Casual Story

Oparła się o barierkę przy jednym z luster oddychając szybko. Opuściła głowę pozwalając włosom zakryć jej twarz. Podniosła ją dopiero kiedy poczuła jak Jumin opiera się koło niej. Spojrzała na niego.

             - To jest... Trudne - wysapała zmęczona.

              - Jeśli nie masz siły kończymy na dzisiaj - odparł spokojnie również na nią patrząc.

             - A czy ktoś powiedział, że się poddaje? - wydukała prychając pod nosem. Podeszła do niego i sięgnęła dłonią za niego odtwarzając od początku nagranie z tańcem. Porwała jego dłoń wyskakując na środek sali. Umieścił swoją dłoń na jej tali podczas kiedy jej dłonie były wolne.

Kołysali się do przodu i do tyłu zaczynając taniec od lewej nogi. Trzy kroki dookoła siebie i tak trzy razy. Cały czas patrzyli sobie w oczy aż wreszcie odrucili się dookoła i stykneli się nadgarstkami, lecz dalej nie mieli splecionych dłoni. Krok do tyłu, ktok do siebie i kolejny obrót. Stykając się nadgrastkami Jumin obrócił ją aż wreszcie jedną dłonią złączyła dłoń Jumina a drugą trzymała jego łokieć. On obracał się w miejscu dookoła prowadząc tym samym Rae w rytm walca. Po kilku podobnych ruchach wreszcie przybrali pozycję typowego walca. Jumin zgrabnie obracała dziewczynę która zatrzymała się u jego boków i wracała bliżej niego. Wreszcie zatrzymała się po jego prawicy. Jedną rękę dalej splatała z jego a drugą trzymała na biodrze które trzymał Jumin. Zrobili cztery obroty co było jednak błędem.

             - Ugh miało być pięć a nie cztery! - zatrzymała się przeczesując włosy które wleciały jej do ust. Ona może i puściła dłonie Jumina, lecz ten dalej trzymał ją w pasie przy swoim boku. Kiedy zdała sobie sprawę zerknęła na niego zdziwiona. Po jego wyrazie twarzy zauważyła, że coś go trapiło.

             - ... To moja wina. Nie powinienem zatrzymywać się pierwszy - odparł po chwili zamyślenia. Puścił dziewczynę i odszedł od niej biorąc butelkę wody oraz zatrzymując radio.

             - Jumin, coś się stało? Wyglądasz na przytłoczonego czymś. Jeśli robię coś źle to powiedz, postaram się poprawić w tańcu - zmarszczyła brwi podchodząc do niego bliżej i biorąc swoją butelkę.

             - Twój taniec jest w porządku. Chodzi o coś innego - mruknął upijając porządny łyk napoju. Oparła się o barierkę tuż przed nim odstawiając na moment swoją butelkę.

             - Jeśli coś jest nie tak możesz to powiedzieć. Może nie mnie, ale Jihyunowi. Czasem to dobrze podzielić się swoimi problemami z kimś. Wtedy łatwiej jest ci z nimi być - wyjaśniła spokojnie. Patrzył na nią ze zdziwieniem i szokiem. Spodziewał się w takim wypadku pytania o co chodzi, ale nie doczekał się tego. Sypnęła mu radę i na tym skończyła.

             - ... Chodzi o mojego ojca. A raczej o jego partnerki. Są takie... Głupie. Zaślepione jedynie pieniędzmi jake ma mój ojciec. Nie interesują je uczucia tylko dobra materialne. To mnie najbardziej denerwuje. Nie. Nie denerwuje. To mnie obrzydza. Nie spotkałem jeszcze jakiejś innej kobiety, która nie byłaby do nich podoba - wyrzucił z siebie wszytsko to, co ciążyło mu na sercu w tej chwili patrząc prosto w niebieskie oczy Rae. Nie wiedziała co ma powiedzieć. Jednocześnie widziała w tym sens. Sens cierpienia Jumina.

             - ... Jestem pewna... Że kiedyś to wszystko przestanie być uciążliwe. Zniknie. Może twój ojciec pozna jakaś wspaniałą kobietę, która nie jest taka typowa? Będzie inna. Będą liczyły się dla niej uczucia drugiej osoby. Będzie wspaniała - odparła po chwili z lekkim uśmiechem na twarzy. Uśmiech zrozumienia, lecz pewnego rodzaju melancholii.

              - Czy takie kobiety w ogóle istnieją? - prychnął pod nosem z lekceważącym uśmiechem. Wyraźnie posmutniała.

             - Nie wkładaj nas do jednego worka, skoro pewnego dnia masz poznać tą jedną jedyną. Masz rację. Masz swój gust w kobietach i to dobrze. Kobiety są zmienne i różne. Trudno je zrozumieć chłopakom, ale... Po prpstu nie zrażaj się - westchnęła kładąć dłoń na jego ramieniu i klepiąc go. Odwrócił wzrok głęboko analizując jej słowa.

             - Wezmę twoje słowa do serca - odpowiedział po chwili zastanowienia. Szczęśliwa zaśmiała się cicho. Biorąc do rąk butelkę i pozwalając sobie upić łyka wody.

W głębi serca Jumin zaczynał coś rozumieć. To dziwne uczucie jakie mu towarzyszy gdy jest z Jihyunem i Rae. Teraz, kiedy ćwiczą walca. Jego zamarznięte serce zaczyna drgać. Wcześniej myślał, że to przez Rike. Jego uczucia były już tak nadszaronięte. Przecież on ją kochał, ale ona wybrała jego przyjaciela. Odsunął się dla ich dobra, ale wtedy pojawia się Rae. Zaskakująca i tajemnicza skrzypaczka z młodszej klasy. Czyżby to ona zaczynała kraść jego serce? A może już je skradła?

              - Próbujemy jeszcze raz? Tym razem pójdziemy o krok dalej z układem! Obiecuję! - powiedziała pojawiając się koło radia gotowa puścić od nowa walca.

             - Skoro tak mówisz - odparł i wrócili do treningów.

Spędzili następną godzinę i następną na praktyce oraz na wspólnym rozmawianiu, lecz przyszedł moment w którym Rae musiała wracać do domu wraz z bratem, który przepełnił się cukierkami. Jumin odprowadził ich do limuzyny, ale jeszcze w ostatniej chwili zatrzymał dziewczynę przed odjazdem. Spojrzała na niego z wielkim znakiem zapytania na twarzy.

             - Coś się stało? - spytała patrząc na jego ciemne oczy. Przez jakiś czas po prostu na nią patrzył, aż wreszcie wymamrotał coś pod nosem.

             - ... Zadzwonię do ciebie pod wieczór. Chciałbym jeszcze porozmawiać na temat twojego występu - odpowiedział wreszcie na co kiwnęła głową i uśmiechem. Wsiadła do auta i pomachała Juminowi. Ten zanim zareagował to ona już odjechała. Stał tak i śledził samochód dopóki nie zniknął mu całkowicie z oczu. Westchnął wyraźnie zmęczony i wrócił do środka swojego wielkiego domu.

             - Jak poszły ćwiczenia? - spytał brat Rae siedząc obok niej na tylnym siedzeniu.

             - Umiemy już znaczną część układu. Niby trudny układ, ale ktoś ci go wytłumaczy to jest prościej - odparła zadowolona. Patrząc na niebo zauważyła, że zbiera się na deszcz.

             - To dobrze. Chciałbym zobaczyć wasz taniec... - westchnął chłopiec cicho.

             - Zawsze możesz przyjść do nas i zobaczyć. Chociaż nie, bo będę się bardziej stresować... Kiedy tylko opanujemy cały układ będziesz pierwszą osobą jaka to zobaczy, dobra? - zaproponowała uśmiechając się delikatnie.

             - Tak... Chcę to zobaczyć pierwszy - powiedział odwracając głowę w stronę okna nie patrząc na Rae. Zauważając dziwne zachowanie brata chciała go o to wypytać, lecz nie byli tutaj sami. Był jeszcze kierowca, więc postanowiła zamilknąć i poczekać, aż będą w domu.

Zanim dojechali zaczęło mocno podać. Szofer odprowadził ich z parasolką do drzwi, aby nie zmokli, pożegnał się i odjechał spod ich mieszkania. Weszli do środka z wielką ulgą.

             - Hej, Han coś się stało? - spytała zanim chłopiec zniknął na schodach do swojego pokoju. Zatrzymał się patrząc w dół.

             - ... To trochę samolubne, ale... Nie chcę, abyś zbyt się do nich zbliżyła. Wtedy obawiam się, że... Zapomnisz o mnie. Przestaniesz się mną opiekować... Przecież dla ciebie to coś noweg... Tak samo jak dla mnie - wymruczał niedbale i cicho. Podeszła do niego i położyła mu rękę do ramieniu.

             - Han, nigdy w życiu o tobie nie zapomnę. Zawsze byłeś, jesteś i będziesz moim oczkiem w głowie. Nigdy o tobie nie zapomnę, rozumiesz? Jest to dla mnie nowe i zbytnio nie wiem jak się czasami zachować, ale to nie oznacza że nie będę się tobą opiekować - wyjaśniła mu szybko. Martwił ją ten nagły stan jej brata. Rozumiała, że się o nią martwi, ale niepotrzebnie.

              - Rae... Proszę, bądź ostrożna. Wiesz, że widzą wszystko - chłopiec podniósł głowę i spojrzał w jej oczy. Spięła się, lecz mimowolnie przytuliła chłopca do siebie.

             - Wiem, Han. Wiem - powiedziała cicho. Nagle jej głowa zapęłniła się obawami. Może lepiej z tym skończyć? Poddać się i żyć tak jak wcześniej. W głębi serca nie chciała się teraz poddawać. To wszystko co nowe jest dla niej takie ekscytujące i przyjemne. Po chwili chłopiec odkleił się od niej i ruszył do swojego pokoju odłożyć flet gdzie się zamknął zostawiając dziewczynę samą na dole.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top