Casual Story

Po udanej próbie Rae udała się na przystanek i wsiadła do busa prowadzącego do jej okolic domu. Wkładając dłonie do kiszeni poczuła w środku jakąś karteczkę. Wyciągnęła ją i przeczytała zawartość. Były napisane na niej numery telefonu do Jumina i Jihyuna. Uśmiechnęła się pod nosem i zapisała sobie ich numery w komórce, po czym schowała karteczkę do kieszeni podziwiając przemijający krajobraz miasta.

Jej dom nie pachniał pieniędzmi. Z zewnątrz niczym nie różnił się od innych sąsiadujących z nim budowli. W środku zaś mogła sobie pozwolić na więcej luksusów chociaż i tak nie były one jakieś niesamowite i bogate. Weszła do środka i od razu powitał ją zapach odgrzewanego jedzenie z mikrofali. W salonie na dywanie leżał jej brat i wykonywał zadania domowe w tle jego ulubionych piosenek lecących z telewizora. Przy jej nogach pojawił się mały czarny kundelek radośnie merdający ogonkiem na widok swojej właścicielki. Pogłaskała go i zdjęła z siebie kurtkę i buty.

              - Cześć Han - przywitała się z bratem dokańczając przygotowywanie swojego posiłku.

              - Cześć... - odpowiedział zajęty swoim zadaniem. Usiadła przy nim z talerzem i kubkiem soku. Zapadła między nimi cisza. Dalej trzymała w dłoni telefon na którym zapisała sobie numer do swoim nowych przyjaciół.

                 - Pomóc ci w czymś? - spytała widząc zamyślenie braciszka nad jakimś zadaniem z przyrody. Przez chwilę nie odpowiadał, aż wreszcie odwrócił się do niej przodem siadając po turecku na dywanie.

                  - Czy to bezpieczne? - spytał cichym, smutnym głosem. Przez chwilę nie zrozumiała go. Dopiero po momencie zrozumiała o czym Han mówi. Westchnęła i pogłaskała go po jego ciemnych włosach.

                  - Zobaczymy. Nikt nie powiedział, że wszystko jest bezpieczne. Ale ty nie próbuj z nikim rozmawiać. Na razie - ostrzegła go obserwując jego twarz. Wyraźnie nie podobało mu się to, jak bardzo jego siostra ryzykuje. Mieli zakaz zadawania się z ludźmi. Byli jak cienie własnego ciała.

                  - Obiecaj mi, że to się w końcu skończy - bąknął chłopiec podnosząc na nią wzrok. Zbliżyła się do niego i ucałowała w głowę po czym przytuliła brata do siebie.

                 - Zrobię wszystko, abyśmy byli bezpieczni. Zobaczysz - wyszeptała głaskając jego plecy.

Po zjedzeniu obiadu postanowiła wreszcie zadzwonić do Jihyuna. Nieco zestresowana czekała, aż chłopak odbierze połączenie.

             - Halo? - niemalże podskoczyła słysząc jego głos w urządzeniu. Oparła się o blat kuchenny.

             - Część, tutaj Rae... Dzwonię w sprawie spotkania... - zaczęła dość niepewnie. Przez krótki moment dłonie zaczęły jej się trząść jakby były z galarety.

             - Ah... Wybacz, Rae. Nie mogę iść dzisiaj na spotkanie. Wytłumaczę ci wszystko jutro po szkole, dobrze? Jumin na pewno pójdzie! Zadzwoń do niego i pogadaj a ja muszę iść. Na prawdę przepraszam! Wynagrodze ci się - odpowiedział po czym nie czekając na jej pożegananie rozłączył się. Nieco zaskoczona i smutna położyła komórkę na blacie obok siebie.

             - Szkoda, że nie pójdzie... Dobra kobieto! Ogarnij się! Chwyć telefon i wybierz numer do Jumina! To nic trudnego... Dawaj! - wyszeptała do siebie i dobrała się do komórki wybierając numer do ciemnowłosego. W wejściu do kuchni stanął jej brat zainteresowany jej monologiem. Oczekując na odebranie połączenia poczuła dreszcze na kręgosłupie. Zdezorientowana wzdrygnęła się i w tym samym momencie Jumin odezwał się w jej komórce.

             - Część tutaj Rae. Dzwonię w sprawie spotkania... - powiedziała zerkając na swojego brata panoszącego się po kuchni jak karaluch szukający jedzenia.

             - Myślę, że możemy się spotkać za godzinę w parku w centrum. Jihyun niestety nie będzie mógł przyjść - odpowiedział spokojnym, monotonnym głosem. W tym samym momencie na Hana zaczęły zlatywać paczki jego ulubionych chrupek. Rae doskoczyła do niego i złapała jedną a drugą odbiła ręką tak aby żadna nie trafiła rozrabiaki w głowę.

             - T... Tak, wiem. Dzwoniłam do niego przed chwilą. Park to świetne miejsce! Za godzinę, tak? Nie ma problemu - odpowiedziała stawiając paczki na blacie. Poczochrała boleśnie włosy brata, aby się opamiętał i wróciła do rozmowy z Juminem.

             - Coś się stało? Brzmisz jakoś dziwnie - spytał słysząc jej ton głosu. Zaskoczona tym na moment nic nie odpowiedziała.

             - ... To nic! Han tylko rozrabiał odrobinkę - odpowiedziała nerwowo się śmiejąc.

             - Twój brat? - bąknął niepewnie.

              - Tak, masz dobrą pamięć. Większość nie pamiętałaby - uśmiechnęła się i jeszcze trochę porozmawiała z chłopakiem przez telefon. Przyjemnie się z nim rozmawiało. Taki spokojny głos potrafił złagodzić wszystkie emocje jakie w tobie siedziały.

Zdążyła się jeszcze przebrać, zrobić zadanie domowe z internetu oraz zrobić listę potrzebnych rzeczy ze sklepu. Po godzinie postanowiła wyjść z bratem w stronę centrum do parku.

             - Rae, to dobrze że idziemy z tym fotografem. Bardzo sympatyczny - powiedział nagle trzymając siostre za rękę. Uśmiechnęła się do niego zakłopotana.

             - Idziemy z Juminem, jego przyjacielem - odparła na co chłopiec na moment przystaną.

              - Dlaczego mi nie powiedziałaś?! - nagle zaczął panikować jakby obawiał się spotkania z czarnowłosym.

             - Chciałam ci zrobić niespodziankę - odpowiedziała patrząc przed siebie. Nagle jakby posmutniała patrząc na skrzypce grajka ulicznego. Były nieco podobne do tych, które niedawno straciła. Westchnęła głęboko przechodząc zamyślona obok skrzypka.

W jednym momencie zderzyła się z kimś i na kilka sekund straciła równowagę. Na szczęście ktoś ją złapał i tym samym uratował przed upadkiem na chodnik. Mocne ręce i pewna postura osoby przyszpiliły ją do jego ciała szczelnie.

             - Uważaj jak chodzisz, Rae - usłyszała głos Jumina, który ją złapał. Dookoła rozległy się szepty o tym ile szczęścia miała, że ją złapał i co by to się stało gdyby upadła. Grajek na moment przestał grać, lecz szybko wrócił do swojego koncertu widząc, że nic się jednak nie stało.

             - J... Jasne. Zapamiętam... Możesz mnie już puścić - uśmiechnęła się niewinnie, ponieważ od dłuższej chwili stali tak wpatrzeni w swoje oczy. Ciemnowłosy puścił ją i zerknął na jej brata, który wyglądał jakby właśnie zobaczył ducha.

             - Rae nic ci nie jest?! - wydukał bardzo zmartwiony swoją siostrą podchodząc do niej. Zaśmiała się nerwowo targając jego włosy.

             - To nie było nic groźnego przecież. To co, idziemy? - spytała oby dwóch towarzyszy. Najmłodszy z nich kiwnął energicznie i pochwycił rękę swojej siostry zmierzając do pierwszego lepszego sklepu ze słodyczami.

             - Twój brat się bardzo o ciebie troszczy - skomentował Jumin kiedy chłopiec był zajęty oglądaniem ogromnych lizaków na półkach. Z uśmiechem na twarzy Rae przyglądała się poczynanią Hana.

             - Tak. To dla niektórych dziwne jak rodzeństwo może być aż tak związane ze sobą. Powinniśmy się kłócić i wyzywać a my po prostu się o siebie troszczymy... Dziwne, prawda? - bąknęła wzdychając. 

             - Tak... Jesteś dziwną dziewczyną - skomentował na co Rae odwróciła wzrok ze swojego brata na Jumina zdziwiona.

             - Mam to odebrać za komplement czy raczej nie? - spytała nieco zmieszana czekając na odpowiedź ciemnowłosego.

             - Raczej... Jako komplement. Inne dziewczyny są takie bezmyślne i irytujące oraz głośne. Mają krzykliwy głos i nie mają gustu. Ty jesteś... Inna - wytłumaczył zważając na swoje słowa, aby nie ująć źle tego, co miał na myśli. Przez chwilę wpatrywała się na niego po czym zaśmiała się pod nosem najciszej jak potrafiła.

             - To dobrze. Pierwszy raz słyszę taki komplement. Dziękuję, Jumin - odpowiedziała z dziecinnym wyrazem twarzy.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top