Rozdział I

Ange po przedostaniu się przez portal, wylądowała twarzą na ziemi. Płonący na zielono portal zniknął tak szybko jak się ukazał, pozostawiając kobietę samą sobie. Podniosła się obolała na nogi. Chciała się otrzepać z brudu i kurzu, lecz była w duchowej formie. Nigdy nie opuściła Piekła, dlatego całkowicie zapomniała, że na Ziemi demony mogą przyjąć same z siebie jedynie niematerialną formę, aby dalej istnieć. 

Duchowa postać niczym wielkim nie wyróżniała się od posiadania własnego ciała prócz paru rzeczy.
Nie było się widzialnym przez ludzi, chyba że byli specjalnie do tego trenowani. Takowymi przypadkami byli najczęściej księża i wszelcy duchowni. Jednak tylko pojedyncze uduchowione osoby potrafiły dostrzec demony w całej ich okazałości, a nie jako poruszające się, rozmazane obrazy.
Nie można było ingerować w byt innych rzeczy. Dla przykładu nie można było przesunąć krzesła, lecz na nim można by usiąść. Demony z odpowiednimi mocami telekinetycznymi natomiast mogły przemieszczać takie problemy bez większego trudu. Magia przenika przez wiele światów, więc to nie był problem. Lecz mało demonów z tego nadużywało.
Powodem jest ostatni fakt. Demony w postaci duchowej nie potrafią pobierać magii, potrzebują do tego nosiciela, z którym zawiążą pakt bądź opętają. Im większa moc nosiciela, tym demon jest spokojniejszy o swój byt. Jednak to nie wszystko.
Demony bardzo powoli tracą swoją zmagazynowaną magię przez samo utrzymanie swojej duchowej formy, dlatego słabsze demony nawet nie myślą o przekroczeniu portalu. Jeśli demon nie będzie miał jak utrzymać swojej formy, znika. Inaczej mówiąc - umiera.

Ange nie należała do słabych demonów, lecz nie mogła powiedzieć o sobie, że jest najpotężniejsza. Z tego powodu nie musiała się martwić o czas, który powoli jej uciekał, lecz nie zamierzała bagatelizować stale rosnącego problemu. 

Rozejrzała się po polu, w którym wylądowała. Było pełne dorodnego zboża, skąd domyśliła się, że jest to okres letni. Spojrzała w stronę słońca, które górowało nad ziemią. Jego blask jednak szybko ją zmusił do odwrócenia wzroku i kilkukrotnego zamrugania. Wzięła głęboki oddech, po czym po raz kolejny się rozejrzała. Pole było otoczone przez las z dwóch kierunków. Naprzeciwko lasów, daleko, znajdowała się jakaś wieś. Lecz wpierw musiałaby przebyć przez jezioro, które ledwo dostrzegała spomiędzy horyzontu zbóż i pojedynczych drzew. Skierowała się w tamtą stronę, mając cichą nadzieję, że nie będzie zmuszona do długich poszukiwań idealnego nosiciela.

Podchodząc do jeziora, słyszała coraz głośniejsze śmiechy i pluskanie wody przez kąpielowiczów. Zainteresowana skierowała się w tamtą stronę. Bez żadnego strachu wyszła zza ostatnich krzaków, które nawet się nie zaszeleściły z faktu jej duchowej formy.

Znalazła się na plaży podczas idealnej pory na kąpanie się w jeziorze. Mimowolnie się uśmiechnęła, gdy dostrzegła dzieci, które zaczęły się ścigać do wody. Prymitywne parasole i obszerne koce kolorowały całą powierzchnię piasku. Na większości z nich leżały osoby, które delektowały się promieniami słonecznymi obsmarowani olejkami. 

- Całkowicie inaczej niż w piekle.. - powiedziała do siebie, nie bojąc się, że ktoś ją usłyszy. W duchowej formie mogła robić prawie wszystko bez wiedzy ludzi z otoczenia. - Dobrze, czas do "pracy".. - dodała, przechadzając się między osobami i delikatnie dotykając ich głowy. W ten sposób potrafiła wyczuć ich natężenie magii. Z początku magia osób nieco ją przeraziła ze względu na jej "ogrom", lecz z każdą następną osobą zrozumiała, że takowa ilość była standardem. Inaczej się spogląda na rzeczy, gdy ma się do czego je przyrównać.

Po krótkiej chwili nagle przystanęła, wyczuwając porównywalnie o wiele większą moc od innych osób. Należała ona do starszego, łysego mężczyzny, który siedział na przydużym kocu. Opętanie osób o płci przeciwnej nie było niczym specjalnym dla demonów, które najbardziej ceniły sobie poziom mocy niż wygląd czy też płeć. Podejrzewała, że nikogo na plaży nie spotka kogokolwiek kto by miał większą moc, dlatego postanowiła odebrać swoją szansę.

Ustawiła się za nim i przyłożyła dłonie do jego głowy, zamykając oczy, przygotowując się do opętania.

- Mam dwójkę dzieci. Jestem samotnym ojcem. - powiedział nagle, na co Ange odruchowo się cofnęła. Nie miała pojęcia czy było to zwykłe mamrotanie do siebie czy podświadomy przekaz do niej. Nienawidziła niepewności dlatego szybko rozejrzała się po jego rzeczach. Przy jego koszulce dostrzegła naszyjnik z krzyżem, a także biblią. Był księdzem. Jeśli dobrze pamiętała, ksiądz nie powinien mieć dzieci, lecz szybko do niego przybiegła dwójka dzieci, które Ange widziała ścigających się do wody. Była to siostra i brat, oboje o czarnych włosach. Jednak różniły się długością włosów, fryzurą i kolorem oczu. Dziewczynka miała limonkowe oczy, a chłopak - fioletowe, podobnie jak u starszego mężczyzny.

Fakt, zwykły demon, zamierzałby go opanować dla samej żądzy mocy bez względu na dzieci, lecz Ange nie należała do tych "zwykłych". Nie uciekła od Piekła tylko po to, aby siać zniszczenie w innym świecie. Zamierzała znaleźć swoje miejsce do życia. 

Z tego powodu jedynie położyła jedną dłoń na ramieniu mężczyzny, najwidoczniej go uspokajając. Ange uśmiechnęła się jeszcze do dzieciaków, które zaczęły opowiadać o ich przygodach. Po tym zaczęła odchodzić od plażowiczów, aby skierować się do wcześniej wyznaczonego celu - wsi.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top