3

  

Ulewny deszcz oraz silny wiatr były utrapieniem wielu osób, którzy mieli pecha znaleźć się na zewnątrz tego wieczoru. Lucas cieszył się, że do nich nie należał. Gdy wielu starało się najszybciej dotrzeć do ciepłego miejsca, chłopak wygodnie leżał na  łóżku. Dla niego nie liczyło się nic, oprócz kolejnej w jego życiu książki Stephena Kinga. Odrywając się od rzeczywistości, pogrążył się w mrocznym literackim świecie. Nie martwiąc się o nic, nastolatek przemierzał Amerykę wraz z uczestnikami "Wielkiego Marszu", obserwując śmierć niemal każdego z nich. Lucas uwielbiał mocną i obcującą z cierpieniem literaturę, przy której mógł niemal dosłownie przenieść się w inny wymiar. Kiedy właśnie kolejny z bohaterów czytanej książki ginął w morderczym pojedynku biegowym, do pokoju wszedł Edd, młodszy brat Lucasa.
— Luck chodź na kolację — powiedział beztrosko.
— Dajcie mi jeszcze parę minut. Zaraz zejdę — odparł, nie odrywając wzroku od książki.
— Znowu czytasz Kinga? Nadmiar jego powieści szkodzi. Niemal każda jest o jakimś psychopacie lub mrocznej sile. Przestaję się dziwić, dlaczego jesteś czasem taki niewrażliwy, a wręcz diabelsko nieczuły.
— Czy ty się czepiasz, że czytam książki? Przecież sam pochłaniasz je kilogramami — zripostował Lucas.
— Lecz ja gustuję w innej literaturze! Mickiewicz, Nicholas Sparks, Janusz Leon Wiśniewski, Mark Twain. Oni piszą o pięknych rzeczach, a nie zabójstwach i szatańskich klątwach. Powinieneś chociaż dać szansę innemu stylowi i filozofii pisania.
— Proszę cię, nie zaczynaj — zaśmiał się Lucas, po raz pierwszy patrząc na brata. — Nie każdy musi kochać ckliwe i wzruszające opowiadania, płacząc przy nich. Ja się ciebie nie czepiam. Poza tym, mówisz tak, bo nie przeczytałem tej twojej książki.
— Te dwie rzeczy nie mają z sobą związku. Ale skoro już mowa o moim opowiadaniu, to mógłbyś je przeczytać z czystej przyzwoitości. W końcu jesteś moim bratem — oburzył się Edd.
— Próbowałem ją czytać, ale jakoś nie przypadł mi do gustu ten twój "Niebieski Wilk". Po co wziąłeś się za tematykę, której nie rozumiesz? A główny bohater to straszy dupek.
— W końcu był wzorowany na tobie — zripostował Edd, po czym szeroko się uśmiechnął.

Mogliby sprzeczać się jeszcze długo, gdyby nie głos mamy wołającej na kolację. Braterskie kłótnie, prowadzone dla żartu, były częścią domowej tradycji. Edd i Lucas szczerze mówili sobie wszytko, lecz zawsze ubogacali prawdę ironią lub żartobliwą uwagą. Na ogół nie trzymali się zbyt blisko, mimo że świetnie się dogadywali. Każdy z nich posiadł swój świat, w którym nie zawsze było miejsce na braterską więź. Nastolatkowie różnili się od siebie w zbyt dużym stopniu, aby podzielać zainteresowania, posiadać dużo wspólnych znajomych, chodzić w te same miejsca lub dążyć do tego samego w życiu. Obaj byli indywidualistami kroczącymi własnymi ścieżkami. O ich spokrewnieniu świadczyło tylko wizualne podobieństwo. Ciemne włosy, identyczne rysy twarzy, jasna cera oraz granatowe oczy, podkreślały więzy krwi chłopaków.

Rodzice nigdy nie mogli zrozumieć, jakim cudem udało im się wychować synów na tak różnych ludzi. Edd słynął z otwartości na innych oraz swojej ogromnej empatii. Nie raz, angażował się w akcje charytatywne, widząc biedne psy w schronisku lub słysząc o potrzebujących dzieciach w ubogich rodzinach. Chłopak znano też z swoich powieści oraz wierszy, co było ulubionym tematem żartów Lucasa. Wrażliwość Edda często irytowała jego brata, który nie raz widział go płaczącego z powodu usłyszanej od kogoś krytyki. Lucas nie raz próbował mu tłumaczyć, że nie można brać do siebie wszystkiego, ponieważ ludzie często celowo rzucają innym kłody pod nogi lub obrzucają mięsem. Starszy z braci nie rozumiał, jakim cudem osoba świetnie znająca się na żartach i potrafiąca sama posłużyć się sarkazmem, tak silnie reaguje na usłyszane przykre słowa. Szczególnie, że Lucas często używał dużo mocniejszych obelg lub silniejszej krytyki, która po Edd'im spływała jak po kaczce. Jeśli zrobił to ktoś inny, brat wyraźnie smutniał, a czasami nawet płakał. Jednak prawie zawsze robił to po powrocie do domu, chowając w sobie ból. Po wielu latach pocieszania i tłumaczenia, Lucas zwątpił w sens swoich zabiegów i przestał walczyć z wrażliwością brata. Sam był zupełnie innym człowiekiem. Twardo stąpał po ziemi, nie dał emocjom wpływać na swoje decyzje. Ludzie nie raz powtarzali mu w żartach, że nie posiada żadnych uczuć. Lecz on zawsze to zbywał, odpowiadając z uśmiechem: "Powiedz mi coś, czego nie wiem". Swój dystans do świata i ludzi chłopak traktował jako wielką zaletę, bez której nie mógłby żyć. W porównaniu do brata, Lucas nie przejmował się opinią innych, często śmiejąc się z absurdów jakie słyszał na swój temat. Jego zdaniem ewentualne okazanie urazy dawało satysfakcje osobie obrażającej i zachęcało do dalszego prześladowania.

Rodzinna kolacja zawsze była świetną okazją do wspólnej rozmowy i próbie zbliżenia się do, zamkniętych w swoich światach, synów.
— A masz ty jakąś dziewczynę w tej swojej szkole? — Zapytał Lucasa tata.
— Oj, mam i to wiele — zaśmiał się chłopak, jednak w duchu czuł się zażenowany pytaniem.
— Wiesz, o czym mówię. Nie udawaj głupiego — uśmiechnął się ojciec.
— Tato, daj mu spokój. Przecież wiemy, jaki jest mój brat — powiedział Edd — Jego światopogląd zabrania mu posiadania dziewczyny. Poza tym, kobiety nie lecą na takich niewrażliwych oraz oschłych chłopaków.
— Edd dobrze mówi — rzucił sarkastycznie Lucas. — On jest ekspertem w tej dziedzinie. Doskonale wiemy, że typowy dla niego romantyzm, czułość i otwartość sprawiły, iż miał okazję posiadać w swoim życiu, aż jedną dziewczynę. Ktoś, kto był w tak 'wielu' związkach, jest niemalże wyrocznią w tej kwestii. Czyż nie? — Swój ironiczny występ nastolatek zakończył wymownym spojrzeniem na brata.
— Lucas odpuść sobie złośliwości — powiedziała z udawaną obojętnością mama. Każdy doskonale wiedział o szczególnej wrażliwości Edda na punkcie braku partnerki. Nawet mimo przyzwyczajenia do mocnej ironii brata, chłopak zdawał się poczuć mocno dotknięty. Szczególnie, że Lucas nie starał się maskować gorzkich słów za pomocą żartu — Edd nie miał przecież nic złego na myśli.
— Ja też nie miałem. Chyba nie nazwiemy paru szczerych słów złośliwością lub przejawem bezduszności? Sama kazałaś być nam zawsze prawdomównymi, szczególnie wobec siebie. Czyż nie? — Retorycznie zapytał mamę. Po chwili ciszy ponownie wrócił do swojego wywodu, tym razem mówiąc szczerze i bez sarkazmu - Może i faktycznie moja "oschłość" nie pomaga mi w podrywaniu dziewczyn, ale w porównaniu do mego brata, ja nie staram się nikogo zdobyć, bo jest mi to nie potrzebne. Edd, nie znam się na preferencjach kobiet, ale dobrze wiemy, że mój związek trwał dłużej niż twój i nie zakończył się dramatem, a koleżeńską zgodą. Więc to chyba ja powinienem się na ten temat wypowiadać. Nie ty, lecz mimo wszytko tego nie robię. Naprawdę myślisz, iż twój przesadny romantyzm i wrażliwa dusza są postrzegane za atrakcyjne wśród płci przeciwnej? Widzisz braciszku, żadna kobieta nie potrzebuje u swego boku płaczliwej cioty.

Edd nawet nie próbował udawać niewzruszonego usłyszanymi słowami. Gdy Lucas skończył mówić, ten wstał i szybko wrócił do swojego pokoju, mówiąc, że nie jest głodny. Chłopak nie rozumiał, czemu brat nagle postanowił być, aż tak podły. Przecież parę minut wcześniej wspólnie żartowali. Lucas sprawiał wrażenie świadomego brutalności tego, co mówi, a to wydawało się w tym najgorsze. Brzmiał tak, jakby chciał zranić brata. Wbiegając do pokoju, rzucił się na łóżko i zaczął płakać.
Przy stole przez dłuży czas zapanowała martwa cisza. Rodzice braci byli zdziwieni zachowaniem syna.
— Co się z tobą dzieje? — Twardo zapytał ojciec — Tym razem mocno przesadziłeś.
— Musiał w końcu to usłyszeć — odpowiedział spokojnie Lucas, który nie dał po sobie poznać, że sam siebie zaskoczył siłą własnej wypowiedzi. — Może w końcu zrozumie to, co zawsze powtarzam. Nie warto być kruchym jak porcelana.
— Czasami mnie przerażasz. Nie przekonasz mnie do swoich czystych intencji. Celowo go wyśmiałeś, oczywiście zasłaniając się pozorną szczerością. Patrzyłem zawsze z uśmiechem na te wasze braterskie sprzeczki, ale nigdy nie było w żadnej z nich tyle zła. Co ci odbiło?
— Sam przecież zaczął. Nie moja wina, że nie potrafił skończyć, bo zabrakło mu argumentów. Edd ma już prawie osiemnaście lat, chyba pora by przestać się nad nim rozczulać. W innym wypadku wyrośnie z niego bezwartościowy człowiek.
— Kim ty jesteś, żeby mówić, kto ma jakąś wartość, a kto nie? — Zapytał mocno zdenerwowany ojciec. — Edd posiada w sobie dużo więcej dobra i to z niego jestem tak naprawdę dumny.
— Jeśli chciałeś mnie jakoś tym poruszyć, to ci nie wyszło. Poza tym chciałem zjeść spokojnie posiłek — odparł niewzruszanie Lucas. Choć fakt, iż ojciec nie jest z niego dumny, zasmucał go.
— Idę zapalić, a ty masz przeprosić brata. Inaczej nie masz co liczyć na kieszonkowe i możliwość korzystania z naszego auta — zagroził tata, po czym wyszedł na zewnątrz. Przy stole zostali tylko Lukas i mama.
— Naprawdę musiałeś? — Zapytała zatroskana kobieta — Edd bierze zbyt wiele do siebie, a ojciec szybko się denerwuje i nie toleruje takiego zachowania. Doskonale o tym wiesz. Powinieneś wpierać brata, zamiast go męczyć. Rozumiem, że taki jesteś i czasem to podziwiam, ale zastanów się nad tym co mówisz.
— Wybacz. Troszeczkę mnie poniosło, ale doskonale wiemy o mojej racji. Nie możemy wiecznie obchodzić się z Eddem, jak z jajkiem.
— Lecz nie trzeba też wbijać noża w serce. Taka przemowa dotknęłaby każdego, nie tylko twojego brata.
— Istnieje takie prawdopodobieństwo — ostrożnie przyznał mamie rację. — Dobra. Idź do niego. Pociesz Eddiego. Myślę, że potrzebuje matczynego wparcia. Potem pozmywam naczynia.

W końcu chłopak został sam w kuchni. Nareszcie mógł w spokoju i ciszy dokończyć posiłek.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top