Rozdział dwudziesty pierwszy

Rodzinne śniadanie trwa w najlepsze, co jest bardzo nie w smak Tessie.

Matka bez przerwy powraca do tematu mojej „szalonej nocy" i nie traci żadnej okazji, żeby zapytać mnie, czy jestem zmęczona albo czy mam kaca. Fakt, ostatnia noc nie była dla mnie typowa, ale naprawdę nie muszę ciągle tego wysłuchiwać. Czy ona zawsze taka była? Wiem, że chce dla mnie jak najlepiej, ale stała się jeszcze gorsza, odkąd studiuję w college'u. A może kilkutygodniowe rozstanie z nią pozwoliło mi spojrzeć na to z nowej perspektywy?

A może tak warto wziąć pod uwagę jeszcze własne zachowanie i przestać doszukiwać się wad w innych? Bo dobrze widzi się u innych, a u siebie niekoniecznie.

Wyżej sra, niż dupę ma: 89

Mary Sue jak się patrzy: 37

– Dokąd idziemy na zakupy? – pyta Noah między jednym a drugim kęsem naleśnika.

Wzruszam ramionami. Żałuję, że nie przyjechał sam. Bardzo chciałabym spędzić z nim trochę czasu. Muszę z nim porozmawiać o tym, żeby nie zdradzał mojej matce każdego szczegółu mojego życia, zwłaszcza tych złych, a byłoby mi łatwiej, gdybyśmy byli sami.

Chcesz z nim spędzić czas, bo to twój chłopak i się za nim stęskniłaś czy po to, aby opieprzyć go za skarżenie matce? Bo to jest kluczowa kwestia.

Tessa proponuje wypad do centrum handlowego, a Noah pyta, czy już wie, gdzie będzie pracować.

– Jeszcze nie wiem. Może w księgarni? Chciałabym odbyć staż lub znaleźć coś związanego z wydawaniem albo pisaniem – dodaję, na co moja matka uśmiecha się z dumą.

– To byłoby idealne. Jakieś miejsce, w którym mogłabyś pracować do ukończenia college'u i które zatrudniłoby cię potem na pełny etat.

Tak, faktycznie idealny plan, proszę pani. Zostawienie jej do końca życia taki kawał drogi od domu rodzinnego, żeby robiła nie wiadomo co, z nie wiadomo kim.

I jeszcze taka moja osobista dygresja: dlaczego ona miałaby chcieć pracować po skończeniu szkoły w tym samym miejscu? Pominę już fakt, że będzie miała wtedy wyższe kwalifikacje i trochę większe szanse na zdobycie lepszej pracy, ale czy etat w księgarni przez taki kawał czasu nie mógłby jej się znudzić? Tak najzwyczajniej w świecie? Dlaczego miałaby tkwić w tym samym miejscu do usranej śmierci, bez perspektywy samorozwoju? Takie stanie w miejscu to nie jest najlepsze rozwiązanie.

Dzienna dawka głupoty: 184

– Tak, to byłoby idealne. – Próbuję ukryć sarkazm w moim głosie, ale Noah go wyłapuje i konspiracyjnie ściska moją dłoń pod stołem.

Gorsza niż typowy sebix: 16

To chyba był dobry moment, żeby wyrazić swoje zdanie, zamiast stroić fochy. Wystarczyłoby delikatnie zasugerować: „zobaczymy, może do tego czasu znajdę lepsze stanowisko" czy coś w ten deseń. DELIKATNIE zasugerować i obyłoby się bez rzucania talerzami i wyzwiskami.

Gdy biorę do ust widelec, metal przypomina mi o kolczyku w wardze Hardina. Zamieram. Noah także to zauważa i zerka na mnie pytająco.

Faktycznie, bardzo trafne skojarzenie. Zrozumiałabym, gdyby chodziło o kolczyk w języku, ale, litości, chodzi o kolczyk w WARDZE. A ty trzymasz w ustach WIDELEC. Ja nie wiem, jak ten pocałunek musiałby wyglądać, że takie porównania miałyby prawo bytu.

Dzienna dawka głupoty: 185

Muszę przestać myśleć o Hardinie. Natychmiast. Uśmiecham się do Noah i podnoszę jego dłoń, żeby ją pocałować.

Słodko aż do porzygu: 7

Po śniadaniu nasze Golden Trio idzie na zakupy. Pani Young opuszcza młodzież czym prędzej i udaje się na samotne zakupy do jednej z popularniejszych sieciówek.

Noah znów bierze mnie za rękę i razem przemierzamy sklepy. Opowiada mi o swoim piątkowym meczu, podczas którego zdobył zwycięskiego gola. Słucham go z uwagą i mówię na koniec, że świetnie to brzmi.

Brzmi to niespecjalnie przekonująco. To znaczy, do tego „słuchania z uwagą" nie pasuje mi jedno suche stwierdzenie, że wszystko świetnie brzmi. To nie jest rozmowa dwójki zakochanych, na litość boską.

JA się tak zachowuję, gdy nie mam ochoty kogoś słuchać i głupio przytakuję, kwitując na koniec stwierdzeniem „no, to brzmi fajnie". Rany Julek, ja więcej do swojego psa mówię, kiedy przychodzę do domu.

Nie wiem, kiedy kogoś uważnie słuchasz, to wtrącasz co jakiś czas swoje trzy grosze, dopytujesz, dociekasz, a nie stoisz jak ten słup soli, wysilając się na trzy słowa podsumowania. A już na pewno nie zachowujesz się tak przy pierwszym spotkaniu z chłopakiem po dłuższej rozłące.

– Ładnie dziś wyglądasz – dodaję.

Nie myśl, że tym stwierdzeniem się zrehabilitowałaś.

Uśmiecha się. Jego idealny biały uśmiech jest uroczy. Ma na sobie rdzawy kardigan, spodnie koloru khaki i wsuwane buty. Owszem, nosi mokasyny, ale te są urocze i pasują do jego osobowości.

To z jakich mokasynów cisnęłaś bekę w rozdziale siedemnastym razem z Hardinem? Czyżby Noah posiadał w swojej szafie mokasyny, które nie są urocze lub nie pasują do jego osobowości?

Dzienna dawka głupoty: 186

Karuzela nastrojów: 33

– Ty również, Tesso – odpowiada.

Wzdrygam się. Wiem, że wyglądam okropnie, ale Noah jest zbyt miły, żeby mi o tym powiedzieć.

A może faktycznie mu się podobasz? Gusta są różne, słonko. Albo ten chłopak jest tobą tak oczarowany, że nie zwraca takiej uwagi na wygląd, bo przysłania mu go twoja cudowna osobowość.

W przeciwieństwie do Hardina, który od razu by to zrobił. Uch, Hardin. Rozpaczliwie pragnę oderwać myśli od Pana Niegrzecznego, przyciągam więc do siebie Noah za poły kardiganu. Uśmiecha się, gdy go całuję, ale po chwili się odsuwa.

– Co robisz, Tesso? Wszyscy się na nas gapią. – Pokazuje mi gestem grupę dorosłych, którzy przymierzają okulary przy stoisku.

Wesoło wzruszam ramionami.

– Wcale nie. A nawet gdyby, to co z tego?

Straight people are crazy.

Tessa, złociutka, nie każdy ma ochotę patrzeć na to, jak wymieniasz się płynami ustrojowymi z KIMKOLWIEK. To jest niesmaczne i nie ma różnicy czy robi to chłopak z dziewczyną, dwie dziewczyny, dwóch chłopaków czy jakaś większa ilość ludzi. To jest niesamowicie żenująca sytuacja, człowiek nie wie, gdzie ma podziać wzrok i po prostu czuje zniesmaczenie.

Czasami warto powstrzymać chuć na kilkanaście minut, żeby znaleźć jakieś spokojniejsze miejsce, nie gorsząc swoim zachowaniem osób postronnych.

Wyżej sra, niż dupę ma: 90

Chyba dostrzega desperację w moich oczach, bo unosi mój podbródek i całuje mnie. Pocałunek jest delikatny i leniwy, nie ma w nim żadnego żaru. Jego język ledwie muska mój, co jest miłe. Znajome i ciepłe. Czekam, żeby zapłonął we mnie ogień, ale nic się nie dzieje.

Nie mogę porównywać Noah do Hardina. Noah jest moim chłopakiem, którego kocham, a Hardin jest palantem, który ma cały tabun dziewczyn do takich rzeczy.

A ty? Gdzie TY jesteś w tym wszystkim? Dobrze jest mówić o palancie, który ma pełno lasek, a co powiemy o dziewczynie, która zdradza swojego chłopaka z innym (którego nawet nie lubi)?

Wyżej sra, niż dupę ma: 91

Po pocałunku Tessa prosi Noaha, aby przestał mówić o wszystkim jej matce, na co chłopak bezproblemowo się zgadza (jak na marionetkę przystało).

Własny kręgosłup poszukiwany: 10

Po zakupach pani Young zabiera córkę do fryzjera, a następnie wracają razem do akademika, gdzie ckliwie się żegnają (a Tessa składa obietnice, że będzie trzymać się z daleka od wytatuowanych osób).

Po całej wizycie bohaterka kładzie się do łóżka i budzi się następnego dnia, który pożytkuje na naukę.

Podsumowanie:

Wyżej sra, niż dupę ma: 91

Własny kręgosłup poszukiwany: 10

Ciemnogród opuszczony: 19

Znane i (nie)lubiane: 19

Chanel vs. Walmart: 2

Mary Sue jak się patrzy: 37

Dzienna dawka głupoty: 186

Mistrz planowania: 29

Drama Queen: 47

Gorsza niż typowy sebix: 16

Karuzela nastrojów: 33

Kim Dzong Tessa: 4

Gary Stu do kolekcji: 5

Słodko aż do porzygu: 7

Uczuciowy karton: 2

Pani Dulska: 2

W stodole chowany: 32

^^^

Jak mija Wam końcówka wakacji? Mam nadzieję, że fajnie spędziliście te dwa miesiące i nie czujecie, że zmarnowaliście ten czas. (:

Jesteście gotowi na powrót do szkoły? Czekają Was w tym roku jakieś ważne egzaminy?

Za mną już jeden egzamin, zaliczony na 100%! W dalszym ciągu proszę o trzymanie kciuków, następny już niedługo, więc pochwalę się (albo pożalę) w następnym rozdziale. :)

Nowy rozdział: 08.09.2017 r.

Do napisania,

Liv

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top