Rozdział dziewiąty

Impreza trwa w najlepsze, a Tessa próbuje znaleźć Steph, która gdzieś się ulotniła. W końcu udaje jej się przekrzyczeć muzykę i Nate wskazuje jej palcem następny pokój, w którym znajduje się jej koleżanka.

To naprawdę słodki facet [Nate] – czemu więc zadaje się z Hardinem?

No nie wiem. Bo go lubi? Bo poznał go i stwierdził, że to towarzystwo dla niego? Bo nie ocenia po pozorach? Wytłumaczeń jest w trzy dupy.

Wyżej sra, niż dupę ma: 34

Dzienna dawka głupoty: 46

Dziewczyna odwraca się i zauważa Steph.

Tańczy na stole w salonie z dwiema innymi dziewczynami. Pijany chłopak wspina się na blat i dołącza do nich, kładąc ręce na jej biodrach. Spodziewam się, że Steph go odepchnie, ale ona tylko się uśmiecha i przyciska do niego pośladki. Okej.

No właśnie... okej. To jest w porządku, bo Steph jest dużą dziewczynką i może robić, co jej się podoba. Sprawa jej moralności to zupełnie inna kwestia, ale to i tak nie zmienia faktu, że to nadal jej problem, a nie Tessy. Nie moralizujemy kogoś, kiedy nie jesteśmy od niego lepsi (SPOILER: po tym jak bohaterka zacznie spotykać się z Hardinem, wcale nie będzie lepsza).

Wyżej sra, niż dupę ma: 35

Drama Queen: 19

Nate informuje Tessę, że Steph tylko tańczy, na co ona niepewnie kiwa głową.

Wzruszam ramionami, chociaż dla mnie to wcale nie jest normalne. Nigdy nie tańczyłam w ten sposób, nawet z Noah, a chodzimy z sobą od dwóch lat.

Mogę się założyć, że jej mamusia nauczyła ją gawota i menueta, żeby za bardzo się wtedy nie obściskiwała z partnerem.

I nie, to, że ona nigdy tak nie tańczyła, nie znaczy, że to jest zakazane.

Wyżej sra, niż dupę ma: 36

Drama Queen: 20

Mary Sue jak się patrzy: 13

Bohaterka przypomina sobie o swoim chłopaku i sprawdza nieodczytane wiadomości, których jest całkiem sporo. Ostatnia to zapytanie czy ma dzwonić do jej matki, na co Tessie włącza się tryb panikary. Dzwoni do Noah, ale ten nie odbiera, więc wysyła mu SMS'a, że wszystko jest w porządku i nie ma potrzeby dzwonić do jej rodzicielki.

W międzyczasie podchodzi do niej pijana Steph, którą Tessa i Nate postanawiają eskortować do łazienki. Gdy tylko trafiają do odpowiedniego pomieszczenia (za pierwszym razem), dziewczyna zaczyna wymiotować. Kiedy przestaje, Nate decyduje, że trzeba ją przenieść do innego pokoju, gdzie będzie mogła się przespać, a Tessa, jako dobra koleżanka, postanawia jej towarzyszyć.

Oczywiście, nie dociekała, czyj to pokój, czy właścicielowi będzie odpowiadać, że Steph tam przenocuje, czy nikt się tam NIE CHĘDOŻY i inne takie bajery, o które w dwóch poprzednich rozdziałach miała problem. A jak się za chwilę okaże – to raczej ważna kwestia.

Dzienna dawka głupoty: 47

Trzeźwa, z pijaną dziewczyną u boku i szalejącą wokół imprezą, czuję się tak, jakbym osiągnęła nowe dno.

Dno czego? Głupoty (a jeżeli tak – czy to dno jest tak głębokie, jak Głębia Challengera, czy trzeba szukać głębiej?)? Bo nie wiem, co upodlającego jest w fakcie, że chcesz w jakiś sposób wesprzeć i zatroszczyć się o pijaną koleżankę.

Wyżej sra, niż dupę ma: 37

Drama Queen: 21

Tessa rozgląda się po pokoju i jak każdy prawiony mól książkowy – dostrzega imponującą biblioteczkę należącą do właściciela pokoju. Zwraca uwagę na egzemplarz „Wichrowych Wzgórz", który zaczyna przeglądać, zatracając się trochę w fabule.

Mimo wszystko – ruszanie cudzych rzeczy bez pozwolenia nie jest w dobrym tonie. I nawet to, że ktoś jest książkoholikiem i ogląda czyjeś książki, nie jest dobrym wytłumaczeniem.

Do pokoju wparowuje jego właściciel. Trochę wściekły, gdy ją dostrzega (no i kto nie byłby wściekły, widząc obcego, ruszającego jego osobiste rzeczy?).

– Co, do cholery, robisz w moim pokoju? – dobiega mnie rozgniewany męski głos.

Poznaję ten akcent.

Poznaje ten wyraźny ANGIELSKI akcent?

Hardin.

Surprise madafaka. A to ci zaskoczenie.

Znane i (nie)lubiane: 9

Btw to taka bardzo delikatna aluzja odnośnie głębi Harina i jego czułości na literaturę (ta biblioteczka i inne bajery).

– Pytałem, co, do cholery, robisz w moim pokoju – powtarza równie zjadliwym tonem jak za pierwszym razem.

Odwracam się i dostrzegam jego długie nogi kierujące się w moją stronę. Wyrywa mi książkę z ręki i rzuca ją na półkę.

Ogłady trochę.

W stodole chowany: 6

Myśli kłębią mi się w głowie. Myślałam, że ta impreza nie może stać się jeszcze gorsza, a tu proszę, przyłapano mnie w prywatnej przestrzeni Hardina.

Ale, ale... to trochę twój problem, bo nie zapytałaś Nate'a, czyj to pokój. No i jego też, bo jak widać, bez pozwolenia was tam wcisnął. Co swoją drogą jest bardzo bez sensu, bo koleś mógł zamknąć drzwi na klucz, żeby nikt się tam nie panoszył. W końcu wiedział, że w domu odbędzie się impreza.

Dzienna dawka głupoty: 48

Czy komukolwiek z tej ekipy jest znane słowo „prywatność"? Najpierw Mr. Buc, który nawet nie ruszył dupy z pokoju, żeby Tessa mogła się w spokoju przebrać, teraz Nate, który nie zapytał, czy Steph może przekimać u Hardina i Tessa, która panoszy się w tym pokoju, jakby była u siebie. Ja wiem, mola ciężko odciągnąć od książek, ale mimo wszystko to nadal jest grzebanie w cudzych rzeczach bez pozwolenia.

Chrząka niegrzecznie i macha mi ręką przed nosem.

A czy istnieje grzeczne chrząkanie?

Dzienna dawka głupoty: 49

W stodole chowany: 7

– Nate powiedział, żebym przyprowadziła tu Steph... – odpowiadam ledwie słyszalnym szeptem. Hardin podchodzi bliżej, biorąc głęboki oddech. Pokazuję mu gestem łóżko. Jego oczy podążają za moją dłonią. – Za dużo wypiła i Nate powiedział...

– Usłyszałem za pierwszym razem.

To jedna z nielicznych sytuacji, gdy słyszysz, co się do ciebie mówi. Brawo! Ale to i tak nie zmienia faktu, że Hardin zachowuje się jak buc, wcinając się jej w słowo.

W stodole chowany: 8

Dlaczego tak bardzo przeszkadza mu, że jesteśmy w jego pokoju?

Słonko, ty też nie byłaś w raju, gdy on wbił do twojego. I raczej nikt nie jest zadowolony z faktu, że obce osoby panoszą się na jego włościach, bez pozwolenia.

Dzienna dawka głupoty: 50

Tessę nagle olśniło i zadaje Hardinowi baaaaaaaaaaaaardzo ważne pytanie.

– Należysz do tego bractwa? – pytam, nie potrafiąc ukryć zdumienia w głosie. Hardin nie pasuje mi do wizerunku chłopaka z bractwa.

A KTO CI DO TEGO WIZERUNKU PASUJE?

Najpierw stwierdziłaś, że członkowie bractwa pieprzą się po kątach jak małe króliki i przyłapałaś Hardina na podobnej sytuacji. Członkowie bractwa urządzają głośne imprezy, ostro zakrapiane alkoholem, w których on uczestniczy. Jedyny fakt, który nie pasuje to te PIEPRZONE TATUAŻE, bo na wejściu stwierdziłaś, że niewiele osób je ma.

Dzienna dawka głupoty: 51

– Tak, i co z tego? – odpowiada, podchodząc jeszcze bliżej.

No właśnie... CO Z TEGO? To nic nie zmienia. Na te dialogi i opisy, które robią za zapchaj-dziury, nawet nie ma kategorii.

– Zaskoczyłem cię, Thereso?

Tak, bo ona należy do tych bohaterek ciężko myślących. Nic nowego.

Znane i (nie)lubiane: 10

Dzienna dawka głupoty: 52

– Przestań mnie tak nazywać.

Przyparł mnie do muru.

– Przecież tak masz na imię, prawda? – Uśmiecha się krzywo. Jego nastrój najwyraźniej się poprawił.

Jak dla mnie to jakieś objawy cyklofrenii, ale niech ci będzie. Cieszy go złoszczenie małych dziewczynek.

W stodole chowany: 9

Wzdycham i odwracam się od niego, wprost do ściany pełnej książek. Nie mam pojęcia, co robię, ale wiem, że muszę uciec przed Hardinem, zanim go spoliczkuję albo się rozpłaczę.

Ty... co? Uwierzę w ten ryk, a nie spoliczkowanie. I bardzo ważna kwestia... co on takiego zrobił, że chcesz ryczeć (opcji bicia w dalszym ciągu do siebie nie dopuszczam)? Bo, fakt, zachowuje się jak złośliwy kretyn, ale poza tym, że się z ciebie śmieje, to nie robi nic. I to nie jest pierwszy raz.

Karuzela nastrojów: 15

Drama Queen: 22

Mam za sobą długi dzień, więc pewnie raczej się rozpłaczę, zanim go spoliczkuję. To będzie niezły widok.

Jak dla kogo? Ja wiem, że Hardin to ten typ bed boja, który straszy małe pieski i wyrywa dzieciakom lizaki z rąk, no ale ludzie... raczej się zmiesza, niż zacznie śmiać. Bo zaczniesz ryczeć bez większego powodu, więc to nie będzie nic dziwnego, że zbijesz go z pantałyku.

Dzienna dawka głupoty: 53

Drama Queen: 23

Odwracam się i przepycham obok niego.

Bunt na pokładzie!

Gorsza niż typowy sebix: 5

– Ona nie może tu zostać – mówi, gdy go mijam. Kiedy na niego patrzę, zaciska zęby na małym kółku w wardze. Skąd pomysł, żeby zrobić sobie dziury w wardze i brwi? To musiało boleć... chociaż ten kolczyk akurat tylko podkreśla jego pełne i krągłe usta.

Pomysł to pewnie z głowy/Internetu/czegokolwiek innego, ale co ja tam wiem. I nie, nie musiało boleć, bo każdy ma inny próg bólu. Jednego zaboli dotknięcie w miejsce, gdzie miał szczepionkę, innego tatuaż na ścięgnie Achillesa.

Dzienna dawka głupoty: 54

– Dlaczego? Myślałam, że się przyjaźnicie.

– Tak, ale nikt nie ma prawa przebywać w moim pokoju.

Powiało grozą i głupotą, no ale... twój pokój, twoje zasady. Nawet jeżeli są denne i nie mają w sumie żadnego uzasadnienia.

Dzienna dawka głupoty: 55

W stodole chowany: 10

Gdy krzyżuje ramiona na piersi, po raz pierwszy, odkąd się poznaliśmy, dostrzegam w całości jeden z jego tatuaży. To kwiat umieszczony pośrodku jego wytatuowanego przedramienia. Hardin z tatuażem w kształcie kwiatu? Czarno-szary rysunek z daleka przypomina różę, ale otacza go coś, co odbiera mu piękno, dodając mrok do delikatnej formy.

Nie wiem, dlaczego to „coś" ma mu odbierać piękno, bo to, że coś nie kojarzy się od razu z Disneyem i słodkością, nie oznacza od razu, że jest brzydkie. Coś może wyglądać „mrocznie" i nadal być ładne.

A skoro Hardin to taki bed boj to przecież nie pieprznie sobie róży rodem z „Pięknej i Bestii", no pls.

Oh i jeżeli weźmiemy pod uwagę tatuaże Harry'ego Stylesa, to ten z różą prezentuje się tak:

I ja nie bardzo wiem, co tutaj jest „mrocznego". Kwiatek jak kwiatek. Wycieniowany i tyle.

Dzienna dawka głupoty: 56

W przypływie odwagi i irytacji wybucham śmiechem.

Nie ciesz się przedwcześnie tą swoją, pożal się, Boże, odwagą.

Gorsza niż typowy sebix: 6

– Och... rozumiem. Czyli tylko dziewczyny, z którymi się obściskujesz, mogą wchodzić do twojego pokoju? – Gdy tylko te słowa padają z moich ust, Hardin uśmiecha się jeszcze szerzej.

Ale... to nie był jego pokój. No chyba by go poznała, w końcu przez chwilę stała w nim, gapiąc się jak cielę na namalowane wrota.

– To nie był mój pokój. A jeśli próbujesz mi powiedzieć, że chcesz się ze mną obściskiwać, sorry, ale nie jesteś w moim typie.

Tak właściwie, to skoro nie obściskuje się z dziewczynami w swoim pokoju to i tak to nie ma większego sensu.

Dzienna dawka głupoty: 57

W stodole chowany: 11

Nie jestem pewna czemu, ale jego słowa ranią moje uczucia. On także nie jest w moim typie, ale przecież nigdy bym mu tego nie powiedziała.

A szkoda. Może coś ciekawego wreszcie by się tutaj podziało. A tak to tylko czcze gadanie. Jak zwykle.

Wyżej sra, niż dupę ma: 38

– Jesteś... jesteś... – Nie znajduję słów, żeby wyrazić mój gniew.

A niby taka oczytana, a jednak słów co chwilę jej brak...

Irytuje mnie muzyka dobiegająca zza ściany. Jestem zażenowana, wściekła i wykończona tą imprezą. Nie warto się z nim kłócić.

Fakt, nie warto. I o kwestię imienia, poruszaną w drodze na imprezę też nie, ale na to już nie wpadłaś.

Dzienna dawka głupoty: 58

Tessa mówi Hardinowi, że ma przenieść Steph do innego pokoju, a ona wraca do akademika.

Przekraczając próg i zatrzaskując je [drzwi] głośno za sobą, nawet przez odgłosy przyjęcia słyszę jego kpiące „Dobranoc, Thereso".

No to masz niezły słuch, skoro to usłyszałaś przez pieprznięcie drzwiami i dudniące basy. No i tym oto zdaniem dotarliśmy do końca dziewiątego rozdziału (który był równie fascynujący, jak osiem poprzednich).

Czy Tessa w końcu dotrze do akademika? Czy po drodze czyhają na nią jakieś inne niebezpieczeństwa w postaci dupków, pijanych kolesi oblewających niewinne dziewczyny czy nieuprzejmych różowowłosych dziewczyn? Przekonamy się o tym już w rozdziale dziesiątym!

Podsumowanie:

Wyżej sra, niż dupę ma: 38

Własny kręgosłup poszukiwany: 6

Ciemnogród opuszczony: 11

Znane i (nie)lubiane: 10

Chanel vs. Walmart: 1

Mary Sue jak się patrzy: 13

Dzienna dawka głupoty: 58

Mistrz planowania: 7

Drama Queen: 23

Gorsza niż typowy sebix: 6

Karuzela nastrojów: 15

Kim Dzong Tessa: 3

Gary Stu do kolekcji: 4

Słodko aż do porzygu: 5

Uczuciowy karton: 2

Pani Dulska: 2

W stodole chowany: 11

^^^

Rozdział długi (jak na standardy tej książki) i jak na mój gust - mocno głupi. Zresztą, jak każdy.

Akurat w tym rozdzialiku przekroczyliśmy pięćdziesiąt "Dziennych dawek głupoty". (: Jeszcze kilka rozdziałów i dobijemy do stówki.

A skoro jesteśmy przy liczbach to chciałam podziękować za tysiąc wyświetleń przy moim orędziu i prologu, a także za ponad sto komentarzy przy analizie pierwszego rozdziału.

Jeżeli ktoś chciałby ze mną porozmawiać (w co wątpię) to zapraszam na twittera @letztenbrief, gdzie czasami jojczę nad swoim życiem (jak każdy prawilny tłiterowicz), śmieję się z głupoty swojej i innych osób oraz retłituję dużo ładnych (dla mnie) obrazków.

No i chciałabym życzyć Wesołych Świąt osobom, które je obchodzą. I mokrego dyngusa czy co tam jest. (:

Nowy rozdział: 21.04.2017 r.

Pozdrawiam,

Liv

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top