Rozdział IV

Wszyscy patrzyli wyczekująco na czarownika. Każdy z obecnych chciał usłyszeć co Bane wraz Annabeth ukrywali przed resztą. Magnus wziął głęboki oddech zanim podjął się opowieści. Spojrzał po raz ostatni na zebranych i nie obdarzając ich żadnym spojrzeniem, rzucił notatki należące niegdyś do Florence wraz z Księga Beth na biurko. 

- Przyniosłem dla was wszystkie księgi należące do czarownicy, która podjęła się opieki nad Annabeth, gdy ta była jeszcze w New Jersey w tamtejszym Instytucie. - podjął, a zebrani po kolei zaczęli owe zapiski studiować. - Florence, bo tak miała na imię, od samego początku podejrzewała, że Beth nie jest tylko Nocną Łowczynią. Znajdziecie tutaj wszystkie jej obserwacje odnośnie stanu mocy Lynn. - wszyscy pokiwali zgodnie głowami, zachęcając czarownika do dalszych wyjaśnień. - Niemniej jednak, Beth dopiero niedawno ujawniła swoje umiejętności, a zdarzyło się to po raz pierwszy podczas wzywania demona pamięci. Byliście tego świadkami.- przypomniał Bane sytuację. Jace na samo wspomnienie owego momentu, wzdrygnął się, jakby do tej pory czuł łapska demona na swoich plecach. Natomiast  Alec, by zagłuszyć wspomnienie wstydu, wciąż wertował kolejne kartki jednej z ksiąg. Natknął wzrokiem na pewien nagłówek. 

- Transformacja krwi..-przeczytał na głos i marszcząc brwi, spojrzał na czarownika. 

- Tak. - przytaknął mu. - Florence była przekonania, że Beth, będąca jeszcze dzieckiem została poddawana eksperymentom  związanych z jej krwią. Przeczytałem pewne starożytne księgi i zbadałem próbkę krwi Lynn. Odkryłem, że w jej krwiobiegu jest znacznie więcej anielskiej krwi niż u zwykłego Nefilm. I to właśnie to jest źródłem jej anielskiej mocy..

Czarnowłosy złapał się za podbródek i potarł palcem. W jego głowie przywołał mu się obraz wampira i słów jakich użył w stosunku do jasnowłosej. - To dlatego ten wampir powiedział, że Beth jest anielską dziewczyną. Skąd podziemie o tym wie? 

Magnus nabrał powietrza. - Nie mam pojęcia, ale podziemie wie również, że Valentine dzięki mocy Beth i przynajmniej jednego z Darów Anioła, może zakończyć istnienie podziemnych, a nawet w pełni zreformować Świat Cieni.  

- A my straciliśmy Kielich. - powiedział zły Jace i zacisnął kurczowo palce o kant biurka. 

- Badając próbkę krwi Beth, odkryłem coś jeszcze. - odparł nerwowo Bane. 

Czarnowłosy zmarszczył brwi i posłał mu pytające spojrzenie. - A mianowicie? 

Czarownik westchnął ociężale, a na jego twarzy wpełzł grymas. - Coś ciemnego, demonicznego jakby czarna krew. 

- Co masz dokładnie na myśli? Mówże jaśniej. - sarknął Alec zdenerwowany. 

- Mam na myśli, że oprócz anielskiej krwi, Beth prawdopodobnie ma w sobie krew demona i pod pewnym względem jest podatna na mrok.   

Po słowach czarownika usłyszeli huk. Wszyscy spojrzeli w kierunki zdumiewającego odgłosu. Okazało się, że rzeczy które niegdyś były na komodzie, teraz leżą na podłodze wokół czarnowłosego. - Ale to wciąż nie wyjaśnia gdzie ona do cholery jest! - krzyknął zagubiony od natłoku informacji. Jace od razu postawił krok w stronę przyjaciela, ale do Aleca podeszła natychmiast jego siostra. Położyła mu dłoń na ramieniu i ścisnęła ją. 

- Alec, znajdziemy ją. Najpierw wysłuchajmy, co jeszcze ma do powiedzenia Magnus. - powiedziała kojącym głosem, a czarnowłosy delikatnie pokiwał głową, przecierając zmęczone powieki dłonią. 

- Dobrze. - odparł w końcu. - Co jeszcze musimy wiedzieć? - zapytał bezpośrednio czarownika. 

Magnus przełknął nerwowo ślinę. - Jest tu również przepowiednia. - Odparł i otworzył Księgę Beth  na odpowiedniej stronie. 

Nocna istota, anielskiej mocy, co jej imię znaczy łaskawość tak smak jej losu będzie słodki bądź gorzki. Słodki okaże się zaś gdy przyczyni się jej postępek do zjednania Świata Cieni całego. Gorzki zaś gdy ulegnie pokusie i sprawi, że świat jaki znany nam jest, pogrąży się w chaosie a na koniec przestanie utrzymywać jakikolwiek byt.  Niemniej jednak zatrzymać zagładę może owa anielska dziewczyna, oddając się w ręce samego Razjela... 

- Czy to dotyczy...- zaczął przejęty Jace. 

- Tak. - wszedł mu w słowo - Beth będzie albo naszym zbawieniem albo zgubą. - skwitował. 

- Myślisz, że Valentine też wie o tej przepowiedni? - zapytał z nutą gniewu Alec. 

- Podejrzewam, że tak. Dlatego musimy znaleźć ją przed nim. - powiedział Czarownik twardo. 

- A skąd będziemy wiedzieć, że przepowiednia i przeznaczenie Beth zacznie się dopełniać?- zapytała przejęta Clarissa. 

- Właśnie do tego zmierzam. - podjął Magnus. - To jest tylko część przepowiedni. A samo jej wypełnienie to złożony proces, który składa się z cyklu rytuałów. Pierwsze trzy są gotowe do odczytu tylko dla istot władających magią. 

- Przeczytasz je? - zapytała Fray. Czarownik przytaknął jej i sięgnął po Księgę Beth. 

- Pierwszym krokiem ku zgubie to pochłonięcie mroku za sprawą demonicznego podmiotu. Drugim zaś jest brutalne odebranie daru życia niewinnej istocie, zadając cios własną kończyną, bez ostrza... 

Gdy Magnus zbliżał się do odczytania trzeciego rytuału, nikt nie był świadomy iż pierwsze dwa Annabeth miała za sobą. Teraz jej puste ciało kroczyło posłusznie za swoim panem, który skąpany był w ciemnościach pod okryciem kaptura. Ciało strażnika zostawili już dawno za sobą. W tamtym momencie szli ku usypie z kamieni na granicy lasu Idrisu, gdzie już czekała u jego stóp kobieta z nożem w ręku. Ramię w ramie, ciało, a raczej już tylko powłoka jasnowłosej kroczyła wraz zakapturzonym mężczyzną. Zbliżyli się do owej kobiety. Ta podała ostrze mężczyźnie, a on sprawnie chwycił je i spojrzał w puste a za razem czarne niczym smoła oczy blondynki. 

- Klęknij i podaj mi dłoń. - rozkazał, a pusta powłoka Beth bez sprzeciwu wykonała polecenie. Mężczyzna ujął jej dłoń i obrócił wierzchem do siebie. Naciął głęboko jej skórę i pozwolił by strumień krwi łowczyni spadł na owy usyp kamienny. Twarz Annabeth pozostała bez zmian, tak jak mężczyzna w okryciu podejrzewał. Ona nie czuła już nic, poza posłuszeństwem wobec niego. Kąciki jego ust drygnęły w wąskim uśmiechu, na ową myśl. Jednak powiększył się, kiedy z krwi na kamieniu zaczął się formować pewien kształt. Strużki krwi uniosły się ponad kamień, niczym brunatne ciemne wstęgi, które z początku oddalone od siebie, teraz lgnęły do jednego źródła, niczym zaciskając supeł w powietrzu. Po chwili część krwi opadła na ziemię, a ta która zbiła się w jedność, uformowała pewnego rodzaju trwały szklisty w kolorze brunatnej czerwieni, kamień, który po chwili zmienił swoją barwę na świetlistą biel. Mężczyzna chwycił go kurczowo w dłoń, po czym przywiązał do rzemienia i zawiesił sobie na szyi. Natychmiast poczuł świeży przepływ energii i tylko on wiedział z czym się to wiąże. 

- Powstań moja droga. - odparł z uśmiechem. A powłoka jasnowłosej wykonała rozkaz i wstała na równe nogi w otępieniu. - Teraz pójdziemy po twojego brata. - rzekł gardłowym głosem zakapturzony, po czym przeszli przez portal, który tak szybko jak się pojawił, tak szybko zniknął wraz z nimi. 

I tak właśnie Annabeth Lynn podjęła się kolejnego kroku na ścieżce mroku. Mroku, na który była podatna jeszcze będąc w łonie matki. Nie wiedziała jednak, że owy mężczyzna, który ją teraz prowadził przez ulice Nowego Jorku, w rzeczywistości był odpowiedzialny za jej temperament. Tak jak na wychowawcę przystało. Jednak cze będzie jej dane się jeszcze dowiedzieć? Skoro Beth, którą wszyscy znają przestała istnieć...

- Trzecim okaże się oddanie pierwszej cząstki swej anielskiej mocy z krwi, niebezpiecznej istocie, która pragnie owej zagłady...

- I to wszystko Magnusie? - zapytał równie zagubiony Jace jak pozostali. 

- Niestety kolejne zapiski rytuałów znajdują się już w innej księdze, w której nie jestem w posiadaniu - odparł zakłopotany Magnus. 

Alec zacisnął pięści. - Co to za księga? Wiesz jak ją znaleźć?-zapytał rozgoryczony czarnowłosy. 

- Owszem. Jest to Biała Księga i osoba, która może ją mieć to..-zaczął czarownik, ale Clary weszła mu w słowo. 

- To Camille. - dokończyła za niego. 

- Wampirzyca? A skąd o tym wiesz? - zapytał podejrzliwie Alec. 

- Panna Fray wie, ponieważ wspólnie szukaliśmy zaklęcia, które pomoże obudzić matkę Jace'a i jej. Odkryliśmy, że jest to owa księga i kto jest w jej posiadaniu. Musimy tylko.. - zaczął, ale czarnowłosy już nie słuchał. Opuścił biuro z hukiem. Zamierzał działać. Zamierzał odzyskać Annabeth, ale on również nie był świadom, że to może okazać się cięższe niż każdy z nich zakładał. Nikt nie był świadom, czy zniesie prawdę, która już zbliżała się do nich wielkimi krokami. 

NOTATKA OD AUTORA

I tak mamy kolejny! Przepraszam za nieobecność, ale wynagrodzę ją za tydzień. Ponieważ ogłaszam, że jestem w trakcie przygotowań dla was maratoniku! Mam nadzieję, że będzie warto poczekać ^^

A tymczasem, piszcie co sądzicie! ♥♥♥

VM


Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top