12

      Piątek nadszedł szybciej niż można byłoby się tego spodziewać.  Nawet nuda panująca w szkole  nie dała rady spowolnić  Anastazji upływającego czasu. Dziewczyna często popadała w głębokie zamyślenie.   Jej rozum uciekał do anonimowego chłopaka lub Lucasa.     Odkąd w poniedziałek dostała wiadomość od nieznajomego, poświęcała tej rozmowie sporo wolnych chwil.     Mimo iż w dalszym ciągu nie poznała imienia,  ani miejsca zamieszkania  obcego,  to czuła do niego sympatię.  Kulturalny język,   sympatia i  ogólna nietuzinkowość przekonały ją, że czasem nie warto  skreślać internetowych znajomości.  Poza tym ów ktoś czytał jej stare pracy i podobały mu się, przez co czuła pewną nić porozumienia między nim, a sobą. Jednak przez całą tajemniczość chłopaka wolała dystansować się i nie zdradzać zbyt wiele  o sobie.    O ile zagadkowość lubiła zagadkowość Lucasa, tak  tej się trochę bała.  Skąd miała pewność, że nie pisze z czterdziestolatkiem?  
   Częściej myślała  o niedawno poznanym przyjacielu Aresa.    Według niej skrywał on jakiś  smutny sekret z którym musi radzić sobie sam.   Znała wiele przypadków ludzi złośliwych lub nieufnych, ukształtowanych  przez wielki bagaż życiowego doświadczenia.    Była niemal pewna, że Lucas też został kiedyś skrzywdzony.     Przyrzekła sobie odkrycie jego drugie obliczę i nie poddać się, gdy napotka ścianę obojętności.     Wszystkie opinie jakie chodziły o  nim wśród innych ludzi, nie wydawały się przychylne.  Szczególnie osoby z równoległych klas wypowiadały się o nim z złośliwością, lecz  nikt nie potrafił wyjaśnić swojej niechęci. Byli tacy którzy mimo że, nie kolegowali się z Lukasem lub nawet nie zamienili z nim paru zdań, uważali go za gbura niewartego zaufania.     Anastazja po rozmowie z kilkoma osobami z swojej klasy przestała się dziwić zachowaniu  Lucasa.  Skoro każdy ma go za ironiczną osobę, bez względu na jego zachowanie,  to prędzej czy później chłopak musiał zacząć odgrywać narzuconą mu przez  grupę rolę.    To wszytko było jednak tylko gdybaniem. Prawdę  mogła poznać tylko spotykając się z nim w cztery oczy.

   Długo myślała, czy potraktować to jako randkę czy tylko jak zwykłe spotkanie.  Z jednej strony zapraszając miała na myśli koleżeńskie wyjście, ale  druga osoba ma zawsze prawo do własnej interpretacji.    W końcu zdecydowała się na oddanie inicjatywy w tej kwestii Lucasowi.   Jeśli  stwierdziłby, iż to randka Anastazja nie starałaby się wyprowadzić go z błędu.    Punktualnie o ósmej wieczorem zabrała  chłopaka spod  jego domu i  ruszyła w wybrane przez siebie wcześniej miejsce.   W końcu spotkanie miało być rewanżem za  poprzednią niedzielę, więc  to ona  kierowała i decydowała o tym, gdzie spędzą wieczór.
— Gdzie jesteśmy?  — Zapytał Lucas, gdy  dziewczyna zatrzymała auto.
—  Stara winiarnia — odpowiedziała. —   Mój tata pracował tu kiedyś, ale zamknęli ją jakieś siedem lat temu.   Ziemia przestała dawać dobre plony i nie opłaciło się produkować trunku.    Dziadek i ojciec znają właściciela posesji, więc mogę tu czasem przychodzić.  Wieczorem  rozciąga się stąd piękny widok na miasto.  
—     Muszę przyznać. Zaskoczyłaś mnie.  To bardzo oryginalne miejsce na spotkanie — pokiwał z podziwem chłopak. —  Mam nadzieję, że to nie koniec niespodzianek.
—   Nie wywiozłabym cię poza miasto bez większej ilości asów w rękawie. Chodź za mną.

 Budynek wydawał się trochę mroczny i  miał widoczne oznaki opuszczenia.   Takie miejsca zazwyczaj są  odwiedzane przez  nastolatków chcących wypić w weekend lub  bezdomnych.  Jednak stara winiarnia była omijana przez takich ludzi.   Wysokie ogrodzenie, spora odległość od miasta  oraz  duża ilość łatwiej dostępnych miejsc sprawiały, że    Anastazja mogła cieszyć się tu samotnością, gdy tu przyjeżdżała.    Tego dnia postanowiła podzielić się z kimś tym miejscem.
— Nie boisz się tu przyjeżdżać o tej porze?
—   Na ogół nie odwiedzam winiarni wieczorami — odparła —  Może i się boję, ale jakby co to mam ciebie!
— Oczywiście!  Wezmę na siebie całe napotkane tu mroczne siły.    Złego diabli nie biorą. Jestem tu bezpieczny — Zaśmiał się, a jego głos odbił się echem po wielkiej hali produkcyjnej.
       Po przedarciu się przez korytarze, sale służące do wytwarzania wina i pokonaniu kilkunastu schodów, znaleźli się na dachu budynku.    To tam mieli spędzić wieczór. Widok z góry był cudowny.   Z jednej strony rozciągał się las za którym dostrzec można było pojedyncze domki jednorodzinne. Po przeciwnej stronie znajdowały się stare pola zarośnięte przez krzewy oraz chwasty, zaledwie dwa kilometry dalej migotały światła Nede.
  Na środku ogromnej płaszczyzny  Anastazja położyła koc  i  przygotowany wcześniej posiłek.
—    Masz gest!  — Powiedział zaskoczony Lucas. —  Piękny widok, rozgwieżdżone niebo i z tego co czuję nuggetsy  zapowiada się bardzo dobrze.  Tylko wina brakuje zważając na fakt, iż jesteśmy w winiarni.
— Spokojnie, wino też mam. 
—  Widzę przygotowałaś się najlepiej jak się dało — powiedział z uśmiechem, jednak w jego głosie widać było lekkie zniesmaczenie. —  Jeszcze trochę i pomyślę, że to randka.
— Chciałbyś.  Po prostu lubię takie klimatyczne miejsca.
— Całe szczęście — odetchnął z ulgą i dodał z podziwem  — Chociaż czuję się zaszczycony tym wszystkim.   Aż wstyd przyznać, że ja zabrałem cię tylko na jedno piwo.   Zawsze zapraszasz tu ludzi?
—    Byłam tu parę razy z Nicole, ale ostatnio jakoś nie miałam czasu na przyjście tu. — Anastazja wolała nie wspominać o Luisie i  ich randkach w winiarni.  Jej były nie lubił tego miejsca, uważając je za obskurne. —   W gimnazjum spotykaliśmy się z naszą paczką przyjaciół i  robiliśmy  tu pikniki.   
—   Wiedzę, że dołączyłem do elity osób wartych podzielenia się tym miejscem.  Mieszkam w Nede całe życie i nie wiedziałem o istnieniu tej niezwykłej posesji — powiedział z zadumą spoglądając na miasto oświetlane ostatnimi promieniami słońca. Po chwil klasnął w dłonie, dodając —  Nie traćmy jednak czasu! Nuggetsy nam stygną. No i chciałbym spróbować tego wina.
—  Typowy facet! Tylko żarcie i picie mu w głowie — uśmiechnęła się, nalewając wino do kieliszka.
—  W życiu trzeba mieć jakieś priorytety.    Jedzenie jest bardzo wysoko w hierarchii rzeczy najważniejszych.   Dokładnie między oddychaniem, a spaniem.
— Codziennie uczę się czegoś nowego o mężczyznach — zaśmiała się rozbawiona żartem. — Sądziłam, że to kobiety są dla was najważniejsze. Czy nie większa z nas przyjemność niż z posiłku?
—   Chciałabyś. Może niektórzy twierdzą, iż najlepsze co jest na tym świecie to  płeć piękna i miłość, ale nie wierzyłbym na twoim miejscu w takie kłamstwa — droczył się z nią Lucas.
—  Strasznie zabawne — rzuciła ironicznie, szczerze się uśmiechając. —  Jednak żarcie nie daje tego może dać prawdziwa kobieta. Wierności, troski oraz  bezwarunkowej miłości. 
—  Gdybym chciał  "wierności, troski oraz bezwarunkowej miłości", kupiłbym sobie psa. — Mrugnął do niej,  biorąc du ust nuggetsa.—  Ostatnią moją myślą byłoby szukanie  dziewczyny.
—  Wyczuwam jakąś awersję do kobiet.   Zapewne wiążę się z tym jakaś ciekawa opowieść — postanowiła otwarcie poruszyć temat przeszłości Lucasa.
—  Nic z tych rzeczy! — Odparł lekko chłopak. —  Mam po prostu inne patrzenie na świat i związki, albo po prostu mówię na głos to co inni  myślą.    Wbrew pozorom nie każdy ironiczny oraz stroniący od związków człowiek  przeżył coś godnego smutnej pieśni.
—    Przecież nie powiedziałam, że...  —  Próbowała nerwowo wybrnąć. Bała się, że Lucas wykrył jej podstęp wyciągnięcia czegoś z niego.
—   Spokojnie.  Zawsze słyszę to od innych.  " Trafiłeś na złą dziewczynę, więc teraz  unikasz zobowiązań".  Przyzwyczaiłem się do takich tekstów. One są jednak lepsze niż te które zarzucają mi brak dojrzałości.
—   Nie uważasz, że fajnie mieć kogoś przy sobie na dobre i na złe? — Zapytała uważnie, nadając rozmowie inny ton. Ani trochę nie wierzyła w brak powodu do bycia zdystansowanym od uczuć.
—  Chyba zbyt naparzyłem się na zdrady i kłótnie wszystkich wokół, aby chcieć pakować się  skomplikowaną relację.   Ludzie nie wiedzą czego chcą od życia i świata oraz nie mają jasnego celu. Jak można zaufać komuś kto nie wie po co właściwie istnieje? 
—  A czy nie cudowniej jest odnaleźć sens życia wspólnie?
— W sumie to jest jakiś pomysł. Lecz co jeśli okaże się, że nie jesteśmy kwintesencją  egzystencji dla tej drugiej osoby?  Straci się mnóstwo czasu i na nowo będzie trzeba układać sobie życia.   Zapewne dobrze o tym wiesz.
— Oj nawet nie wiesz jak bardzo! — Powiedziała, myśląc o Luisie —  Lecz czasem w życiu trzeba dać się porwać szczęściu i zaryzykować.    Od miłości nie uciekniesz!
— Ależ ja nawet nie próbuję uciec, tylko nie czuję presji szukania kogoś na siłę.   Mam inne spojrzenie na to uczucie niż większość osób.  Jako jeden z niewielu widzę minusy posiadania dziewczyny lub chłopaka.   Związki często ograniczają ludzi i zabierając dużą ilość wolnego czasu nie pozwalają realizować swoich pasji. 
— Nie prawda — głośno zaprzeczyła. — Dopiero przy drugiej osobie rozkwitamy i stajemy się lepsi.     Miłość uskrzydla.    Jeśli kiedyś będziesz miał kogoś to zrozumiesz jak cudowny jest to stan.
—  Taaa.   Miłość dodaje skrzydeł i pozwala wnieść się wysoko, lecz potem nagle zabiera nam skrzydła, a my spadamy i rozbijamy się o ziemię — odpowiedział biorąc łyk wina. —   Może nie uwierzysz, ale ja miałem kiedyś dziewczynę!  Uprzedzając twoje pytania dodam, że to był bardzo szczęśliwy czas w moim życiu i nie zakończył się płaczem.
—   Ciężko mi to sobie wyobrazić.  Jednak wątpię, abyś kłamał. Z resztą nieważne —  uśmiechnęła się, spoglądając w gwiazdy — Skoro nie szukasz nikogo, kto zapełniłby twe serce  radością, to  do czego w takim razie dążysz w życiu?
—  Zawsze chciałem podróżować i z tym wiążę swój los.   Ewentualnie zostanę  jakimś politykiem. Mam dryg to planowania, zarządzania i  rozwiązywania społecznych problemów.   Jeśli uda połączyć mi się oba te pragnienia to zostanę ambasadorem.  Chciałbym ożenić się i mieć rodzinę, chociażby dla przekazania przyszyły pokoleniom, a na starość  miło byłoby móc z kimś pogadać przy porannej  kawie.    Czemu jednak tak bardzo interesuję cię moje życie i pragnienia?   Wielu chłopaków chciałoby się z tobą umówić, a ty siedzisz  w najpiękniejszym miejscu z  najbardziej sceptycznym, co do romantyzmu facetem.  Dlaczego?

Rozmowa z Lucasem zasiała w niej mnóstwo wątpliwości.  Dziewczyna znała odpowiedź na to pytanie, gdy szła na spotkanie. Teraz musiała ponownie  nad tym się zastanowić.    

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top