Rozdział 2


Po kilku dniach poczułem się lepiej. Depa także uznała, że już nie muszę ciągle odpoczywać. Mówiłem wszystkim, że czuję się dobrze, ale w rzeczywistości moje samopoczucie polepszyło się w bardzo małym stopniu. Pewnego dnia Rada poprosiła mnie o spotkanie.

Mistrz Yoda oznajmił, że Obi-Wan — mój uczeń i ja mamy wyruszyć na misję. Polegała ona głównie na negocjacjach. Okej, pomyślałem. To nie powinno być trudne.

Kiedy wychodziliśmy, Obi-Wan powiedział do mnie:

— Mistrzu, nie jestem pewny, czy powinieneś jechać na tę misję.

Zmierzyłem go wzrokiem, a on wzruszył ramionami.

— Ten... No... — zająknął się — wciąż jesteś przecież zmęczony.

Pokręciłem głową.

— Daj spokój, Obi. Wszystko jest w porządku.

Zakończyliśmy rozmowę i poszliśmy do mieszkania spakować rzeczy. Gdy skończyłem, do pokoju wpadła Depa.

— Co się stało? — spytałem.

Depa uśmiechnęła się.

— Nic. Rada kazała mi przekazać pieniądze na podróż, chciałam też się z tobą pożegnać.

Usiadła obok mnie na łóżku, ale w bezpiecznej odległości. Po chwili zaczęła się coraz bardziej zbliżać, aż oparła głowę o moje ramię. Chwyciłem jej rękę.

Ta scena nie trwała długo. Już mieliśmy się pocałować, gdy usłyszeliśmy kroki i dźwięk otwierających się drzwi. Wszedł Obi-Wan.

— Mistrzu? — zaczął niepewnie.

— Coś się stało?

— Nie, tylko... A, już nieważne.

Zrobił zakłopotaną minę i wyszedł. 

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top