Rozdział czternasty

Prawie mija pierwszy tydzień Tessy na uczelni, który dziewczyna opisuje jako wyczerpujący, ale ekscytujący.

Zadowolona z tego, jak ostatecznie upłynął, planuję, że wieczorem obejrzę jakiś film, bo Steph na pewno pójdzie na imprezę i w pokoju zapanuje cisza.

Mistrz planowania: 16

Czy po trzynastu rozdziałach muszę nadal tłumaczyć, jak kończy się jej planowanie i dlaczego rzuciłam punkcikiem w tym momencie?

Bohaterka postanawia zahaczyć o kawiarnię, aby doładować akumulatory dawką kofeiny przed kolejnymi zajęciami. W kolejce natyka się na... Molly (gdyby ktoś nie pamiętał – dziewczyna, z którą gził się Hardin na imprezie).

Dziewczyna pyta Tessę, czy przyjdzie dzisiaj na imprezę, na co ta oburza się wewnętrznie i odpowiada, że ma inne plany (które i tak wezmą w łeb) oraz wybucha śmiechem, gdy jej rozmówczyni oznajmia, że Zed chciałby się z nią zobaczyć. Tessa odpowiada, że nic z tego, bo ma chłopaka (co za kilkanaście rozdziałów i tak nie będzie mieć znaczenia).

– Szkoda, moglibyśmy chodzić na podwójne randki – napomyka niejednoznacznie.

Ja bym powiedziała, że to byłby raczej trójkącik, no ale to twoja nomenklatura.

Tessa odbiera kawę, chcąc jak najszybciej pozbyć się Molly. Niestety, ale robi to tak niezgrabnie, że część napoju wylewa się, parząc jej dłoń.

Przeklinam z nadzieją, że nie jest to niepomyślna wróżba na cały weekend.

Znam przesądy o czarnym kocie, przechodzeniu pod drabiną, stłuczeniu lustra i rozsypaniu soli, no ale o byciu porywczą fajtłapą to nie.

Wciąż słyszę w głowie jej komentarz – podwójne randki z kim? Z nią i z Hardinem? Naprawdę z sobą chodzą? Niezależnie od tego, jak miły i atrakcyjny jest Zed, to Noah jest moim chłopakiem i nigdy nie zrobiłabym niczego, co mogłoby go zranić.

Mistrz planowania: 17

Tekst o zranieniu podpinam pod planowanie (nieskuteczne jak zwykle).

Wiem, że w tygodniu nie rozmawialiśmy za dużo, ale to głównie dlatego, że oboje byliśmy zajęci. Zapisuję sobie w głowie, żeby dziś wieczorem do niego zadzwonić – nadrobimy zaległości i przekonam się, jak sobie beze mnie radził.

Oczywiście.

Mistrz planowania: 18

Tessa wychodzi z kawiarni i spotyka Landona, z którym wcześniej się umówiła. Chłopak na wstępie informuje ją, że musi wyjść wcześniej z zajęć (nieszczęsna literatura brytyjska), ponieważ jedzie do domu na urodziny swojej dziewczyny.

Cieszę się, że odwiedzi Dakotę, ale nie podoba mi się myśl, że będę siedzieć na wykładzie z literatury brytyjskiej bez niego, a za to z Hardinem, jeśli się pojawi. W środę go nie było; nie żebym się tym przejmowała.

Primo: on idzie na ten wykład, więc sama nie będziesz. Głowy sobie urwać nie dam, ale wykłady w college'u trwają półtorej godziny, więc bez dramatyzmu, to tylko pół godziny.

Drama Queen: 32

Secundo: tak, tak bardzo nie przejmujesz się Hardinem, że postanowiłaś zapamiętać, kiedy przychodzi na zajęcia. Naucz się jeszcze jego planu, żeby być bardziej w temacie.

Dzienna dawka głupoty: 82

Na wykładzie Hardin siada obok mnie, ale nie mówi ani słowa nawet wtedy, gdy Landon wychodzi wcześniej, tak jak zapowiadał, przez co nagle staję się jeszcze bardziej świadoma jego obecności.

Nie bardzo rozumiem dlaczego. Koleś siedzi na dupie i nic się nie odzywa, ty (w teorii) jesteś na jednych z fajniejszych zajęć, więc może skup się na tym, co nawija profcio, a nie jęcz, że musisz siedzieć koło tego durnia.

Zresztą, na takich też są metody. Ja, jak nie chcę, aby ktoś zajmował miejsce obok mnie, kładę na nim swoją torbę i problem z głowy (chyba że to mała sala i jest multum ludzi). Dla chcącego nic trudnego.

Dzienna dawka głupoty: 83

Drama Queen: 33

Uwaga, zaczyna się jazda bez trzymanki.

Profesor na koniec zajęć oznajmia, że w przyszłym tygodniu zajmą się dogłębną analizą „Dumy i uprzedzenia" Jane Austen. Tessa piszczy z radości, ponieważ to jedna z jej ukochanych książek. Dziewczyna wychodzi z sali, a zaraz za nią Hardin.

Mogę przysiąc, że doskonale wiem, co zaraz powie z tym śmiertelnie poważnym wyrazem oczu.

– Niech zgadnę, jesteś szaleńczo zakochana w panu Darcym.

Dziewczyny powinny się wspierać, więc powiem tylko: Fitzwilliam Darcy jest pierdylion razy lepszy od ciebie, a obaj jesteście postaciami książkowymi, buraku.

– Do ciebie na pewno urok pana Darcy'ego nie przemówił. – Przypominam sobie obszerną kolekcję książek w pokoju Hardina. Na pewno nie są jego. Prawda?

Do jasnej Anielki, koleś chodzi na zajęcia Z LITERATURY brytyjskiej, z jego półki prawie zwędziłaś „Wichrowe Wzgórza", które, uwaga, należą do kanonu literatury angielskiej, więc nie, on pewnie nie czyta, nawet alfabetu nie zna. Filmy ogląda albo czyta streszczenia na Bryku i, nie wiem, dowiaduje się z nich, że Tadeusz Soplica kochał się w Izabeli Łęckiej.

Dzienna dawka głupoty: 84

Wyżej sra, niż dupę ma: 47

– Człowiek tak nieuprzejmy i nieznośny romantycznym bohaterem? To śmieszne. Gdyby Elizabeth miała rozum, powiedziałaby mu na samym początku, żeby się odpieprzył.

Ciebie niby też uważają za romantyka, a więcej czułości okazywałby kamień, o który ktoś się potknął.

Znam „Dumę i uprzedzenie". Znam i to dobrze, w przeciwieństwie do tego głąba. Lizzie nie była bohaterką idealną, ale ona nie ganiała za Darcym. Była zauroczona Wickhamem (który naopowiadał jej o Fitzwilliamie), odrzuciła pierwsze oświadczyny Darcy'ego (których forma wołała o pomstę do nieba) i wygarnęła mu, co o nim myśli. Nie rzuciła mu się na szyję przy pierwszej lepszej okazji.

Weźmy też pod uwagę, że to były inne czasy i damie nie przystawało spoliczkować mężczyzny na oczach gości (w sumie to teraz też nie powinno się nikogo bić, no ale...), więc argument Hardina to inwalida.

Dzienna dawka głupoty: 85

Fun fact: „After" ma być wzorowany na „Dumie i uprzedzeniu", ale Tessie daleko do Elizabeth, a Hardinowi jeszcze dalej do Darcy'ego. I chyba nie chcę wnikać, na kim mają być wzorowani pozostali bohaterowie tego tworu.

Chanel vs. Walmart: 2

Wybucham śmiechem, słysząc ten dobór słów, ale od razu zasłaniam usta. Spodobała mi się nasza dyskusja i jego towarzystwo.

Nie określiłabym tego mianem dyskusji. Ty powiedziałaś dwa zdania, on trzy (w dodatku bezsensowne).

Podnoszę głowę, a gdy dostrzegam jego uśmiech z dołeczkami, nie potrafię się oprzeć podziwianiu jego wyglądu. Nawet z tymi kolczykami.

Litoooooooooości. I dajże już spokój tym kolczykom i tatuażom.

Znane i (nie)lubiane: 14

– Zgadzasz się więc, że Elizabeth to idiotka? – Hardin unosi brew.

Twoja rozmówczyni nią jest. A żeby było weselej – ty jesteś baranem.

– Nie, to jedna z najsilniejszych, najbardziej złożonych postaci w historii literatury – bronię jej, przytaczając słowa z jednego z moich ulubionych filmów.

Zabijcie mnie, szukałam tego filmu, ale za diabła nigdzie go nie znalazłam. Jak ktoś wie, o czym mowa, niech śmiało dzieli się swoją wiedzą.

I spoko, z tym zdaniem się zgodzę, mogę nawet przyklasnąć.

Hardin znów wybucha śmiechem, a ja do niego dołączam. Po kilku sekundach orientuje się jednak, że szczerze się ze mną śmieje, więc nagle milknie.

Co?

Przepraszam, ale co to ma do rzeczy? Ja nie muszę kogoś darzyć gorącym uczuciem, ale jeżeli z nim rozmawiam i faktycznie bawi mnie to, co on mówi, to nie będę na siłę pozować na niczym niewzruszoną skałę i w połowie śmieszkowania nie włącza mi się jakaś lampka w głowie z przypomnieniem „czekaj, bo jego to nie lubisz, przytkaj się już".

Wydaje mi się, że jedną z oznak dojrzałości jest umiejętność schowania swoich uczuć czy uprzedzeń w trakcie rozmowy z osobą, za którą nie przepadamy.

A ten tu jakieś przedszkole odwala.

Dzienna dawka głupoty: 86

W stodole chowany: 18

– Do zobaczenia, Thereso – mówi, po czym odwraca się na pięcie i znika tam, skąd przyszedł.

Czyli, że wraca do sali wykładowej?

Dzienna dawka głupoty: 87

Co z nim jest nie tak?

Zadaję sobie to pytanie od kilkunastu rozdziałów.

Zanim znajduję odpowiedź na to pytanie, dzwoni mój telefon. Na ekranie wyświetla się imię Noah.

Z pewnością pamiętacie postanowienie Tessy, aby zadzwonić do swojego chłopaka i nadrobić zaległości. Cóż, muszę Wam zaspojlerować kilka rozdziałów naprzód i oznajmić, że oprócz tej rozmowy, czeka ich jeszcze jedna, która składała się dosłownie (!) z trzech zdań (oczywiście chodzi mi tutaj o ten jeden konkretny dzień). Jakimś niedowiarkom (nielicznym, ale jednak) powinno to sugerować, jak bardzo Teresa Young ma w poważaniu swoją miłość życia. A jeżeli to Was nie przekonuje, za kilka rozdziałów zmienicie zdanie.

– Cześć, Tess. Miałem ci odpisać, ale doszedłem do wniosku, że lepiej zadzwonię. – Noah ma urywany, trochę nieobecny głos.

Specjalnie cofnęłam się o kilka stron, żeby upewnić się, czy coś mi nie umknęło, ale nic z tych rzeczy.

Zadam teraz jedno ważne pytanie: NA CO ON JEJ CHCIAŁ ODPISAĆ? Dziewczyna nie wysłała mu żadnego esemesa, stwierdziła tylko, że musi zapisać sobie w głowie, żeby dziś wieczorem do niego zadzwonić.

Noah ma jakieś nadnaturalne zdolności, czy o czymś nie wiem?

Dzienna dawka głupoty: 88

Chłopak Tessy mówi jej, że idzie do znajomych na grilla (czyli ma jakieś życie poza swoją ukochaną!), a ona ekscytuje się świadomością zbliżającego weekendu. Noah pyta, czy znowu idzie na imprezę, nie omieszkając się przypomnieć bohaterce, że jej matka nadal jest zawiedziona jej postawą.

Zaraz... Po co wspominał o tym mojej matce? Cieszę się, że ma z nią dobry kontakt, ale czasem umawianie się z nim przypomina posiadanie wkurzającego młodszego brata, który lubi kablować.

Pominę tutaj fakt, że Noah jest wybitnie zdolny, jeżeli chodzi o ocenianie kogoś po wyglądzie (tak samo zresztą, jak jego ukochana i Niedoszłą-Przyszła-Teściowa), ale wtedy Tessa rozłączyła się praktycznie w połowie rozmowy (bo Hardin jak oszołom dobijał się do drzwi łazienki), a ona potem nie wysłała mu nawet głupiego esemsa, że jest okej i ma gdzie przenocować. Miał zakichane prawo nakablować pani Young, ZE ZWYKŁEJ TROSKI.

A jak się za niedługo przekonamy – nieraz warto odbierać telefony od matki i chłopaka. Albo chociaż oddzwaniać.

Wyżej sra, niż dupę ma: 48

Nienawidzę tak o nim myśleć, ale to prawda.

No to świetnie, o swoim chłopaku myślisz jak o upierdliwym szympansie, z którym mogą łączyć cię jakieś geny, ale o bucowatym kolesiu, który nie zna podstawowych zasad dobrego wychowania, rozmyślasz AŻ za często.

Wyżej sra, niż dupę ma: 49

Dzienna dawka głupoty: 89

Zamiast wdawać się w takie dyskusje, mówię tylko:

– Nie, zostaję w domu. Tęsknię za tobą.

Ty NIGDY nie wdajesz się w żadne dyskusje. Nieważne, czy rozmawiasz z Hardinem, Noahem czy swoją matką. Mamałygi tak mają.

Tessa kończy rozmowę z chłopakiem (która trwała krócej, niż niektóre opisy zachowania czy wyglądu Hardina) i mamy przeskok!

Bohaterka jest w swoim pokoju i przegląda katalog filmów na Netflixie, a Steph szykuje się na imprezę, o której trąbiła Molly.

– Naprawdę chciałabym, żebyś przyszła. Przysięgam, że tym razem nie zostaniemy na noc.

Nieładnie tak kłamać.

Zazdroszczę jej pewności siebie. Ja również trochę jej mam, ale wiem, że moje biodra i piersi są większe niż u innych dziewczyn w moim wieku. Wybieram ubrania, które ukrywają mój duży biust, podczas gdy Steph stara się przykuć jak najwięcej uwagi.

Za każdym razem, kiedy czytam ten fragment (a czytałam go baaaaaaaaardzo wiele razy), wybucham niepohamowanym śmiechem.

W KTÓRYM MOMENCIE ona pokazuje tę pewność siebie? Gdy nie potrafi odpowiedzieć Hardinowi raz, a porządnie, żeby w końcu się odczepił? Czy to był ten moment, kiedy Molly nazwała ją Panną Nadętą, a ona wyszła obrażona na cały świat?

Jej pewność siebie kończy się tam, gdzie zaczyna – w jej głowie. Poza nią, Tessa jest tak barwną postacią, jak bezbarwny lakier do paznokci, który stoi na moim biurku. Zresztą, przy niej to on jest bardzo kolorowy.

No i nie zapomnijmy o tym opisie jej kobiecych walorów, które za wszelką cenę stara się ukryć. Zapamiętajcie ten fragment do przyszłego tygodnia.

Dzienna dawka głupoty: 90

Mary Sue jak się patrzy: 18

– Wiem... – przytakuję. Nagle ekran mojego laptopa gaśnie. Naciskam przycisk zasilania, czekam... i czekam. Ekran pozostaje czarny.

Tragedia po prostu. Ta rozlana kawa była zwiastunem zepsutego laptopa. A ja głupia nie wierzyłam, że to może być zły omen.

Steph mówi, że nie może jej pożyczyć swojego laptopa, bo znajduje się w mieszkaniu Nate'a, więc powinna pójść na imprezę.

Patrząc na nią, uświadamiam sobie, że naprawdę nie chcę siedzieć w akademiku sama, gdy nie mam nic do roboty ani do oglądania.

Nic do roboty... Spoko, komputer padł, więc odpada obejrzenie filmu, porozmawianie na Skype z chłopakiem/matką/jakąś zaginioną koleżanką, ale czy to jest jedyna zajęcie, na jakie może sobie pozwolić?

Skoro jest taka zorganizowana, może ogarnąć część zagadnień do egzaminów, bo dostała sylabusy. Może też poczytać jakąś lekturę, skoro studiuje filologię angielską albo po prostu jakąkolwiek książkę, dla czystej przyjemności. Od biedy może przejść się na spacer po kampusie, żeby trochę lepiej go poznać. Albo znowu pojechać do miasta. Boże kochany, mogłaby nawet posprzątać w pokoju albo zadzwonić do matki, o której istnieniu chyba zapomniała.

Prawda jest taka, że gdyby chciała, miałaby zajęcie, które byłoby lepszą opcją, niż ta impreza. Nie czarujmy się, Tessa nie potrafi zachowywać się w takim towarzystwie, ale i tak będzie się tam pchać, próbując usprawiedliwić się pierwszą lepszą pierdołą. A potem znowu będzie płacz, bo mogła tam nie iść i wszystko byłoby super.

Skarbie, no mogłaś. Mogłaś siedzieć na dupie w pokoju, ale to był twój wybór. A jak wiadomo, ty ich podejmować nie potrafisz.

Dzienna dawka głupoty: 91

– Dobrze – mówię, a Steph zaczyna podskakiwać i klaskać w dłonie. – Ale wracamy przed północą.

Urocze postanowienie (albo zarządzenie).

Mistrz planowania: 19

Kim Dzong Tessa: 4

I tym akcentem kończymy rozdział czternasty (który będzie jakimś rekordzistą, jeżeli chodzi o jego długość... beznadziejność w sumie też). Jak widzicie, minęły raptem dwa rozdziały, a my znowu wracamy do siedziby watahy Hardina!

Wszyscy się cieszą, wiem.

Podsumowanie:

Wyżej sra, niż dupę ma: 49

Własny kręgosłup poszukiwany: 7

Ciemnogród opuszczony: 14

Znane i (nie)lubiane: 14

Chanel vs. Walmart: 2

Mary Sue jak się patrzy: 18

Dzienna dawka głupoty: 91

Mistrz planowania: 19

Drama Queen: 33

Gorsza niż typowy sebix: 9

Karuzela nastrojów: 18

Kim Dzong Tessa: 4

Gary Stu do kolekcji: 5

Słodko aż do porzygu: 5

Uczuciowy karton: 2

Pani Dulska: 2

W stodole chowany: 18

^^^

Cześć i czołem!

Jak obiecałam - nadrabiam miesiąc przerwy i na razie analizy będą pojawiać się co tydzień. Nie wiem ile taka zasada będzie trwać (pewnie do momentu, aż będę rzygać tym dziełem), ale na razie korzystajcie ;)

A skoro mamy wakacje i niektórzy mają trochę więcej wolnego czasu to... co aktualnie czytacie? I jak Wasze wrażenia? Piszcie!

Nowy rozdział: 07.07.2017 r.

Do napisania,

Liv

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top