Final Day

Mijały dni i noce od tantego pamiętnego dnia w świątyni. Wszystko wróciło do normalnego rytmu, jednak mimo to atmosfera była podniosła i napięta. Rae biegała od pokoju do pokoju szukając swoich rzeczy wraz ze swoim bratem. Był to dzień występu skrzypaczki. Dzisiaj ma zatańczyć i dać solowy koncert ojcu Jumina z okazji jego urodzin.

Włosy Rae były upięte w luźnego koka z którego spływała reszta długich, falowanych, ciemnych włosów. Usta delikatnie umalowane tak samo jak powieki. Miała już na sobie sukienke zakupioną przez Jumina. Wyglądała prześlicznie. Przykucnęła przy swoim bracie i pomogła zawiązać mu muchę.

              - Wszystko masz? - spytała pakując po chwili swoje skrzypce do pokrowaca. Han zmęczonym krokiem podreptał do drzwi ubierając buty. Doleciała do niego przyodziewając coś na ramiona po czym wyszła z domu sprawdzając godzinę w telefonie. Jumin i jego limuzyna powinni już być. Kiedy tylko o tym pomyślała tuż przed jej domem stanęła ekskluzywna, czarna limuzyna z której wysiadł Jumin.

Ciemnowłosy miał na sobie jedwabną koszulę z krawatem a na ramionach ciemną, granatową marynarkę z długim tyłem oraz wzorkami koronkowymi. Czarne, eleganckie spodnie i buty. Na dłoniach miał białe rękawiczki z resztą tak samo jak Rae. Wyglądał bardzo dojrzale i elegancko. Przez moment dziewczynie przeleciało przez myśl, że wygląda jak prawdziwy ideał mężczyzny.

             - Wyglądasz pięknie - skomentował biorąc jej dłoń i pomagając jej wejść do środka pojazdu.

             - A ty przystojnie - odpowiedziała z uśmiechem na twarzy. Brat licealistki wszedł za nią i w trójkę zaczęli podróż do wielkiej sali balowej. Po drodze jeszcze studiowali wspólnie kroki i cały plan występu. Rae nuciła jeszcze swoje utwory, ponieważ potem nie będzie na to czasu. Byli gotowi. Wiedzieli, że wszystko pójdzie dobrze. To była ich noc z ich debiutem.

Z gracją i pełni wiary w siebie wysiedli pod wielkim gmachem, gdzie zjeżdżali się goście. W środku czekał już na nich ojciec Jumina ze swoją partnerką oraz ojcem Jihyuna. Przywitali się grzecznie z mężczyznami. Chłopak przedstawił im swoją partnerkę i jej brata. Onieśmielona bogactwem miejsca i samymi ludźmi wyglądałaby jak dojrzały pomidor gdyby nie makijaż. Ciemnowłosy przeprosił swojego ojca i odszedł od nich w głąb pomieszczenie badając wzrokiem gdzie może się znajdować jego przyjaciel z Riką.

               - Chyba Jihyun jeszcze nie zdążył przyjechać z Riką - skomentował pod nosem.Rae wzdychnęła przeciągle po czym szturchnęła licealistę w ramię.

                 - Koncert - powiedziała krótko do przyjaciela pokazując na skrzypce. Syn biznesmena pokazał jej wejście za scenę, gdzie mogła przygotować się do swojego występu dla solenizanta. Za nią wszedł Han i zaczął plątać się wokół niej nerwowo. Jego siostra widziała jego zakłopotanie i domyśliła się o co może chodzić. Pochyliła się nad nim z uśmiechem.

                 - Wiesz, że ona tu będzie? Nie wiem czy to dla nas bezpieczne... - mruknął unikając jej wzroku jak ognia.

                 - ... Możesz zostać tutaj. Rika nic ci nie zrobi. Nigdy więcej, bo nie pozwolę jej na to. A teraz usiądź tutaj i... Oglądaj - powiedziała sadzając swojego młodszego brata na krześle. Chwyciła swój instrument i poczekała chwilę. Wreszcie po chwili wyszła na środek, gdzie czekał na nią mikrofon. Podeszła do niego i popukała w niego zwracając uwagę wszystkich przybyłych gości. Spojrzała na stojącego przy scenie Jumina, któremu udało się znaleźć Jihyuna. Kąciki jej ust drgnęły do góry na ich widok po czym skupiła się i przywitała się ze spokojem z widownią i ojcem Jumina. Złożyła mu życzenia z okazji urodzin i podziękowała za uczestniczenie w balu. Opowiedziała również trochę o swojej pracy nad występem oraz o tym, że gdyby nie syn biznesmena i jego przyjaciel nic by z tego nie wyszło. Nie oglądając się ani chwili po przemowie uniosła smykałkę do strun i wciągnęła powietrze do płuc.

Rozpoczęła dość spokojnie chwiejąc się na boki w rytm granego utworu. Ponownie, jakby nałogowo wczuła się w graną muzykę sprawiając, że każda nuta wydobyta była prosto z jej pięknego serca. Ze skupieniem na twarzy przymknęła oczy. Nie istniał bal czy cała widownia. Nie istnieli nawet Jumin z Jihyunem i Hanem. Istniała tylko ona i skrzypce.

             - ... Czujesz to? - szepnął do Jumina jego jasnowłosy przyjaciel.

             - ... Gra jakby miała to robić ostatni raz - odpowiedział mu ciemnooki podziwiając skrzypaczkę na scenie. Zerknął na swojego ojca, który wydawał się wyraźnie zachwycony tym specjalnym występem. Jakby przez moment zauważył zaszklone spojrzenie swojego ojca, bo jakimś cudem Rae zgadła, że jego ulubionym utworem jest "wiosenny walc" Chopina.

Kiedy tylko skończyła swoje przedstawienie wszyscy zgromadzeni w sali zaczęli bić brawa. Obudziwszy się z transu zaczęła się kłaniać i dziękować. Wzruszony solenizant wszedł na scenę z synem i poruszony przytulił do siebie dziewczynę gratulując występu i dziękując za taką niespodziankę.

               - Muszę pana jednak zaskoczyć, ponieważ to nie koniec niespodzianek - powiedziała zerkając na Jumina kątem oka. Kiwnął głową na zgodę wyciągając do niej dłoń. Zaskoczony rodzic chłopaka przepuścił ich. Rae odłożyła instrument kierując się na środek sali bankietowej. Ustawili się do tańca dając znak wszystkim zgromadzonym, aby zrobili dla nich miejsce.

Orkiestra dobrze wiedziała co ma grać. Zostali już poinformowani o tańcu dwójki, więc rozpoczęli grać a Rae z Juminem tańczyć cały układ po kolei tak jak się uczyli. Partnerka młodego bogacza zadziwiająco płynnie poruszała się w swojej długiej sukni. Przez ten cały czas ciemnowłosy nieco obawiał się, że na ich ostatecznym występie coś pójdzie nie tak, Rae upadnie stając na sukni. Jednak mógł odetchnąć z ulgą, bo jak zdołał zauważyć dziewczyna sporo trenowała kroki w swojej wyjściowej kreacji. Patrząc sobie w oczy tańczyli w milczeniu skupieni jedynie na sobie i na krokach. Lecz w pewnym momencie jego partnerka zesztywniała na sekundę.

                - Coś się stało? Spięłaś się - wyszeptał do niej. Posłała mu cień uśmiechu tonąc w jego siwych tęczówkach.

                  - Skłamałam wtedy nad wodą - odparła cicho z tajemniczym uśmiechem. Okręcił nią dookoła po czym złapał w pasie zbliżając do swojego ciała szczelnie się z nią stykając.

                 - W czym skłamałaś? - zapytał chowając swoje niezrozumienie jej słowami. Nie mógł się domyślić o co może jej chodzić.

                 - Mam jedno marzenie. Jedno jedyne - odpowiedziała kiedy Jumin podniósł ją do góry w talii. Oparła dłonie o jego ramiona i obrócili się dookoła.

                 - Powiedz jakie - dalej trzymając ją w tali zrobili kilka wolnych okrążeń wokół aż wreszcie zatrzymali się. Rae zaczęła przechylać się do tyłu objęta przez ręce Jumina. Kiedy ich twarze znajdowały się niebezpiecznie blisko przeleciała wzrokiem po ustach, nosie, grzywce i oczach partnera.

                   - Moje marzenie... Chcę, abyś o mnie zapomniał. Ty, Jihyun, nauczyciele, mój brat... Chcę być zapomniana przez wszystkich. Proszę, zapomnij o mnie - powiedziała kiedy zaczęli się podnosić i zostali otoczeni przez klaszczących gości balu. Wszyscy zaczęli lgnąć do Jumina jak pszczoły do miodu.

                    - Rae? Rae! - zaczął wołać do siebie swoją partnerkę, która zaginęła w tłumie gości. Kiedy chciał się wydostać od ludzi został zatrzymany przez swojego ojca i jego partnerkę.

                    - Jumin, ona jest taka piękna! Skąd znalazłeś taką utalentowaną skrzypaczkę i tancerkę? - gratulował mu ojciec z uśmiechem. Mówił coś jeszcze do swojego syna, ale on nie chciał tego teraz słuchać. Był wyraźnie zdruzgotany słowami dziewczyny. Rozglądał się, lecz nie mógł jej nigdzie wypatrzeć. Zapadła się pod ziemię. Przez moment zastanawiał się, czy aby na pewno taka Rae istniała na prawdę, czy po prostu była wyimaginowana przez jego wyobraźnie. Kiedy tak jej szukał zdał sobie sprawę z tego, że... Ciemnowłosa była jego idealną dziewczyną. Idealną kobietą z którą chciał zostać.

                    - Jumin? Czemu opuszczasz zabawę? Wejdź do środka. W końcu to wielki dzień - nie zdał sobie nawet sprawy kiedy wyszedł na zewnątrz a pod ręką miał dłoń blondynki. Uśmiechnięta patrzyła na niego swoimi intensywnymi, zielonymi oczami. Zdruzgotany dał się wciągnąć do tyłu nie wierząc, że życzenie Rae tak szybko stawało się prawdą. Pragnęła być zapomniana. I zapomniana była, jest i będzie. 

Nie przez swoich przyjaciół. Nie przez swoją miłość. Nie przez skrytego wielbiciela.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top