Casual Story

Trzy dni potem, Rae dalej leżała w szpitalnym łóżku bez możliwości wyjścia. Złamana prawa ręka, zakrwawione oko, podbite nerki i wątroba. Oprócz tego podbite oko i dużo siniaków na całym ciele. Wyglądała fatalnie, lecz nie w oczach jej dwójki znajomych. Wyglądała dla nich normalnie, lecz jedynie z pewnymi bandażami i gipsem.

Odwiedziali ją codziennie i zostawali z nią do późna. Miała to za złe chłopakom, ponieważ mniej się uczą przez te dni co może skutkować w szkole. Bała się, że przez nią obleją szkołę, więc mówiła, że coraz z nią lepiej. Za to brat nie opuszczał jej ani na sekunde odkąd dowiedział się o jej wypadku. Dyrektora szkoły pozwoliła mu zostać z siostrą i potem nadrobić zaległe lekcje. Czuwał przy jej łóżku nawet w nocy do późnych godzin.

Czuła się z tym wszytskim źle. Nie zasłużyła na takie rzeczy. Nie uroniła ani jednej łzy. Nawet teraz kiedy leży w bezruchu na łóżku nie płacze.

            - Rae, może się prześpisz? - zaproponował jej brat siedząc obok niej. Uśmiechnęła się do niego lekko wzdychając.

             - Nie trzeba. Poza tym zaraz przyjdą pewnie Jumin z Jihyunem - odparła słabym głosem. Szpikowanie jej kroplówkami nie jest dla niej świetnym przeżyciem. Kiedy wspomniała swoich przyjaciół akurat dwójka z nich stanęła w wejściu do jej sali.

             - Część Rae. Jak się czujesz? - spytał Jihyun podchodząc bliżej z Juminem. Usuedli na wolnym łóżku obok niej posyłając jej ciepły uśmiech. Jumin dalej wydawał się być zły. Dziewczyna nie potrafiła stwierdzić czy na nią czy nie.

             - Dobrze. Em... Chciałam przeprosić, Jumin. Wiem, że miałam tańczyć, a tuyaj taka sytuacja... - powiedziała patrząc na ciemnowłosego. Ten przeniósł na nią swój wzrok z irytacją.

             - Głupia. Nie denerwuje się z tego powodu. Denerwuje mnie ta grupa co ci to zrobiła - odparł spokojnie.

             - Mam nadzieję, że nic im nie zrobiłeś. Mogło się to zdarzyć. Ja mogłam się bronić... - odpowiedziała posyłając mu nieco zakłopotany uśmiech. Zapadła cisza, więc Jihyun postanowił ją przerwać.

           - Jumin bardzo był zdenerwowany tym. Bardzo też przeżywał kiedy dowiedział się jak poważny jest twój stan i nie będziesz mogła narazie ćwiczyć tańca - wydukał z lekkim uśmiechem na twarzy, że jego przyjaciel zaczyna się przejmować kimś.

              - Co nie zmienia faktu, że powinna bardziej na siebie uważać - burknął niezadowolony pod nosem ciemnowłosy.

              - Tak... Będę uważać na siebie. Dzięki za myślenie o mnie - odparła z lekkim uśmiechem na twarzy.

             - To dobrze. Kiedy wyzdrowiejesz myślisz, że będziesz dalej zainteresowana tańcem? - spytał biznesmen z małą nadzieją.

              - ... Myślę, że tak. Nasze trudy nie mogą pójść na marne - odparła spokojnie.

             - Ale... Musisz odpoczywać, Rae - wytrącił się jej brat w rozmowę.

             - Jest dobrze, Han. Objecałam coś Juminowi, więc muszę dotrzymać słowa - zaczęła bronić swojego przyjaciela. Jej brat się speszył i opuścił głowę w dół wzdychając.

             - ... Jak oko? - spytał Jumin, aby zmienić temat.

            - Podobno to kwestia czasu zanim wyzdrowieje. Trzeba je zakrapiać i odpowiednio osłaniać przed światłem. Ale spokojnie będę normalnie widziała - odparła z uśmiechem.

             - To dobrze. Trudno mi ciebie wyobrazić z jednym okiem - skomentował cicho Jihyun. Zaśmiała się cicho pod nosem. W końcu za pirata nie chciała robić. Nagle do pomieszczenia wszedł ordynator szpitala.

              - Przepraszam. Chciałbym porozmawiać z Song. Sam na sam - oznajmił starszy mężczyzna patrząc dość zmęczonym i melancholijnym wzrokiem na gości dziewczyny. Spohrzeli po sobie i wyszli wraz z jej bratem. Lekarz zamknął za nimi drzwi. Stanęli przy okienku i patrzyli co się dzieję w środku.

Doktor usiadł obok niej na łóżku patrząc na nią ze smutkiem. Coś mówił, ale nie słyszeli co. Rae nie odezwała się, ale widać u niej było lekkie zaskoczenie i melancholie. Po chwili uśmiechnęła się słabo i odpowiedziała coś lekarzowi. On odpowiedział, lecz ta pokiwała głową przecząco. Zamilkł poprawiając okulary na nosie. Złapał dziewczynę na rękę i opuszkie kciuka pomasował ją. Wreszcie wstał i już miał wychodzić, kiedy Rae szybko coś dopowiedziała. Zatrzymał się i pokiwał głową na zgodę po czym wpuścił do środka jej znajomych i Hana.

            - Coś się stało? Pogorszyło ci się? - spytał młodzieniec podbiegając do siostry zmartwiony.

              - Nie, no coś ty! To nic poważnego - odparła czochrając go po włosach, lecz jej przyjaciele nie byli tak do końca przekonani w jej słowa. Zerkneli na siebie, ale postanowili nie drążyć tematu i porozmawiać z nią o czymś bardziej weselszym.

              - ... Szczerze? Tęsknię za moimi skrzypcami... Kiedy tylko wyjdę ze szpitala zagram wam jakiś długi koncert aż wam uczy odpadną - mruknęła śmiejąc się cicho.

             - Gwarantuje że nie odpadną - zapewnił ją Jihyun. Jeszcze jakiś czas spbie porozmawiali, ale chłopcy musieli już iść więc rodzeństwo zostało same. Rae postanowiła się przespać za namowami swojego brata, który usiadł obok niej na łóżku i czuwał przy niej jakiś czas. Po pewnym czasie jednak sam zaczynał odlatywać do krainy snów, ale obudził go telefon dziewczyny. Ktoś do niej dzwonił. Zobaczył kto i wzdrygnął się odrobinę. Zerknął na Rae i postanowił jej nie budzić. Odebrał połączenie i podszedł bliżej okna.

             - Halo? - zaczął niepewnie.

             - Gdzie Rae? Daj ją do telefonu - rozkazał głos po drugiej stronie. Chłopiec odwrócił się do swojej śpiącej siostry. Zamilkł na chwilę.

             - ... Śpi teraz - odpowiedział wreszcie zaciskając palce na parapecie. Mężczyzna prychnął do telefonu zirytowany.

             - W takim razie ją obudź - powiedział oschłym tonem. Już miał do niej podchodzić przerażony i ją obudzić, ale zahał się.

             - ... Jest bardzo... Zmęczona - bąknął łamliwym głosem. Wyczuł napływającą fale złości u swojego rozmówcy.

            - Zejdź na dół przed szpital. Szybko, nie mam zamiaru czekać tutaj - warknął po czym urwało się połączenie. Dłonie chłopca zaczęły się trząść. Odłożył telefon na półkę i zerknął na Rae. Bez zbędnych słów wyszedł z jej pokoju i udał się na spotkanie z tajemniczą osobą.

Po kilku godzinach Rae otworzyła zmęczone oczy i ziewnęła przeciągle. Spojrzała w bok i zobaczyła obok siebie leżącego na łóżku Hana. Chłopiec zasnął wtulony w jej rękę, którą mocno przyciskał do swojej piersi. Westchnęła z lekkim uśmiechem, lecz szybko spoważniała. Kiedy przyjrzała się bratu miał on opuchnięte od płaczu oczy. Zaniepokoiło ją to. Sięgnęła na szafkę nocną po leki zalecone przez lekarza i butelkę wody. Zarzyła odpowiednią dawkę i sięgnęła po telefon chcąc zobaczyć czy czasami ktoś do niej nie dzwonił. Przeglądając historię połączeń zauważyła znajomy numer. Ktoś odebrał połączenie i rozmawiał przez krótki czas.

              - Nie wierzę... - wymruczała wzdrugając się. Spojrzała na Hana z przerażeniem odkładając urządzenie na bok. Zakryła twarz jedną dłonią zaciskając zęby ze złości.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top