Rozdział 3


Alois: Jak tam twoje gwiazdy?

Ciel: Nie za dobrze. Bardzo pochmurnie dzisiaj, prawie nic nie widać. Poza tym nie ma pełni.

Alois: Widać tę jedną gwiazdkę?

Ciel: Słabo, ale widać. Spojrzysz?

Alois: Mhm.

Ciel: I jak?

Alois: Widzę ją. Czyli znowu patrzymy w to samo miejsce.

Ciel: Masz rację. Dziś jednak gorzej się czuję, więc nie będę siedział tak długo jak zazwyczaj.

Alois: Jest już pierwsza w nocy, to i tak bardzo późno, za późno. Stało się coś konkretnego?

Ciel: Odezwał się ten, co zawsze siedzi do czwartej. I tak, wywaliłem się na chodniku. Zdarte kolano, zbite okulary i książka wylądowała w kałuży, więc moje samopoczucie ma się słabo. Muszę to przespać.

Alois: Mądrze. Nie wiedziałem, że nosisz okulary, tylko do czytania? I opatrzyłeś sobie to kolano?

Ciel: Tak, głównie do czytania i spokojnie, umiem o siebie zadbać.

Alois: Wolałem się upewnić.

Ciel: Wiem, często to robisz. Jak tobie minął dzień? Wszystko dobrze?

Alois: Raczej tak. Poszedłem się przejść, kupiłem w końcu toner do drukarki i nową klawiaturę. Zawsze to jakaś motywacja do pisania.

Ciel: Niedługo mija termin oddania pierwszych rozdziałów, mam rację?

Alois: Masz. A ja napisałem dopiero sześć, dodatkowo nic mi się w nich nie podoba. Postacie się nie słuchają. Przepisuję pomysły z głowy, ale mam wrażenie, że idzie to nie po mojej myśli.

Ciel: Znam to. Szukasz inspiracji?

Alois: Tylko w lodówce i na Netflixie, ale szukam.

Ciel: Radzę pójść na spacer, wyciszyć się trochę. Być może ciężar życia codziennego tak na ciebie działa, a ty nawet nie zdajesz sobie z tego sprawy.

Alois: Nie wiem. Wiem jedynie, że jeśli nie wymyślę niczego do dnia ostatecznego terminu, to średnio widzę ostatnią część trylogii. Najchętniej po prostu napisałbym, że wszyscy popłynęli w egzotyczny rejs i się potopili. Tobie spodobałoby się takie zakończenie, co?

Ciel: Byłoby romantycznie. Jak w Titanicu.

Alois: No nie? A na końcu, tak jak w Titanicu, tylko jedna osoba by przeżyła, a nie dwie, bo nie mogła posunąć dupy, aby uratować tą drugą.

Ciel: Może przeżyć tylko jedna, byleby ładna, mądra i najlepiej nie była kobietą, bo z twoich książek chyba żadnej nie lubię. Gorzej ci idzie tworzenie damskich postaci.

Alois: Dziękuję, Ciel, potrafisz mnie pocieszyć.

Ciel: Polecam się na przyszłość. I wiesz, chyba znalazłem rozwiązanie twojego problemu.

Alois: Tak?

Ciel: Mhm. Zgadzam się na twoją propozycję, pomogę ci przy tworzeniu ostatniej części.

Alois: TAK! WIEDZIAŁEM, ŻE SIĘ ZGODZISZ!

Ciel: Tak, zgodziłem. Napiszemy razem kolejnego bestsellera. O ile ty zajmiesz się większością.

Alois: Więcej optymizmu i wiary w siebie.

Ciel: NAPISZEMY KOLEJNEGO BESTSELLERA!

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top