👠 Hyodo Kiyoharu x OC
Weszłam do studia i podeszłam do rejestracji, wycierając spocone dłonie o sukienkę. Spojrzałam w pustą przestrzeń za ladą i przełknęłam ślinę. Z sali obok dochodziły mnie dźwięki. Stukot obcasów. Ciche słowa. Ciężkie oddechy. Nie mogłam tego usłyszeć, ale od dłuższego czasu wyobrażałam sobie jak musi brzmieć taniec.
Podeszłam bliżej. Serce mi waliło. Ale chciałam ją przezwyciężyć. Moją nieśmiałość. Popatrzyłam na dwójkę tancerzy, wirujących na parkiecie w strojach treningowych. Spojrzałam z zazdrością na buty na nogach blondynki i na szczupłą, wysportowaną sylwetkę. Przeniosłam wzrok na silne, lekko napięte przedramiona jej partnera i przełknęłam ślinę.
- Mogę w czymś pomóc? - zapytała mnie nagle wysoka i niesamowicie piękna kobieta w okularach. Wzdrygnęłam się i uśmiechnęłam lekko.
- Chciałabym zacząć tańczyć - powiedziałam i zobaczyłam w oczach blondynki dziwny błysk.
- Dobrze - odparła, lustrując mnie spojrzeniem. Uśmiechnęłam się. Kolejny krok naprzód.
***
Z trudem stawiałam kolejne kroki. Czułam ciężar własnego ciała trzy razy bardziej niż na początku treningu. Plecy bolały mnie niesamowicie, a podeszwy stóp wręcz piekły od tańca. Opuściłam ramiona, ułożyłam ramiona w powietrzu, wciągnęłam brzuch i wyciągnęłam szyję. Pierwszy krok, drugi wzniesienie. Trzeci, czwarty, wzniesienie. Opanowałam już podstawy. Próbowałam teraz połączyć wszystkie elementy, żeby choć raz naprawdę zatańczyć. Krokiem swingowym, z gracją, płynnie.
Próbowałam utrzymać ramę aż do końca, jednak przy ostatnim kroku zachwiałam się lekko.
Skończyłam. Oparłam dłonie na kolanach i pochyliłam się do przodu, próbując powstrzymać mdłości. Wiedziałam, że będzie ciężko. Wiedziałam. I byłam szczęśliwa, że w końcu mogłam padać na twarz ze zmęczenia, z powodu tego, co tak bardzo chciałam robić.
- Dobrze - powiedziała pani Hyōdō. - Z wyjątkiem ostatniego taktu.
- Wiem, przepraszam - westchnęłam, ocierając mokre od potu czoło.
- Nie przepraszaj - powiedziała. - Jesteśmy tu już trzy godziny, to normalne, że twoja wytrzymałość ma granice. Pamiętasz o bieganiu?
- Codziennie po pół godziny - powiedziałam i podeszłam do ściany, pod którą postawiłam wcześniej butelkę z wodą. Opróżniłam pozostałą połowę za jednym razem i otarłam usta.
- Jutro mnie nie będzie - odezwała się trenerka, zakładając ramiona na piersi. - Mam zawody z jedną z moich par.
Wydałam z siebie cichy jęk zawodu. Każdy trening był dla mnie ważny. Ważniejszy od szkoły. Nie chciałam odwoływać ani jednego. Blondynka spojrzała na nie z uśmiechem.
- Ale możesz przyjść - powiedziała. - Znajdę ci dobre zastępstwo.
***
Szczęśliwa weszłam do studia. Mój humor zawsze poprawiał się, kiedy tu byłam. Niemal od razu przeszłam do szatni i przebrałam się w swoją ukochaną granatową bluzkę z długim rękawem z oddychającego materiału i czarną spódniczkę treningową, którą kupiłam za ostatnie kieszonkowe. Założyłam kupione przez internet, używane buty do tańca na obcasie i związałam górną część krótkich włosów, żeby nie wpadały mi do oczu. Spojrzałam w lustro i uśmiechnęłam się. Właśnie taką wersję siebie lubiłam najbardziej. Tę, o której marzyłam. Wersję siebie, którą będę mogła nazwać niedługo tancerką.
Wyszłam z przebieralni, ściskając w dłoni bidon z wodą i cytryną i odstawiłam go zwyczajowo pod ścianą. Przejrzałam się w lustrach i zaczęłam rozciągać i rozgrzewać poszczególne partie ciała. Chciałam pozbyć się jakichkolwiek możliwych kontuzji. Chciałam tańczyć, nie mogłam sobie na to pozwolić.
- Jesteś Akira? - zapytał wysoki, rudowłosy chłopak, opierając się o ścianę przy wejściu. Spojrzałam na niego ze zdziwieniem i zarumieniłam się lekko. Był przystojny, miał poważny wyraz twarzy i ciało tancerza. Szczupłe, giętkie i wysportowane. Piękne.
Uzmysłowiłam sobie, że tak musi wyglądać ideał tancerza.
- Tak - odparłam, podchodząc do chłopaka i splatając dłonie za plecami.
- Kiyoharu Hyōdō - powiedział i ziewnął, chowając twarz w przedramię. - Będę ci dzisiaj pomagał.
- Jesteś synem pani Hyōdō, tak? - zapytałam. - Ile masz lat?
- Szesnaście - mruknął.
- Ja mam piętnaście - powiedziałam i razem z moim nowym trenerem przeszłam na środek sali.
- Z tego co mi wiadomo, tańczysz już trzy miesiące i jeszcze ani razu nie miałaś okazji poćwiczyć z partnerem prawda? - zapytał.
- No nie - mruknęłam, spuszczając wzrok. Kiedy zapisywałam się na taniec towarzyski, wiedziałam, że nie tak szybko znajdę wolnego partnera na moim poziomie, jednak po trzech miesiącach tańca "z cieniem" niczego nie pragnęłam tak bardzo, jak zatańczenia choćby walca w ramionach mężczyzny.
Chłopak spojrzał na mnie beznamiętnie i rozłożył ręce. Spojrzałam na niego ze zdziwieniem. Czy mogłabym wymarzyć sobie lepszego partnera?
Podeszłam do chłopaka i podałam mu dłonie, odchylając się lekko w tył i wyciągając szyję. Chłopak delikatnie poprawił moją lewą dłoń.
- Zatańczymy walca - powiedział. - Ja poprowadzę, a ty spróbuj podążać, zgoda?
Już miałam powiedzieć, że nie mam absolutnie żadnego pojęcia o podążaniu, ale rudowłosy zaczął cicho odliczać. Pierwszy krok postawiłam automatycznie. Kilka następnych, jakbym wyczytała je z jego ciała.
- Nie odsuwaj się - powiedział, delikatnie przyciągając mnie do siebie. Poczułam jak mocniej bije mi serce.
Stawiałam kolejne kroki właściwie wbrew własnej woli. Nie miałam pojęcia o tym co robię, co tańczę. Chłopak nie patrzył na mnie. Swoją mową ciała podsuwał mi kolejne ruchy, a ja dobrowolnie się na nie zgadzałam. Czy to jest właśnie prowadzenie i podążanie?
Spojrzałam na siebie w lustrze, a moje odbicie wręcz zaparło mi dech w piersiach. W ramionach Kiyoharu nareszcie wyglądałam jak prawdziwa tancerka.
Rudowłosy puścił moją dłoń. Obróciłam się dwukrotnie i skłoniłam do niewidzialnej publiczności, a oklaski w mojej głowie wywołały uśmiech na mojej twarzy.
- Całkiem dobrze jak na nowicjusza - powiedział chłopak, opierając rękę na biodrze i przenosząc ciężar ciała na lewą nogę. - Masz dobrą postawę. A twoja budowa ciała jest świetna.
Uśmiechnęłam się z wdzięcznością. To samo powiedziała mi pani Hyōdō. Że jestem wysoka, szczupła, mam długą szyję i poruszam się z lekkością. No cóż. Jednak przeskakiwanie pomiędzy stylami tańca od końca podstawówki coś dało. Miałam tylko nadzieję, że w końcu znalazłam ten właściwy.
- Masz już gotowy układ do quickstepa, prawda? - zapytał. Kiwnęłam głową. - Pokaż mi go - polecił. - Najpierw zatańcz sama, a potem spróbuję się do ciebie dopasować.
- D-do mnie? - zapytałam, a głos mi lekko zadrżał.
- Nie możesz wszystkiego zrzucać na partnera - wyjaśnił. - Nie wiesz jaki typ tancerza ci się trafi. Musisz umieć dostosować się do sytuacji i w razie potrzeby wesprzeć go.
- Rozumiem - powiedziałam i ustawiłam się na środku. Dam z siebie wszystko, Kiyoharu-senpai. Tylko patrz.
***
- Niewiarygodne, ile czasu można szukać partnera, nieprawdaż? - zagadnęła kobieta i westchnęła ciężko, obserwując mojego walca. Kiedy skończyłam spojrzałam na nią smutno i przytaknęłam.
- Na razie będziesz tańczyć z którymś z moich uczniów, zgoda? Dopóki nie znajdziemy ci partnera. Nie możesz wiecznie tańczyć sama.
- Dziękuję - mruknęłam, obracając w palcach falbankę spódnicy.
- Poproszę jutro Tatarę, może się zgodzi na kilka dodatkowych treningów - zastanowiła się.
- A... Czy Kiyoharu-kun...?
- Chcesz z nim tańczyć? - zapytała, patrząc na mnie z lekko uniesioną brwią. Przyłożyła dwa palce do ust i zmarszczyła czoło. - Zapytam go.
- Bardzo dziękuję - uśmiechnęłam się i na myśl o Kiyoharu aż zachciało mi się tańczyć. W przypływie energii stanęłam na środku i uniosłam ramiona, rozpoczynając swój układ do tanga.
***
- Jesteś naprawdę wytrwała - mruknął chłopak.
- Co tam cztery godziny treningu - zaśmiałam się, próbując złapać oddech. Czułam jak uginają się pode mną kolana. Stara kontuzja za czasów tańca współczesnego dawała o sobie znać tępym bólem w lewym stawie.
- Ostatni raz? - zapytałam. Nie wiedziałam już czy chodzi o taniec, trening, moje masochistyczne zapędy, czy po prostu o bliskość chłopaka. Bo uwielbiałam to uczucie, gdy trzymał mnie w ramionach, skupiając się tylko na nas. A przynajmniej taką miałam nadzieję. Byłam mocno nim zauroczona. Po kilku wspólnych treningach uzmysłowiłam sobie jak bardzo wpadłam. Jak bardzo się zakochałam.
- Akira? - odezwał się. To też lubiłam. To, że mówił do mnie po imieniu, bez żadnych przyrostków. Jakbyśmy byli sobie bliscy.
Spojrzałam na niego i zobaczyłam jego wyciągnięte ramiona. Tak bardzo chciałabym w nie wpaść i zatracić się w nim.
Podeszłam do chłopaka, ale zamiast podać mu dłonie i odpowiednio się ustawić, wsunęłam ramiona pod jego i objęłam go w pasie, przytulając twarz do jego obojczyka.
- Dziękuję, że mi pomagasz - szepnęłam, czując ból w klatce piersiowej. To moje serce?
- Drobiazg - odparł chłopak, a gdy na niego zerknęłam, dostrzegłam jak odwraca wzrok lekko zawstydzony.
Wyprostowałam się i podałam mu ręce. Rudowłosy jak zwykle przycisnął mnie do siebie, lecz tym razem tańczył jakoś inaczej. Sztywniej.
Zagryzłam wargę, czując, że chyba przekroczyłam nieprzekraczalną granicę.
Stawiałam kroki, skupiając się na tym, żeby nasz walc wypadł jak najlepiej, co nie było trudne w objęciach Kiyoharu. Jego talent i umiejętności aż biły po oczach.
Nawet nie poczułam jak lewe kolano załamuje się pod ciężarem wykończonego ciała. Usłyszałam swój własny zdumiony okrzyk, a gdy się ocknęłam, leżałam na moim parterze. Kiyoharu patrzył na mnie z troską, obejmując, chroniąc przed bolesnym upadkiem. To on zebrał cały ból. Za mnie.
- W porządku? - zapytał. Pokiwałam głową, czując zawroty. Był tak blisko. Nasze usta dzieliło tylko kilka centymetrów. Poczułam jego oddech na wargach
- Przepraszam - szepnęłam. Chłopak lekko otworzył usta i zaraz je zamknął. Uciekł spojrzeniem gdzieś w bok.
- Ja... Ja też przepraszam - powiedział, a na jego twarz wypłynął lekki rumieniec.
- Za co? - spytałam, nie rozumiejąc.
- Za to - powiedział i położył dłoń na moim karku, przyciągając mnie do siebie i łącząc nasze usta. Nie minęła chwila a całkowicie zatraciłam się w pocałunku. Muskał moje wargi z taką lekkością, z jaką stawiał kroki na parkiecie. Obejmował mnie zupełnie inaczej niż w tańcu. Zupełnie inaczej, a jakby tak samo. Jeszcze przed chwilą tańczyliśmy walca. Teraz pozwoliliśmy na taniec naszym wargom, a potem językom. Czułam jak moje serce rozpada się od nadmiaru emocji.
Ale to ja odsunęłam się pierwsza. Dłużej nie mogłam. Wzięłam głęboki oddech i przymknęłam oczy, bojąc się spojrzeć na chłopaka.
- Kiyoharu...
- Akira, czy... Chciałabyś zostać moją dziewczyną? - zapytał, a ja dopiero wtedy podniosłam na niego oczy. Chłopak odwrócił wzrok, rumieniąc się słodko.
- Tylko wtedy, gdy jeszcze raz ze mną zatańczysz - uśmiechnęłam się. Kiyoharu spojrzał na mnie i kiwnął głową.
- Fokstrota? - zapytał. Wyszczerzyłam zęby i pocałowałam go w policzek.
- Tak.
Zmartwychwstałam, kochani. Ale nie na długo. Wybaczcie jeżeli nie dam znaku życia przez najbliższe dni, ale mam coś ważnego do zrobienia. Obiecuję, że gdy już wrócę, dostaniecie taką dawkę wszystkiego, że nie będziecie nadążać za czytaniem!
Tylko o więcej komentarzy bym prosiła *kocie oczka*
Kocham, czekam na zamówienia ^^
~Beth 💙
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top