Rozdział 13: konfrontacja
— Wiesz, jak mi się tam nie chce iść? — jęknął Daniel, przekręcając się na łóżku na plecy.
Mieliśmy iść dziś na tą imprezę do Oskara. Daniel od rana jęczał, że mu się nie chce. Mi też się nie chciało. O wiele bardziej wolałbym zostać z nim w łóżku.
— Wiem, skarbie, ale obiecaliśmy, że tam będziemy — przypomniałem mu. Podszedłem do łóżka, zapinając guzik dżinsów.
— Chodź do mnie — wciągnął rękę. Westchnąłem i wszedłem na łóżko. Położyłem się przy nim na brzuchu i dałem mu buziaka.
— Ale wiesz, że zaraz powinniśmy wychodzić — zauważyłem.
— Za chwilę — pociągnął mnie na siebie, a ja na niego upadłem, obejmując go ramionami. Złączyłem nasze usta w głębokim pocałunku. Daniel przesunął dłońmi po moich nagich plecach, a ja zmieniłem pozycję na łóżku, przylegając bardziej do blondyna. Wsunąłem nogę między jego uda. Moja lewa dłoń zsunęła się po jego ciele i zatrzymał się dopiero na udzie chłopaka
— Ej! Chłopaki... — do sypialni weszła Karina, a ja oderwałem się od Daniela. — Sorry — rzuciła, kiedy obaj na nią spojrzeliśmy.
— Co się stało? — zapytałem, podnosząc się z łóżka i sięgając po koszulkę, którą na siebie założyłem.
— No to już wiem, czemu Aleks kazał mi was zawołać — roześmiała się. — Jecie z nami pizzę zanim wyjdziecie? — zapytała.
— Ja to nie jestem głodny, a ty? — spojrzałem na mojego chłopaka.
— A ja bardzo chętnie — wstał z łóżka. — Ogarnę się i przyjdę na dół — dodał.
— Ok — szatynka uśmiechnęła się do nas i wyszła z sypialni.
— Wskakuj w jakieś fajne ciuchy — zbliżyłem się do niego i lekko pocałowałem. — Będę na dole — odsunąłem się zanim zdążył odwzajemnić pieszczotę. Daniel zaśmiał się ze mnie, a ja wyszedłem z sypialni.
Zszedłem na dół, gdzie byli Aleks, Karina i Wiola. Koty i Yoshi kręciły się po domu. Psiak jak zawsze zaczepiał Kumpla. Usiadłem w rogu kanapy i wyjąłem telefon z kieszeni. Reszta paczki zastanawiała się jaką pizzę zamówić i w końcu zdecydowali się na peperoni. Przewróciłem tylko oczami na ich kłótnię. Oparłem lewy łokieć o oparcie kanapy i patrzyłem w telewizor.
Po kilku minutach dołączył do nas Daniel, siadając blisko mnie. A raczej prawie na mnie, więc tylko się uśmiechnąłem i objąłem go ramieniem w pasie.
Nudziłem się czekając z nimi na pizzę, więc gdy Daniel przesunął się na krawędź kanapy i oparł łokcie o kolana, dyskutując, prawie kłócąc się z Aleksem na temat tego, co najlepiej ogląda się na polskim YouTube'ie, ja objąłem mojego chłopaka w pasie i oparłem brodę na jego barku, wpatrując się w niego.
— Łukasz, a ty co myślisz? — zapytał mnie Pawlak.
— On był tak zajęty gapieniem się na ciebie, że nie wie o czym rozmawiacie — roześmiała się Wiola.
— Wiem, że rozmawiali o YouTube'ie — oburzyłem się, odsuwając się od blondyna. Opadłem plecami na poduchę na kanapie.
— To co Daniel mówił? — zapytała Karina, a ja spojrzałem na nią mrużąc oczy. Mój chłopak roześmiał się głośno i usiadł jak ja, a po chwili przerzucił rękę przez mój brzuch i przytulił się.
— Ja po prostu nie będę się wtrącał w tą dyskusję, bo nie chcę się kłócić — starałem się wybrnąć.
— Skarbie — zaśmiał się Daniel. — Po prostu się przyznaj, że nie słuchałeś dokładnie — oparł czoło o moją skroń. Przewróciłem oczami.
— No nie słuchałem — oznajmiłem. Przekręciłem głowę i dałem mu szybkiego buziaka.
Niedługo później dotarła pizza. Wszyscy oprócz mnie jedli, a gdy skończyli zaczęliśmy zbierać się do wyjścia. W domu miał zostać tylko Aleks, bo Karinę i Wiolę mieliśmy odrzucić po drodze do domów.
Po dotarciu do Oskara, chłopak od razu uznał, że musi nas przedstawić kilku osobom. Nawet nie starałem się zapamiętać ich wszystkich, bo to graniczyło z cudem. To miała być mała impreza.
— On zwariował? — Daniel zaśmiał się lekko, gdy szliśmy do kuchni, aby mój chłopak wziął sobie coś do picia. Wziął jakieś piwo z blatu, a ja się trochę porządziłem i wziąłem sobie sok.
Nie byłem fanem tego typu imprez. Jeśli domówki, to wolałem je w mniejszym gronie najbliższych przyjaciół, z obcymi mogę się bawić w klubach.
Dlatego zabunkrowałem się w kuchni, gdy Oskar porwał mi Daniela. Żadnemu z nas nie chciało się przychodzić, ale dobrze, że chociaż jeden z nas się dobrze bawi.
Do kuchni wpadł nagle jakiś szatyn i spojrzał na mnie zaskoczony.
— To prywatna impreza, czy mogę dołączyć? — zażartował.
— Siadaj — zaśmiałem się, a chłopak oparł się o blat po drugiej stronie pomieszczenia.
— Nie twoje klimaty? — zagadnął.
— Nie bardzo, a twoje? — napiłem się soku.
— Nie. Ja tu nawet nikogo nie znam. Mój chłopak mnie tu przyciągnął, bo kumpluje się z tym... Z Oskarem — wyjaśnił. — Jestem Natan — wyciągnął do mnie rękę i zrobił krok w moją stronę.
— Łukasz — podniosłem się i uścisnąłem jego dłoń z uśmiechem.
Usiadłem z powrotem na krześle i wdałem się w dyskusję z szatynem na temat tego, co się teraz dzieje w mediach społecznościowych. Nie wiem, czy nie wiedział, że to ja jestem Kamerzystą, czy miał na to po prostu wyjebane, ale mówił, że całe media społecznościowe są, jak to powiedział, zajebane tym rozpadem.
A potem zaczęliśmy dyskusję o muzyce. I to było dla mnie o wiele ciekawsze. I chłopak ma podobny gust do mnie w przeciwieństwie do mojego chłopaka, który przyszedł do kuchni w trakcie naszej rozmowy.
— Nie przeszkadzam? — zapytał, patrząc to na Natana, a to na mnie.
— Nie. Właśnie z Natanem gadamy o muzyce — wyjaśniłem, a mój chłopak podszedł do szatyna.
— Daniel — podał mu rękę.
— Tak, wiem — zaśmiał się lekko, ściskając jego dłoń. — Natan.
— Ty mnie tu przyciągnąłeś — blondyn zwrócił się do mnie — i skitrałeś się w kuchni?
— Wiesz, że Oskar mi kazał — zaśmiałem się, podnosząc z krzesła.
— Ciekawe, czy mnie tak będziesz słuchał — roześmiał się, a ja pokręciłem głową.
— Jesteście razem? — zapytał, pijąc piwo, które wziął sobie z szafki.
— Tak, jesteśmy — potwierdził Daniel i odwrócił się, aby na niego spojrzeć.
— Spoko... Nie znam was, ale wizualnie do siebie pasujecie — rzucił, a ja się zaśmiałem.
— Dobrze, że charakterami do siebie pasujemy — uniosłem rękę i przeczesałem palcami moje włosy.
— No to, to wiadomo — zaśmiał
się szatyn.
— Ej, nie...? — rozległ się głos osoby, która wpadła do kuchni. Spojrzałem w tamtą stronę, bo głos był znajomy, a gdy spojrzenia moje i tej osoby się spotkały, myślałem, że mnie coś trafi. — Szukałem cię wszędzie — blondyn zwrócił się do swojego chłopaka.
— Zagadałem się z Łukaszem — kiwnął na mnie. On nie miał pojęcia, że ja i Marek byliśmy kiedyś razem.
— To my was zostawimy — złapałem Daniela za rękę. Kierując się do wejścia, zatrzymałem się przy szatynie i spojrzałem mu w oczy. — Zastanów się z kim się spotykasz — rzuciłem. — Twój chłopak sypiał ze mną dla kasy — dodałem i wyszedłem z kuchni ciągnąc Daniela za sobą.
— Oszalałeś? — syknął mój chłopak, kiedy byliśmy już poza kuchnią. — Po co się między nich wtrącasz?
— Żeby mieć satysfakcję. I mam, kurwa, jebaną satysfakcję — oznajmiłem, a mój chłopak pokręcił tylko głową.
— To nie było fajne — oznajmił.
— A ty nie masz satysfakcji? — uśmiechnąłem się do niego.
— Mam — przestał powstrzymywać uśmiech. — Wiesz, że zjebałeś mu właśnie związek?
— I dobrze mi z tym. Idziemy? — zapytałem, Daniel pokiwał głową.
Pożegnaliśmy się z Oskarem i wyszliśmy z mieszkania, aby zejść na dół i odszukać moje auto na parkingu.
— Poczekajcie! — usłyszeliśmy. Odwróciłem się i zobaczyłem Natana, idącego w moją stronę. — Mam pokojowe zamiary — uniósł ręce. — Chcę o coś zapytać.
— To ja ten... W aucie poczekam — rzucił Daniel i wsiadł do samochodu.
— O co?
— O co chodziło z tym, że sypiał z tobą dla kasy? — założył ręce na piersi. — Marek nie chciał na ten temat gadać, a to nie brzmi dobrze.
— Spotykaliśmy się. Zdradził mnie, ale byłem w nim na maksa zakochany, więc postanowiłem dać nam szansę. Ale Marek ani na moment nie przestał mnie zdradzać, a wrócił do mnie i chciał drugiej szansy, bo pieniądze. Bo nasze kanały na YouTube'ie są jego zdaniem bardziej dochodowe, gdy nagrywaliśmy razem.
— W ten sposób — mruknął.
— Tak. Zrobisz z tym, co zechcesz, ale przemyśl, czy warto — oznajmiłem i podszedłem do drzwi od kierowcy. — Powodzenia — wsiadłem do auta i odpaliłem silnik.
— Co mu powiedziałeś? — zapytał Daniel, kładąc rękę na moim udzie.
— Prawdę. Jak to było ze mną i Markiem — westchnąłem, a chłopak pokiwał głową. Nie drążył tematu.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top