VI Wskrzeszenie

Pewnego dnia marnego zażalonego,
Do niego przyszedł człowiek czasu biednego.
《Moja córeczka dogorywa,
przyjdź i połóż na nią ręce, aby ocalała i żyła》
Z płaczem, tęsknotą inny rzekł: Umarła
Powiedział on: Nie bój się, tylko wierz,
A wszelkie smutki walczcież.
Cudu brylancistego biedak poznał smak,
Przywróć mi jej gwieździsty troski buziak.
Jak dziewczynkę, Lunę mą chę kochać,
Tak by nigdy w cierniach nie musieć skonać
Czemu... oczka... twe... zamknięte?
Wiecznie.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top