XI
Następnego poranka, oczywiście obudził nas Taehyung. Który, chciał jedynie zobaczyć co się wczoraj działo, nieźle się zdziwił gdy zobaczył pustą butelkę wina, rozrzucone ciastka i nadal włączony serial..
- Jimin.. - usłyszałem głos Yoongiego. - Wstawaj, bo Taehyung zaraz mnie zabije. - podniosłem się, przetarłem oczy.
- Chcesz mi coś powiedzieć? - zapytał, patrząc na mnie z wyrzutem.
- Śpię, nie mów do mnie. - mruknąłem, kładąc się na starszego chłopaka.
- Kurwa mać Ji! - krzyknął, tym samym wyburzając mnie totalnie.
- Jeśli naprawdę musisz, tak całowaliśmy się. Nie nie ruchał mnie, oraz tak wypiliśmy całe nasze wino. Porozmawialiśmy trochę o życiu i zasnęliśmy. - stwierdziłem.
- Jesteście razem? - zapytał.
- Nie wiem. - powiedzieliśmy oboje na raz.
- Znaczy?
- Co znaczy? - przeciągnąłem.
- Jeśli wy sami idioci tego nie zrobicie, to jak zwykle zostaje na mojej głowie. - złapał się za nią. - Co do siebie czujecie? Podobacie się sobie nawzajem?
- Może ja zacznę? - uśmiechnął się, głaszcząc moją dłoń. - Jimin jest słodki, kochany.. taki troszkę zbuntowany sześciolatek. - mówi o mnie? - Pocałowałem go wczoraj bo już dawno chciałem to zrobić, poczuć jego usta. - znowu robię się czerwony. - Nie powiem, że jest przystojny.. - miło. - Ale bardziej jest ładny, kobiecy. Tak podoba mi się. - uśmiechnął się.
- Moją wersje znasz już dawno.. - powiedziałem cicho, widząc pytający wzrok Giego. - Nie potrafię dłużej. - mruknąłem. - Kiedy się poznaliśmy, przypominałeś z zachowania.. chłopaka z moich snów. - zacząłem. - Miałem różne sny, byłem tam o wiele inny. Miałem chłopaka, wszystko nam się układało idealnie. Do czasu gdy on zachorował, umarł rok po ślubie. Później już więcej nie pojawił się w moich snach.. pamiętasz gdy zacząłeś mnie całować na pożegnanie? On obiecał mi to.. - przerwałem na chwile. - Gdy kiedykolwiek się jeszcze spotkamy, zaprzyjaźnimy.. będę Cię całować w czoło na pożegnanie.. a na przywitanie przytulać. - zacytowałem. - Gdy pierwszy raz się pojawiłeś u nas w klasie, poczułem dziwne uczucie.. jakbym już wcześniej Cię znał. Wiem, że masz znamię w kształcie ryby na lewym udzie. On także takie miał.. - popatrzyłem na niego.
- Długo to wymyśliliście? - zapytał. - Uważałem was za normalnych, ale wy jesteście pojebani. - wyszedł z łóżka. - Idę się przejść. - mruknął, zakładając swoje ubrania. - Przemyśl sobie to, nie szukajcie mnie. Wrócę, obiecuje.. - pocałował mnie, jednak wyszedł.
Tae odrazu mnie przytulił, wiedział, że jest to dla mnie trudne.
- Zależy mu, nie zostawi Cię bez niczego. - uśmiechnął się. - Chodź, Namjoonie zrobił jedzenie.
⛓
Yoongi wrócił dopiero o siedemnastej, miał jednak przy sobie mały prezent dla mnie. Może nie były to najwspanialsze kwiaty, czy coś w takim stylu. A jedynie małego misia i ciastka..
- Przepraszam za rano.. - usiadł obok mnie. - Czułem się podobnie, znaczy.. w pierwszy dzień. Poczułem takie uczucie przywiązania, do Ciebie. A później zaczęły mi się takie same sny jak tobie, jednak ze strony właśnie mnie. - powiedział cicho. - Najdziwniejszy był ten gdy.. oboje nie mieliśmy..
- Wiem o co Ci chodzi, często miałem takie sny. - przerwałem mu.
- Ale, także to czułeś tak wiesz.. jakbyś to ty był...?
- Wiesz, wcale nie czułem jak facet wkładał mi w dupę penisa. - warknąłem, widząc dziwne miny Yoongiego jak i Taehyunga. - Kurwa w śnie, zboczeńcy. Widziałem jak oblizywałeś te usta! Wypluj ten ruch Joon! - krzyknąłem, widząc jak się ze mnie śmieje.
- Powiedz mi, czy.. my? Wiesz, wczoraj.. - nawet zdania nie potrafi powiedzieć..
- Co my? Wczoraj mnie pocałowałeś, byłeś bardziej śmiały.. ktoś Cię podmienił? - zacząłem oglądać jego głowę. - Mów normalnie, bo nie wiem o co Ci chodzi. - uderzyłem go delikatnie w policzek.
- Co jest z nami? Bo nie wiem jak mam się zachowywać, mam przestać? Czy jak?
- A co byś chciał by było? - zapytałem.
- Właściwie, podobasz mi się.. więc napewno więcej niż przyjaźń. Odrazu ślubu nie musimy brać.. - zaśmiałem się, całując go delikatnie. - To była zgoda? - zaśmiał się, przytulając mnie do siebie.
- Słodko.. - uśmiechnął się Tae. - Patrz Hoseok! Oni to się kochają, a ty nie dość, że młodszy jesteś to nie pamiętam nawet kiedy ostatnio mi powiedziałeś, że mnie kochasz! - krzyknął.
- Kocham Cię Tae! - odpowiedział mu chłopak, który teraz grał wraz z koalą na konsoli. - No kurwa, przegrałem! - krzyknął, gdy tylko Tae wszedł przed telewizor. - Musiałeś? - zapytał z wyrzutem.
- Cały czas ostatnio albo grasz, albo się ruchamy. Nie okazujesz mi, żadnych jebanych uczuć. - mruknął. - Zresztą, zapewne i to Cię nie interesuje. Idę do sypialni. - poszedł w stronę schodów.
Namjoon poszedł za nim, Yoongi postanowił się wykąpać. A ja podszedłem i wyłączyłem telewizor.
- Co ty robisz? - zapytał, gdy zabrałem mu pad z dłoni.
- Hoseok, jesteśmy w podobnym wieku. Szczerze nie wiem co tak naprawdę czujesz do Taehyunga, ale on się przywiązał i to widać. Jeśli nie chcesz go stracić, a znam dwie osoby, które chętnie by go pocieszały.. to musisz oddać mu więcej uwagi. - popatrzyłem na niego. - Nie idź teraz do niego. - pociągnąłem go ponownie na kanapę. - Jest zły, najprawdopodobniej.. czekaj..
- Wyjdź z mojej sypialni! - usłyszałem jego krzyk.
- Mówiłem, zostań tutaj i sobie wszystko przemyśl. Dopiero gdy będzie zasypiał idź do pokoju, za maksymalnie półgodziny. - uśmiechnąłem się, idąc samemu do mojej sypialni. - Nie miałeś iść się wykąpać? - zapytałem.
- Miałem, już to zrobiłem. - wskazał na swoje mokre włosy. - Masz suszarkę? Zapomniałem swojej.. - kucnąłem obok komody, po chwili znajdując szukaną rzecz.
Podłączyłem ją do gniazdka, i usiadłem za starszym. Rozczesałem jego włosy, i zacząłem suszyć. Delikatnie masowałem jego głowę, starając się przy tym wysuszyć każdy włos.
⛓
Tak jak powiedział Jimin, poszedłem do pokoju po pewnym czasie. Tae leżał na łóżku, był przykryty kołdrą po sam nosek..
- Hoseokie? - spytał cicho.
- Tak? - położyłem się obok.
- Przytul mnie.. - uśmiechnąłem się, przybliżając do niego.
Ułożyłem nas w tak zwaną „łyżeczkę". Jednak Hyung postanowił się obrócić do mnie.
- Jesteś idiotą. - mruknął.
- Wiem.. - pocałowałem go delikatnie. - Ale za to twoim idiotą. - zaśmiał się.
- Nie chce mi się spać.. - mruknął, siadając na moich biodrach. - Jak myślisz? Zabiją nas? - spytał, rozpinając moją koszule.
- Możliwe.. zależy jak głośno będziesz kochanie.. - pocałowałem go namiętnie. - Sądzę, że te ściany powinny być odporne.. przecież to sypialnia rodziców Jimina. - uśmiechnąłem się. - Wiesz.. znasz ich sam, najchętniej by robili to wszędzie. Dlatego, też pracują w dwóch innych miejscach. - uśmiechnął się.
- Nie zabiją nas. - położyłem dłonie na jego biodrach. - Odrazu? - zapytał.
Zdjąłem jego spodnie, przy okazji także koszulkę. On dokończył rozbieranie mnie, delikatnie wsadziłem w niego penisa.
- A-a-ach! - krzyknął. - H-Hoseokie.. - zapłakał.
- Spokojnie kochanie, chwilka i się przyzwyczaisz.. - pogłaskałem go po plecach.
- Hoseok! - krzyknął, gdy ja się delikatnie poruszyłem. - M-mmm... - jęknął dość głośno.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top