5
Anastazja nawet nie wiedziała, kiedy Nicole weszła do jej pokoju. Od ich krótkiej rozmowy, podczas której nastolatka, dławiąc w sobie płacz wyszeptała błagalnie "przyjedź", minął zaledwie kwadrans. Przyjaciółka tylko popatrzyła na nią i, kładąc się obok niej na łóżku, przytuliła ją mocno.
— Spójrz, co przyniosłam — zawołała i wyciągnęła ich ulubione wino. — Trzeźwe tu siedzieć nie będziemy.
— Alkohol ponoć nie jest rozwiązaniem na problemy — odpowiedziała Anastazja. — Sama zawsze to powtarzasz.
— A kto tu ma jakiś problem? — Zapytała retorycznie Nicole, bezradnie starając się wprowadzić wesołą atmosferę. — Świętujemy powrót do dobrego życia singielki oraz uwolnienie się od tego idioty.
— Tylko, że to on uwolnił się ode mnie — stwierdziła, z łzami w oczach, nastolatka.
— Popełnił błąd. Za jakiś miesiąc będzie chciał wrócić. Zobaczysz. — Przyjaciółka wypiła łyk wina, po czym dodała:
— Co dokładnie się stało?
Nim Anastazja skończyła opowiadać, zdążyła zużyć wszystkie chusteczki oraz opróżnić całą butelkę wina. Musiała jednak przyznać, że czuła się dużo lepiej niż jeszcze kilkanaście minut wcześniej. Sama obecność Nicole dawała jej poczucie spokoju, a wypity trunek ułatwił przyjaciółce rozweselenie porzuconej dziewczyny. Kolejnym etapem planu wyrwania Anastazji z rąk wielkiego smutku, był maraton filmowy. Początkowo wybór padł na "Trzy metry nad niebem", lecz koleżanki stwierdziły, że główny bohater zbyt przypomina byłego Anastazji. Zamiast tego, postanowiły obejrzeć "Titanic". Najważniejszym powodem było utonięcie faceta oraz szczęśliwe przeżycie kobiety. Wiadome przecież było jedno, wszyscy mężczyźni są tak samo podli, więc śmierć jednego z nich w zimnym oceanie wydawała się sprawiedliwością losu. Następnym filmem był horror "Carrie", opowiadający o tym, ile potrafi zrobić zdenerwowana nastolatka obdarzona niezwykłymi zdolnościami. W między czasie dziewczyny obmyślały plan zemsty na niewiernym Luis'ie oraz torturach jakie go czekają.
— Nie powinnaś przejmować się tym kretynem. Wyjdźmy na miasto! – Stwierdziła nagle Nicole. — Siedząc w domu, będziesz się tylko zamartwiać.
— Daj spokój, nie mam ochoty na imprezowanie — odpowiedziała Anastazja.
— Nie każe ci od razu lecieć do klubu. Spokojnie. W niedziele spotykam się z Aresem. Chodź z nami!
— W sumie, jeszcze nie miałam okazji go poznać — zauważyła — Ale nie chcę, wam przeszkadzać.
— Marudzisz. Może i ma dziwne imię, ale ogólnie to bardzo fajny z niego koleś.
— Każdy na początku jest "fajny". Oni zrobią wszytko, aby zaciągnąć dziewczynę do łóżka. Potem cały ich urok znika, wraz z nimi.
— Dwa dni temu byłaś romantyczką wierzącą w miłość na całe życie — zaśmiała się Nicole. — Nie przekreślaj każdego, przez tego jednego.
Nie łatwo było namówić Anastazję do wspólnego wyjścia. Przyjaciółka nie zamierzała jednak, odpuścić, twardo broniąc swojej racji. Rozumiała przygnębienie porzuconej dziewczyny, dlatego nie chciała pozwolić jej, na samotne zadręczanie się w domu. W końcu postanowiły zapytać nowy nabytek Nicole, o to czy nie byłoby problemu z spotkaniem się w trójkę. Gdyby wyraził jakiekolwiek wątpliwości lub uwagi, przyjaciółka obiecała nie męczyć dłużej Anastazji. W innym wypadku nie było mowy o zrezygnowaniu z wspólnego wyjścia. Nie rozbrzmiał nawet drugi sygnał połączania, gdy Ares odebrał.
— Hej skarbie — powiedział życzliwym męskim głosem. — Niebawem północ. Czyżby ktoś nie potrafił beze mnie usnąć?
— Samej jest mi zimno oraz smutno — odpowiedziała z udawanym smutkiem dziewczyna. — Mógłbyś przyjść i przytulając solidnie ogrzać?
— Oczywiście — zaśmiał się chłopak. — A co cię tak naprawdę do mnie sprowadza?
— Ares, mam pytanie. Co byś powiedział, aby w niedziele spotkać się jeszcze z moją koleżanką?
— Czy ja ci nie wystarczam? Myślałem, że nie kręcą cię trójkąty miłosne — zarechotał — Bierz kogo chcesz. Ja nie widzę w tym problemu.
— Ooo, to fajnie — odpowiedziała Nicole, uśmiechając się do Anastazji — Dzięki. Wynagrodzę ci to.
— Nie ma sprawy kochanie. To wszytko?
— W sumie to nie. Mógłbyś zabrać jakiegoś kolegę dla tej mojej koleżanki? — Zapytała, przez co została obdarzona zabójczo groźnym spojrzeniem przyjaciółki. — Będziemy mieli wtedy więcej czasu dla siebie.
— Eee, mam jednego dobrego kumpla, ale nie wiem czy on przypadanie do gustu twojej towarzyszce. On nie jest w typie żadnej dziewczyny, w sumie z wzajemnością — zmieszał się Ares.
— Bierz go. Moja przyjaciółka jest w guście każdego — odważnie stwierdziła nastolatka.
— Zobaczymy, ale nie obiecuje, że się on zgodzi na spotkanie.
— Wierzę w ciebie. Dobranoc — pożegnała się słodkim głosem.
— Miłej nocy.
— Kocham cię — odpowiedziała Nicole i się rozłączyła.
Przysłuchując się całej rozmowie, którą przyjaciółka ustawiła na tryb głośnomówiący, Anastazja czuła aurę miłości. Ares wydawał się być miłym i czułym chłopakiem, a co najważniejsze szaleńczo zakochanym. Patrząc na Nicole, można było dostrzec rumieniec pojawiający się na jej twarzy, z chwilą rozpoczęcia rozmowy z ukochanym. Ze smutkiem wspomniała wszystkie radosne chwile, spędzone z Luisem. Teraz mogła już tylko zazdrościć Nicole udanego związku oraz kochającego chłopaka. Fakt ten napawał ją optymizmem. Z całego serca życzyła koleżance szczęścia, trzymając kciuki za nierozerwalność i nieustaną miłość tej dwójki.
Mimo braku pretensji Aresa, Anastazja nie czuła się przekonana do pomysłu towarzyszenia parze na randce. Tym bardziej nie chciała, aby angażować w to jakiegokolwiek kolegę chłopaka Nicole. Kiedyś lubiła podwójne randki, lecz tylko, gdy cała czwórka znała się, choć trochę. Teraz, ostatnią rzeczą, jaką pragnęła, było właśnie takie spotkanie. Dziewczyna, w głębi serca, miała ochotę zamordować za ten pomysł koleżankę, ale przypomniała sobie, że wtedy zostałaby na tym świecie bez osoby, której ufałaby bezgranicznie.
Z drugiej strony, zawsze pasjonowało ją poznawanie nowych osób, a Luis uniemożliwiał jej to swoją zazdrością. Już nie pamiętała, kiedy wyszła z domu, nie musząc martwić się, o nieustanne uspokajanie zaborczego chłopaka. Przez te ograniczenia jeszcze nie poznała owego partnera najlepszej przyjaciółki, mimo że ci byli już z sobą ponad miesiąc. Co gorsza, mało o nim wiedziała. Poczuła chęć nadrobienia zaległości.
— A więc, mówisz, że nazywa się Ares — uśmiechnęła się pierwszy raz tego wieczoru. — Opowiedz mi o nim!
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top