★.12.★
Wieczorem postanowiłam iść do biblioteki uczyć się run, jednak kiedy otworzyłam drzwi, zobaczyłam w nich Aleca, który chciał coś powiedzieć, ale zaniemówił. Wepchnął mnie do środka i zamknął za sobą drzwi. W jego oczach był jakiś dziki nieokiełznany błysk, złapał mnie za biodra i przysunął do siebie. Cała odrętwiałam, poczułam strach. Nie mogłam wyczytać jego aury.
– Lilia... – wysapał i złapał za mój kark. – Przepraszam, że bywam chamski. Zawsze żyłem w kręgu Jace, Izzy i ja...
Do moich oczu napłynęły łzy, nie tylko strachu, ale i bólu.
– Alec, zostaw mnie, idę się uczyć run...
Ten się uśmiechnął i przybliżył się, opierając o mnie swoje czoło.
– Ja cię miałem uczyć, pamiętasz? Więc wypełnię moją obietnicę i cię nauczę – wyszeptał, patrząc w moje oczy.
Czułam jak barwa włosów i oczu się zmienia, na niebieski, na mój kolor. Było to rzadkie.
– Wiesz, co ci powiem? Wyglądasz jak szafir – zaczął się śmiać i łapiąc moją rękę, zakręcił mnie, jakby chciał tańczyć.
Zaśmiałam się i odsunęłam, siadając na biurku.
– Alec! Mieliśmy iść do klubu! – Usłyszałam Jace'a, który dobijał się do pokoju Aleca.
– Zaczekaj tu, zaraz wrócę, Kitty.
– Dobrze.
Chłopak wyszedł bocznymi drzwiami i usłyszałam krótką rozmowę, którą wyszeptali między sobą.
– Jace, mówiłem, że idę rozmawiać z Lilią.
– No i? Powinniście już skończyć, a Izzy też idzie z nami.
– Jace, mam ją uczyć run.
– Uczyć czy „uczyyyć" – usłyszałam jak Alec, prawdopodobnie, uderza się w czoło.
– Uczyć.
– Nie pierdol, tylko weź ją ze sobą. Idziemy tam, gdzie to ją ładnie porwałeś, gdy zabiła demona czwartej rangi, z moją drobną pomocą.
– Po co?
– Idziemy i już, spytaj jej, czy chce.
– Yhm, zabiję cię pewnego dnia...
– Czekam na dole.
Chwilę potem Alec wparował mi do pokoju.
– Lilia, chcesz iść do Pandemonium?
Uśmiechnęłam się.
– Pewnie, że chcę. Czekaj na dole, ja się naszykuję. Daj mi piętnaście minut i zawołaj Izzy.
– W porządku.
Po dobrych trzech minutach, gdy czesałam włosy, wpadła Izzy ze stojakiem sukienek i innych strojów.
– Biały, czarny?
– Seksowny, Izzy. Idziemy do klubu, więc pół na pół.
– Czarne legginsy, koronkowa bluzka?
Obróciłam się i zobaczyłam zestaw, który pokazała mi Izzy.
– Jest dobre, mimo że ty masz podobny. Fryzura i makijaż?
– Uczeszę cię, a makijaż zrób sama, może jakiś mocny.
Dziewczyna zaczęła mnie czesać i co chwilę coś mi wpinała we włosy. A ja, w tym samym czasie, kończyłam mój makijaż.
Po skończeniu stanęłam przed Izzy, która wręcz skakała z radości, trzymając spinkę.
– Laska, jesteś gotowa – zobaczyłam się w lustrze. – Faceci zjedzą cię wzrokiem, uwierz, nawet nasi Łowcy będą się ślinić. Dla ciebie nawet mogłabym zmienić orientację.
Zaśmiałam się i odsunęłam sukienki z wyjścia.
– To idziemy oślepiać mężczyzn?
– Oczywiście – otworzyła przede mną drzwi, a z pokoju naprzeciwko wyszedł mój brat.
– Lilia, gdzie idziesz?
– Do klubu, będę grzeczna, nie zamieniaj się w ojca – pobiegłam do windy, uprzedzając wszystko, co może się stać.
Alec pov
Czekałem z moim przyszywanym bratem na siostrę i Lilię, ale po upływie piętnastu minut, chciałem już tam wejść.
– No ja nie mogę, idę tam.
– Alec, uspokój się, to dziewczyny. Mogą powiedzieć, że zajmie im to kilka minut, a to kilka minut zamieni się w kilka godzin.
– Ale Jace....
– Nie marudź, o kurwa – oczy Jace'a zrobiły się jak pięć złoty, a ja usłyszałem, jak ktoś wychodzi z windy. Jace patrzył w jednym kierunku i nie dało się go oderwać, aż w końcu wkurzył się moim machaniem ręką i sam mnie obrócił, bym zobaczył to samo, co on. Lilia, jebana nimfa i bogini seksu, w tych obcisłych legginsach. Już wiem, czemu Jace jest w hipnozie. Przecież ona wygląda jak milion dolarów! Niebiesko szare oczy błyszczały się z zadowolenia, a delikatna różowa szminka przyciągała wzrok do swoich ust. Włosy miała delikatnie uczesane w warkocza, ale tylko tak by nie leciały do jej oczu, a reszta była rozpuszczona, oprócz dwóch wypuszczonych kosmyków. Jej koronkowa bluzka odsłaniała pępek i idealnie dopasowywała się do jej figury, podobnie jak te legginsy, i wysokie buty... Przynajmniej dalej jest niższa ode mnie.
Ominęły nas bez żadnego słowa.
– Idziemy? – Spytały, gdy stały przy wyjściu, a ja i Jace, obudzeni z hipnozy, ruszyliśmy w ich stronę.
– Rany, te biodra.
– Jace, opanuj się.
– Kiedy ona wygląda...
– Tak, wiem, cisza – warknąłem i przyspieszyłem.
Lilia pov
Szłam z przodu, czując na sobie wzrok chłopców.
– Mówiłam, działasz jak magnes, jak płachta na byka.
– Izzy...
– Nie gadaj, tylko kręć biodrami.
Ruszyłyśmy do metra, śmiejąc się. W końcu chłopcy nas dogonili, oni również się z czegoś śmiali. Spojrzałam w Aleca i wtedy nasze spojrzenia się spotkały. Uśmiechałam się ciągle i wszędzie, całą podróż do Pandemonium byłam wesoła.
Zobaczyłam ogromną kolejkę, więc starając się jej uniknąć, podeszłam do ochroniarzy, a wtedy Izzy mnie odsunęła.
– Lilia, oni cię nie wpuszczą, to klub i tylko bogate osoby wpuszczają tamtędy.
– Albo córkę Magnusa Bane, właściciela klubu – mrugnęłam i pociągnęłam za sobą chłopaków.
Szepnęłam coś ochroniarzowi, który się ze mną przywitał. Ruszyłam do środka ciągnąc Jace'a za sobą, a ten Izzy i Aleca.
– Miło mieć kogoś „VIP", którego wpuszczają po dwóch słowach...
– Jestem prawie właścicielką, tutaj ja mam wszystko – rozłożyłam ręce. – To może ktoś chce drinka? Nathaniel jest praktycznie zawsze tam, gdzie ojciec, a sądząc po kolejce, dzisiaj będzie ostro.
Jace podniósł rękę i stwierdził, że on pójdzie. Gdy zobaczyłam, że sobie nie radzi, prześlizgując się przez tłum, stanęłam obok chłopaka.
– Nath, on jest ze mną.
– No proszę, nadal z Łowcami. Czekaj niunia, jak ty wyglądasz?
– Normalnie, skromnie...
– Wiem, ale nadal jak jebana bogini seksu.
– To samo mówiłem Alecowi, ale nie słuchał.
Zaśmiałam się i poprosiłam o drinki. Jace je wziął i ruszył za mną do długiej lady, gdzie stała Izzy, a Alec siedział na jednym z krzesełek. Muzyka była tak głośna, że drinki drgały i oczywiście, jak to w klubie, było gorąco. Usiadłam na kolanach Jace'a i zaczęłam pić drinka.
– Izzy, skończymy i idziemy tańczyć?
– Pewnie – mrugnęła do mnie i wypiła drinka.
Wypiłam resztę tęczowego naparu i złapałam Izzy za rękę, po czym zeszłam z nią na parkiet. Jak to dziewczyny, zaczęłyśmy wyrywać różnych chłopaków, nawet mogłam używać uroku. Tańczyłam, co chwilę z kimś innym, jednak po jakimś czasie zmęczyłam się i wróciłam na siedzenie. Jace tańczył z kimś, a Alec, znudzony obserwował.
– Nie lubisz takich miejsc, co? – Stanęłam obok i wzięłam kolejnego drinka.
– Nie, ale zawsze ląduję tu z tą dwójką, minimum raz na miesiąc i właśnie przyszedł ten czas – zamrugał oczami i przekręcił gałki oczne tak, że wyglądał, jakby miał same białka bez tęczówki. – A ty lubisz takie rzeczy?
– Gdyby wychował cię Magnus, sam byś lubił. Dobra, wracam na parkiet, bo Izzyz niego schodzi, pewnie zacznie mnie męczyć o temat naszej rozmowy, podobnie jak Jace.
Mruknęłam i znów zanurzyłam się w tłumie.
Alec pov
Obserwowałem jej zgrabne ruchy. Nawet przeciskanie się przez tłum, szło jej łatwo. Poruszała się w rytm muzyki, gdy inni przeważnie skakali i nie wiem, co jeszcze robili. Obok mnie pojawił się Jace z drinkiem o czarnym kolorze.
– Tygrysie, na co czekasz? Antylopa ci ucieka.
– Jace, znowu?
– Mówię prawdę, lecicie na siebie jak pszczoły do miodu, ja nie żartuję.
– Dokładnie, potwierdzam, ona tylko czeka, aż wejdziesz na parkiet.
– Izzy, Jace, ja nie umiem tańczyć...
– Prawie nikt nie umie, a każdy się świetnie bawi, daj spokój i idź złowić tę rybkę.
Popatrzyłem na niego jak na debila.
– Moim zadaniem jest obserwować was, a kiedy się schlejecie, zabranie was do domu i następny ranek leczyć waszego kaca.
– Pierdolisz, masz, wypij to i rusz ten tyłek na parkiet – postawił przede mną dziwnego drinka, który miał jeszcze dziwniejszy kolor.
Mimo to wypiłem do dna, ale nadal siedziałem na krzesełku, obserwując ich i to, jak Izzy oraz Jace znów wracają tańczyć. Zobaczyłem Lilię, która nagle skupiła swój wzrok na mnie.
Lily pov
Wystawiłam dłoń w górę i pokazałam mu, żeby do mnie przyszedł. Ten jednak pokazał, że nie, więc zrobiłam coś okropnie żenującego. Udawałam, że mam lasso i łapię go na nie. Ten się zaśmiał, a ja udawałam, że zaczynam je ciągnąć. Pokazywał, że nie chce iść, jednak ja dalej ciągnęłam niewidzialne lasso, aż on się ugiął i zaczął iść w moją stronę. Powoli szedł po schodach, tak jakby nie chciał nigdy dojść. Był powolny, nie spieszył się, a ja stałam jak słup soli, patrząc w jego oczy, w których pojawił się dziwny blask. Ruszyłam w centrum parkietu tyłem, a ten mijając skaczących ludzi, szedł i szedł. W końcu stał trzy metry ode mnie, dzieliło nas tylko kilka osób, moje oczy rozbłysły na niebiesko, a włosy zaczęły zmieniać kolory. Mrugnął do mnie i podszedł bliżej.
Stanął w końcu tak, że nasze klatki się stykały. Wyglądało to, jakby czas dla nas stanął w miejscu, a dla innych nadal trwał.
– Wiesz, że się świecisz?
– Wiem o wiele więcej, Alec, ale ludzie są na tyle głupi, że mogą uwierzyć w specjalne spreje.
Położyłam rękę na jego torsie i przyciągnęłam do siebie jeszcze bliżej. Obserwowałam jego minę, kiedy zaczęłam tańczyć. Położyłam jego ręce na moich biodrach. Poruszyłam się w rytm muzyki. Jednak kiedy obróciłam się tyłem i zrobiłam typowy dla mnie ruch, czyli schyliłam się i wyprostowałam, ocierając mocno o krocze Aleca, wkroczył w niego jakiś demon.
Jace/Izzy (rozmowa)
– Ty widzisz, co ona robi?
– Widzę i żałuję, że to nie ja poszedłem.
– Jace, ona praktycznie uprawia z nim seks, w tańcu, w ubraniach.
– Izzy, ja nie wiedziałem, że Alec umie w ogóle się ruszać.
– Masz rację, oni się poruszają za bardzo. Pamiętasz jak na jednej imprezie były zawody w czymś takim?
– Pamiętam.
– Ona by je wygrała.
– Izzy, ona by pokonała innych jednym ruchem.
Lilia pov
Obróciłam się przodem do Aleca, którego rumieńce było widać nawet teraz. Dotknęłam jego ramion, a on przysunął mnie bliżej, tak że niemalże byliśmy sklejeni w jedno. Wbiłam paznokcie i przejechałam wzdłuż, aż poczułam spodnie. Spojrzałam na jego minę, oczy świeciły podnieceniem. Uśmiechnęłam się, wiedząc, że nie użyłam nawet mojego talentu, a pokazałam jedynie, co potrafię. I wtedy się zaczęło. Obróciłam się tyłem, a on już śmielej złapał mój tyłek i przyciągnął do swojego krocza. Oparłam się o niego i złapałam za jego kark, odkręciłem delikatnie głowę i napotkałam jego oczy.
– Lilia... – szepnął, słyszałam jednak to mimo muzyki i hałasu, podobało mu się, więc otarłam się mocniej i złapałam za koszulkę, przyciągnęłam do siebie tak, że każda część mojego ciała przywarła do niego. Zaczęłam się ocierać i bawić włosami, a on tylko mając ręce na mnie, poruszał się do moich ruchów. Błądził nimi po całym ciele, kiedy mnie obrócił i przysunął do siebie tak, że nie mogłam się ruszyć, wplątał rękę w moje włosy i spojrzał mi w oczy.
– Dlaczego to robisz?
– Co robię?
– Dlaczego tak mnie pociągasz, to nimfia sztuczka?
Zaśmiałam się i dałam rękę na jego kark, a drugą na pierś.
– Nie Alec, na Łowców nie działa mój urok, a nawet jeśli, nie w takim stopniu.
Stanęłam na palcach, a ten mnie podtrzymywał. Złapał jeden z kosmyków i dał za moje ucho.
– Chcę zobaczyć, jak się świecą.
Uśmiechnęłam się i złapałam parę kosmyków, owijając nimi szyję Aleca, powoli zaczęły zmieniać kolor na niebieski, podobnie jak moje oczy. Oczy Aleca zabłyszczały. Patrzył się na mnie i tylko na mnie.
Muzyka nagle, z szalonej i rytmicznej, zmieniła się na nieco spokojniejszą, ale nadal można było przy niej skakać albo się kołysać. Owinęłam ręce wokół szyi Aleca. Ten zaplątał ręce na mojej tali i przyciągnął do siebie, zaczęliśmy się bujać.
– Nadal nie umiesz tańczyć?
Uśmiechnął się tylko i oparł swoją głowę o moje czoło.
– Nadal jesteś małą, niegrzeczną dziewczyną, bawiącą się eliksirami?
Moje oczy stały się bardziej niebieskie, co zobaczyłam w oczach Aleca.
– Ty pamiętasz?
– Pamiętam niską dziewczynkę, która gdyby mogła, walnęłaby mnie gazetą. I świecące kiteczki – powiedział na moje ucho, zadrżałam.
Przysunął mnie bardziej do siebie, a właściwie docisnął. Rękę wplątał w moje włosy nad szyją i pochylił głowę tak, że nasze nosy się stykały, a ja czułam jego ciepły oddech. Nagle ktoś nas skutecznie rozsunął. Zobaczyłam mojego brata, który wręcz iskrzył złością.
– Co wy robicie?
Spojrzałam na niego ze złością, ruszyłam do wyjścia, odpychając brata na ziemię.
Kiedy prawie wyszłam, zobaczyłam Magnusa, który podszedł i bez powodu mnie przytulił.
– Lilia przepraszam, nie chciałem kłamać – popchnęłam Magnusa do kantorka i sama tam weszłam.
– Dlaczego mnie okłamywałeś? Nawet wymazałeś pamięć...
– Ehh, przepraszam Lilia, ukrywałem to, kim jesteś. Chcesz wyjaśnień, porozmawiać o swojej rodzinie?
– Jestem z pokolenia Fairchild, wiem to już.....
– Nie, ty nie jesteś z pokolenia Fairchild, zaczekaj, porozmawiamy.
Otworzył przed nami portal, przez który przeszliśmy.
Usiadłam na sofie obok Magnusa i powtórzyłam mu to, co powiedział mi brat.
– Ktoś mu ostro namieszał w pamięci. Fairchildowie nigdy nie zniknęli i nie ma żadnego odłamu. Owszem, twój brat jest z Fairchild, ale tylko dlatego, że matka dogadała się z jego ojcem, by spłodzić pół łowcę. Chciała znów wprowadzić odłam rodziny do Łowców.
– Więc kim jestem?
– Twój brat jest zrobiony z ugody, na którą poszedł jeden z Fairchild. A teraz opowiem ci o kobiecie, która nazywa się Róża Oktawia Herondale...
- rozdział poprawiony przez: opsididitagainx/vcrayonsv
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top