Casual Story
Atmosfera tego dnia była dość podniosła dla drugoklasistów pewnego liceum. Bowiem tego ciepłego wieczoru cała szkoła i wiele bogatych osób przyjdzie do najwybitniejszego teatru w państwie, aby zobaczyć występ perfekcyjnie uzdolnionych uczniów drugiej klasy. Będą grali dość nietypową sztukę. Nie będą posługiwali się mową, lecz dźwiękiem swoich instrumentów. Wcielą się w najbardziej znane postacie teatru, lecz mówiących dźwiękiem.
Goście zaczęli schodzić się do teatru i zajmować swoje miejsca. Wszyscy zaczęli chodzić w kółko i komentować swoje zestresowanie występem. Mieli tyle prób, ale teraz obawiali się, że coś pójdzie nie tak. Nagle na środku stanęła dziewczyna i wydała ze swoich skrzypiec ostry i wysoki dźwięk, który uciszył wszystkich. Przyodziana w piękną lecz prostą suknię uśmiechnęła się do swojej klasy promiennie.
- Za pięć minut zaczynamy występ! Nie ma sensu myśleć o negatywnych scenariuszach. Dzisiaj jest nasz wielki dzień. Uczyńmy go jeszcze większym naszymi zdolnościami i pozytywnym myśleniem! - uniosła do góry dłonie czekając na reakcję pozostałych. Na twarzach wszystkich uczniów pojawiły się uśmiechy i zgodnym chórem zgodzili się z kwestią dziewczyny. Machnęła zgrabnie smyczkiem gotowa wyjść i rozpocząć sztukę. Ostatnia chwila, ostatni wdech i wydech po czym światła zgasły. To jej chwila. Zaczęła zgrabnym i płynnym ruchem sunąć wzdłuż sceny grając cichą melodię na swoich skrzypcach. Jej ciemne długie włosy sunęły za nią wraz z warkoczem spiętym z grzywki. Delikatne i zagubione spojrzenie niebieskich tęczówek dodawało jej uroku na scenie.
Tymczasem starsze klasy i młodsze obserwowali występ solowy dziewczyny z podziwem i miłym zaskoczeniem jej gracją i talentem. Nauczyciele byli dumni ze swojej wychowanki. Pochodziła ona z bogatej rodziny, więc na spektaklu pojawiło się dużo osób powiązanych z jej rodziną. Pośród uczniów znajdowała się także dwójka młodzieńców z trzeciego roku. Jeden z nich o turkusowych włosach zaczesanych na bok oczach o tym samym kolorze zaś drugi o czarnej czuprynie i ciemnych oczach siedzieli obok siebie śledząc wzrokiem nieznaną wcześniej postać młodej artystki.
- Znasz ją, Jumin? - spytał cicho ten o jaśniejszych włosach.
- Słyszałem o niej przelotne plotki na szkolnym korytarzu. Mówiono, że jest bardzo utalentowana muzycznie - odpowiedział mu tak samo cichym tonem. Ciemnowłosy zerknął na swojego przyjaciela po czym spokojnie stwierdził, że jest zafascynowany dziewczyną.
- Wiesz coś o niej jeszcze? - spytał jeszcze nie odrywając od niej wzroku.
- Rae Song. Chodziła dziesięć lat do szkoły muzycznej. Bogata rodzina, rodzice prowadzą własny biznes, wpływowi ludzie i kraju. To wszystko co o niej mi na teraz wiadomo - odpowiedział posłusznie przenosząc wzrok z przyjaciela na drugoklasistkę. Od tamtej chwili mało już rozmawiali ze sobą. Czas pokazał, że muzyka wydobywająca się spod jej dłoni potrafiła oczarować nie tylko Jumina i jego przyjaciela, lecz wszystkich zgromadzonych gościa w teatrze narodowym. Kolejne sceny, akty i brzmienia młodych artystów napawały serce gości podziwem i wielkim respektem do zdolności młodych ludzi.
Kiedy nadchodziła ostateczna scena w której występowała Rae wraz z jakimś chłopakiem grającym także na skrzypcach role upiora z opery dziewczyna na moment skrzyżowała spojrzenia z dwójką przyjaciół. Posłała im lekki uśmiech na czym scena się skończyła tym samym cały spektakl dobiegł końca. Uniosła instrument do góry uśmiechając się szeroko do widzów kiedy na scenę weszli wszyscy pozostali uczniowie z jej klasy. Ukłonili się grzecznie podczas kiedy widownia wstała i biła im oklaski. Jednym zgodnym chórem krzyknęli podziękowania po czym oddali głoś dyrektorowi szkoły i swojemu wychowawcy. Po pewnym czasie cała klasa udała się za kulisy, aby przebrać się i ochłonąć po spektaklu.
- Rae, nawet nie wiesz jak bardzo nam pomogłaś przed występem! Jesteśmy ci bardzo wdzięczni! - krzyknął ktoś w grupie po czym paru chłopców podniosło ją do góry i zaczęła wiwatować do czego dołączyła się reszta klasy.
- To nic takiego! Po prostu nie chciałam, aby ktoś dostał zawału serca tuż przed występem - zaświergotała śmiejąc się razem z rówieśnikami.
W tym czasie Jumin ze swoim przyjacielem zdołali się prześlizgnąć za kulisy pod pretekstem pogratulowania młodszym kolegą i koleżanką udanego występu. Na prawdę chcieli się spotkać z Rae, która zdążyła już opuścić budynek. Błądzili pomiędzy ludźmi szukając znajomej sylwetki, lecz bez skutku. Pytali o dziewczynę, lecz nikt nie wiedział gdzie może być. Dopiero kiedy dostali się do pewnej dziewczyny dowiedzieli się od niej, że wyszła z teatru nie zostając na podziękowania czy poczęstunek, który miał się odbyć w restauracji obok sali teatralnej.
- Nie zdążymy jej teraz znaleźć, Jihyun - stwierdził Jumin tracąc jakiekolwiek chęci na odnalezienie tajemniczej skrzypaczki.
- Damy radę, wyjdziemy tylnymi drzwiami. Nie zdążyła na pewno jeszcze pójść daleko - odparł uparcie turkusowowłosy kierując się do wspomnianego wyjścia. Jumin nie miał wyjścia jak udać się za swoim przyjacielem i pomóc mu w poszukiwaniach.
- Nie oczekuj niczego nadzwyczajnego - skomentował cicho ciemnowłosy idąc za nim.
Kiedy wyszli na zewnątrz uderzyło w nich zimne, nocne powietrze, które nie zdołało zatrzymać Jihyuna od odnalezienia Rae. Rozejrzał się za nią i dostrzegł w oddali pokrowiec na skrzypce na plecach ciemnowłosej dziewczyny.
- Mówiłem, że jest blisko - bąknął do ciemnookiego kierując się szybkim krokiem do oddalającej się dziewczyny. Po drodze czekały go jeszcze pasy na drodze. Zdążył wyprzedzić sceptycznego Jumina o bardzo duży dystans i kiedy już był kilka metrów od dziewczyny na drugim końcu przejścia usłyszał pisk opon i klakson samochodowy. W tle czyiś krzyk. Znajomy. Nie był pewny, ale raczej należał do Jumina.
- Uważaj! - ktoś w pewnej chwili popchnął go wpadając na niego od przodu. Zanim oślepiły go światła samochodu zobaczył pokrowiec na skrzypce i wielkie, wystraszone, błękitne oczy po czym upadł i impetem na pobocze. Syknął z bólu, ale ostatecznie otworzył oczy, aby napotkać leżącą na nim Rae. Samochód wychamował, lecz pod jego kołami ucierpiały drogie skrzypce dziewczyny.
- Jihyun! - po chwili podleciał do nich Jumin i cały tłum ludzi. Ciemnowłosa otrzepała się z szoku i podniosła się z chłopaka.
- Nic ci nie jest? O czym ty myślałeś wychodząc tak sobie na drogę?! - jąknęła nie chcąc krzyczeć ze złości.
- Prawdopodobnie o tobie sobie myślał - bąknął smętnie Jumin wywracając oczami. Nie to, że nie przejmował się teraz swoim przyjacielem, jednak powód dla którego narobił tyle zamieszania wydawał mu się tak błachy jak mało co. Zaskoczona Rae jedynie pomogła wstać jasnowłosemu po czym przeleciała po nim swoimi oczami szukając ran. Trzeciklasista miał złamaną kostkę, więc szybko usadowili go z jego przyjacielem na ławce po czym skrzypaczka zadzwoniła na pogotowie.
- Hej. Dziękuję za ratunek - powiedział poszkodowany kiedy skończyła rozmawiać przez telefon. Westchnęła i oparła dłonie o talię.
- Nie myśl tyle na przejściach drogowych. Masz myśleć o zasadach przechodzenia przez pasy a nie o niebieskich migdałach - upomniała go i zerknęła na Jumina.
- Hej... - bąknął nagle przyglądając jej się z bliska co uczyniła również Rae. Jihyun nie zbyt pojawiał o co im chodzi, jednak postanowił siedzieć cicho.
- Jesteś tym dzieciakiem z placu zabaw! - krzykneli na swój widok olśnieni swoimi wspomnieniami z dzieciństwa. Nagle jakby przypomniała sobie o pewnym chłopczyku, którego spotkała na placu zabaw. Bawiąc się ze swoimi przyjaciółmi zauważyła go siedzącego samotnie na ławce. W pewnym momencie zbiegła z wierzy i wpadła w ramiona młodego Jumina krzycząc, że została uratowana przed groźnym smokiem przez rycerza. Tym rycerzem był Jumin.
- Nie wiem o czym mówicie, ale... Karetka powinna już tutaj być - w oddali słychać było już sygnał pojazdu.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top