Rozdział dwunasty

Poprzedni rozdział zakończył się zaśnięciem Tessy, toteż ten rozpoczyna się jej przebudzeniem w jednym z pokoi w siedzibie bractwa.

Steph jeszcze śpi, chrapiąc niezbyt powabnie z szeroko otwartą buzią.

Mam dwa ważne pytania:

1) Czy chrapanie u człowieka może być pociągające (specjalnie zaznaczyłam, że u człowieka, bo akurat lubię, jak mój pies chrapie, bo robi to tak śmiesznie)? W swoim krótkim życiu nie spotkałam się z sytuacją, gdyby ta czynność wywoływałaby u mnie (i innych pytanych osób) inne emocje niż wściekłość.

2) Czy ten powab jest tak istotny, gdy dziewczyna odsypia po pijackiej imprezie i tak na dobrą sprawę to większość gości także (w dodatku w innych pokojach, bo jak pamiętamy – Tessa zamknęła drzwi na klucz, żeby nikt do nich nie wszedł)? Czy kogokolwiek z nich to obchodzi, że śpi z otwartą buzią i chrapie? Śmiem w to szczerze wątpić.

Dzienna dawka głupoty: 71

Postanawiam nie budzić jej, dopóki nie dowiem się, jak wrócimy do akademika.

Mistrz planowania: 14

Punkcikiem rzucam już teraz, bo jak większość z Was przypuszcza, niczego się nie dowie. Ale to standard, że jej plany nie mają pokrycia z rzeczywistością.

Dziewczyna wychodzi z pokoju i rozważa bardzo ważną kwestię: kogo najpierw szukać? Hardina czy Nate'a?

Czy Nate należy do tego bractwa? Nigdy bym nie zgadła, że Hardin może być częścią jakiejś organizacji, więc może Nate również jest.

Myślałaś już o tym chłopaku w tak różnych kategoriach, że nie zdziwiłabym się, gdybyś stwierdziła, że jest jakimś satanistą albo terrorystą.

Tessa wchodzi do salonu, gdzie w najlepsze śpi z dwadzieścia pięć osób.

– Nate? – wołam w nadziei, że mi odpowie.

Gdybym znalazła się na miejscu chłopaka, udawałabym, że jej nie słyszę... No ale to ja.

Bohaterka zauważa także, że na podłodze jest nieziemski syf (co w sumie jest normalne po takiej imprezie).

Ciemnogród opuszczony: 13

Jednocześnie także stwierdza, że na górze było o wiele czyściej, co powinno (raczej) sugerować nam, że ktoś zabrał się już za sprzątanie.

Kiedy docieram do kuchni, muszę się z całych sił powstrzymywać, żeby nie zacząć sprzątać. Wszyscy domownicy będą musieli się przyłożyć, żeby zrobić tu porządek.

Tak właściwie, to nie. Wystarczy jeden frajer, którego wkręcą w robotę.

Ciemnogród opuszczony: 14

Mogą też to olać i cierpliwie czekać, aż ten bajzel sam sobie pójdzie. Kto im zabroni?

Chciałabym zobaczyć Hardina, gdy będzie wynosił cały ten śmietnik. Zaczynam chichotać na samą myśl o tym.

Ha ha ha, no po prostu ubaw po pachy. Koleś SPRZĄTA. W dodatku taki BED KOLEŚ. Pewnie zamiast Ajaxu używa krwi swoich wrogów, aby podłoga pachniała odrobinę rdzą, a nie konwalią.

Dzienna dawka głupoty: 72

I tak już z innej beczki dodam (abstrahując od tematu Hardina), że nie rozumiem robienia szopki z faktu, że jakiś mężczyzna wziął do ręki ścierę albo odkurzacz i postanowił ogarnąć mieszkanie. To jest także jego pieprzony obowiązek, żeby dbać o czystość w domu czy chociażby własnym pokoju. To nie jest tylko zadanie kobiet, ale one często robią z tego nie wiadomo co, bo O MÓJ BOŻE, ON SPRZĄTA, ZAKREŚLCIE TO W KALENDARZU NA CZERWONO I WYSTRZELCIE SALWY. No bo ma sprzątać. Nasyfił to po sobie posprząta, bo od tego ma rączki i to nie jest nic niezwykłego.

Żeby było zabawniej, te same panie pragną równouprawnienia, ale podnoszą alarm, bo facet od wielkiego dzwonu weźmie do ręki miotłę i zamiecie podłogę, chociaż to nie jest żaden niesamowity wyczyn. Skoro kobieta potrafi osiem godzin przesiedzieć w pracy, a potem jeszcze ogarnąć dom, to dlaczego mężczyzna nie mógłby przejąć części jej obowiązków? To są tak samo jego cztery ściany i nie tylko on wraca zmęczony po dniu w robocie.

Podsumowując: nie odwalajmy cyrków i nie ustanawiajmy świąt z racji tego, że brat/syn/mąż/współlokator postanowił (z własnej bądź przymuszonej woli) posprzątać we wspólnym gniazdku, bo żadna kobieta nie jest niewolnicą, która będzie wszystko robić sama, kiedy ma obok siebie w pełni sprawnego osobnika płci męskiej.

– Co cię tak bawi?

Gdy się odwracam, do kuchni wchodzi Hardin z workiem na śmieci w dłoni. Przedramieniem przesuwa po blacie, jednym ruchem zmiatając wszystko do worka.

Witamy Mr. Buca, cieszymy się, że postanowił pan przybyć i trochę napsuć nam nerwów. I przy okazji trochę posprzątać.

– Nic – kłamię. – Czy Nate też tu mieszka?

Hardin ignoruje moje pytanie, nie przestając sprzątać.

No kto by pomyślał, że taki zapracowany jest.

W stodole chowany: 13

– Mieszka? – powtarzam niecierpliwie. – Im szybciej mi powiesz, czy Nate tu mieszka, tym szybciej będę mogła wyjść.

Na twoim miejscu prędko bym odpowiedziała, byleby się jej pozbyć.

– Dobra, już cię słucham.

Dzięki za łaskę.

W stodole chowany: 14

Nie, nie mieszka tutaj. Wygląda na chłopaka z bractwa?

A to są jakieś wytyczne odnośnie wyglądu, żeby przynależeć do takowej organizacji?
CZY W TEJ PIEPRZONEJ KSIĄŻCE WSZYSTKO SPROWADZA SIĘ DO WYGLĄDU?

Dzienna dawka głupoty: 73

Tessa hardo odpowiada Hardinowi, że Nate na takiego nie wygląda, tak jak i on. Chłopakowi ta odpowiedź raczej nie przypadła do gustu, bo zaciska szczękę i na jakiś czas milknie (dziękujmy Opatrzności), aby rzucić się w wir obowiązków (jak przystało na true alphę, który dba o porządek w siedzibie swojej watahy).

– Zatrzymuje się tu gdzieś autobus? – pytam, nie spodziewając się odpowiedzi.

Przynajmniej raz powiedziała coś sensownego, mającego pokrycie z rzeczywistością. Gratulacje!

No ale żeby nie było tak łatwo, Mr. Buc postanawia jednak udzielić jej odpowiedzi (przystanek znajduje się przecznicę dalej).

Chodzę za nim po całej kuchni.

– Możesz mi powiedzieć gdzie?

– Jasne. Przecznicę dalej. – Kąciki jego ust unoszą się kpiąco.

Przedszkolaki są mniej irytujące niż ten koleś. I bardziej ogarnięte.

W stodole chowany: 15

Chwilowa przyzwoitość okazana przez Hardina zeszłej nocy była najwyraźniej jednorazowym wydarzeniem, a dziś zaatakuje mnie z całą siłą.

Ja rozumiem, że zachowywanie się jak impotent intelektualny może komuś zszargać nerwy (na przykład mi; bardzo mi skacze ciśnienie, jak słucham takich durnowatych przyśpiewek), ale nie odebrałabym tego jako atak, tylko jako objawy totalnego kretynizmu. Nie mylmy pojęć.

Dzienna dawka głupoty: 74

Po takiej nocy nie zniosę przebywania w jego towarzystwie.

Nie dramatyzujmy, miałaś gdzie spać, nikt cię w nocy nie odwiedził (chyba że Hardin w snach), wstałaś rześka jak skowronek, więc o co cały problem?

Drama Queen: 28

Tessa opuszcza chłopaka i postanawia obudzić Steph, co udaje jej się zaskakująco łatwo. Mało tego, dziewczyna także chce wracać już do akademika!!! Wiecie, co to znaczy? SKOŃCZYLIŚMY IMPREZĘ, JUŻ TAK PRAWIE OFICJALNIE. Po tylu męczarniach.

Bohaterka informuje koleżankę, że gdzieś w pobliżu zatrzymuje się autobus, ale ona ma inne plany.

– Nie jedziemy cholernym autobusem. Jeden z tych dupków odwiezie nas do akademika. Hardin sobie z ciebie żartował – mówi Steph, kładąc dłoń na moim ramieniu. Kiedy wchodzimy do kuchni, w której Hardin wyciąga puszki po piwie z piekarnika, Steph przybiera władczą postawę. – Hardin, możesz nas już odwieźć? Głowa mi pęka.

– Tak, jasne, dajcie mi tylko chwilę – odpowiada Hardin, jakby przez cały ten czas na nas czekał.

Zastanawiając się, dlaczego Steph dotarła do Hardina (pomijając ten prozaiczny, że jest bucem i chciał zdenerwować Tessę) doszłam do wniosku, że chłopak, jak true alpha mógł wyświadczyć przysługę tylko osobie o równym statusie (Steph przybiera władczą postawę).

A teraz już na dobre pożegnajmy siedzibę noname bractwa.

W drodze powrotnej do akademika Steph podśpiewuje jakieś heavymetalowe kawałki, które płyną z głośników, a Hardin otwiera szyby pomimo moich uprzejmych próśb, żeby je zamknąć.

W stodole chowany: 16

Milczy przez całą drogę i mimowolnie bębni długimi palcami w kierownicę.

Skąd wiesz, że mimowolnie? Mógł to robić z premedytacją, żeby jeszcze bardziej cię zdenerwować.

Dzienna dawka głupoty: 75

Nie żebym zwracała na niego uwagę.

Jasne, że nie. Nikomu by to do głowy nie przyszło. Skąd ten pomysł?

Mary Sue jak się patrzy: 16

Znane i (nie)lubiane: 12

Dziewczyny wreszcie docierają do akademika. Hardin na odchodnym oznajmia, że wpadnie później, co Steph przyjmuje skinieniem głowy.

– Cześć, Thereso – dodaje Hardin z drwiącym grymasem.

Panu już podziękujemy. Pani zresztą też.

Przewracam oczami i idę za Steph do pokoju.

I tym oto zdaniem kończymy rozdział dwunasty, a także osławioną imprezę w bractwie, która trwała sześć rozdziałów (doliczając przygotowanie i dojazd to w sumie osiem). Kto się cieszy? Kto nie może doczekać się kolejnych fascynujących rozdziałów opisujących życie Tessy Young?

Podsumowanie:

Wyżej sra, niż dupę ma: 44

Własny kręgosłup poszukiwany: 6

Ciemnogród opuszczony: 14

Znane i (nie)lubiane: 12

Chanel vs. Walmart: 1

Mary Sue jak się patrzy: 16

Dzienna dawka głupoty: 75

Mistrz planowania: 14

Drama Queen: 28

Gorsza niż typowy sebix: 6

Karuzela nastrojów: 18

Kim Dzong Tessa: 3

Gary Stu do kolekcji: 5

Słodko aż do porzygu: 5

Uczuciowy karton: 2

Pani Dulska: 2

W stodole chowany: 16

^^^

Cześć, cześć, cześć!

Dzięki za taki odzew pod ostatnim rozdziale odnośnie znienawidzonych przez Was książek. To może tak dla odmiany rzucicie jakimiś tytułami, które bardzo lubicie i chętnie do nich wracacie? Nie samą krytyką człowiek żyje. (:

W tym rozdziale wreszcie skończyliśmy (beznadziejną jak latynoska telenowela) imprezę w bractwie, do którego należy Hardin. Z tej okazji mam ważne (a może i nie, zależy dla kogo) ogłoszenie: analiza zostaje wstrzymana do końca czerwca.

To nie tak, że ta dzika domówka mnie wykończyła, ale potrzebuję czasu żeby ogarnąć kilka ważnych dla mnie spraw. Mimo wszystko to tylko dwa rozdziały, które postaram się wrzucić w lipcu, żeby nadrobić zaległości.

Powinnam być raczej dostępna na twitterze, więc gdyby ktoś miał jakieś pytanie lub chciał pogadać to zapraszam (letztenbrief).

Nowy rozdział: 23.06.2017 r.

Do napisania,

Liv ➳

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top