Rozdział 31
Krótko i słodko :) Chyba czas na dramę co nie? :D
W tym roku postanowiliśmy spędzić wigilię tylko we trójkę a nasze rodziny miały do nas przyjechać w pierwszy dzień świąt. Oczywiście na tą okazję został przygotowany dom zespołu, bo przecież u nas byśmy się nie pomieścili. Co spowodowało kolejną fale marudzenia Harrego. Loczek bowiem już chwilę po narodzinach Melanie upierał się nad kupnem domu na przedmieściach Londynu. Znalazł już oczywiście kilka ofert i każda z nich po chwili stała się nieaktualna. Wszystko przez moje niezdecydowanie. Oczywiście, że ucieszyłbym się z nowego, większego domu. Jednak wizja mieszkania tak daleko od centrum, mojej pracy czy Zayna i Nialla lekko mnie przerażała. Były oczywiście też tego plusy cisza, spokój, piękne widoki. To oczywiście przeważyło na korzyść Harrego i już dawno zgodziłem się na jego propozycję. Nawet znalazłem ofertę idealnego domu. Jednak postanowiłem poczekać z tym do świąt. Całą dokumentację przedstawioną przez agenta nieruchomości zapakowałem i kolorowy papier i ułożyłem pod choinką. Jak w tamtym roku pod naszą choinką leżały trzy prezenty. Jeden dla loczka a dwa dla mnie z powodu moich urodzin. Nigdy nie lubiłem ich obchodzić ale Harry jest nieustępliwy w tej kwestii. Nie chcieliśmy też robić dodatkowych prezentów dla Melanie. Jest mała i ma wszystko czego potrzebuje w dodatku jesteśmy pewni, że jej babcie kupią jej wystarczającą liczbę prezentów.
Z samego rana Harry wraz z Melanie przynieśli mi śniadanie do łóżka.
- Wszytkiego najlepszego kochanie.- oznajmił loczek odkładając najpierw tackę z śniadaniem a dopiero potem małą na środek łóżka. Styles wgramolił się na swoją połowę i pochylił się, aby mnie pocałować.
- Dziękuję.- uśmiechnąłem się.- Nie trzeba było. Nie wiedziałem, że jesteś tak obrotny.- zaśmiałem się.
- Było ciężko ale dałem rade. Dobrze, że Mel nie kręci się już tak jak kiedyś. Od czego zaczynasz?
- Herbatka?
- Proszę bardzo.- powiedział Harry podając mi kubek.- Taka jaką lubisz.- dodał biorąc dla siebie też kubek jak mniemam z kawą.
- A nasz aniołek jadł?- zapytałem szturchając w policzek małą.
- Oczywiście. Wierzysz, że tak spokojnie leżałaby gdyby nie jadła?
- Fakt. – stwierdziłem i podałem mój kubek mojemu narzeczonemu. Ten odłożył go i podał mi talerz z przepysznie pachnącą i wyglądającą jajecznicą.- Mmm wiesz co misie lubią najbardziej.
- Wiem co mój miś lubi najbardziej.
- Kocham cię.
- Ja ciebie też mój staruszku.- dodał a ja spojrzałem na niego kątem oka.
- Kpisz sobie tak?
- Nie?
- To Ty jesteś po prostu smarkaczem.- syknąłem z żartem.
- Najszczęśliwszym na świecie.- dodał i posłał mi uśmiech.
Cały ranek przeleżeliśmy w łóżku. Następnie udaliśmy się do kuchni przygotować kilka potraw na naszą kolację. Wieczór nadszedł szybko. Melanie tuż przed samą kolacją zasnęła, dlatego mogliśmy razem z Harry spędzić ten wieczór tylko we dwoje. Nakryliśmy do stołu i zajęliśmy się jedzeniem. Zaraz po skończeniu posiłku usiedliśmy z lampką wina przy choince. Siedzieliśmy tak wsłuchując się w świąteczne piosenki.
- Nie wiedziałem co ci kupić skarbie.- zacząłem cicho wtulając się w bok mojego ukochanego.- Wybacz, ale ty masz wszystko.
- To prawda. Ty i Melanie jesteście moim wszystkim.
- Nie o to mi chodziło.- sprostowałem- Jednak pomyślałem, że jest coś na czym bardzo ci zależy.- oznajmiłem wyciągając spod drzewka zapakowany przeze mnie prezent i wręczyłem Harremu. Brunet ostrożnie rozpakował papier. Kiedy dotarł już do jego zawartości uważnie przeglądał wszystkie strony oferty nawet na mnie nie spoglądając. Dopiero po zobaczeniu wszystkich stron uniósł głowę. W jego oczach tańczyły ogniki radości.
- Zgadzasz się?- zapytał jakby niedowierzając.
- Tak Harry. Czas coś zmienić a ten dom bardzo mi się podoba.- oznajmiłem a Styles rzucił się na mnie mocno przytulając. Omówiliśmy wszystkie szczegóły i postanowiliśmy, że zaraz po nowym roku zabierzemy się za załatwianie formalności. Potem Harry wyciągnął spad choinki dwa prezenty dla mnie. W pierwszym urodzinowym znajdowała się złota ramka z naszym wspólnym zdjęciem. Bardzo ucieszyłem się. Mimo tego, że Harry jest bardzo bogaty nie cieszą mnie drogie prezenty. Najwspanialsze są te prosto z serca tak jak ta ramka. W drugim gwiazdkowym niestety znajdowały się kluczyki. Spojrzałem pytająco na loczka.
- Samochód?- zapytałem
- Twój Mini nie nadaje się jako auto rodzinne skarbie.
- Mój Mini nie ma jeszcze nawet roku!- oburzyłem się.- Oszalałeś po co mi nowe auto?
- Potrzebujesz rodzinnego i bezpiecznego samochodu skarbie.
- Volvo?
- Nie byle jakie najnowsze Volvo Xc90
- Najnowsze?- zapiszczałem.
- Niebieskie.- dodał Harry poruszając sugestywnie brwiami. Nie chciałem się już z nim kłócić. Dlatego grzecznie podziękowałem i wgramoliłem się na jego kolana.
- Musimy ustalić datę ślubu.- zagadnął niepewnie Harry.- Nie dadzą nam jutro żyć.
- Myślałem o tym już o tym.
- A więc zamieniam się w słuch.
- Chciałbym skromną uroczystość tylko z najbliższą rodziną.- oznajmiłem a widząc, że loczek zamierza mi przerwać zasłoniłem mu usta dłonią. –Ale... wiem, że ty masz tak wielu znajomych i przyjaciół więc okej zróbmy duży ślub.
- Jeśli tego..- zaczął ale ponownie mu przerwałem.
- Wykorzystaj to zanim zmienię zdanie.
- Dobra co dalej?
- Chciałbym, aby Lottie, Gemma, Zayn i Niall byli naszymi świadkami.
- Okej.
- A w związku z tym musimy wyrobić się przed porodem Hannah.
- Na kiedy mają konkretnie termin?- zapytał a ja spojrzałem na niego ze złością. Tyle razy już mu to powtarzałem.
- Na połowę lipca. Dlatego uważam, że moglibyśmy się pobrać w maju.
- W maju?
- W maju.- oznajmiłem licząc, że się domyśli.
- W naszą rocznice wypadku?- zapytał przejeżdżając palcem po moim tatuażu w miejscu oparzenia.
- Tak.- odpowiedziałem z radością.
Spokojnie ustaliliśmy datę naszego ślubu na połowę maja. Wszystkie formalności mieliśmy ustalić zaraz po świętach.
***
Na drugi dzień pojechaliśmy do naszych rodzin, które przebywały w dawnym domu zespołu. Złożyliśmy wszystkim życzenia i rozdaliśmy prezenty. Bardzo cieszyło mnie to, że zarówno nasze matki jak i nasi ojczymowie znaleźli ze sobą wspólny język. Wieczorem dotarli do nas Niall i Zayn a nasze matki nie mogły przestać radować się wizją ich dzieci. Dzięki czemu ja, Harry i Melanie zeszyliśmy na boczny tor i mogliśmy spokojnie cieszyć się ciszą przy kominku. Jednak kiedy oznajmiliśmy przy kolacji o naszych planach ślubu i przeprowadzki znowu pojawiliśmy się w centrum uwagi. Nasze matki już zaczęły planować wystrój sali i listę gości. Z ich rozmowy wyłapałem chyba z osiemdziesięciu gości a gdzie do tego nasi znajomi? Jednak obiecałem sobie, że zrobię wszystko, aby ten dzień był dla nas wyjątkowy.
Leżąc przed snem w łóżku w naszym mieszkaniu mocniej wtuliłem się w cało mojego narzeczonego.
- Nie mogę doczekać kiedy będziesz nosił moje nazwisko. Nie mogę doczekać się kiedy będę mógł nazywać cie Panem Styles.- oznajmił loczek gładząc moje nagie plecy.
- Loius Styles? Trochę śmiesznie
- Idealnie.- odparł Harry.
- Tak masz rację idealnie.- poparłem go i pocałowałem na dobranoc.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top