Tren XVI. (Żalu smutku deszczyk mnie spowija...)
Żalu smutku deszczyk mnie spowija,
Spowija na śnie życia troski zabija,
Zabija wszelkie namiętności kochania.
Kochania naszego cukrującego drzemania.
Drzemania pod okrywą koca teraz zimna.
Zimna zlodowacenia naszego słodkiego drinka.
Kochanie! Czemuś ty jak patrzę sina...
Weź kocyk kochaniusia. Chorobę też mą ciska...
Ciska na gardło owoce trującego spadziska.
Twe oczka już nie turmalinowe lecz biedne.
Biedna twoja uroda! Kochana spojrzenie mętne.
Zwróć mi ją o Tanatosie z Nyx...
Bez... słowa... aleja... cierpienia....
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top