Casual Story

Wchodząc do środka napotkał w salonie znajomą blondynkę uśmiechającą się do niego. Stała przy oknie. Domyślał się, że widziała go z Rae.

                   - Cześć, Jumin. Jihyuna jeszcze nie ma, ale powinien zaraz tutaj być - oznajmiła witając się z nim. Przez chwilę zastanawiał się nad czymś, aż przypomniał sobie.

                   - A no tak, zaprosiłem was dzisiaj tutaj - mruknął pocierając skroń palcami. Rika zachichotała i przeniosła wzrok na okno.

                   - Ładna jest. Ta dziewczyna co tutaj była - skomentowała jasnowłosa po chwili siadając na kanapie. Ciemnowłosy usiadł na przeciwko niej.

                   - Przyjaciółka ze szkoły. Jihyun ci pewnie o niej opowiadał - odpowiedział spokojnym tonem.

                  - Więc to ona. Rae, tak? To trochę smutne, że widzę ją przed naszym spotkaniem a ona nie - skomentowała wzdychając z lekkim i ciepłym uśmiechem na twarzy. Jumin poczęstował ją w międzyczasie jakimiś przekąskami i przyniósł coś do picia. W tym samym momencie do mieszkania przybył również fotograf. Usiedli wszyscy razem przy stoliku rozkoszując się własną obecnością i przekąskami biznesmena.

              - Możecie mi nieco opowiedziać o Rae? Kiedy zobaczyłam ją teraz stałam się bardzo ciekawa jej osoby - spytała Rika popijając kawę przygotowaną przez Jumina.

              - Jest naszą bliską przyjaciółką. W sumie... Poznaliśmy ją przez mój wypadek przed teatrem - zaśmiał się nerwowo Jihyun. Jak zawsze siedział obok swojej partnerki zostawiając Jumina samego na wielkiej kanapie.

              - Musiała być bardzo odważna skoro skoczyła po ciebie pod auto! Podziwiam ją za to i jestem jej bardzo wdzięczna. Jesteś z nią blisko, Jumin? - spytała blondynka patrząc na przyjaciela ciekawskich, zielonymi oczami.

             - Jesteśmy blisko. Ćwiczymy razem taniec na urodziny mojego ojca - odpowiedział posłusznie.

             - Nareszcie zaczynasz przekonywać się do kobiet, Jumin - uradowana Rika klasnęła dłońmi na co ciemnowłosy westchnął odchylając głowę do tyłu.

             - To nie tak że zaczynam się do nich przekonywać. Wszystkie są takie same, ale Rae jest po prostu... Interesująca i inna - odpowiedział ważąc każde swoje słowo. Dziewczyna odłożyła szklankę jeżdżąc palcem po krawędzi naczynia.

              - To i tak miła odmiana - wtrącił się Jihyun.

              - Może przejdźmy do sedna sprawy? Chyba przyszliście tutaj, aby po prostu się rozluźnić - odpowiedział Jumin po czym posłusznie zmienili temat. Nie wiedział jednak, że osoba o której rozmawiali pakowała się teraz w duże kłopoty.

Dziewczyna mocno uderzyła pięściami o biurko w pokoju dyrektora. Młodszy brat starał się ją uspokoić i zatrzymać od złości, lecz na darmo. Mierzyła starszego mężczyznę jadowitym wzrokiem niczym drapieżnik gotowy do prawdziwego ataku.

             - Dlaczego pani nie ukarała tamtych chłopców? Pobili mojego brata, sama pani widzi te siniaki i słyszała nawet o tym a mimo to nie było z pani strony żadnej reakcji. Tak się teraz rozwiązuje tutaj problemy? - syknęła wściekła. Rae była potulna i miła, ale nie daruje komuś, kto pozwala na ranienie jej brata. Zmienia się wtedy nie do poznania.

             - Panienki brat sam przyznał, że nie było to pobicie lecz wypadek, bo spadł ze schodów - odpowiedziała sprytnie dyrektor szkoły. Prychnęła opierając się o biurko mężczyzny dłońmi.

             - A czy ma jakieś podstawy, aby mówić prawdę, kiedy z góry wie, że sama dyrektor i tak by mu nie uwierzyła? - warknęła z pyskliwym uśmiechem.

              - Pani Song. Wasi rodzice są za granicą, więc nie można się z nimi połączyć, aby wspólnie rozwiązać problem, więc problemu nie ma. Tamci chłopcy nic mu nie zrobili skoro sam Han przyznał się, że spadł ze schodów - wyjaśniła spokojnym tonem dyrektor placówki.

             - Co z tego, że są za granicą?! Jestem już prawie pełnoletnia więc jestem prawną opiekunką mojego brata! - zbulwersowała się jeszcze bardziej.

              - Prawie pełnoletnia, panienko Song - doczepiła się kobieta bawiąc się czarnym długopisem w dłoniach. Zacisnęła palce na krańcach biurka. Chłopiec mocniej zacisnął swoje dłonie na płaszczu dziewczyny, co lekko ją zabolało, ponieważ place Hana wbijały się w jej ciało. Zerknęła na niego. Zdała sobie sprawę, że lekko przesadziła. Teraz chłopiec może mieć problemy też z nauczycielami. Odeszła od dyrektorki obejmując swojego brata.

              - Ta sprawa nie może zostać tak porzucona. Mam nadzieję, że podejmie pani odpowiednie kroki - nie czekając na odpowiedź dyrektorki wyszła z gabinetu kierując się do wyjścia ze szkoły.

             - Rae, nigdy więcej tego nie rób! Dlaczego to zrobiłaś?! - upomniał ją brat zmartwiony i przestraszony. Milczała marszcząc ze złości brwi. Po chwili skuliła się upadając na ziemię. Zakrywając dłonią usta zaczęła bardzo mocno kaszleć. Han nie wiedział co ma zrobić.

             - To... Nic. Chodźmy już - wydusiła kiedy chciał iść po pielęgniarkę szkolną. Wstała z małą pomocą chłopca podtrzymując się barierki. Schowała dłoń do kieszeni, aby jej brat nie widział na niej krwi, którą wykrztusiła.

              - Coś ci się stało? - wypytywał swoją siostrę martwiąc się o jej stan fizyczny. Wsiedli do autobusa i jechali do domu.

             - To nic, nie marwt się. A tobie nic się nie stało? Wiesz, kiedy byłeś u Jumina - spytała cichym i słabym głosem. Han przypomniał sobie co się tam stało i dlaczego tak szybko wybiegł na spotkanie z siostrą kiedy wróciła pod mieszkanie przyjaciela.

              - Schowałem się w tej sali co ćwiczyliście. Tam mnie nie nikt nie znalazł a kiedy przeszła dalej uciekłem gdzie indziej i czekałem na ciebie - odpowiedział melancholijnie. Objęła go ramieniem i zbliżyła do siebie dając całusa w czoło.

             - Jesteś bardzo sprytny i mądry. Dobrze, że się schowałeś - powiedziała masując jego ramię.

              - Jumin i Jihyun są jej przyjaciółmi. Nie powinnaś się od nich odsunąć? - spytał zmartwiony szeptem. Westchnęła ciężko.

              - Nie ma już sensu się od nich odsuwać. Każde z nas by na tym ucierpiało - odparła z bólem w głosie. Nie ma już ratunku, ucieczki. To, co ma się stać, to się stanie. Najgorszy scenariusz wkradł się do jej życia jak złośliwy wirus do komputera. Zatruwa ją aż wreszcie staję się częścią niego. Nie może już uciec, ale jedyne co może teraz zrobić to dopilnować, aby jej bratu nic się nie stało. Aby nie dosięgła go ta zaraza. Han musi żyć. Nie dopuści, aby coś go zatrzymało przed tym, dopóki sama jest w stanie oddychać.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top