Rozdział 18

Niespodzianka :) miałam wolną sobotę i nadrobiłam kilka rozdziałów:) Enjoy :) 


Teraz siedząc w pustym mieszkaniu, zajadając się kupionymi po drodze lodami dochodzę do wniosku, że chyba postąpiłem zbyt pochopnie. Owszem Harry wkurzył mnie niemiłosiernie, ale czy nie powinienem wysłuchać jego tłumaczeń? Jednak moje hormony w tej sytuacji były górą. Kiedy tylko Zayn zamknął za sobą drzwi udałem się szybko do garderoby i spakowałem swoje ubrania. Nie mogłem czekać na Stylesa. Musiałem zostać sam. Potrzebowałem swojej przestrzeni. Pośpiesznie udałem się do garażu i wziąłem swoje auto, które kupił mi loczek. To nie tak, że rozstajemy się. Przecież go kocham. Mam tylko nadzieje, że on kocha mnie. W dodatku jestem z nim w ciąży nasze życia już są ze sobą połączone i zawsze coś będzie nam wspólne. Jednak teraz potrzebowałem spokoju. Nie zastanawiałem się gdzie mam się udać. Miałem miejsce, o którym loczek nawet nie pomyśli. Gdy już dotarłem do mojego starego mieszkania, najpierw otworzyłem wszystkie okna w celu wywietrzenia go. Włączyłem lodówkę i włożyłem do niej zakupy zrobione przed chwilą. Wszystko co najpotrzebniejsze: żelki, ciastka, chipsy, czekolada i lody. W mojej ręce znalazło się pudełko a ja nie przejmując się rozpakowaniem rozłożyłem się wygodnie na kanapie. Teraz dopiero odczułem jaki byłem zmęczony. Jak bardzo bolał mnie kręgosłup i stopy. Dziwił mnie jednak mój spokój i opanowanie. Kiedyś zapewne płakałbym aż moje oczy spuchłyby do rozmiarów piłeczki pingpongowej a teraz nic ani jednej łzy. Hormony. Mój telefon zawibrował po raz pierwszy. Na ekranie pojawiło się zdjęcie loczka. Wiedziałem, że nie mogę się złamać. Jeszcze nie teraz. Po kilkunastu nie udanych próbach nastąpiła chwila przerwy. Kiedy już myślałem, że sobie odpuścił telefon znowu zawibrował. Tym razem moim oczom ukazało się zdjęcie Zayna. Aha wezwał wsparcie. Tego połączenia też nie mogłem odebrać. Jednak wiedziałem, że muszę dać o sobie znać. Harry bowiem gotowy był wezwać policje, aby mnie znalazła znam go. Wystukałem szybką wiadomość do przyjaciela.

Do Zayn .

Jesteśmy bezpieczni i czujemy się dobrze nie panikujcie. Wrócę. Dbajcie o Harrego, żeby nie zrobił żadnej głupoty. Proszę! Kocham. Xxx

Od Zayn.

Ufam ci Lou. Gdybyś czegoś potrzebował dzwoń. Styles odchodzi od zmysłów, ale należy mu się. Myślisz, że mogę go jeszcze potrzymać w niepewności? XD

Do Zayn

Skończy się to policją Zayn! Powiedz mu, że wrócę jak sobie wszystko przemyśle.

Od Zayn

Już próbował dzwonić dwa razy Niall go powstrzymał. Dobra zlituje się nad nim zanim wyrwie sobie reszte kudłów. Łysy nie będzie już taki piękny. Trzymaj się żabko. Kocham. Xxx

Zaśmiałem się na tą wymianę wiadomości. Zayn zawsze był tym, który potrafił mnie podbudować. Nie powiem cieszyła mnie wiadomość o stanie bruneta. Przynajmniej wiem, że nie został z Kendall tylko wrócił do domu i sie martwi. Co jeszcze bardziej utwierdziło mnie w przekonaniu, że dobrze zrobiłem uciekając. Nareszcie przydało się moje stare mieszkanko. Harry upierał się, aby je sprzedać jednak ja miałem do niego sentyment. Miesiąc temu wyprowadziła się z niego para, która je wynajmowała a ja nie poinformowałem o tym loczka. Dlatego jestem pewien, że nie wpadnie na to gdzie jestem. Zastanawiałem się gdzie zacznie szukać najpierw. Pierwsi na liście byli by zapewne Zayn i Niall a następni? Viola? Mama? Może nawet Gemma. Zastanawiałem się co zrobić. Czy zadzwonić do nich wszystkich i uprzedzić ich, że Styles będzie mnie szukał? Odpuściłem sobie jednak ten pomysł. Jeśli którekolwiek zadzwoni wtedy wytłumaczę im co zaszło. Zresztą obawiam się, że na telefon od Gems czy Violi nie będę musiał długoczekać. Sprawa na pewno już rozeszła się po Internecie. Moje rozmyślenia przerwało połączenie. A nie mówiłem.

- Gems?- zapytałem

- Zabije go!- wrzasnęła- Cholerny gnój. Nie dorósł jeszcze do życia. Nie zasługuje na Ciebie Lou wiesz o tym? Zabije go.- powtórzyła przez zęby.

- Spokojnie kochana. Złość piękności szkodzi- zaśmiałem się

- Jak możesz być taki pogodny? Zrobił ci takie świństwo!

- Gemma. Hej nie podjudzaj mnie.- powiedziałem spokojnie- Wiesz, że nie mogę się denerwować?- zapytałem z ironią.

- Louis!- krzyknęła do słuchawki

- No już już. Jestem opanowany.

- Gdzie jesteś?

- Bezpieczny.

- Lou?

- Nie Gemms wybacz nie powiem ci gdzie jestem. Dzwonił już?

- Dzwonił. Dupek jeden, pieprzony gówniarz.- kontynuowała swoje wyzwiska siostra loczka.

- Potrzebuje trochę ochłonąć. Rozumiesz mnie prawda?

- Oczywiście skarbie. Jeśli tylko chcesz przyjadę do ciebie gdziekolwiek jesteś, albo ty przyjedź do mnie hm?

- Nie trzeba. To tylko kilka dniu. Muszę wrócić i z nim porozmawiać.

- Zabije go gnoja.

-Gems?

-Co?

- Powtarzasz się.- zaśmiałem się do blondynki.

- Bo na to zasłużył. Nawet nie Wiesz co mu powiedziałam. Obawiam się, że będzie foch stulecia. – dodała. Porozmawialiśmy jeszcze chwilę. Przyjaciółka upewniła się, że jestem bezpieczny i pożegnaliśmy się. Kiedy tylko zakończyłem rozmowę przyszły mi powiadomienia, że mama, Viola, Lottie a nawet Liam próbowali się ze mną połączyć. Będąc zmęczony tłumaczeniem każdemu z nich napisałem wiadomość żeby się nie martwili. Leżąc jeszcze chwilę na kanapie postanowiłem przenieść się do łóżka. Kiedy zmieniłem pościel i znalazłem wygodną pozycie mój telefon ponownie zawibrował. Harry po raz kolejny próbował się ze mną połączyć. Jednak bez skutku. Moje oczy zrobiły się ciężkie. Ostatnim spojrzeniem zobaczyłem tylko wiadomość od loczka i zasnąłem.

Od Harry

Tak bardzo Cię kocham Lou. Przepraszam.

Kolejny dzień zaczął się pogodnie cóż się w końcu dziwić mamy już lipiec. Leżąc ciągle na łóżku. Mała jak codziennie zaczęła w moim brzuchu poranną gimnastykę. Jest ciosy z dnia na dzień stawały się coraz mocniejsze. Zawsze to Harry rano kładł się na wysokości mojego brzucha i uspokajał ją. Dziś natomiast jakby odczuwając jego brak dziewczynka kręciła się zdecydowanie bardziej niż kiedykolwiek.

- Już dobrze mała- powiedziałem gładząc mój brzuszek.- Dziś jestem tylko ja, uspokój się proszę- poprosiłem córkę jednak nadaremno. Dziecko kręciło się coraz bardziej wbijając mi części swojego ciała w żebra. Ból stawał się powoli nie do zniesienia. Kiedy kolejne próby uspokojenia dziecka spaliły na panewce a jej ruchy stawały się jeszcze bardziej gwałtowne nie wytrzymałem. Złapałem za telefon i wybrałem numer Harrego. Odebrał natychmiast.

- Lou?- powiedział z ulgą w głosie- Skarbie jak dobrze. Chciałem...- zaczął ale nie pozwoliłem mu dokończyć.

- Nie dzwonie żeby słuchać twoich tłumaczeń Harry- oznajmiłem z wyrzutem- Dzwonie bo nasza córka kręci się tak bardzo, że sprawia mu ból. Proszę odezwij się do niej jak co rano bo inaczej nie da mi spokoju. Proszę.- dodałem już łagodniej. Przyłożyłem telefon do brzucha i włączyłem głośnik.- Mów- ponagliłem loczka. Chwilę po tym usłyszałem jego zachrypnięty głos, który tak bardzo kocham. Widocznie nasza córka również.

- Hej dzwoneczku.- powiedział słodko- Tęskniłaś? Już dobrze nie denerwuj się. Robisz tatusiowi krzywdę. Też za Tobą tęsknie. Jak tylko będę z wami obiecuje ci zaśpiewać coś. Cokolwiek.- kontynuował swój monolog. Ruchy dziecka zrobiły się natychmiast o wiele bardziej spokojniejsze a po kolejnych słowach mała całkiem się uspokoiła.

- Dziękuję- powiedziałem przykładając sobie telefon ponownie do ucha.

- Lou skarbie...- zaczął ponownie brunat jednak i tym razem nie mogłem pozwolić mu dokończyć.

- Dowidzenia Harry- oznajmiłem i rozłączyłem się. Harry oczywiście próbował ponownie się ze mną skontaktować jednak nadaremno.

Postanowiłem zebrać się i w końcu nas nakarmić. Co prawda ciasteczka czekoladowe nie były najpożywniejszym śniadaniem ale dziś musiały nam wystarczyć. Kiedy siedziałem i zajadałem się ciasteczkami do moich drzwi ktoś zadzwonił. Zatrzymałem swoje ruchy. Powolnym krokiem tak, aby nikt po drugiej stronie mnie nie usłyszał udałem się w stronę drzwi. Zajrzałem powoli przez wizjer a moim oczom ukazał się nikt inny jak Zayn. Zdziwiłem się i zastanawiałem co zrobić.

- Wiem, że tam jesteś Tomlinson- oznajmił donośnie mulat- Słyszałem twoje słoniowe kroki grubcie. Otwieraj. Jestem sam.- i to mnie przekonało. Po pierwsze wierzyłem mu, że jest sam a o drugie „grubciu"? Po moim trupie. Otworzyłem drzwi. Malik szybko wsunął się do środka niosąc ze sobą torby.

- Domyśliłem się, że jedynym twoim posiłkiem na dziś są ciasta i lody. Musisz się zdrowo odżywiać. Niall zamordowałby mnie gdybym tego nie dopilnował.- powiedział rozpakowując przyniesione rzeczy. Ja natomiast stałem i patrzyłem się na niego jak na ducha.

- Co?

-Skąd wiedziałeś?- zapytałem siadając przy wysepce kuchennej łapiąc za banana.

- Hmm. Pomyślmy- położył palec na policzku.- Nie ma cie u Violi ani Gemmy. Podróż do Doncaster odpada. Liam też bo wiem, że nie przepadasz za Cheryl.

- To nie prawda- broniłem się- Po prostu nie mam z nią wspólnych tematów.

- Lou skarbie Ty masz ze wszystkimi wspólny temat tylko nie z nią- spojrzał na mnie- Ale wracając do tematu. Jedyne miejsce, którym mogłeś mieć spokój to twoje mieszanko. W dodatku miesiąc temu wyprowadzili się lokatorzy a ty nie poinformowałeś o tym Stylesa. Odpowiedź była prosta. Jednak muszę przyznać, że obstawiałem najpierw, że będziesz u Gemms albo cichaczem wkradniesz się do naszego mieszkania. Bo wiesz pod latarnią najciemniej. W związku z tym, że nie pojawiłeś się nigdzie pozostała i tylko do wyboru twoja mała oaza i oto jestem cieszysz się?- zakończył. Kiwnąłem tylko na potwierdzenie mając pełną buzie tym razem brzoskwini. Malik wiedział co misie lubią najbardziej.

- Dziękuję Zee- powiedziałem kiedy przełknąłem.

- Nie ma za co. Bałem się, że cie tu nie zastane. Martwiłem się- powiedział podchodząc do mnie i przytulając się od tyłu. Położył na moim ramieniu głowę i kołysał nasze ciała. Harry zawsze tak robi kiedy chce mnie uspokoić. Jednak to nie był mój ukochany i kołysanie to Ne uspokoiło mnie wcale.

- Ni wie, że tu jesteś?

- Oczywiście. – oznajmił- Wybacz, ale nie mamy przed sobą tajemnic. Tym bardziej, że on się martwi chyba bardziej niż sam Styles. Pozwolisz, że do niego zadzwonię?

- Tylko niech nie mówi Harremu- powiedziałem

- Rzecz jasna- dodał Malik i wykonał telefon do swojego narzeczonego. Po krótkiej rozmowie rozłączył się i odezwał się do mnie ponownie.

- Jestem dziś cały Twój. Mój narzeczony zajmie się Twoim chłoptasiem.- zaśmiał się.

Tak też było. Spędziliśmy z Zaynem cały dzień na kanapie oglądając masę różnorodnych filmów. Kiedy zbliżała się pora snu przeraziłem się. Nie chciałem, aby Malik mnie zostawił.

-Zee?- zapytałem

-Hm?

- Zadzwonisz po Nialla i zostaniecie ze mną na noc? Będę spał na kanapie a wy w moim łożku. Proszę nie chce być sam- spojrzałem na niego wydymając dolną wagę.

- Oczywiście żabko- powiedział z uśmiechem mulat przejeżdżając palcem po mojej wardze. Zaraz wziął telefon i zadzwonił do Horana.

- Mój narzeczony zaraz tu będzie.- zaśmiał się jednak widząc moją reakcję spoważniał.- Louis mogę cie o coś zapytać?

- Tak?- powiedziałem średnio przekonany.

- Dlaczego wy ze Stylesem nie jesteście zaręczeni? Wiesz dziecko niedługo przyjdzie na świat a wy nadal będziecie tylko chłopakami?

- Zayn- skarciłem go. Nigdy nie rozmawiałem z przyjacielem na ten temat. Nie potrzebowałem żadnych deklaracji od loczka.

- Skarbie. Może po prostu gdybyście wzięli ślub Kendall odpuściłaby sobie podrywanie Hazzy.

- To nie jest powód Ze. Nie rozmawialiśmy nigdy z Harry na ten temat. Jest dobrze jak jest.

-Właśnie widzę- odpowiedział sarkastycznie.

- Zee! Byłem już raz zaręczony i nie skończyło się dla mnie to przyjemnie. Narzeczeństwo to już poważny etap..

- A ciąża nie?- wybuchł Zayn przerywając mi

- Może i tak. Jednak ja nie mam zamiaru niczego przyspieszać ani zmuszać Harrego do czegokolwiek a tym bardziej barć ślubu pod publikę. Odpuść.- zakończyłem wtulając się w jego bok. Chwilę potem pojawił się Niall z górą jedzenia, którą szybko pochłonęliśmy. Kiedy już leżałem w łóżku razem z moim przyjaciółmi. Bo tak oczywiście nie pozolili mi spać na kanapie. Ułożyliśmy się wygodnie z Niallem na moim łóżku a wizja spania na kanapie zmusiła Zayna do zapomnienia o aluzjach Nialla dotyczących naszego „trójkącika" i położenia się z nami. Tak więc skończyłem na nim ułożony pomiędzy wtulających się we mnie przyjaciół. Podczas gdy oni słodko spali ja rozmyślałam. Czy Zayn ma rację? Nigdy nie rozmawialiśmy z Hazzą na temat zaręczyn a tym bardziej o ślubie. Loczek wiedział, że ciężko przeżyłem pierwsze zaręczyny i może g to przeraziło. Trudno. Ja nie mam zamiaru o nic się upominać. Jak będzie na to gotowy zrobi to. I z takim postanowieniem zasnąłem.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top