Casual Story

Minęło już kilka dni odkąd Jumin i Rae zaczęli ćwiczyć swój taniec. Od tamtej pory spotykają się częściej i dyskutują na temat balu. Jasnooka zauważyła, że niektóre dziewczyny patrzą na nią krzywo w szkole, kiedy spotyka się z Jihyunem i Juminem na przerwach. Nieco ją to martwiło, ale w końcu nie może odsunąć się od nich i przestać się do nich odzywać tak po prostu.

             - Więc taniec idzie wam dobrze? - spytał fotograf.

              - Tak. Rae jest dość pojętą osobą, więc szybko uczy się nowych kroków - skomentował Jumin opierając się o ścianę budynku.

             - Tak myślisz? To miłe, dziękuję - podziękowała za komentarz pochłaniając powoli swoją kanapkę na drugie śniadanie. Ich reakcję bardzo się ociepliły co było miłym zaskoczeniem dla całej trójki.

             - Nie spodziewałem się, że nasza przyjaźń będzie taka fantastyczna - wymruczał fotograf przeciągając się. Nagle stanęła przy nich dziewczyna z klasy chłopaków. 
  
             - Rae mam nadzieję, że nie zapomniałaś, że mamy zaraz próbę? - spytała zbytnio przesłodzonym głosem. Ciemnowłosa spojrzała na nią zdziwiona nic takiego sobie nie przypominając.

             - Ah... Jasne. Zaraz będę na sali - odparła po chwili odwzajemniając niepewnie uśmiech. Starsza dziewczyna odeszła szybko od nich machając na pożegnanie chłopakom.

             - Faktycznie masz próbę? - spytał Jumin z wyraźnymi podejrzeniami.

             - ... Nie pamiętam, aby ktoś o tym mówił... Ale może nie dosłyszałam. Muszę lecieć w takim razie - spakowała swoje drugie śniadanie i wstała z ławki.

              - Na pewno? Wiesz jakie są jej relację z tobą... - mruknął cicho ciemnowłosy zatrzymując ją. Odwróciła się do niego przodem.

            - Co miałoby się stać? Przecież razem ćwiczymy więc próby są ważne dla nas obydwóch - odpowiedziała żegnając się z nimi i znikając w tłumie na korytarzu. Przyjaciele spojrzeli po sobie z wyraźną powagą.

             - Wierzysz w to? - spytał fotograf jakby odpowiedź była oczywista.

             - Oczywiście, że nie. Sam słyszałeś co ostatnio zrobiła - odpowiedział zimnym tonem wstając i biorąc swoją torbę z książkami.

             - Tak... To nie może być takie proste, żeby to była zwykła próba - zgodził się jasnowłosy wstając za swoim kolegą.

Rae spokojnie szła do sali muzycznej gdzie miała być próba o której powiedziała jej starsza znajoma. W głębi serca miała pewne obawy, ale zignorowała je. Pchnęła drzwi i weszła do środka, gdzie zastała dość dziwną sytuację. W środku znajdowała się jedynie starsza znajoma ze swoją grupą mierzącą Rae lodowatym wzrokiem. Mimowolnie zacisnęła mocniej dłonie wyczuwając niebezpieczeństwo. Po chwili została brutalnie wepchnięta do środka przez co o mało nie upadła na ziemię.

             - Na prawdę naiwna. Myślałaś, że jest próba skoro nikt o niczym nie mówił? - prychnęła trzeciklasistka wybuchając okropnym śmiechem. Podeszła bliżej Rae, lecz ta zaczęła się cofać pod samą tablicę.

             - Co chcesz? - spytała chcąc brzmieć spokojnie co nawet jej wychodziło. Przybrała obojętny wyraz twarzy.

              - Już raz dałam ci wyraźny znak, abyś zakończyła swoje zaloty do Jihyuna i Jumina, ale chyba tego nie zauważyłaś. Powinnam ci to powiedzieć prosto w oczy? - warknęła szturchając dziewczynę w ramię przyszpilając ją mocniej do tablicy.

              - Nie łączy mnie z nimi nic oprócz przyjaźni. Nie czuję do nich miłości i nie interesuję się twoimi sprawami i planami związanymi z nimi, więc chyba możesz mnie puścić - odparła dalej spokojnym głosem jakby nie była przejęta swoim położeniem w tej sytuacji.

             - Chyba się nie zrozumiałyśmy. Nie podoba mi się to, że z nimi rozmawiasz, czy siedzisz w ich towarzystwie. Masz się przestać z nimi zadawać dla własnego dobra - wysyczała coraz bardziej zirytowana.

             - Nie, to chyba ty mnie źle zrozumiałaś. Łączy mnie z nimi przyjaźń więc nie zerwe jej tylko dlatego, że tobie się coś w tym nie podoba i jesteś zazdrosna nie wiadomo o co - wydukała szybko. Seniorka nie wytrzymała i uderzyła z liścia Rae w twarz. Ta upadła na ziemię trzymając czerwony policzek. W jednej chwili wszytskie dziewczyny obtoczyły ją.

              - Ty brudny kundlu. Jumin jest mój i tylko mój! - wydusiła z siebie zaczynając kopać ciemnowłosą w brzuch. Reszta przyłączyła się zadając ciosy gdzie popadnie. Niebieskooka bezwładnie zakrywała oczy i głowę  rękoma. Czuła okropny ból w każdym centymetrze ciała. Nie widziała końca tych tortur, lecz w pewnym momencie drzwi otworzyły się i ktoś wbiegł do środka odpychając agresywne dziewczyny od Rae.

             - Rae! - znajomy głos rozbrzmiał w sali przez co zmuszona było otworzyć wcześniej mocno zamknięte oczy.

             - J... Jumin? Jihyun?! Co wy tutaj robicie?! - bąknęła przerażona trzecioklasistka widząc dwójkę chłopaków i tłum przed salą cicho stojący w progu szeptający coś na jej temat.

             - Idź stąd - odpowiedział ciemnowłosy i spojrzał na nią w taki sposób, że jej serce przeszyło miliardy lodowatych strzał. Speszona i przerażona licealistka uciekła z sali ze swoją grupką. Jihyun przykucnął przy poszkodowanej i ostrożnie ją podniósł. Objął jej rękę wokół swojej szyi i złapał ją w pasie. Bolał ją każdy ruch, ale postanowiła wytrzymać.

             - Musisz iść do higienistki. Dasz radę postawić krok? - spytał zmartwiony fotograf. Dziewczyna nie odpowiedziała jedynie bardzo bolesnym krokiem zmusiła go do obrotu w stronę drzwi. Nie patrzyła na nikogo, lecz w swoje czubki butów. Jumin zrobił przejście w progu dla obolałej przyjaciółki. 

             - Co ty sobie myślałaś? Dlaczego się nie broniłaś? - pytał dziewczyny kiedy nieco odeszli od grupy gapiów. Nie odpowiedziała na jego pytanie. Dalej patrzyła się na ziemię nie zwracając na nic uwagi. Musiała poukładać wszystko w głowę. To wszystko stało się w tak zawrotnym tempie, że dziewczyna nie wie co się stało.

Po kilku minutach byli przy gabinecie szkolnego lekarza. Wprowadzili do środka Rae i oddali ją pod opiekę doktora. Musieli wyjść, więc tak uczynili. Czekając na korytarzu nawet się do siebie nie odezwali do siebie. W pewnym momencie Jumin wyrwał się i chciał gdzieś iść, ale zatrzymał go jego towarzysz.

             - Też mam ochotę im dokopać, ale nie możemy. W sensie... Musimy zostać tutaj, z Rae - odparł surowym głosem. Ciemnowłosy coś warknął pod nosem, ale ostatecznie wrócił na swoje miejsce jeszcze bardziej poirytowany.

Po jakimś czasie drzwi się otworzyły i wyszedł z nich lekarz. Szybko obtoczyli go wypytując o stan ich przyjaciółki. Ten nie miał jednak dobrych wiadomości. Muszą ją wziąć do szpitala, ponieważ oprócz uszkodzeń zewnętrznych są też urazy wewnętrzne takie jak złamania i problemy z nerkami. Zerkneli w strone wnętrza pokoju lekarza gdzie na łóżku siedziała obolała i poskurczana jasnooka. Weszli do środka za pozwoleniem doktora po czym usiedli po jej bokach.

             - Jak się czujesz? Wiesz, że musisz jechać... - Jihyun był w trakcie tłumaczenia Rae co właśnie zrobiła o jak bardzo ryzykowne to było kiedy wtrącił się Jumin.

             - To było bardzo niebezpieczne, wiesz o tym? Czemu jej zaufałaś? Wiedziałaś jakie są wasze relacje i mimo to poszłaś za nią. Dlaczego cię pobiły? - mówił jakby robotycznie z zimnym tonem. Chciała mocno chwycić w dłonie swoją  spódniczkę, jednak jej mięśnie były zbyt obolałe.

             - Już nieważne. Zaraz przyjedzie karetka, wracajcie na zajęcia a mną się nieprzejmujcie - mruknęła nieco złamanym głosem.

             - Co ty mówisz? Jedziemy z tobą, nie zostawimy cię tam samej! - zaprotestował od razu jasnowłosy.

             - ... Nie możecie. Macie zajęcia a mną zajmą się lekarze, wszystko będzie dobrze - odparła wzdrygając się lekko.

              - Mało mnie obchodzą zajęcia na których i tak się nie skupię myśląc o twoim stanie - odparł bez emocji Jumin.

             - Dokładnie. Choć raz nas posłuchaj i nie protestuj - zgodził się Jihyun wdzięczny swojemu towarzyszowi za te słowa. Delikatnie położył dłoń na plecach młodszej licealistki po czym zaczął nią krążyć w kółko masując obolały kręgosłup Rae. Pchnął ją lekko w swoją stronę aby oparła się o jego ramię, na co nie miała nawet siły prostestować. Po kilkunustu minutach przyjeciała karetka i wzięła poszkodowaną do szpitala wraz z jej przyjaciółmi.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top