Rozdział 45

„You walked into the room
And now my heart has been stolen
You took me back in time to when I was unbroken
Now you're all I want
And I knew it from the very first moment
Cause a light came on when I heard that song
And I want you to sing it again"

- Stop.- zagrzmiał w słuchawkach donośny głos Liama.- Lou musisz delikatniej zakończyć ostatni wers.

- Jasne.- zamruczałem i zacząłem od nowa.

***

- Doskonale. – oznajmił przyjaciel po kilku godzinach nagrywania w naszym małym studio.

- Ta jasne.- po raz kolejny burknąłem pod nosem.

- Jak poszło?- zapytał wchodzący z Melanie na rękach Harry.

- On ma taki cudowny głos.- zaświergotał Payne.

- No raczej w końcu to mój mąż. Nosi nazwisko Styles musi być wyjątkowy.

- Niedługo zacznę żałować tego wszystkiego.- powiedziałem zabierając od niego córkę.

- Przesadzasz kochanie.- oznajmił loczek składając na moim czole całusa.

- Nie Hazz. To nie moja bajka. Ja nie potrafię śpiewać pod dyktando, pod nuty. Śpiewam dla siebie, dla rozrywki.

- Lou-Lou masz taki piękny głos to zbrodnia nie chwalić się nim na całym świecie.

- Już wyobrażam sobie wszystkie nagłówki gazet mówiące o tym, że kreuje się twoim nazwiskiem.

- Możesz wydać płytę pod swoim starym wiesz to.- wtrącił Liam.

- Tak, ale nadal będzie tam jego wytwórnia i teksty piosenek.

- Są boskie prawda?- zapytał brunet

- Co?

- No teksty.

- Boże Harry jesteś takim zadufanym w sobie dupkiem.- wyrzuciłem i trzaskając drzwiami wyszedłem z pokoju.

***

- Przepraszam myszko.- powiedział mój mąż siadając za mną na dywanie i przytulając się do moich pleców, kiedy bawiłem się z Melanie .

- Nie to ja przepraszam. Wiem, że chcecie dla mnie dobrze a ja zachowuję się jak sassy queen. – odpowiedziałem a Hazza wybuchnął śmiechem.

- Hej ja na początku też tak miałem. – zasugerował a ja spojrzałem na niego sceptycznie.

- No dobra może nie ja, ale Zayn. Był okropny. Nic mu się nie podobało a jak coś mu nie wychodziło obrażał się albo demolował jakąś rzecz, która była pod ręką. – sprostował.

- Po prostu to chyba nie dla mnie. Nie wyobrażam sobie koncertów albo co gorsza tras koncertowych.

- Rozmawialiśmy już o tym. Płytę wydamy jeszcze przed porodem a promocję skupimy tylko na kilku wywiadach i kameralnych występach a potem znikniesz powołując się na ciążę.

- Na kilku wywiadach....- mruknąłem

- Kochanie twoje zdjęcia pojawiają się codziennie w gazetach a na czerwonym dywanie zawsze jesteś gwiazdą. Jesteś skromny, elokwentny i świetnie sobie radzisz podczas wywiadów. Zresztą ja zawszę będę obok a wszystkie pytania zostaną najpierw przez nas zatwierdzone.

- Dlaczego ja jestem taki miękki na ciebie.

- Bo nie kochasz.

- Nie!? Bo jestem w ciąży i mam humorki.- oznajmiłem kładąc głowę na jego ramieniu a on po chwili oprał się o kanapę i pociągnął mnie na swoje kolana. Razem wpatrywaliśmy się w bawiącą się Melanie. Mała raczkowała po całym salonie co chwila siadając i zajmując się na kilka sekund jedną z rozrzuconych zabawek.

- Mel tak szybko urosła.- oświadczył mój mąż.

- Mhm.- potwierdziłem

- Jeszcze chwila i będę musiał odganiać od niej tłum adoratorów.

- Nie ma innej opcji. Jest podobna do mnie, będzie piękną kobietą.

- I kto tu jest zadufany w sobie?- zaśmiał się loczek.

***

- Harry! Harry! Choć tu szybko!- krzyknąłem trzymając w ręku telefon z włączoną kamerą.- Melanie? Mel choć do tatusia. No dalej.- zachęciłem córkę. Mała stojąc przy kanapie ostrożnie puściła się jej i odepchnęła. Chwilę stała próbując złapać równowagę, aby następnie zrobić kilka kroków w moją stronę. Odsuwałem się powoli od kroczącej w moją stronę córki cały czas nagrywając jej poczynania. Kiedy mała zaczęła się chwiać wyłączyłem kamerę i szybko złapałem dziewczynkę w objęcia.

- Brawo księżniczko.- oznajmił pojawiający się obok nas loczek.

- Teraz się zacznie.- zaśmiałem się.

- Trzeba chyba popracować nad kondycją, aby móc ją dogonić.- zażartował.

- No ja mogę mieć z tym problem.

- Będziesz biegał za synem.

- Już się boję.

***

- Długo masz jeszcze zamiar się ukrywać?- zapytał Zayn wskazując na mój znacznie już odstający brzuch.

- Wiesz jak miałem ciężko z Melanie. Nigdzie nie mogłem się ruszyć.

- A teraz to niby możesz? Skarbie siedzisz tu jak w bunkrze.

- Zabawne.

- Za tydzień jest gala charytatywna fundacji Anne, co macie zamiar zrobić?

- Pójść.

- I co? Założysz na siebie worek?

- Zayn. Okej ogłosimy to oficjalnie.- wyrzuciłem może zbyt głośno gdyż trzymający przeze mnie Will zagrymasił.

- No i na to liczyłem.

***

- Dzwonił James pytał czy nie wybralibyśmy się do niego na wywiad.- zasugerował Harry zaledwie kilka godzin po oficjalnym ogłoszeniu przez nas mojej ciąży.

- I co czym mielibyśmy z nim rozmawiać?

- Nie wiem. Zapewne o ciąży i pracach nad płytą.

- Dobrze, ale nie za długo i bez głupich zabaw.- zasugerowałem przypominając sobie dziwne pomysły Jamesa.

***

- Zatem państwo Styles spodziewacie się kolejnego maluszka.- oznajmił James. Siedzieliśmy razem z hardym w studiu nagrywając odcinek The Late Late Show.

- Jesteśmy szczęśliwi jak nigdy.- powiedział Harry.

- Mam cudownego męża, wspaniałą córkę a w drodze syna.- oznajmiłem a potem złapałem się za usta.

- Będzie syn?- zapiszczał Corden

- O matko możemy to wyciąć?- zaśmiałem się.

- Nie ma mowy. To będzie hit.- zaprzeczył dziennikarz.

- Tak James będziemy mieli syna.- powiedział pewnie mój mąż.

- Zdradzicie nam imię?

- Nie wybraliśmy jeszcze żadnego.

Później żartowaliśmy jeszcze na kilka na kilka tematów i oczywiście nie obyło się bez głupiej gry, w której sprawdzaliśmy jak dużo wiemy na swój temat. Oczywiście na wszystkie pytania odpowiedzieliśmy bezbłędnie.

***

- Lou?- zapytał Harry nie wiedząc gdzie jestem.

- W kuchni.

- Dzwonił Nick.- zaczął niepewnie wiedząc, że nie darze mężczyzny sympatią- Zaproponował wspólne wyjście do klubu.

- Żartujesz tak?- zdziwiłem się.

- Nie, dlaczego? Dawno nigdzie nie wychodziliśmy przyda nam się trochę rozrywki.

- Nie wiem Harry, ale ostatnio jak sprawdzałem to byłem w piątym miesiącu ciąży.- powiedziałem sarkastycznie i spojrzałem na mój brzuch.- O zobacz nadal jestem.- dodałem wskazując na niego.

- No i?

- Nie uważasz, że klub to nieodpowiednie miejsce dla mnie w tym stanie. Dym, alkohol, mnóstwo pijanych ludzi mogących mnie popchnąć.

- Dramatyzujesz.- oznajmił oburzony.

- Ja? Przypominam ci, że jedno dziecko już straciliśmy.

- Przez twoją nieostrożność.- wyrzucił, ale po chwili zatkał sobie usta. Dla mnie to był cios poniżej pasa.- Przepraszam..- zaczął, ale go powstrzymałem.

- Nic nie mów! Idź sobie do tego klubu i baw się świetnie z idiotą Grimshawem.

- Ja nie wyzywam twoich przyjaciół od idiotów.- krzyknął za mną kiedy wyszedłem z kuchni.

- Bo moi przyjaciele nimi nie są.- odkrzyknąłem i zamknąłem się w sypialni.

Ku mojemu zdziwieniu Harry w okolicach wieczora wystroił się i wyszedł do klubu razem z Nickiem. Byłem na niego totalnie wściekły. Nie za to, że tam poszedł, ale za tą akcję w kuchni. Dobrze wiem, że poronienie było moją winą, ale nie ma prawa mi tego wypominać a potem jak gdyby nigdy nic wyjść sobie potańczyć.

- Zayn.- powiedziałem smutno do telefonu.

- Hej! Co się dzieje skarbie?

- Pokłóciliśmy się z Hazzą.

- Lou...

- Zee on powiedział, że to poronienie to moja wina.- oznajmiłem nie powstrzymując już łez

- Żartujesz sobie w tym momencie?- upewnił się a ja zaprzeczyłem głową.

- Nie.- wydukałem kiedy domyśliłem się, że przecież przyjaciel mnie nie widzi.- Chciał wyjść z Nickiem do klubu i mnie namawiał.

- Idiota.- wtrącił

- No , ale przecież to nie jest odpowiednie miejsce dla mnie w tym stanie.

- Oczywiście skarbie, że nie.-uspokoił mnie.- I co teraz pewnie siedzi obrażony w swoim gabinecie?

- Wyszedł. Poszedł do klubu tak przypuszczam.

- Teraz to już sobie kpisz.

- Zayn! Nie kłamałbym.

- Wiem skarbie wiem. Styles to skończony kretyn.

- Też jestem Styles.- powiedziałem płaczliwie

- I zaczynam tego żałować.- mruknął Malik.- Chcesz przyjechać do nas? Albo ja przyjadę?

- Nie. – zaprzeczyłem.- Melanie już śpi a ja zaraz też się położę.

- Nie wpuszczaj tego frajera do łóżka.- rozkazał.

- Położę się w gościnnym.

- Lou...

- Dobranoc Zayn.- wtrąciłem i rozłączyłem się.

Tak jak powiedziałem, chwilę potem poszedłem do pokoju gościnnego i położyłem się spać. Około godziny pierwszej w nocy musiałem wstać na siku. Mały był ułożony nieco niżej niż Melanie i strasznie uciskał mi na pęcherz. Kiedy już wstałem i poszedłem do łazienki zrobiłem się oczywiście też głodny. Założyłem na siebie szlafrok i skierowałem się do kuchni. Po przeszukaniu całej zawartości lodówki zdecydowałem się na kilka kabanosów. Usiadłem przy stole i zajadałem przekąskę. Wtedy też na nasz podjazd wjechała taksówka. Domyśliłem się, że to Harry i od razu też wiedziałem, że pił. Przecież pojechał swoim samochodem. Podszedłem do okna i zobaczyłem mojego męża chwiejnie wychodzącego z auta. Zaraz za nim wygramolił się nikt inny jak Grimshaw. Nie ma mowy, że zostanie tu na noc. Jednak on najpierw uściśnał Harrego a następnie złożył w kąciku jego ust pocałunek i wrócił do taksówki. No kurwa zajebiście. Zawsze wiedziałem, że Nick ma coś do loczka, ale przecież wie, że ma męża i dziecko a tu takie zaloty. Już ja mu to wytłumaczę.

- Nie śpisz?- zapytał ledwo brunet siadając na kanapie w salonie.

- Byłem głodny.- starałem się wyglądać na opanowanego.

- Oczywiście.- oznajmił sarkastycznie brunet.

Od razu straciłem apetyt. Włożyłem resztę jedzenia do lodówki i ponownie skierowałem się do pokoju gościnnego.

- Gdzie idziesz?

- Spać.

- Śpisz w gościnnym? Ah no tak przecież masz focha.- wyrzucił.- Ja się bawiłem dziś świetnie. – oznajmił coraz bardziej nieprzytomnie

- Cieszę się.

- Nick ma rację Louis. Jesteś nudny a ja przez ciebie marnuje sobie życie. Nick uważa, że jesteś tylko ze mną dla kasy...- powiedział sennym głosem a po chwili zasnął na kanapie.

Tym razem przesadził. Wiem, że powiedział to pod wpływem alkoholu i gadania idioty Grimshawa, ale te słowa nigdy nie powinny wyjść z jego ust. Nie zastanawiałem się długo. Mimo, iż nie chciałem uciekać po raz kolejny, nie wyobrażałem sobie w tej chwili życia z nim pod jednym dachem. Szybko spakowałem najpotrzebniejsze rzeczy dla mnie i Melanie i budząc córkę wsiadłem do samochodu i pojechałem do Zayna i Nialla. Już w drodze zadzwoniłem do Malika, że zaraz będę. Kiedy tylko przekroczyłem próg ich mieszkania Niall odebrał ode mnie śpiącą Mel a ja rzuciłem się w objęcia mojego przyjaciela. Opowiedziałem mu wszystko nie powstrzymując łez a Zayn wyrzucał najgorsze obelgi w kierunku mogło męża i jego kumpla. Obiecałem sobie, że tym razem tak łatwo nie wybaczę Harremu. Nie tym razem.


*****

Ups :) 

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top