VII Brylanty

I ujrzałem nocy snu pewnego ciebie,
Kiedy śniłem oznakę twe ciało gwiezdnego.
Jak oświetlona słoneczkiem porannym,
Spojrzałaś łabędziu kochnym jowialnym.
Swe skrzydła cyrokoniowe świetle rozwiłaś,
W jeziorku kryształki wody rozświetliłaś.
A ja stałem jak w hipnagogii zachwycie rozlany...
Przy otwartej przestrzeni wyniesiony.
Z halucynacji naszego serca pogodny!
Oczyszciłaś mą duszę ze złości welesowych,
Odchłoń mych uczuć teraz zaczernionych.
Kochanie.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top