Rozdział 27

Wszystkich fanów Cheryl przepraszam. ;/


Czas mijał nam zatrważająco szybko. Zanim się spostrzegliśmy minął miesiąc, który poświęcony był odwiedzinom małej. Każdy chciał zobaczyć ją na własne oczy. Nigdy w życiu nie pomyślałbym, że sam Ian McKellen odwiedzi mnie i moją córkę. Jedynymi osobami, które nie zaszczyciły nas oficjalnymi odwiedzinami był Liam i Cheryl. Oczywiście Li jako nasz kochany przyjaciel pojawiał się czasem u nas przynosząc jakieś dokumenty z wytwórni dla Harrego. Cieszyłem się, że Payno ogrania sam całą firmę a loczek może jeszcze chwile z nami pobyć. Jednak miałem wyrzutu sumienia. Dlatego postanowiłem zaprosić ich na kolację do nas. Już wcześniej wspominałem o tym szatynowi, jednak ten mnie zbywał jakimiś wymyślnymi powodami. Kiedy przyparłem go do muru ( tak oczywiście łzy działają nawet na Li) musiał się zgodzić. Wiem dobrze, że to nie zależy od niego a od jego dziewczyny. Wiem również to, że ona również za mną nie przepada. Co prawda nic sobie nie zrobiliśmy, nie wchodziliśmy sobie nigdy w drogę. Jednak ja uważam, że nie jest to odpowiednia kobieta dla Liama i ona zdaje sobie z tego doskonale sprawę. Obiecałem jednak, że nie będę się wtrącać.

- Jak humorek skarbie?- zagruchał z sarkazmem Zayn do słuchawki.

- Bardzo śmieszne Ze! Nie rozumiem dlaczego robicie z tego takie wielkie halo. To tylko kolacja, którą odbędziemy z przyjaciółmi.- powiedziałem a po drugiej stronie usłyszałem gromki śmiech.

- Chyba z przyjacielem i jego...? Jak ją nazywasz przypomnij mi?

- Zayn! To było raz! I wymknęło mi się. Wiesz, że tak nie uważam.

- Tak! „Niegodna Liama łowczyni sławy i młodych naiwnych facetów." Dzięki Niall.- powiedział jak mniemam do swojego narzeczonego, który jak zawsze pamięta to co nie potrzeba.

- Lepiej spytaj się go kiedy mam urodziny? Bo jestem pewien, że tego nie pamięta!- wyrzuciłem.- Będzie miło i kulturalnie. Powiedziałem tak raz!- przypomniałem- I to w dodatku w ciąży, kiedy rządziły mną hormony.- dodałem na swoją obronę.

- Oczywiście skarbie.- powiedział z sarkazmem mulat.

- Byłby znacznie łatwiej gdybyście też się pojawili.

- O nie! Nas w to nie mieszaj!

- Ty też za nią nie przepadasz a mnie się czepiasz! Jesteś wstrętny.

- Tak i za to mnie kochasz! Ale mam coś w ramach rekompensaty.

- Mhm? Zaczyna mi się to podobać.

- Harry ostatnio się żalił, że nie macie czasu dla siebie przez ciągłe odwiedziny ludzi...- nie dokończył.

- Teraz już mniej mi się podoba.

- I! kontynuując postanowiliśmy z Niallem zając się Melanie a wy macie wybrać się na randkę. Hm? Co Ty na to? Wiem, że tego chcesz...- podpuszczał- Pomyśl tylko. Tylko ty i Harry. Miła knajpka, pyszne jedzenie a potem...

- Zayn!

- No a potem sam wiesz co! Należy wam się.

- No nie wiem Ze! Nie mogę was o to prosić.- zacząłem skromnie jednak wiedziałem, że jestem już przekonany. Tak bardzo potrzebowałem chwili dla loczka.

- Przecież słyszę, że tego chcesz. Nie martw się poradzimy sobie. W końcu musimy na kimś trenować. – zaśmiał się.

- I to niby moja córka ma być królikiem doświadczalnym? Słabo trafiliście ona jest aniołkiem.

- Muszę przyznać ci rację, dlatego to proponujemy.

- Zastanowię się Ze. Kończę, muszę się zabrać za kolację.

- Powodzenia Lou!- odpowiedział i rozłączył się.

***

Kolacja przebiegła w bardzo spiętej atmosferze. Mimo prób Harrego na rozmieszenia naszych gości. Liam oczywiście był całkowicie rozluźniony. Opowiadał o nowych nabytkach wytwórni. Widziałem jaką praca w niej sprawia mu satysfakcję. Harry również cieszył się z rozwoju ich firmy. Następnie rozmawialiśmy o ich planach na przyszłość. Mimo zawodu wielu fanek One Direction na razie nie wraca do gry. Każdy z chłopaków ma swoje plany. Oczywiście obiecali kilka koncertów charytatywnych. Cieszę się z takiego obrotu spraw. Zawsze lubiłem takiego typu akcję. O czym nie omieszkałem wspomnieć w naszym wywiadzie w Another Man. Zaraz po tym otrzymałem wiele zaproszeń na takie wydarzenia. Za pośrednictwem Jeffa wydaliśmy oświadczenie, że obecnie nie jestem jeszcze gotowy na branie udziału w takich uroczystościach. Kiedy mała trochę podrośnie postaram się to naprawić. Liam oznajmił również Harremu, że za dwa tygodnie wyjeżdża do Los Angeles i to on będzie musiał zając się przez jakiś czas firmą. Cheryl przez całą kolacje milczała. Na pytania Harrego odpowiadała skinięciem głowy bądź pół słówkami. Zaczynało mnie to coraz bardziej irytować. Zrozumiałbym gdyby jej postawa wskazywała na jej zakłopotanie lub wstydliwość. Jednak cała ona przemawiała sobą: „Nienawidzę was i nie chce tu być". Na całe szczęście Melanie dała o sobie znać. Poderwałem się szybko z krzesła tak, aby być pierwszym przed loczkiem i nie musieć zostać z naszymi gośćmi sam.

- Ja pójdę. Przepraszam.- oznajmiłem grzecznie i skierowałem się do pokoju córki. Wyciągnąłem małą z łóżeczka. Położyłem na przewijaku i zmieniłem pieluszkę. Nie była jeszcze pora na jej kolację, dlatego zmyliłem ją i włożyłem jej smoczek do buzi. Liczyłem na to iż zaśnie jeszcze na chwilę. Włożyłem małą z powrotem do łóżeczka. Usiadłem na fotelu obok i zacząłem śpiewać jedną z piosenek zespołu jej ojca. Nawet nie wiem kiedy nauczyłem się większości z nich na pamięć. Są po prostu piękne.

„Chasing it tonight
Doubts are running around her head
He's waiting, hides behind a cigarette
Heart is beating loud and she doesn't want it to stop
Moving too fast
Moon is lighting up her skin
She's falling, doesn't even know it yet
Having no regrets is all that she really wants
We're only getting older baby
And I've been thinking about it lately
Does it ever drive you crazy
Just how fast the night changes?
Everything that you've ever dreamed of
Disappearing when you wake up
But there's nothing to be afraid of
Even when the night changes
It will never change me and you „*

- Harry wie jak dobrze śpiewasz?- zapytał Liam wchodząc do pokoju małej

- Wie jak śpiewam ale nie określiłbym tego jako dobrze.

- Masz rację źle to ująłem. Śpiewasz rewelacyjnie.

- Li.- zawstydziłem się.

- No co? Harry nigdy ci tego nie powiedział? Jeśli tak to jest idiotą i nie powinien prowadzić wytwórni płytowej dla młodych talentów.

- Mówił. Oczywiście, że mówił.- obroniłem go. To prawda za każdym razem kiedy śpiewam Melanie, słyszę kazanie loczka o tym jak piękny mam głos. Zawsze myślałem, że brunet tak tylko mówi, aby się przypodobać. Nawet nie przyznałem mu się, że jak byłem mały chodziłem na lekcję śpiewu i gry na fortepianie i świetnie sobie z tym radzę. Znając Stylesa zaraz kupiłby mi instrument i kazał grać.

- Nie jesteś może zainteresowany wydaniem płyty?- zapytał Payne a ja zmierzyłem go wzrokiem.- Wybacz, zboczenie zawodowe.

- Mówisz jak Harry. Nie dziękuję. Nie jestem zainteresowany.

- Masz naprawdę wyjątkowy głos Lou. Idealnie pasowałby do delikatniej gry na fotepianie.- oznajmił a ja przełknąłem głośno ślinę.- Gdybyś umiał jeszcze na nim grać zmusiłbym cie do nagrania singla serio.- zaśmiał się a ja mu zawtórowałem sztucznie.

- Taa..

- Lou?

- Tak?- spytałem udając, że nie wiem o co mu chodzi.

- Umiesz grać na fortepianie?

- Ja..

- Umiesz o matko!- krzyknął.- Harry nigdy mi..- nie dokończył bo zasłoniłem mu usta ręką.

- Harry nie wie. Błagam nie chce żeby wiedział. Kupiłby mi go zaraz i kazał grać albo co gorsza zmuszał do wydania singla. Jestem nauczycielem nie muzykiem.- oznajmiłem.- Dobrze mi z tym.- dodałem zabierając rękę z jego ust.

- Dobra- poddał się przyjaciel.- Jednak gdyby coś się zmieniło.

- Nie sądzę. Gdzie Cheryl?- zapytałem

- Dostała pilny telefon z telewizji. Musiała jechać do studia.

- Och.

- Lou wiem, że za sobą nie przepadacie...

- To nie tak- wszedłem mu w słowa.

- Daj mi dokończyć. Wiem co widzę. Co prawda ciężko mi z tym, ale proszę nie każcie mi wybierać miedzy sobą. Nie będę w stanie.

- Hej Liam o czym ty mówisz? Jakie wybieranie? Jesteśmy przyjaciółmi Li. Zawsze będę stał po twojej stronie. Może nie popieram twojego wyboru ale nigdy nie kazałbym ci wybierać miedzy nami a Cheryl. Jeśli jesteś szczęśliwy to i ja jestem, tak samo Harry, Zayn czy Ni. Wszyscy jesteśmy z Tobą, jeśli tylko tego chcesz.

- Nie wiem.- odpowiedział smutno.

- Nie wiem?- zapytałem zdezorientowany.

- Nie wiem czy jestem szczęśliwy.- dodał spuszczając głowę

- Hej co się dzieje Payno?- złapałem jego brodę i uniosłem ku górze.

- Wiesz to chyba nie jest to. Niby jesteśmy razem, cieszymy się sobą, ale to chyba za mało. Wydaje mi się, że teraz zaczynamy odczuwać różnice wieku. Ja chciałbym podróżować, odkrywając młode talenty a Cheryl wolałaby siedzieć w domu. Kiedy ja chce iść na jakiś koncert zabawić się ona wolałaby iść na kolację bądź jakieś przyjęcie. W dodatku ona chciałaby mieć dziecko Lou. Ja uważam, że jestem jeszcze na to za młody. Bez obrazy oczywiście.- dodał widząc mój gromiący wzrok.- Wy z Harrym idealnie nadajecie się do tej roli a ja? Godząc się na dziecko musiałbym zrezygnować z moich marzeń o podróżach. Nie wiem co robić.

- Liam kochanie.- zacząłem niepewnie. Najchętniej powiedziałbym mu, że ma rzucić Cheryl i olać to. Jednak wiedziałem, że muszę podejść do tego dyplomatycznie.- Uważam, że teraz dla ciebie jesteś najważniejszy ty. Cały czas będąc w zespole byłeś ograniczany. Znam waszą historie. Uważam, że teraz każdy z was musi zrobić coś dla siebie. Zobacz Harry zrobił wspaniały film. Niall założył agencję golfową, Zayn realizuje się w modzie. Każdy obrał zupełnie inny kierunek. Ty też powinieneś. Jeśli twoim marzeniem jest podróżowanie, zrób to. Porozmawiaj o tym z Cheryl. Jeśli uzna, że to dla niej za dużo i nie chce z tobą być. Znaczy, że nigdy jej na tobie nie zależało, ale jeśli poczeka, albo pojedzie z tobą wtedy będziesz pewny jej uczyć. Spróbuj proszę to nic nie kosztuję. Będziemy cie wspierać całą czwórką, no piątką.- dodałem spoglądając na Mel.- Walcz o swoje marzenia.

- Uwielbiem cie Louis. Tak się cieszę, że tego felernego dnia Styles wylał na ciebie ten wrzątek.- powiedział przytulając się do mnie.

- Nie no chyba żart sobie ze mnie robicie?- oburzył się wchodzący do pokoju małej Harry.- Gdyby nie to, że jesteś hetero wkurzyłbym się. Mam dość obściskiwania się Lou z moimi przyjaciółmi.

- To też moi przyjaciele- zaznaczyłem.- Pamiętaj kochanie...

- Taa co moje to i twoje. Ugh.

- To ja już pójdę.- oznajmił Payne.- Naprawdę dziękuję Lou.- pocałował mnie w policzek.

- Daj znać jak poszło.

- Dam. Na razie Styles.- dodał i wyszedł z pokoju Melanie a potem z mieszkania. Harry podszedł do mnie złapał mnie w ramiona i namiętnie pocałował.

- Za co to?- zapytałem odrywając się od jego ust.

- Jesteś taki mądry.

- Słyszałeś?

- Słyszałem. Dobrze mu poradziłeś. Ciekawe jak to będzie.

- Nie lubię jej.- powiedziałem cicho wtulając się w jego tors.

- Wiem skarbie.- zaśmiał się.- Niestety widać to.- dodał całując mnie ponownie.


* One Direction "Night changes"

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top