Casual Story
- Nigdy nie myślałem, że jest to aż tak poważne - wymruczał z powagą Jumin słysząc historię uczuć dziewczyny do jego przyjaciela. Mimo, że jej zauroczenie trwa od wypadku fotografa, czyli stosunkowo krótko jej uczucia są mocne, lecz z podwójną siłą ją teraz bolą. Jej własna karma.
- Nie zostało mi nic innego jak odsunąć się od nich. Dla wspólnego dobra - odparła ze smutnym uśmiechem. Nagle jakby na prawdę serce Jumina rozmroziło się. Teraz był pewny co do niej.
Czuła dokładnie to samo, co on kiedy dowiedział się o Jihyunie i Rice, lecz ona starała się tego nie ukazywać co teraz jej nie wyszło. To boli. Widział teraz jak bardzo jego to bolało i dalej boli.
- ... Wiem jak to jest - wyszeptał do niej zerkając jej na niebieskie oczy. Skrzyżowali spojrzenia i już wiedzieli co komu ciąży na sercu.
- ... Przykro mi z naszego powodu - wydukała i uważając na śpiącego brata zbliżyła się do Jumina i ostrożnie objęła jego plecy jedną ręką. Dopiero po kilku chwilach doczekała się odwzajemnienia gestu ze strony chłopaka.
- Niepotrzebnie. Kiedyś na pewno będzie lepiej - odparł jej wciskając w jej ramię swoją twarz. Uśmiechnęła się masując dłonią plecy Jumina.
- Dziękuję. Za wszystko - odpowiedziała cicho obejmując go jeszcze mocniej w miare swoich możliwości. On zrobił to samo, po czym odkleili się od siebie i siedzieli tak obok siebie stykając się ramionami.
- Twój brat musiał być bardzo zmęczony - zaczął ciemnowłosy spoglądając na chłopca leżącego za kolanach Rae.
- Nie wiem czy spał kiedy mnie tutaj nie było. Musiało mu być ciężko... Ah! Skoro zostajesz to rozgość się! - przypomniała sobie nagle. Kiwnął głową wstał.
- Chcesz coś? - spytał spokojnie. Westchnęła i zastanowiła się chwilę.
- Jeśli możesz to zrobisz mi herbatę? - spytała na co Jumin kiwnął głową i ruszył do kuchni jednak przed zrobieniem czegokolwiek posprzątał podłogę z odłamków szkła i dopiero przystąpił do gotowania wody. Przygotował jakąś kolację na szybko i kiedy miał wchodzić do salonu napotkał skaczącą do niego Rae. Nie miała swoich kul które leżały koło stołu w kuchni. Przeniosła brata na sofe i okryła go kocem.
- ... Nie musiałeś aż tyle robić. W sumie nie musiałeś nawet zostawać tutaj na noc - odparła opierając się o ścianę.
- Nie musiałem. Ale chciałem to wszystko zrobić - odpowiedział podając jej swoje ramię aby się chwyciła i wróciła do salonu. Przyjęła jego pomoc i usiadła na kanapie wstrzymując krzyk z bólu swoich ran na ciele.
- Dziękuję - odparła z wdzięcznością w oczach. Chłopak usiadł obok niej wyciągając telefon i dzwoniąc gdzieś. Po chwili zaczął mówić do telefonu.
- Halo? Jihyun jakby dzwonił do ciebie mój ojciec powiedz że jestem u ciebiena noc, jasne? Nie. Wszystko w porządku po prostu muszę się czymś zająć. Tak. Do zobaczenia i dzięki - powiedział po czym rozłączył się wzdychając. Spojrzała na jedzenie i zaczęła zjadać powoli swoją porcję.
- Twój ojciec nie będzie się martwił? - spytała spokojnie.
- Nie ma powodu do martwienia się - odparł bez zastanawiania się. Na moment Han powiercił się na kanapie przez co zwrócił uwagę swojej siostry i jej przyjaciela. Uśmiechnęła się pod nosem widząc brata podczas spania. Pierwszy raz od dawna nie widziała i słyszała u niego żadnego przerażenia z powodu koszmarów.
- Han jest ci bardzo wdzięczny. Z resztą ja też. Dobrze, że jednak zostałeś tutaj. Ja byłabym na tyle.... Emm... Że pewnie nawet nie byłabym w stanie opatrzeć ran brata - zakłopotana pomasowała swój kark dalej patrząc na śpięcego chłopca.
- To nic takiego. Po to ma się... Przyjaciół - odpowiedział po chwili. Odwróciła się do niego ze szczerym uśmiechem.
- Nie wiem czemu, ale jest mi lepiej odkąd zostałeś. Dobrze na mnie oddziałujesz chyba - zaśmiała się pod nosem dokańczając swoją kolację. Zrobiło się ciepło na sercu Jumina. Każde jej słowo trafiało do niego jak kula armatnia.
- To dobrze... Powinnaś iść się położyć jak zjesz kolację - odparł kiedy spokojnie sobie jadła. Chwycił swoją herbatę i upił nieco z kubka.
- Powinieneś coś zjeść i też się wyspać... - mruknęła widząc, że Jumin nic jeszcze nie tknął.
- Zjem potem, teraz nie chcę - odpowiedział kiedy skończyła jeść. Spojrzała na niego z powagą i odstawiła swój talerz. Zabrała jego talerz i nabiła na widelec kawałek parówki dając mu ją do zjedzenia. Czekała na ruch chłopaka, który ze zdziwieniem patrzył a to na nią a to na widelec w jej dłoni. Niepewnie zbliżył się i zjadł kawałek.
- Świetnie! Dasz radę sam czy mam cię tak nakarmić, co? - mruknęła z cwaniackim uśmiechem. Westchnął po momencie i odebrał jej widelec.
- Poradzę sobie sam... - odpowiedział speszony biorąc się do jedzenia. Zaśmiała się i powoli wstała o własnych siłach i ruszyła do łazienki, aby się umyć i przebrać w piżame. W tym czasie Jumin siedział i dokańczał swój posiłek myśląc nad różnymi sprawami.
Na prawdę Rae zastąpiła miejsce Riki w jego sercu? Myślał, że to nigdy nie będzie możliwe, ale co ma teraz począć, kiedy ciemnowłosa cierpi z powodu nieodwzajemnionej miłości do Jihyuna. Nie odkocha się w nim tak łatwo i szybko. To jest praktycznie niemożliwe. On też dalej bedzie czuł ból na widok Riki, ale teraz jego oczy są zwrócone na Rae. Czy ona też na nie spojrzy czy oleje jego spojrzenie?
Po posiłku umył naczynia i wrócił do salonu spoglądając na śpiącego chłopca. Ostrożnie wziął go na ręce z zamiarem zaniesienia do jego pokoju. Brat Rae jakby odruchowo owinął ręce wokół szyi Jumina jakby przytulał się do misia. Zabrał małolata po schodach na górę gdzie mieścił się jego pokój i z delikatnością odstawił go do łóżka. Podał mu jego pluszowego misia którego przytulił zamiast Jumina. Okrył go kołdrą i przez moment patrzył na jego lapke nocną z której wydobywające się światło tworzyło na ścianach pomieszczenia koty.
Wreszcie wyszedł i skierował się na dół do salonu. Kiedy wszedł do środka zobaczył na sogie siedzącą i umytą dziewczynę w piżamie. Włosy miała mokre a oczy zamknięte. Jej oddech był spokojny, musiała zasnąć kiedy wnosił jej brata na górę. Przykucnął przy sofie patrząc na nią. Niekontrolowanie wyciągnął w jej stronę dłoń i odgarnął z twarzy kosmyki włosów muskając jej policzka. Miała taką gładką skórę... Lecz ogromne wory pod oczami i zmęczony wyraz twarzy. Jednak lekko się uśmiechała. Nawet przez sen wydawała się być czystym aniołem.
Szybko jednak opamiętał się i okrył dziewczynę kocem, położył ją wygodniej na sofie i ostatni raz spojrzał na jej twarz. Zacisnął mocno zęby i zbliżył się do jej czoła. Chciał ją ucałować. Zobaczyć jak to jest, co się czuje w takiej sytuacji. W ostatniej chwili jednak odskoczył od niej i wyszedł z salonu gasząc po drodze światło i sam postanowił wziąść kąpiel.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top