra — powiedziała, odkładając szpilki. — Zatańcz jeszcze czy coś. Sprawdź czy masz swobodę ruchów.
Kiyoharu wykonał kilka kroków ze swojej choreografii do tanga, po czym wyciągnął dłoń w stronę dziewczyny. Nastolatka spojrzała na niego ze zdziwieniem i zaśmiała się.
— Ja nie tańczę — odparła.
— Naprawdę? — spytał, lustrując ją spojrzeniem. Długie, smukłe nogi, długa szyja, wyprostowana sylwetka. Nie była tancerką?
— Może i urodziłam się w rodzinie tancerzy, ale uwierz, z tańcem mam niewiele wspólnego — powiedziała, opierając się biodrami o ladę. Skrzyżowała ramiona na piersi i obserwowała ruchy Kiyoharu.
— To dlaczego tu pracujesz? — spytał chłopak. Brzoskwiniowowłosa wzruszyła ramionami.
— Jestem tylko na zastępstwo.
Rudowłosy zapewnił, że wszystko jest w porządku i że jego matka już zapłaciła za frak przelewem. Dziewczyna sprawdziła ostatnie transakcje sklepu i zapisała w systemie, że zamówienie zostało opłacone.
W tym czasie Kiyoharu zdążył się przebrać. Dziewczyna pomogła mu schować frak do pokrowca i zapakować go w poręczną siatkę.
— Dziękuję — powiedział, wychodząc. Nastolatka skinęła głową, odprowadzając go do wyjścia.
— Jutro też pracujesz? — spytał.
— Nie. Mam wolny cały dzień — odparła. Kiyoharu pokiwał głową i uśmiechnął się.
— Napiszę — obiecał. — Znam miejsce, w którym sprzedają świetną kawę. Idealną do rozmów o twórczości Murakamiego.
Dziewczyna uśmiechnęła się.
— Nie mogę się doczekać.
Mam wrażenie, że wypaliłam się "romantycznie" po ostatnim zerwaniu...
Przepraszam was za to, postaram się ogarnąć...
Całuski
~Beth💙
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top