Rozdział 4


Po tygodniu tak jak obiecałem zgłosiłem się do szpitala na kontrolę. Lekarz dokładnie zbadał moje oparzania i stwierdził to, co ja sam doskonale wiedziałem: że się goi. Niestety dodał, że niewątpliwie zostaną blizny. Zmniejszył mi dawki leków i kazał się znowu zgłosić za tydzień. Wracając ze szpitala musiałem iść na zakupy. Niby Viola dostarczała mi wszystkich niezbędnych do życia produktów, ale chciałem przestać być bezużyteczny. Udałem się do najbliższego supermarketu w centrum. Wziąłem koszek i zacząłem przemierzać sklep. W moim koszyku znalazły się: żelki, chipsy, stos batoników, lody karmelowe. Czyli tak jak mówiłem wszystko potrzebne do życia. Gdyby Ethan to widział. Hej Louis stop. Można Ci wszystko, nikt Cię nie ogranicza. Tak właśnie tak, a więc dołożę jeszcze jedną paczkę żelek. Kiedy skręciłem do alejki ze słodyczami zobaczyłem trzy osoby. Dwie bardzo dobrze mi znane a trzecia nie. Razem z Liamem i Harrym stał blondyn, farbowany blondyn o moim wzroście. Zastanawiałem się co zrobić, podejść czy uciec. Doszły mnie szczątki ich rozmowy.

- Nie wiem czy to dobry pomysł Liam. Czekoladki?- zapytał Harry

- Każdy kocha czekoladki. Przez czekoladki do serca- powiedział blondyn a moje serce zakuło. Harry kogoś ma i chce mu kupić czekoladki. I to był ten moment, w którym decyzja zapadła, zawracam.

- Louis?- usłyszałem Liama. Cholera. Odwróciłem się i posłałem mu nieśmiały uśmiech. Kątem oka spojrzałem na reakcję Harrego. Odłożył trzymane w ręce pudełko i spojrzał ze zdziwieniem w moją stronę.

- Um hej- przywitałem się podchodząc powoli do nich i tak już nie ucieknę.

- Louis? Ten Louis?- przed szereg wyszedł nie znany mi blondyn- Jestem Niall- powiedział podając mi rękę- Fajnie Cie poznać- dodał uśmiechnięty- Har..- nie dokończył, bo Harry delikatnie kopnął go w kostkę. Nie wcale tego nie zauważyłem- Liam mi o Tobie opowiadał. Zresztą widziałem wasze zdjęcia.- i wtedy mnie olśniło. Zdjęcia.

- Tak umm, trochę mnie to zdziwiło. Przyjaciółka przyniosła mi rano gazetę i domagała się wyjaśnień- powiedziałem spuszczając wzrok.

- Rozumiem to dość niecodzienne. Mniemam, że nie wiedziałeś kim jesteśmy – odpowiedział spokojnie Liam.

- Wybaczcie- przeprosiłem unosząc wzrok

- Gdzieś Ty się uchował chłopie- powiedział ze śmiechem Niall.

- Ja.... Nie słucham często nowej muzyki. Wolę klasykę. Jeszcze raz wybaczcie- uśmiechnąłem się delikatnie- Dopiero przyjaciółka powiedziała mi, że jesteście z zespołu muzycznego, ale nie wnikałem.

- Nie wygooglowałeś nas?- pierwszy raz odezwał się loczek. Jego głos sprawił, że na miom ciele przeszły dreszcze, a gdy spojrzałem w jego zielone oczy odpłynąłem.

- Louis- głos Liama wyrwał mnie z transu. Momentalnie odwróciłem wzrok.

- Ja um..- znowu się zająkałem- Nie czułem takiej potrzeby. To wasze, życie nie mnie to sprawdzać i w to wnikać.- dodałem.

- Ja Cię kręcę- zaśmiał się ponowie Niall- Facet idealny. Powiedz, że jeszcze jesteś gejem albo chociaż bi to zaraz Ci się oświadczę.

- Niall- skarcił go Liam- Przypomnieć Ci, że masz narzeczonego. Zresztą nie powinieneś zadawać takich pytań. Louis też uszanował naszą prywatność nie uważasz, że należy mu się to samo.

- Przepraszam- powiedział skruszony.

- To nic- zaśmiałem się- Tak jestem gejem. Nie wstydzę się tego, już dawno wyszedłem z szafy. – dodałem z uśmiechem. Po tylu latach walki z moją orientacją przestałem się tego wstydzić.- Miło wiedzieć, że nie jestem sam. Masz narzeczonego?- zapytałem.

- Tak Zayn. Czwarty z naszego zespołu. – powiedział z dumą.

- Fajnie. – powiedziałem nie chcąc wnikać bardziej w jego życie.

- A ty? – padło pytanie

- Ja co?- zapytałem zdezorientowany

- Masz kogoś?- zapytał ku mojemu zdziwieniu Liam

-Li- skarcił go tym razem Harry. Znowu ten głos. Te dreszcze.

- Nie!- powiedziałem chyba zbyt głośno- To znaczy nie szkodzi. Nie obecnie nie mam nikogo. – dodałem. Na twarzy zarówno Liama jak i Nialla pojawił się szeroki uśmiech a ich wzrok powędrował w stronę bruneta. Nie miałem pojęcia, o co może im chodzić.

-Będę się zbierał- uznałem- Miło było Cię poznać Niall.- uśmiechnąłem się- Liam- skłoniłem się- Harry- spojrzałem w stronę loczka i posłałem mu uśmiech. Ku mojemu zdziwieniu odwzajemnił go. W jego policzkach pojawiły się dołeczki. Pieprzone dołeczki. Dlaczego? Moje kolana ugięły się. Oprzytomniałem. – Do zobaczenia – dodałem i powoli odwróciłem się.

-Pa- krzyknął za mną Niall.

- Harry- usłyszałem jeszcze głos Liama.- Idź za nim to Twoja szansa. Idź- ponaglił go. Zdziwiłem się. O kogo mogło chodzić. Kiedy już dochodziłem do kas usłyszałem swoje imię.

- Louis- odwróciłem się. Przede mną stał Harry.

- Ja nie zapytałem jak się czujesz?- powiedział nieśmiało.

- Jest dobrze dziękuję- odparłem z uśmiechem- Słuchaj Harry to była również a raczej przede wszystkim moja wina, więc nie czuj się winny. Nie mam żalu..-nie dokończyłem

- Powinieneś- dodał cicho

- Hej nie jestem taki. Wszystko się goi. Zostanie mała blizna, jako przestroga przed starbucksem.- zaśmiałem się. Skąd we mnie ta odwaga.- Naprawdę nic się nie stało- w przypływie odwagi położyłem mu rękę na ramieniu. Przez moje ciało przeszedł prąd. Jego oczy skupiły się na moich i tak staliśmy. Ciekawe czy on też to czuł. Czy to tylko moje urojenia. Na jego twarzy pojawił się uśmiech i dołeczki. Znowu.

- Może w ramach przeprosin dasz zaprosić się na kawę?- zapytał już trochę pewniej

- Nie pijam kawy mój drogi- boże Louis czy ty flirtujesz, teraz serio?

- Nie? Przypominam, że spotkaliśmy się w starbucksie

- Tak właściwie to przed. Nie zdążyłem do niego wejść.- uśmiechnąłem się szczerze.

- Właściwie masz rację. Hm to może obiad?

- Obiad?- zapytałem unosząc brew

- Tak obiad- jego głos brzmiał pewnie

- Nie chciałbym abyś się czuł zobowiązany.- w tym momencie moja pewność siebie upadła. No tak na pewno chce mi to wynagrodzić. Dręczą go wyrzuty sumienia i to dlatego. Przecież dopiero, co wybierał czekoladki dla kogo na kim mu zależy.

- Nie! Ja chcę bardzo- spojrzał na mnie oczami szczeniaczka.

- Obiad?- upewniłem się

- Chyba, że wolisz kolację?- nie no on też flirtuje

- Może?

-A więc kolacja?

- Kolacja- odpowiedziałem pewnie.- Liam ma mój numer, daj znać kiedy. Pa Harry- posłałem mu kolejny uśmiech i kokieteryjnie odszedłem w stronę kas. Kiedy spojrzałem przez ramię stał tak i uśmiechał się. Zapłaciłem szybko za zakupy i udałem się do mieszkania. Kiedy na spokojnie usiadłem na kanapie przetarłem oczy.

- Co to było do jasnej cholery- spytałem sam siebie. Mój telefon zawibrował w kieszeni.

Od nieznany.

Loius! Zapraszam Cię na kolację jutro o 18?

Czy to w porządku? Przyjadę po Ciebie. Harry xx

Uśmiechnąłem się. Szybki jest. Natychmiast zapisałem sobie jego numer i wystukałem odpowiedź.

Do Harry

Tak Harry to w porządku :)

Będę oczekiwał Cię o 18. Adres znasz? xx

Od Harry

Liam na pewno mi przekaże wszelkie informację. Będę punktualnie. Kolacja? xx

Do Harry

Kolacja:) xx

Nie otrzymałem już odpowiedzi. Całe popołudnie uśmiech nie schodził mi z twarzy. Może nie powinienem tak się nastawiać, ale te oczy, ten głos. Jestem oczarowany. To nie randka. To tylko niezobowiązująca kolacja. Kiedy już wszystkie emocje opadły. Położyłem się do łóżka. Po raz kolejny powtórzyłem sobie, że to tylko niezobowiązująca kolacja mój telefon po raz kolejny zawibrował.

Od Harry

Dobranoc Louis. Do jutra. Xx

A może jednak nie tylko? Może jednak nie. Wystukałem odpowiedź.

Do Harry

Dobranoc H. xx

I zasnąłem.


Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top