Rozdział XIII

- Wampiry? - Magnus zmarszczył brwi. 

- Właściwie to jestem pewna, że ich przywódca wie na pewno. Sam mi groził bym ją mu zwróciła. 

Magnus zatrzymał się obok swojego fotela drapiąc  się po brodzie. - Ale jak to?

Blondynka westchnęła ciężko i zaczęła czarownikowi w skrócie opowiadać przebieg wizyty z odsieczą dla Simona  w Hotelu DuMort. 

- Hmmm... ciekawe. - odparł Magnus po skończonej opowieści blondynki. - czyli wygląda na to, że większość podziemia wie o tobie. Czują w tobie zagrożenie, musimy...

- Magnusie, skończyłam - przerwała mu Clarissa, która nagle zjawiła się w pomieszczeniu. Czarownik podniósł do góry brwi i posłał rudej uśmiech. - Oczywiście, już się zabieramy do rytuału. - odpowiedział jej i kiwnął głową w stronę blondynki, - jeszcze wrócimy do tej rozmowy Annabeth. 

- Dobrze. - podniosła się z fotela i podążyła za czarownikiem, który prowadził dziewczyny do miejsca pentagramu. Po chwili dołączyli do nich rodzeństwo Lightwood oraz Jace. 

Magnus przykucnął by lepiej dojrzeć dzieło Clarissy, podniósł wysoko brwi i odwrócił się do rudowłosej z podziwem w oczach. - Jocelyn miała rację, twój talent nie ma sobie równych. Clary wzruszyła zakłopotana ramionami i posłała magowi nieśmiały uśmiech. - Tylko Michał Anioł mógłby Ci dorównać, swoją drogą. Był też doskonałym kochankiem. - odchrząknął głośno, widząc zdziwienie na twarzy towarzyszy. - dobrze, jesteśmy gotowi. - Magnus stanął obok rudowłosej. - Niech każdy z was zajmie swoje miejsce na pentagramie. Musimy stworzyć więź, nie można jej zerwać dopóki Demon się nie wycofa. - wyjaśnił - cokolwiek się zdarzy, nie możemy się puścić. - powiedział, gdy już każdy był na swoim rogu malowidła. W momencie, gdy wszyscy złapali się za ręce poczuli przepływającą energię pomiędzy ich palcami.  Beth przeniosła wzrok z czarownika na łowcę stojącego przed sobą. Widząc, że jest nim Alec, mimowolnie przewróciła teatralnie oczyma i wróciła wzorkiem na Magnusa. 

- Poprowadzę rytuał, róbcie co mówię. Imię Demona to Valak, rzecz w tym, że prosi o zapłatę w zamian za wspomnienia Clarissy. - odparł czarownik, gdy ich krąg się zatoczył a magiczny podmuch sprawił, że czuło się obecność demona. Momentalnie pośrodku pentagramu pojawił się o dużej średnicy pierścień, który wskazywał na to. 

- Jaką zapłatę? - dopytał natychmiast Jace.

- Zobaczymy. Zacznijmy. - wzruszył ramionami Bane. Annabeth momentalnie poczuła nieprzyjemny i bardzo nasilony szept w głowie. Zacisnęła mocno powieki. Magnus zaczął wypowiadać słowa, których nikt po za nim samym  nie rozumiał. 

- Naszyjnik, pulsuje. - odezwała się nagle Isabell. Beth wzięła głęboki wdech i odchyliła delikatnie powieki, bowiem szept, który wiercił jej dziurę w głowie, zelżał. 

Wtedy zauważyła czarne tornado na środku malowidła, które zjawiło się niczym znikąd. Szept ponownie się nasilił i Beth automatycznie ścisnęła mocniej dłoń Jace'a. Wayland czując jej gwałtowny gest, natychmiast spojrzał na nią zaniepokojony. 

- Valak jest sród nas, nie zerwijcie więzi. - odparł głośno Magnus.

- Trzymaj. - ścisnął mocniej dłoń Jace blondynki.

- Staram się. - powiedziała przez zaciśnięte zęby. Ponownie wzięła głęboki wdech i jak ręką odjął, szept nagle zniknął. Dziewczyna w końcu otworzyła swobodnie oczy i posłała delikatny uśmiech blondynowi. 

- Już czas. Demon oczekuje zapłaty. - odparł w  końcu czarownik.

- Jakiej? - dopytał czarnowłosy łowca.

- Każdy musi się wyrzec wspomnienia o ukochanej osobie..

Nagle Isabell zgięła się lekko do tyłu i wypuściła z siebie do środka niebieską mgłę przedstawiająca Alec'a. Następnie Demon dobierał losowo wspomnienia, Clary o Joeclyn, Beth o swojej Parabatai. 

- Lauren..- wyszeptała blondynka na widok wizerunku swojej przyjaciółki. Była dla niej jak siostra, razem się wychowały i wspólnie stawiały czoło demonom, walcząc ramię w ramię. Momentalnie w kącikach oczu zebrały jej się łzy, jednak nie pozwoliła im wydostać się spod powiek. Zamrugała szybko kilka razy i spojrzała przed siebie. Akurat Valak odbierał wspomnienie Alec'a o Jace'e. 

- Nie, nie to nieprawda! Demon mnie okłamał. - zaczął krzyczeć wysoki łowca.

- Nie zerwijcie więzi!!! - odparł głośno Magnus.

Beth widząc to zamieszanie, rozszerzyła oczy w zdziwieniu. W ogóle nie spodziewała się takiej reakcji. Zapewne nie tylko ona. Przeklnęła w duchu, miała nadzieję, że ten nie puści dłoni siostry. 

- Alec, to nic! - krzyknęła w jego stronę Beth. Nie rozumiała jego zachowania, przecież jej też odebrano wspomnienie swojego Parabatai. Nie widziała w tym złego a zrobiło jej się żal, widząc jak Alec czuje się zagubiony. Wysoki łowca podniósł wzrok na blondynkę i pokręcił głową.

- Nie! - zaczął się wyrywać.

- Alec nie! - krzyczeli wszyscy na zmianę.

W końcu czarnowłosy puścił dłoń Isabelle, a wszystkich odrzuciło z impetem do tyłu, wprost na ścianę. 

- Nie mogę utrzymać Demona dłużej!- krzyknął Bane ledwo trzymając Valaka za pomocą magii. 

Beth oraz Isabelle szybko się podniosły i zaczęły już iść w kierunku Magnusa, gdy nagle Demon wymknął się magowi i złapał Jace'a. Isabelle będąc bliżej niego, natychmiast schwyciła blondyna za rękę. 

- Jace! - kurczowo zacisnęła palce wokół jego przegubu. - Chwyć go! - krzyknęła w stronę brata. Ten szybko się podniósł i wykonał polecenie rzucone przez siostrę. Beth nie mogąc dalej stać bezczynnie, szybko pobiegła do łowców i złapała za ramię blondyna. W momencie, gdy jej ręce oplotły kończynę Waylanda, Valak natychmiast skierował swoje  macki w jej dłonie. Gdy demoniczna materia spotkała się ze skórą Beth, natychmiast coś pod jej palcami zaczęło się iskrzyć na złoty kolor. Dziewczyna poczuła przepływ niesamowitej energii, która znalazła ujście u opuszkach palców blondynki. Złoty blask oblał całe pomieszczenie, wszyscy zakryli oczy a gdy z powrotem je otworzyli ujrzeli proch, który został po demonie. Jednak ostanie co pamiętała Beth, to moment, w którym Jace ląduje na posadzce, potem pochłonęła ją ciemność.  

                                                                         *****

Słyszała z oddali jak ktoś w kółko powtarza jej pełne imię. Stopniowo słyszała co raz głośniej dźwięk nawoływania. Po chwili gwałtownie nabrała powietrza w płuca i otworzyła szeroko oczy. 

- Annabeth! Całe szczęście! - Isabelle zamknęła blondynkę szczelnie w uścisku. 

- Jace? - zapytała szeptem Beth.

Czarnulka odsunęła się od Lyn.

- Nic mu nie jest. - wskazała na stojącego blondyna. Beth odetchnęła z ulgą i z pomocą Isabelle wstała z podłogi. Rozejrzała się po pomieszczeniu i po wszystkich zebranych. Wyczuwała napiętą atmosferę. Odwróciła się za siebie i spojrzała na miejsce, gdzie jeszcze przed chwilą stał jeszcze Valak. Pozostał po nim tylko spora ilość popiołu. Dziewczyna przełknęła głośno ślinę.

- Czy to.. - zaczęła z drżącymi wargami, stojąc cały czas do towarzyszy tyłem. Natychmiast podszedł obok niej Magnus i skierował wzrok tam gdzie blondynka, czyli przed siebie. Wprost na miejsce pozostałości po demonie. 

- Teraz już wiemy jak działa twoja moc. - odezwał się czarnoksiężnik. - Wróć jak najszybciej z księgą. 

Dziewczyna pokiwała twierdząco głową i ruszyła za łowcami. 

NOTATKA OD AUTORA 

Tak jak obiecałam, maraton! Tak więc zaczynamy! 

1/ 5 ♥

ZAPRASZAM I DZIĘKUJĘ ZA AKTYWNOŚĆ! 

VM

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top