8
Anastazja obserwowała skupionego na prowadzeniu auta niemal nieznajomego chłopaka. Jej były nigdy nie zwracał uwagę na drogę. Wolał spoglądać na dziewczyny idące chodnikiem. Częściej jednak spoglądał w stronę ukochanej, uśmiechając się czarująco oraz szepcząc komplementy. Nastolatka nie mogła uwierzyć, że ich drogi rozeszły się, a Luis już nie jest częścią jej wszechświata. W takich sytuacjach wielu chciałaby cofnąć czas, aby móc oszczędzić sobie cierpienia i uniknąć związku z osobą, która potem okazała się tylko wielką przyczyną bólu. Anastazja jednak nie żałowała niczego. Wiedziała, że nawet mając szansę powrotu do tamtego czasu i zmiany biegu swojej historii, nie zrobiłaby nic. Może to naiwne i głupie, ale w głębi serca dalej liczyła na odrodzenie miłości w sercu Luisa. Niestety wspomnienie ukochanego krzyczącego "Wynoś się stąd" rozwiewał wszelką nadzieję. Szlę goryczy przelało uderzenie prosto w twarz, które zabolało bardziej w serce niż w policzek. Na myśl o tym wszystkim z oczu Anastazji popłyneły łzy.
— Coś się stało? — Zapytał nagle Luca, przerywając milczenie.
— Nie . Wszytko w porządku— skłamała. — Dlaczego pytasz?
— Przyśpieszony oddech, ślepe spojrzenie, smutna mina i łzy raczej nie są objawem "wszystkiego w porządku" — odpowiedział z lekko wymuszonym uśmiechem — Ponoć nie okazuję ludziom uczuć, ale umiem je dostrzegać. Faceci nie potrafią się zazwyczaj domyślić, ale ślepi nie jesteśmy.
— Fakt. Marny ze mnie kłamca. Nie potrzeba Sherlocka, aby wiedzieć, że coś nie gra — stwierdziła z przepraszającym wzrokiem— Po prostu czasem ciężko zapomnieć o przeszłości.
— Rozumiem. Ludzie często mają kłopot z wspomnieniami — odparł, jakby go to nie dotyczyło — Jesteśmy na miejscu.
— Super! Mam ochotę na zimne piwo.
Jeśli wcześniej mogła podejrzewać, że przez przypadek znalazła się na randce, tak teraz nie miała wątpliwości, co do intencji Lucasa. Chłopak ewidentnie nie chciał jej poderwać, a tym bardziej zaciągnąć do łóżka. Początkowo przez myśl przeszło jej, iż te zabranie Nicole przez Aresa i zostawienie ich samych, było wielkim planem chłopaków na zapewnienie sobie ciekawego wieczoru. Nowy lokal stanowił całkowite przeciwieństwo "Kawiarni Kazimierza". Tłok, hałas i wystrój wnętrza zdawał się dawać jasny komunikat kierowany od Lucasa do Anastazji "Nie myśl sobie koleżanko, że jestem tobą zainteresowany. Nie szukam dziewczyny". Nastolatce pasował taki układ. Dzięki temu oraz wszechobecnym śmiechom i muzyce szybko poczuła się komfortowo. Zmartwienia nagle odeszły, a na twarzy zagościł uśmiech. Mimo tłumu ludzi Lucas szybko znalazł wolny stolik. " Stolik dla pięknej damy zawsze się znajdzie, szczególnie, iż jest znajomą naszego Luck'iego", zaśmiał się pięćdziesięcioletni kelner do dziewczyny.
— Kiedyś bywałem tu często — wyjaśnił chłopak — Pracownicy znają mnie tu dobrze.
— "Kiedyś"? Masz dziewiętnaście lat! Co rozumiesz przez to "kiedyś" ? — Głośno zaśmiała się Anastazja.
— Czepiasz się — uśmiechnął się rozbawiony uwagą. — Zimą nie było jakoś dużo czasu na przyjście tu, ale w wakacje siedzieliśmy tu z chłopakami prawie codziennie. Najczęstszej pijąc tylko sok żurawinowy. Mają tu naprawdę dobrą muzykę i nie trzeba stykać się z pijanymi typami obecnymi w klubach. Wbrew hałasowi to spokojny i kulturalny lokal z świetnym piwem.
— Przyznam szczerze, czuję się niemalże przekonana. Jednak nie uwierzę, póki nie spróbuję!
— To świetnie się składa, ponieważ już zamówiłem tobie duży kufel — ucieszył się chłopak.
— Czemu tylko mi? Czemu duży?
— Przecież przyjechałem tu autem — spojrzał na nią jak na głupią — Jesteś tu pierwszy raz. Musisz nadrobić zaległości oraz wypić też moją porcję. Z resztą nikt nie wytrzymuje ze mną bez pomocy alkoholu.
— Oczywiście — zgodziła się — Lecz gdy ja będę się delektować trunkiem, ty możesz opowiedzieć coś o sobie. Długo znacie się z Aresem?
— Niemal od dziecka. Szczerze mówiąc to jedyna osoba, która potrafi na dłuższą metę ze mną wytrzymać. Wie więcej o mnie niż ktokolwiek. Uczyliśmy się razem w podstawówce. Za naszym poznaniem nie kryje się żadna ciekawa opowieść. A ty z Nicole, gdzie się poznałyście? Jeśli pamięć mnie nie myli ona nie uczy się w naszej szkole.
— Poznałyśmy się na koloniach, gdy miałyśmy dwanaście lat. Okazało się potem, że mieszkamy blisko siebie. W liceum chodziłyśmy do jednej klasy, ale potem przeprowadziłam się w inną część miasta. Poza tym zmieniłam zdanie, co do kierunku swojej edukacji — opowiadała popijając piwo. Postanowiła przemilczeć fakt, iż zmieniła szkołę również ze względu na swojego chłopaka z którym chciała być zawsze blisko. — Jak to się stało, że nie spotkaliśmy się wcześniej? Nie przypominam sobie, abym widziała Aresa lub ciebie podczas mej dwuletniej nauki tutaj.
— Dziwisz się? — zapytał i uśmiechnął się smutno. Anastazja zrozumiała, że Lucas wie wszytko. Ewentualnie mógł się domyślić. Mógł przecież nie raz widzieć ją z Luisem. — Ludzie w związkach często nie zwracają uwagi na innych — dodał nieśmiało. — Przynajmniej niektórzy. Niektórzy posuwają się znacznie dalej niż patrzenie na inne osoby. Czyż nie?
— Czysta prawda — potwierdziła dziewczyna, dodając w duchu — Czy to miała być aluzja do mojego eks?
— Mniejsza o to. Nie mówmy o parach i związkach. Chyba po dzisiejszej opowieści Nicole i mojego przyjaciela, obydwoje mamy dosyć gadania o miłości — chłopak westchnął ciężko, chcąc zmienić temat — Czyli mówisz, że uczysz się tu dwa lata? Szkoda. Ominęła cię ciekawa kampania wyborcza.
— Naprawdę? Może opowiesz mi o niej? — Zaciekawiła się.
— Może kiedyś! Wbrew pozorom to też nie jest temat na te spotkanie. Nie będziemy rozmawiać polityce. Jeszcze za mało wypiłaś — odpowiedział szybko i radośnie. Dziewczyna miała wrażenie, że towarzysz coś ukrywa. Zapamiętała, aby kiedyś wrócić do tego albo spytać kogoś innego o to.
Reszta wieczoru upłynęła w przyjemnej atmosferze. Chociaż Anastazja musiała przygnać, że widziała w Lucasie coś niecodziennego. Otaczała aura tajemniczości. Nie dziwił jej jednak fakt nie posiadania nikogo przez niego. Chłopak dławił wszelkie objawy flirtu, zbywając je ironiczną uwagą. Niechęć do romantyzmu i związków przeraziła dziewczynę. Może i ostatnio miała dosyć miłości, lecz miała wrażenie, że nowo poznany kolega wiecznie gardził tym uczuciem. Czas z Lucasem mijał naprawdę szybko. Lokal stopniowo zaczął pustoszeć przez co robiło się w nim coraz ciszej. Gdy na zegar oznajmił trzecią w nocy nastolatkowie również postanowili wrócić do domu.
— Czemu zgodziłeś się na spotkanie? — Zapytała Anastazja, patrząc na pogrążone w ciemności miasto — Nie wyglądasz na osobę, która często wychodzi spotkać się z znajomymi.
— Poprosił mnie o to przyjaciel. Chyba wraz z Nicole nie chcieli, abyś czuła się samotna tego wieczoru. Wcześniej jakoś udało mi się wymigać od wyjścia gdzieś z nimi. Jakoś nie lubię przebywać sam w towarzystwie jakiejkolwiek pary. Lecz skoro brali ciebie to dałem się skusić.
— Nie interesowała cię dziewczyna najlepszego przyjaciela? — Zaśmiała się Anastazja.
— Znam Aresa i jego gust. Wszystkie jego poprzednie i następne dziewczyny to ten sam typ człowieka. Jedyne co je różni to imię. No może czasem zainteresowania — obojętnie tłumaczył chłopak — Sądzę, że możesz powiedzieć o Nicole to samo. Wiesz kto ma u niej jakieś szanse, a kto nie.
— To brutalne co mówisz — oburzyła się — Wiem jak wygląda ideał według Nicole, ale przecież każdy człowiek jest inny. Poza tym jak możesz sugerować, że będą jakieś następne dziewczyny. Nie wierzysz w ich związek?
— Płatki śniegu również są inne, a jednak każdy można opisać w ten sam sposób. Dokładnie jak z ludźmi — odparł , a po dłuższej chwili postanowił odpowiedzieć na pytanie— Kibicuję im i chciałbym, żeby byli razem. Widać, że są razem szczęśliwi. Lecz życie bywa przewrotne. Na razie są na etapie patrzenia sobie w oczka i szeptania słodkich słów. Siłę ich związku zweryfikuje czas i pierwszy konflikt. A ty jesteś pewna na sto procent ich nierozerwalności? Dałabyś sobie uciąć rękę jeśli się rozstaną?
— Może i się rozstaną. Wiele silnych związków się rozpada — przyznała. — Lecz po co zakładać czarny scenariusz, zamiast cieszyć się tym co jest?
— Ależ ja się bardzo cieszę — uspokoił ją Lucas. — Tylko nie chcę poddać się ślepemu patrzenia na cukierkowy świat miłości.
— Pesymista z ciebie — uśmiechnęła się — Chyba jesteśmy na miejscu. Wysadź mnie gdzieś tu i zmykaj do domu.
— Czepiasz się — odpowiedział również z uśmiechem — Ponoć najgorsze co może spotkać prawdziwego pesymistę to sytuacja po której powie "A nie mówiłem, że tak będzie". Wszytko inne jest dla niego miłą niespodzianką. Mnie jeszcze do tego daleko. Miłej nocy i do zobaczenia.
— Dobranoc. — Odparła rozbawiona trafnym stwierdzeniem i ignorując wyciągniętą dłoń przytuliła po koleżeńsku Lucasa — Do zobaczenia.
Tej nocy nie miała problemów z zaśnięciem. Odpłynęła szybko i nawet nie pomyślała o Lusie. Co lepsze żaden z snów nie był z nim związanym. Pyszne piwo oraz towarzystwo Lucasa, a wcześniej zakochanej pary, naprawdę poprawiło jej nastrój. Pierwszy raz zrozumiała, że nie potrzebuję do szczęścia swojego eks.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top