1.
Uff. Jutro koniec urlopu i praca. Uwielbiam ją. Pracuję w wojsku, jako agentka Rogers. Na co dzień mieszkam w bazie, podczas urlopów u Steve'a. Pomimo, że jest moim kuzynem, bardzo się od siebie różnimy. On ma blond włosy - ja brązowe. On ma niebieskie oczy - ja zielone. On jest chudy ( bardziej by pasowało określenie "niezdrowo chudy" ) - ja jestem umięśniona.
Założyłam swoją ulubioną sukienkę i wyszłam z mieszkania. Na co dzień nie maluję się - nie mam na to czasu. Idąc do mojej ulubionej kawiarni, zobaczyłam Steve'a - chciał przyjąć się do wojska, jednak przez swoją "niezdrową chudość" nie dostał się wiele razy.
Zostawiłam napiwek, i udałam się do domu. Po drodzę zauważyłam w alejce wielkiego chłopaka i Steva. Matko! Co on tam robił?! Jak zwykle musiał się wpakować w kłopoty! Bez wahania ruszyłam powstrzymać bydlaka.
-Zostaw go w spokoju!
Wykorzystując chwilę nieuwagi uderzyłam faceta z pięści.
-Uciekaj lepiej, bo jeszcze tobie się oberwie!
Mocno się zdenerwował, już miał mi przywalić, ale powstrzymał go głos.
-Hej, ładnie to tak zwracać się do damy?
Odwróciłam się i zobaczyłam wysokiego bruneta, o pięknych, zielonych oczach.
Hej, hej!
Możecie się domyślać, kim jest ten "Wysoki brunet o pięknych, zielonych oczach" Następna cześć pojawi się najpewniej w weekend. Sorki za błędy!
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top