XV
Wróciliśmy do miasta, tym razem pojechał z nami Daniel i Jin, przez co strasznie się cieszyłem.
- Synku! - przytuliła mnie moja mama. - Jezusie Daniel, jak ty wyprzystojniałeś! - przytuliła także jego.
- Też tutaj jestem ciociu. - upomniał się Jin, którego akurat zgniatała.
- Och, przepraszam Jin. - uśmiechnęła się. -Beak, chodź do babci. - ukucnęła, wzięła najmłodszego na ręce.
- Ja już będę jechać do siebie, kochanie. - powiedział cicho Yoongi, który podszedł do mnie.
- Zostań.. - złapałem go za dłoń.
- Muszę pojechać do ciotki, zobaczyć co z moim bratem. Później zobaczyć jeszcze czy mieszkanie stoi.. - mruknął, patrząc mi w oczy. - Przyjdę później, dobrze? Zadzwonię do Ciebie. - uśmiechnął się.
Podszedłem do niego bliżej, stanąłem na palcach i pocałowałem go delikatnie w usta. Nie obawiałem się mamy, nic nie może zrobić z moim uczuciem do niego. Yooni lekko się zaczerwienił, pocałował mnie sam nieco lepiej. Wyszedł z posesji. A ja wróciłem do mojej szczęśliwej rodzinki.
- Jesteście razem? - zapytał odrazu ojciec.
- Tak. - odpowiedziałem, ściągając moje wierzchnie ubranie.
- Kim on jest? Jak się nazywa? Gdzie mieszka? Ile ma lat? Skąd się znacie? - zapytał odrazu, gdy usiedliśmy przy stole. - Nie wygląda na dość zamrożonego, jest niebezpieczny? Groził Ci? - zaśmialiśmy się we trójkę.
- Prze pana Yoongi jest człowiekiem o złotym sercu, nie jest niebezpieczny. Naprawdę, przysięgam na mój samochód. - powiedział Daniel.
- Zgadzam się, znam go od tygodnia ale jest naprawdę wspaniały. Dba o Jimina, pilnuje by nic mu się nie stało. - uśmiechnął się Jin.
- Widzisz tato? - zaśmiała się mama. - Mnie twoi rodzice, nienawidzili. A za to mojego syna kochają. - to się zgadza. - Czemu nie zaprosiłeś tego Yoongiego? - nałożyła każdemu z nas makaronu.
- Musi pojechać do cioci, sprawdzić co u niej. A później do domu, powiedział, że będzie pisać. - zapchałem poliki jedzeniem, w tym samym czasie zadzwonił mój telefon. - P-przepraszam. - wymamrotałem. - Tak? - zapytałem, połykając większość.
- Miałem pisać, ale właściwie pomyślałem o zadzwonieniu. - och. - Ciotka zabrała młodszego na ferie w góry, a ojciec nie chce mnie wpuścić, zostawił klucz w drzwiach i je zamknął. Balkon jest otwarty, ale drzwi od mojego pokoju zamknąłem na klucz, który został u Ciebie w walizce.. - mruknął. - Był byś miły i zechciałbyś mi go oddać? - zapytał.
- Oczywiście, musisz tylko przyjść do mnie. Gdyż teraz jem, więc nie mam jak wyjść. - oznajmiłem.
- Przecież to chciałem zrobić.. - zaśmiał się cicho. - Smacznego. - powiedział spokojnie.
- Dziękuje. - odpowiedziałem, widząc dziwny wzrok mojego ojca.
- Zaproś go na deser. - szepnęła matka.
- Właściwie, nie chciałbyś zostać u nas na deser? Moja mama zrobiła twoje ulubione ciasto.. - jabłecznik.
- Skąd wiesz jakie ciasto lubię? - zapytał.
- Za dużo go jadłeś w górach, więc sam się dowiedziałem. Zresztą kiedyś mi mówiłeś.. - jakieś pięćdziesiąt lat temu.
- Ach, możliwe.. nie pamiętam. - usłyszałem pukanie do drzwi. - Otworzysz? - zapytał, a ja się rozłączyłem.
Jednak moja mama była szybsza, wraz z ojcem. Oczywiste.. zanim ja przybyłem do drzwi oni już tam stali, zadawali durne pytania.
- Ignoruj ich.. - oparłem się ramieniem o framugę drzwi. - Zawsze są tacy gdy im kogoś przedstawię, chodź. - pociągnąłem go za dłoń do jadalni. - Siadaj.. - mruknąłem, wracając na swoje miejsce.
- Chcesz dziecko obiadu? - zapytała moja mama, podając mu talerz.
- Nie dziękuje, prze pani.. - zestresował się.
Położyłem dłoń na jego udzie, starając się go uspokoić. Złapał mnie za nią i delikatnie zaczął ugniatać.
- Mów do mnie ciociu, ty Daniel także.. - uśmiechnęła się, nakładając każdemu na czysty talerz po kawałku ciasta. - Smacznego.
- Wzajemnie.. - powiedział każdy z nas, dość cicho.
- Aa! A wujek Jimin głośno krzyczał jak byliśmy w górach! W nocy krzyczał i.. i nie mogłem spać! - Beak..
- Hyun! Nie wolno tak mówić, prosiłem Cię o coś. - odezwał się odrazu Daniel. - Przepraszam za niego.. - popatrzył na nas.
- Czy to o czym on mówi to prawda? - zapytał ojciec. - Uprawialiście seks? - zabił wzrokiem Yoongiego.
- Tato, proszę Cię nie tak przy wszystkich. - mruknąłem.
- Czyli jednak tak? - zaśmiał się. - Wiedziałem. - powiedział cicho. - Wyjdź z mojego domu. - popatrzył na Yooniego. - Wyjdź, nie waż się już nigdy zbliżać do Jimina. Nie pozwolę Ci krzywdzić mojego dziecka! - podniósł glos.
- Przestań! Natychmiast! - odezwała się matka, także wstając. - Gdyby Jimin tego nie chciał, to teraz by tutaj nie siedzieli obok siebie. Wcześniej by się nie przytulali, oboje tego chcieli. - popatrzyła na nas przyjaznym wzrokiem. - Pamiętasz jak sam wyzywałeś mojego ojca gdy Cie wyrzucił przez to samo? Patrz jak ty teraz się zachowujesz.. identycznie.
- M-masz racje.. - co? - Przepraszam Yoongi. - co?
- Nie ma pan za co, rozumiem te reakcje. - uśmiechnął się słodko.
- Nigdy w życiu nikogo nie przepraszał, musisz mu wybaczyć te nieumiejętność. - zaśmialiśmy się. - Właśnie, dziś oboje mamy nockę.. bądźcie tylko spokojni.. - złożyła wszystkie talerze.
- Ja muszę wrócić do domu, zobaczyć czy mama dobrze się czuje. Czy ojciec jest w domu, czy mają cokolwiek w lodówce.. - przyznał się. - Mój ojciec jest alkoholikiem, pije od kiedy pamiętam. Często bije matkę.. - powiedział cicho.
- A twój brat? - spytał cicho Daniel.
- Mieszka u ciotki, sam go tam zabrałem. Nie chciałem by musiał patrzeć na sytuacje w domu..
- Skarbie, możemy Ci pomóc.. jestem adwokatem a mój mąż prawnikiem. Dziś mamy akurat nocną zmianę, gdyż musimy iść do pracy. Mamy jutro sprawę i trzeba wszystko przygotować. - odezwała się mama. - Możemy jutro tam z tobą pojechać?
- Nie trzeba, radzę sobie. Uzbieram pieniądze i wyprowadzę się za rok z mamą.. - pomógł nam odnieść naczynia. - Będę już leciał, do zobaczenia kotku.. - pocałował mnie.
- Musisz? - spytałem, kładąc dłonie na jego brzuchu.
- Muszę zobaczyć co w domu, zresztą zostawiłem walizkę w aucie Daniela. Muszę ją zabrać.. - przytulił mnie.
- Proszę.. przecież byłeś w domu. Możesz zadzwonić przecież do mamy, zapytać.. - pocałowałem go. - Zrób to dla mnie, zostań jeszcze chwile.. nie chce siedzieć znowu sam z Hyunem gdy Jin i Daniel pójdą do kawiarni.. - mruknąłem.
- No dobrze. - uśmiechnął się i wyciągnął telefon. - Cześć mamo, wszystko dobrze? - spytał. - J-ja? Nie, jeszcze nie wróciłem od cioci. Śpi, nie mogę Ci jej dać do telefonu. Wrócę po feriach, tak Felix także tutaj jest.. śpi. Dziś zabrałem go na łyżwy, więc padł odrazu. - dobrze kłamie. - Już, jest u swojego faceta. On jest normalny.. - cmoknął mnie.
- Nieźle kłamiesz.. - popatrzyłem mu w oczy.
- Tylko gdy muszę, Ciebie bym nie potrafił okłamać. Nie mam aż takiego złego serca.. - pozwolił mi wejść na jego ręce. - Gdzie mam Cię zanieść? Nie wiem gdzie jest tutaj cokolwiek.. - szepnął.
- Musimy najpierw wyjść z kuchni, potem iść w stronę przedpokoju.. wejść po schodach i na koniec korytarza. Jest tam mój pokój.. - ugryzłem jego ucho.
- Dziecko drogie, kręgosłup mu połamiesz.. - powiedziała odrazu mama.
- Lekki jest, naprawdę. Nic mi się nie stanie.. - uśmiechnął się.
- Mam nadzieje, ostatnio gdy go nosiłam miał pięć lat i był dość ciężki. - miła jest. - Właśnie Jimin, kupiłam Ci te koszule, którą ostatnio chciałeś. Znaczy nie ja, babcia. Ale no, położyłam Ci ją na biurku. A i jeszcze, babcia upiekła twoje ulubione racuchy, są w lodówce. Przy okazji podarowała mi jeszcze twoją bluzę, którą ostatnio zostawiłeś u niej. Jednak to nie był twój rozmiar, a o dwa większy.. - bluza Yooniego. - Dobra już, nie patrz tak na mnie. Idźcie..
⛓
- O jakiej bluzie, mówiła twoja mama? - zapytał, gdy usiedliśmy na łóżku.
- Normalniej, takiej czarnej. - mruknąłem.
- Czyja ta bluza? Byłeś u babci przed wyjazdem, miałeś kogoś wcześniej? - zazdrosny..
- Twoja bluza, nikogo nie miałem. Jeśli chodzi o związek. - zaśmiałem się. - Już nawet nie pamiętasz jakie mam twoje rzeczy.. idiota. - pstryknął mnie w nosek.
- Nie wyzywaj mnie, nie moja wina, że nie wiem. Skoro ty zabierasz wszystko bez pytania, a ja później szukam tych rzeczy. - przytulił mnie.
- O nie, tą bluzę to ty mi dałeś. Jak byliśmy w parku i zrobiło się zimno, a ja miałem jedynie koszulkę. - przypomniałem mu. - W walizce mam jeszcze tą, którą zabrałem od Tae. Bo pożyczył sobie gdy wracał ode mnie w nocy, zostawiłeś mi tą czerwoną bluzę w szkole. I jeszcze mam tą szarą, którą ostatnio sam mi ubrałeś. - uśmiechnąłem się.
- Masz jeszcze moje spodnie, i trzy koszulki. Jeszcze zabrałeś mi kurtkę. - pocałował mnie w czoło. - Ale ja mam za to twoje dwa paski i trzy maski, oraz dwie czapki. - zaśmiał się.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top