Rozdział dwudziesty siódmy

Poprzedni rozdział zakończył się płaczem Tessy nad jej głupotą i naiwną nadzieją, że Hardin chciałby się z nią spotykać. W tym poznamy ciąg dalszy tego lamentu (nie świętokrzyskiego, chociaż on jest w sumie ciekawszy).

Gdy moje łzy wysychają, biorę prysznic. Kiedy Steph wraca z kina, jestem już w miarę opanowana.

– Jak się udał twój... dzień z Hardinem? – pyta, wyjmując piżamę z szuflady.

– W porządku. Hardin był jak zwykle... czarującym sobą – odpowiadam, siląc się na śmiech. Chcę jej powiedzieć, co robiliśmy, ale za bardzo się wstydzę. Wiem, że by mnie nie potępiła, ale chociaż chciałabym się komuś zwierzyć, jednocześnie nie chcę, żeby ktokolwiek o tym wiedział.

Karuzela nastrojów: 39

– Tylko uważaj, dobrze? Jesteś zbyt miła dla kogoś takiego jak Hardin.

Bycie miłym zaczyna być cechą negatywną, gdy przemienia się we włazidupstwo, to po pierwsze. Po drugie – bycie uprzejmym powinno być pierwszym odruchem ludzkim (wiecie, zasada: „jeżeli nie masz nic miłego do powiedzenia, to się nie odzywaj" i te sprawy) i nie wyobrażam sobie, aby kogoś linczować z takiego powodu, zwłaszcza gdy jest w tym szczery.

Przy czym nie twierdzę, że Tessa za każdym razem jest krystalicznie czysta, kiedy uśmiecha się, w myślach równo obsmarowując każdego po kolei.

Mam ochotę ją uścisnąć i wypłakać się na jej ramieniu, ale zamiast tego pytam, jak było w kinie, próbując w ten sposób zmienić temat. Steph opowiada, jak Tristan karmił ją popcornem i że naprawdę zaczyna go lubić. Najchętniej bym ją zakneblowała, ale wiem, że to tylko zazdrość, bo Tristan faktycznie lubi ją tak, jak Hardin nigdy nie polubi mnie.

Złość piękności szkodzi, Tereso.

I to też jest cecha przyjaźni (o której tak głośno trąbi główna bohaterka) – kiedy powodzi się naszemu przyjacielowi, cieszymy się wraz z nim z jego sukcesów i osiągnięć, a nie krzyżujemy palce z zazdrości, czekając, aż powinie mu się noga.

Przypominam sobie jednak, że mam kogoś, kto mnie kocha, i że powinnam zacząć lepiej go traktować i trzymać się z dala od Hardina – tym razem na poważnie.

Ja powiem tylko jedną rzecz: gratuluję.

Mistrz planowania: 39

Następnego ranka jestem wykończona. Nie mam na nic energii i wydaje mi się, że lada chwila się rozpłaczę. Mam zaczerwienione i opuchnięte oczy, bo przez całą noc płakałam.

Niby masz kogoś, kto cię kocha, ale z drugiej strony – ryczysz przez całą noc, ale tak właściwie... za czym?

I właśnie tutaj dochodzimy do meritum całej sprawy. Relacja Hardina i Tessy opiera się przede wszystkim na fizyczności. On pociąga ją, ona jego i to nie jest żadna zbrodnia, że się sobie podobają. To w sumie dość powszechne zjawisko, kiedy chłopak lub dziewczyna ogląda się na mieście za drugą osobą, bo jest w jego/jej typie.

Kiedyś pisałam, że nie wierzę w relację „przyjaciele z korzyściami" i to jest dobry moment, aby to troszkę lepiej uzasadnić. Seks, z założenia, jest najbardziej intymnym przeżyciem, po prostu już nie da się być bliżej drugiej osoby, zarówno w sensie fizycznym, jak i psychicznym. Wbrew wszystkiemu – trzeba partnerowi ufać, aby zdecydować się na taki krok. Co za tym idzie – nie da się do tego podejść z kompletnie wyłączonymi uczuciami i emocjami, a po jakimś czasie, daję sobie głowę uciąć, któraś osoba w końcu poczuje coś więcej i przestanie wystarczać jej „niezobowiązujący" seks.

Dlatego też uważam, że relacja Tessy i Hardina miałaby prawo bytu, ale nie w tym momencie, nie na tym poziomie. Nawet jeżeli z początku opierałaby się tylko na stosunkach seksualnych, które dla samej Teresy mogłyby być jeszcze ważniejsze, biorąc pod uwagę, że byłby to jej pierwszy partner seksualny.

Podchodzę więc do komody Steph i sięgam po jej kosmetyczkę. Wyjmuję brązową kredkę i rysuję cienkie kreski na dolnej i górnej powiece. Moje oczy wydają się przez to o wiele większe. Nakładam pod oczy odrobinę pudru, żeby nadać skórze trochę koloru. Kilka pociągnięć tuszem i wyglądam jak zupełnie nowy człowiek.

Tak, z pewnością po zarwanej nocce korektor pod oczy byłby rzeczą zbędną (wręcz niewskazaną), bo wory pod oczami to nie istnieją w tym uniwersum.

PS: Puder sam w sobie nie ma za zadanie ukrywać niedoskonałości.

Mary Sue jak się patrzy: 49

Dzienna dawka głupoty: 247

Fun fact: moje drzemki dla urody po nieprzespanej nocy zawsze kończą się żółtymi sińcami pod oczami i wyglądam wtedy, jakby mnie chujem z łona wyciągali.

Zadowolona z tego, jak się prezentuję, wkładam moje obcisłe dżinsy i podkoszulek bez rękawów. Nadal czuję się naga, więc wyciągam z szafy biały zapinany sweter. Ostatni raz tak się postarałam dobrze wyglądać w zwykły dzień, gdy robiono nam zdjęcia na zakończenie liceum.

Nikt, N I K T, nie wmówi mi, że ona na co dzień wygląda źle. To nie ten gatunek literacki, nie to uniwersum i nie ta autorka.

Wyżej sra, niż dupę ma: 113

Mary Sue jak się patrzy: 50

Dzienna dawka głupoty: 248

Tessa idąc na zajęcia, spotyka Logana – kolegę z bractwa, do którego należy także Hardin. Chłopak zaprasza ją na zbliżającą się imprezę, ale bohaterka grzecznie odmawia i idzie na wykłady, na których spotyka Landona.

Dzień mija jej przyjemnie, aż do zajęć z literatury brytyjskiej, na które chodzi także pan Scott, znany również jako Łamacz Dziewiczych Serc i Naczelny Brutal Literatury YA.

Hardin siedzi na swoim miejscu z przodu. Dla odmiany ma na sobie biały podkoszulek, tak cienki, że widać przez niego jego tatuaże. Zdumiewa mnie, jakie atrakcyjne wydają mi się jego tatuaże i kolczyki, chociaż nigdy wcześniej nie zwracałam uwagi na takie rzeczy.

Co drugi rozdział walisz wywód na pół strony na temat tych jego malowideł naskórnych, mało tego – to była pierwsza rzecz, jaką zauważyłaś, kiedy pierwszy raz go spotkałaś.

Dzienna dawka głupoty: 249

Chłopak próbuje ją zagadać, ale Tessa asertywnie każe mu zjeżdżać na bambus i skupia się na wykładzie. Gdyby kogoś interesowało, dlaczego zajęła miejsce obok niego – nie chciała rezygnować ze świetnej miejscówki w pierwszym rzędzie.

Ignorujemy się z Hardinem przez cały tydzień, a każdy dzień, który mija mi bez rozmów z nim, sprawia, że łatwiej mi o nim aż tyle nie myśleć. Steph i Tristan spędzają z sobą większość wieczorów, tak więc mam pokój głównie dla siebie, co ma dobre i złe strony. Dobre, bo mogę się dużo uczyć, i złe, bo zostaję sama z myślami o Hardinie.

Kolejna pierdoła z cyklu: „Złote rady cioci Liv". Jeżeli chcesz zająć głowę, musisz zająć czymś ręce. Poważnie. Znajdź sobie zajęcie: poczytaj książkę, obejrzyj film, wyjdź ze znajomymi, porozwiązuj zadania z matematyki. To działa. Zawsze.

No, w jednym przypadku nie zdziałało – w przypadku Tessy Young, która ucząc się, nadal myślała o Hardinie, co jest po prostu szczytem kretynizmu ze strony autorki. Bo robisz jedno albo drugie. Nie da się efektywnie uczyć, błądząc gdzieś w obłokach i każdy uczeń przytaknie temu stwierdzeniu.

Biorąc pod uwagę ambicje i plany Tereski – powinna była cieszyć się z czasu na naukę, bo w końcu edukacja jest ważna i potrzebna. A tu taki zonk.

Dzienna dawka głupoty: 250

Tessa dzwoni do Noah, ponieważ bardzo się za nim stęskniła (oczywiście nie tak bardzo jak za Hardinem, o którym myślała przez cały tydzień).

– Cześć. Mógłbyś mnie odwiedzić? – pytam.

– Jasne. Może przyjadę w przyszły weekend?

Jęczę z rozczarowania.

– Nie, chodziło mi o dzisiaj. Na przykład teraz. Nie mógłbyś wyjechać już teraz?

Gratuluję, nie odzywasz się do kolesia przez kilka dni i jeszcze żądasz, aby przyjechał do ciebie już w tej minucie, mając głęboko w poważaniu, czy ma coś zaplanowane na ten dzień.

Wyżej sra, niż dupę ma: 114

Kim Dzong Tessa: 5

Wiem, że Noah lubi wszystko planować, tak jak ja, ale naprawdę potrzebuję, żeby przyjechał.

Wiesz, że lubi, ale i tak masz to w dupie, uroczo.

Wyżej sra, niż dupę ma: 115

Tereska tak jojczy i błaga, że chłopak w końcu się lituje i postanawia zwolnić się z lekcji i do niej przyjechać.

Idę na wykład z literatury z dawno zapomnianym uczuciem ulgi. Wchodzę do pięknego starego budynku z cegły, gdzie odbywają się zajęcia, i ulga znika, gdy dostrzegam Hardina pochylającego się nad ławką Landona.

Co się tu dzieje, do cholery?

Podbiegam do nich w tej samej chwili, w której Hardin uderza dłonią w blat i warczy:

– Nigdy więcej nie mów takich rzeczy, ty dupku.

Landon podnosi się, żeby wstać, ale musiałby być szalony, gdyby próbował się bić z Hardinem. Jest umięśniony i w ogóle, ale też taki miły, że nie wyobrażam sobie, żeby mógł kogokolwiek uderzyć.

No cóż, najlepiej będzie to wyjaśnić na przykładzie (a królikiem doświadczalnym będę ja): powszechna opinia głosi, że jestem miła, pomocna i grzeczna. No i spoko, mogę nawet przytaknąć, bo nie lecę z wulgaryzmami do pierwszej napotkanej osoby, a gdy ktoś prosi mnie o pomoc, to staram się zrobić, co w mojej mocy, aby jej udzielić. Ale to jest opinia osób, z którymi nie jestem bliżej związana. Przyjaciele albo rodzina do tego dodadzą, że potrafię być sarkastyczna, pyskata i niesamowicie uparta.

Wniosek? Tessa nie zna Landona, więc jej gdybanie, że „nie mógłby..." to tylko bezsensowna paplanina, byleby zapełnić arkusz wydawniczy.

Chwytam Hardina za ramię i odciągam go od Landona.

Pozdro, Landon mógłby mu nie dać rady, ale takie chuchro już tak.

Dzienna dawka głupoty: 251

I wyjaśnijmy sobie coś w tym momencie: ludzi nie bije się W OGÓLE. Nieważne, czy dziewczyna ma do czynienia z chłopakiem/inną dziewczyną, czy chłopak z dziewczyną/innym chłopakiem.

Bo pyszczenie o równouprawnienie jest w porządku, ale jak chłopak podniesie rękę na dziewczynę, to jest damskim bokserem, a jak kobieta przyłoży facetowi, to znaczy, że sobie zasłużył.

Unosi dłoń w powietrze, a ja się uchylam, ale gdy tylko uświadamia sobie, że to ja, opuszcza rękę i przeklina pod nosem.

W stodole chowany: 47

Punkty daję ze względu na wcześniejszą wypowiedź. Nie bije się nikogo, bez względu na płeć. Człowiek to człowiek.

– Daj mu spokój, Hardin! – krzyczę, po czym odwracam się do Landona. Ma równie wściekłą minę jak Hardin, ale siada.

Ah, drama na całą salę wykładową zawsze mile widziana. I wpieprzanie się w nie swoje sprawy.

Wyżej sra, niż dupę ma: 116

Kim Dzong Tessa: 6

– Pilnuj swojego nosa, Thereso – syczy Hardin i wraca na swoje miejsce.

Popieram tego pana.

Naprawdę [Hardin] powinien się przesiąść do tyłu.

Bo? Skoro tak bardzo ci przeszkadza – sama się przesiądź. Zabieraj graty i kolegę na koniec sali wykładowej, a kłopot z głowy. Hardin ma takie samo prawo tam siedzieć jak ty.

Wyżej sra, niż dupę ma: 117

Dzienna dawka głupoty: 252

Tessa pyta Landona, o co im poszło, ale chłopak zbywa ją krótkim „wyjaśnieniem" (Hardin to dupek, tyle w temacie), a bohaterce kiełkuje w głowie szatański plan.

Słyszę chrapliwy oddech Hardina tuż obok mnie i nagle przychodzi mi do głowy pewien pomysł. Dziecinny, ale i tak go realizuję.

– Mam wspaniałe nowiny! – mówię Landonowi swoim najweselszym udawanym tonem.

– Naprawdę? Jakie?

– Noah przyjeżdża do mnie dzisiaj i zostanie na cały weekend! – Uśmiecham się i zaczynam klaskać w dłonie. Wiem, że przesadzam, ale czuję na sobie wzrok Hardina i wiem, że mnie słyszy.

To nie jest dziecinne. Dziecinny może być mój pięcioletni brat, mówiący, że jak nie dam mu cukierka, to wyjdzie z mojego pokoju i nigdy nie wróci. To jest już po prostu szczyt głupoty.

Dzienna dawka głupoty: 253

Zajęcia zaczynają się i kończą, a Hardin nie odzywa się do mnie nawet słowem. Tak teraz pomiędzy nami będzie, co mi odpowiada.

Tak i żeby to osiągnąć, musiałaś odegrać scenę rodem z początków podstawówki. Nie dało się po prostu zignorować kolesia, uciec na drugi koniec pomieszczenia i po prostu zachowywać się, jakby był powietrzem. Po co, skoro odstawienie szopki jest lepsze.

Dzienna dawka głupoty: 254

Życzę Landonowi udanego weekendu i wracam do swojego pokoju, żeby poprawić makijaż i zjeść coś przed przyjazdem Noah. Trochę śmieję się z siebie, gdy się maluję. Od kiedy jestem dziewczyną, która musi „poprawić makijaż", kiedy przyjeżdża jej chłopak? Przeczuwam, że od tamtego dnia nad strumieniem z Hardinem. To doświadczenie mnie zmieniło, ale to, jak Hardin skrzywdził mnie potem, zmieniło mnie jeszcze bardziej. Makijaż to tylko niewielka odmiana, ale ja wiem, że tak jest.

Ale... ale w tobie nie zmieniło się nic, poza tym, że mocniej się malujesz i raz założyłaś bardziej obcisłe ciuchy.

Niby każda zmiana jest dobra, ale nie przesadzajmy. To, że przestałam pić kawę i zastąpiłam ją rekomendowanymi dwoma litrami wody, nie znaczy, że moje życie zmieniło się o sto osiemdziesiąt stopni. To nie jest jakaś drastyczna zmiana, tak samo, jak to, że Tereska używa więcej pudru i kredki do oczu.

Wyżej sra, niż dupę ma: 118

Dzienna dawka głupoty: 255

Noah przyjeżdża do akademika i następuje czułe powitanie naszych gołąbków. Chłopak oczywiście zauważa, że Tessa mocniej się maluje, co komplementuje. Steph wywiało gdzieś razem z Tristanem, więc para ma cały pokój dla siebie. Nieobecność współlokatorki Tereski postanawiają spożytkować na obejrzenie jakiejś komedii romantycznej na Netflixie.

To jestem ja, myślę, a nie jakaś dzikuska, która pływa w podkoszulku chuligana.

No tak, bo istnieje tylko jeden właściwy szablon, jak powinna zachowywać się dziewczyna w twoim wieku i każdy inny jest okropny i nadający się do potępienia przez samego papieża.

Wyżej sra, niż dupę ma: 119

Dzienna dawka głupoty: 256

Noah i Tessa oglądają film – całe pięć minut, bowiem do ich pokoju ktoś wjechał prosto z buta.

Okazuje się, że to Hardin. Jego wzrok pada na miejsce, w którym leżymy z Noah przytuleni i oświetleni blaskiem telewizora.

W stodole chowany: 48

Punkty dla Scotta za przestrzeganie ogólnie przyjętych norm.

Mam także pytanie taktyczne – skąd w pokoju Tessy i Steph wziął się nagle telewizor? Przy przeprowadzce i pierwszym opisie nowego lokum Teresy nie było o nim mowy, a przed drugą imprezą, na którą bohaterka z początku nie chciała iść – przeglądała katalog Netflixa na laptopie.

Dzienna dawka głupoty: 257

Oblewam się rumieńcem; przyszedł tu, żeby powiedzieć Noah, wiem to. Ogarnia mnie panika, odsuwam się od mojego chłopaka, udając, że właśnie podskoczyłam ze zdumienia.

Wyrzutów sumienia jak nie było, tak nie ma.

Hardin wyjaśnia, że był umówiony ze Steph, a Tessa sugeruje, że jej współlokatorka jest już pewnie u niego razem z Tristanem.

Po jego grymasie [Hardina] poznaję, że przyszedł tu tylko po to, by mnie dręczyć. Pewnie zostanie, dopóki sama nie wyznam Noah wszystkiego.

W sumie to wypadałoby to zrobić. Ze zwykłej, ludzkiej przyzwoitości.

Noah bierze mnie za rękę. Nawet w mroku widzę, jak Hardin koncentruje wzrok na naszych złączonych dłoniach.

Sokoli wzrok, ja nawet w świetle dziennym czasami nie dostrzegam takich niuansów (które w dalszym ciągu nic nie wnoszą, to logiczne, że skoro są razem, to mogą trzymać się za ręce... nawet jakby nie byli, to mogą to robić).

Gdy podchodzi do drzwi, czuję ulgę. On jednak się odwraca.

– Och, Noah...

Moje serce przestaje bić.

– Ładny kardigan.

Taki śmieszek nam się trafił.

Wypuszczam wstrzymywane mimowolnie powietrze.

– Dzięki. To Gap – odpowiada Noah. Nie ma pojęcia, że Hardin się z niego nabija.

– Widzę. Bawcie się dobrze – mówi Hardin, po czym wychodzi z pokoju.

Nie wiem, jak Wy, ale ja wolałabym iść na kolejną imprezę do bractwa Hardina, niż z nimi siedzieć.

No i nie byłabym sobą, gdybym nie dodała, że Tessa sama prosiła się o taką sytuację swoim szczeniackim zachowaniem. Wystarczyło trzymać język za zębami, a obyłoby się bez objawów zawału/wylewu/zjeboli.

Podsumowanie:

Wyżej sra, niż dupę ma: 119

Własny kręgosłup poszukiwany: 16

Ciemnogród opuszczony: 20

Znane i (nie)lubiane: 20

Chanel vs. Walmart: 3

Mary Sue jak się patrzy: 50

Dzienna dawka głupoty: 257

Mistrz planowania: 39

Drama Queen: 57

Gorsza niż typowy sebix: 19

Karuzela nastrojów: 39

Kim Dzong Tessa: 6

Gary Stu do kolekcji: 5

Słodko aż do porzygu: 7

Uczuciowy karton: 2

Pani Dulska: 2

W stodole chowany: 48

^^^

Cześć i czołem!

Rozdział jest - z drobnym opóźnieniem, ale przez pracę popołudniami nie miałam kiedy go wstawić. No ale w końcu mi się udało.

Jak mijają Wam ferie? A może już je pożegnaliście, bądź z utęsknieniem ich wyczekujecie?

Jak Wam idzie w szkole/w pracy/na studniach? Przydarzyło się coś śmiesznego? Chętnie przygarnę jakieś zabawne anegdotki, bo jestem łasa na tego typu śmieszki ostatnio.

Gdyby ktoś chciał się ze mną skontaktować - zapraszam na Twittera (@letztenbriefx).

Nowy rozdział: 09.02.2018 r.

Do napisania,

Liv

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top