Rozdział dwudziesty czwarty
Tessa wraca do swojego pokoju, w którym próbuje się uczyć (bezskutecznie), a potem idzie pod prysznic – zestresowana spotkaniem z Hardinem oraz faktem, że łazienki są koedukacyjne.
Zgodziłam się spędzić z nim jutro trochę czasu, żeby zrobić coś „fajnego", i teraz jestem tym przerażona. Mam nadzieję, że wszystko się ułoży. Nie oczekuję, że zostaniemy najlepszymi przyjaciółmi, ale musimy dotrzeć do etapu, w którym nie będziemy wrzeszczeć na siebie przy każdej okazji.
Jesteście na takim etapie, złotko. Nie drzecie się wniebogłosy, gdy tylko się widzicie.
Dzienna dawka głupoty: 220
Bohaterka po kąpieli wraca do pokoju, w którym nie zastaje swojej współlokatorki. Steph zostawia jej kartkę z informacją, że wyszła z Tristanem na kolację.
Lubię Tristana. Wydaje się naprawdę miły, mimo że nadużywa kredki do oczu.
A co ma jedno do drugiego?
Dzienna dawka głupoty: 221
Jeśli Steph i Tristan zaczną się spotykać, może gdy Noah przyjedzie z wizytą, wybierzemy się gdzieś we czwórkę? Kogo ja oszukuję? Noah nie chciałby się zadawać z takimi ludźmi, a ja jestem na tyle z sobą szczera, by przyznać, że jeszcze trzy tygodnie temu też nie miałabym na to ochoty.
Jeszcze przyznaj, że twój chłopak jest zapchaj dziurą i będę usatysfakcjonowana tym wyznaniem.
Tereska przed snem dzwoni do Noah, bo nie rozmawiali ze sobą cały dzień (w innych przypadkach jej to jakoś nie przeszkadzało, ale doceniam to zaangażowanie).
Następny dzień mija bardzo szybko. Gdy wchodzimy z Landonem do sali, gdzie odbywają się zajęcia z literatury, Hardin już siedzi na swoim miejscu.
– Gotowa na naszą wieczorną randkę? – pyta.
Nie wiem, co budzi we mnie większą obawę: fakt, że Hardin mówi takie rzeczy, czy wpływ, jaki to będzie mieć na to, jak Landon mnie postrzega.
Biorąc pod uwagę fakt, że Hardin nie umawia się z dziewczynami, tylko je pieprzy to... tak, masz cię czego obawiać z jego strony.
Dzienna dawka głupoty: 222
– To nie jest randka – mówię, po czym odwracam się do Landona, przewracam oczami i wyjaśniam nonszalancko: – Umówiliśmy się jako znajomi. – Hardina ignoruję.
– To to samo – wtrąca Hardin.
Gdyby moi znajomi myśleli tak, jak pan Scott, musiałabym spędzić całe życie w domu, samotnie.
Dzienna dawka głupoty: 223
– Uważaj na siebie.
– Och, my tylko próbujemy się dogadać, bo moja współlokatorka jest jego dobrą koleżanką – odpowiadam z nadzieją, że Hardin mnie nie usłyszy.
A powiedziałaś coś niezgodnego z prawdą, że musisz się z tym kryć? Przecież on wczoraj powiedział ci to samo.
Dzienna dawka głupoty: 224
Drama Queen: 55
– Wiem, jesteś naprawdę wspaniałą przyjaciółką. Nie wiem tylko, czy Hardin zasługuje na twoją dobroć – oświadcza Landon celowo podniesionym głosem.
Takie głupoty to słyszę tylko na lekcjach, jak nauczyciel o coś pyta.
– Nie masz nic innego do roboty, niż mnie obgadywać? Spadaj, człowieku – warczy Hardin tuż za mną.
Landon marszczy brwi i znów na mnie spogląda.
– Pamiętaj tylko, co powiedziałem.
Oczywiście Tessa ma niesamowite problemy z pamięcią, jak zaraz się przekonamy. Mam nadzieję, że pamiętacie, co ostatnio powiedział jej Landon (a jak nie, to przypomnę: jego mama spotyka się z tatą Hardina) i poprosił przy tym o dyskrecję.
– Hej, nie musisz być wobec niego taki okrutny... przecież jesteście praktycznie braćmi – mówię.
Hardin szeroko otwiera oczy.
– Coś ty powiedziała? – syczy.
– No wiesz, twój tata i jego mama?
Czy Landon mnie okłamał?
Zgaduj dalej, perełko.
A może nie powinnam o tym wspominać? Landon zaznaczył, żebym nie poruszała tematu relacji Hardina z jego ojcem, ale nie sądziłam, że miał na myśli wszystko, co jest z tym związane.
Jak się czegoś nie wie, to warto albo uzupełnić braki w wiedzy, albo po nie kłapać dziobem.
Wyżej sra, niż dupę ma: 107
Mary Sue jak się patrzy: 42
Dzienna dawka głupoty: 225
Hardin opryskliwie oznajmia, że to nie jej sprawa i zaczyna grozić, że uciszy Landona. Tereska czuje się w obowiązku obrony kolegi (po tym, jak sama go wkopała) i próbuje zmienić temat.
– Dokąd dzisiaj idziemy?
Hardin patrzy na mnie spode łba.
– Donikąd, to był zły pomysł. – Po tych słowach odwraca się i odchodzi.
Przez chwilę zostaję na swoim miejscu, czekając, czy zmieni zdanie i do mnie wróci.
Co się z nim dzieje, do cholery? Ma chorobę dwubiegunową, jestem tego pewna.
A ty niewyparzony język.
Dziewczyna wraca do akademika. W pokoju zastaje Steph, która przyprowadziła Zeda i Tristana. Bohaterka dołącza się do rozmowy i siada razem z nimi na łóżku.
Łóżko jest naprawdę za małe dla nas wszystkich, ale jakoś się mieścimy.
To byłaby jakaś narodowa tragedia, gdyby usiadła na swoim łóżku albo na krzesełku, które stoi przy jej biurku? Tak też da się rozmawiać i ma się trochę więcej przestrzeni oraz komfortu.
Dzienna dawka głupoty: 226
Przez kilka minut rozmawiamy o różnych dziwnych wykładowcach, gdy nagle drzwi się otwierają. Wszyscy odwracamy się, żeby zobaczyć, kto przyszedł.
To Hardin. Uch.
Witamy z powrotem, chociaż osobiście ucieszyłabym się bardziej, gdyby już tutaj nie zawitał.
Steph zaczyna go upominać, że nie powinien wchodzić bez pukania, ale Hardin nic sobie z jej słów nie robi.
– Co robicie? – pyta Hardin, siadając naprzeciwko nas na moim łóżku.
Chcę mu powiedzieć, żeby z niego zlazł, ale się powstrzymuję. Przez chwilę myślałam, że przyszedł mnie przeprosić, ale teraz wiem, że wpadł tylko posiedzieć ze swoimi przyjaciółmi, do których nie należę.
Zed się uśmiecha.
– Właśnie mieliśmy iść do kina. Tessa, powinnaś wybrać się z nami.
Zanim mogę odpowiedzieć, Hardin wtrąca:
– W zasadzie mamy już z Tessą plany.
W stodole chowany: 43
A co, jeżeli ona nie chciałaby już nigdzie z tobą wychodzić?
– Co? – pytają chórem Zed i Steph.
– Tak, w sumie przyszedłem po nią. – Hardin wstaje i wkłada ręce do kieszeni, odwracając się w stronę drzwi. – Gotowa?
Mój umysł krzyczy: nie!, ale kiwam głową i wstaję z łóżka Steph.
Własny kręgosłup poszukiwany: 14
– No to do zobaczenia później! – oświadcza Hardin, po czym praktycznie wypycha mnie za drzwi.
W stodole chowany: 44
Prowadzi mnie do swojego samochodu i zaskakuje mnie, otwierając dla mnie drzwi pasażera. Staję na krawężniku, krzyżuję ramiona na piersi i wbijam w niego wzrok.
– Hm, będę pamiętał, żeby nigdy więcej nie otwierać ci drzwi...
Kręcę głową.
– Co to było, do cholery? Doskonale wiem, że wcale po mnie nie przyjechałeś... Przecież chwilę temu powiedziałeś, że nie chcesz się ze mną spotkać! – krzyczę.
– Tak powiedziałem, a teraz wsiadaj do samochodu.
– Nie! Jeśli nie przyznasz, że wcale po mnie nie przyjechałeś, wrócę na górę i pójdę z Zedem do kina – mówię.
To jest ten moment, którego nie rozumiem. Jeżeli Hardin przyzna, że wcale po nią nie przyjechał – pojedzie z nim. Ale jeżeli tego nie powie – nie pojedzie.
GDZIE TU JEST LOGIKA, JA SIĘ PYTAM. Naprawdę, jeżeli koleś po ciebie nie przyjechał, to dlaczego masz być jego opcją awaryjną? Niech się w tyłek pocałuje, a ty bądź na tyle dumna, żeby odejść z uniesioną głową.
Dzienna dawka głupoty: 227
Wiedziałam. Nie wiem, co mam o tym myśleć, ale z jakiegoś powodu wiedziałam, że Hardin nie chce, żebym poszła z Zedem do kina, i to jedyny powód, dla którego teraz ze mną wychodzi.
I pozostaje jeszcze jedna kwestia: po wała przyjechałeś? Bo jeżeli do Steph – mogłeś zabrać się do kina z nimi albo po prostu wyjść, jak zobaczyłeś, że ma inne plany.
Dzienna dawka głupoty: 228
Hardin w końcu przyznaje, że po nią nie przyjechał i Tessa zgodnie z obietnicą wsiada do samochodu.
– Co cię obchodzi, że poszłabym do kina z Zedem? Steph i Tristan też mieli iść.
– Nie sądzę, żeby Zed miał czyste intencje – odpowiada cicho, nie odrywając wzroku od drogi.
Przypomnę ci to w następnym rozdziale, cwaniaczku.
Nasza parka przez całą drogę rozmawia o muzyce (to znaczy, że Hardin śmieje się z gustu muzycznego Tessy, a ona się piekli). Potem temat schodzi na samochód chłopaka, z którego ten jest niezwykle dumny i zaczyna o nim jej opowiadać.
Zaczyna mi o nim opowiadać, chociaż nie mam pojęcia, o czym mówi. Lubię jednak obserwować jego wargi, które poruszają się leniwie, gdy wolno płyną z nich słowa. Hardin zerka na mnie parę razy podczas tej rozmowy, po czym oświadcza dość szorstko:
– Nie znoszę, jak ktoś się na mnie gapi.
Ale po chwili lekko się uśmiecha.
I tym błogim akcentem kończymy rozdział. W następnym będzie dużo ciekawiej, zapewniam.
Podsumowanie:
Wyżej sra, niż dupę ma: 107
Własny kręgosłup poszukiwany: 14
Ciemnogród opuszczony: 20
Znane i (nie)lubiane: 20
Chanel vs. Walmart: 2
Mary Sue jak się patrzy: 42
Dzienna dawka głupoty: 228
Mistrz planowania: 37
Drama Queen: 55
Gorsza niż typowy sebix: 19
Karuzela nastrojów: 38
Kim Dzong Tessa: 4
Gary Stu do kolekcji: 5
Słodko aż do porzygu: 7
Uczuciowy karton: 2
Pani Dulska: 2
W stodole chowany: 44
^^^
Na wstępie kilka spraw organizacyjnych:
1) Spóźniony rozdział. Pisałam o tym w piątek na strumieniu, ale powtórzę: przepraszam za zwłokę, ale wyszło, jak wyszło. Mam trochę swojego życia i jakieś priorytety. Nie lubię zawodzić, ale czasami tak bywa. Nie zrobiłam tego złośliwie i sumiennie uprzedzam, że takie sytuacje mogą mieć w najbliższym czasie miejsce. Postaram się, aby było ich jak najmniej, ale nic nie obiecuję. Nie chcę zawieszać (znowu) analizy, więc mogą pojawić się drobne obsuwy czasowe. Liczę, że będziecie wyrozumiali ;)
2) Jakieś wprawne oko mogłoby zauważyć, że coś nie zgadza się w punktacji. Tak, to prawda. Jedna z czytelniczek zwróciła mi uwagę, że w jednym z pierwszych rozdziałów machnęłam się przyznając punkty i stwierdziłam, że nie ma sensu edytować wszystkich postów, więc te braki doliczyłam dzisiaj.
3) W tym przechodnim rozdziale musnęłam tematu bycia opcją awaryjną (w kilku poprzednich pewnie też), więc mam pytanie: doświadczyliście kiedyś takiego zachowania? To Wy byliście wtedy opcją awaryjną, czy kogoś tak potraktowaliście? Kto to był? Jeżeli ktoś chciałby się podzielić kawałkiem własnego życia to zapraszam ;)
4) Zapraszam też na mojego tłitera, na którym żalę się na różne bzdety, używam wulgaryzmów i smęcę nad własnym życiem (https://twitter.com/letztenbriefx).
Nowy rozdział: 21.10.2017 r.
Do napisania,
Liv ➳
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top