Rozdział 12

Minął dopiero jeden dzień od wjazdu Harrego a ja już czułem się jak gówno. Moje ciało odmówiło całkowitej współpracy. Najprawdopodobniej spowodowane było to spędzeniem pół nocy na kanapie dopóki Zayn nie zauważył tego i nie zaniósł mnie do sypialni dla gości. Jednak kiedy podniosłem się z łóżka a mój żołądek zakręcił piruet w brzuchu i spowodował, że ledwo co zdążyłem do łazienki domyśliłem się co może być przyczyną mojego złego samopoczucia. Po spędzeniu prawie godziny w bliskim stosunku z sedesem umyłem zęby i powolnym krokiem skierowałem się do kuchni gdzie siedzieli już moi przyjaciele.

- Uh stary wyglądasz jak gówno- powiedział na dzień dobry Zayn

- Ciebie też miło widzieć- odpowiedziałem z sarkazmem nalewając sobie szklankę wody.

- Wymiotowałeś- bardziej stwierdził niż zapytał.

- Tak. Coś musiało mi zaszkodzić.- stwierdziłem a Horan, który dotychczas nie odezwał się ani słowem parsknął śmiechem. Spojrzałem na niego niezrozumiale.

- Kogo próbujesz oszukać Lou? Nas czy siebie.

- Nikogo!- zaprzeczyłem- Jedne poranne mdłości to żadna oznaka.

- Nie wcale. Zwłaszcza, że staracie się o dziecko.- skwitował i wyszedł dając tylko Zaynowi całusa.

- Co mu?- zapytałem.

- Wiesz, że jest drażliwy na temat dzieci. Wybacz mu.- powiedział smutno mulat. Tak to prawda zaraz po ogłoszeniu przerwy chłopcy starali się o potomka jednak bezskutecznie. Po wielu badaniach okazało się, że zarówno Niall jak i Zayn nie mogą zajść w ciąże. W owych czasach męska ciąża nie jest już czymś niezwykłym, ale nadal nie każdy mężczyzna może w nią zajść.

- Nie ma sprawy Zi. Wiem, że to dla was trudne. Tym bardziej, że nam prawdopodobnie się udało.- powiedziałem smutno podchodząc do mulata i przytulając się do niego.

- Myślisz, że to jest to?

- Mam nadzieję. Powinienem to sprawdzić? Czy poczekać jeszcze trochę?

- A no co Ty chcesz czekać?- dobiegł nas po raz kolejny głos Nialla, który już w pełni ubrany stał w progu kuchni.- Jadę na miasto. Kupię Ci przy okazji test. Narka- oznajmił i wyszedł. Spojrzeliśmy z Malikiem na siebie.

- Obawiam się, że jeśli jesteś w ciąży Niall może zrobić się bardzo nadopiekuńczy- zaśmiał się.

- O matko! Będzie mi kazał jeść niezliczone ilości jedzenia.

- I to zdrowego- dodał mulat.

Zanim blondyn zdarzył wrócić z zakupów zdążyliśmy z Zaynem zjeść pożywnie śniadanie, rozłożyć się wygodnie na kanapie i rozegrać chyba z pięć meczów w fife. Kiedy usłyszeliśmy, że ktoś walczy z drzwiami wiedzieliśmy, że Niall znowu przesadził z ilością zakupów i nie mieści się w drzwiach. Zgodnie wstaliśmy, aby mu pomóc.

- Jesteś w ciąży?- usłyszałem podekscytowany głos Liama

- Niall!- skarciłem blondyna- Nie Li nie jestem. A raczej nie wiem.

- Zaraz się dowiemy- powiedział blondyn przekazując wszystkie zrobione zakupy w ręce zdezorientowanego Malika i złapał mnie za rękę ciągnąc na górę.

- Niall spokojnie – powiedziałem- Czy takich testów nie powinno wykonywać się z rana?

- Co za różnica? Jak jesteś w ciąży to i tak to pokaże.

-Ale..- zacząłem

-Żadnych ale!- powiedział wręczając mi do ręki test ciążowy i wpychając mnie do łazienki. Całe szczęście, że nie wlazł ze mną bo szczerze mówiąc obawiałem się tego. Otworzyłem pudełko i postąpiłem zgodnie z instrukcją. Wyszedłem z łazienki zostawiając test na umywalce.

- I co?- zapytał Zayn, który razem z Liamem dołączył do Nialla w mojej tymczasowej sypialni.

- Nie wiem- wzruszyłem ramionami- Trzeba poczekać kilka minut. Ja tego nie sprawdzę boje się- powiedziałem zbliżając się do mulata a ten oczywiście momentalnie zgarnął mnie w swoje ramiona.

- Lou- gładził powoli moje plecy- Przecież chcecie tego dziecka tak?

- No właśnie chcemy. Jeśli to fałszywy alarm będzie mi przykro.

- Co Ty gadasz Tomlinson. Styles zawsze trafia- zaśmiał się Liam podchodząc do nas.

- Jeśli to fałszywy alarm obiecajcie mi, że Harry się o tym nie dowie. Nie chce mu robić zbędnych nadziei – poprosiłem. Chłopcy zgodnie pokiwali głowami.

- Dobra my tu pitu pitu a tam czeka na nas bomba. Idę- oznajmił Horan i skierował się do łazienki a ja mocnej wtuliłem się w Malika. Kiedy blondyn wyszedł nie widziałem jego twarzy. Podszedł tylko do nas, „przejął" mnie w swoje ramiona i delikatnie głaskał moje plecy tak jak wcześniej Zi.

- I?- zapytałem

- Lou- powiedział spokojnie a ja już wtedy wiedziałem, że to porażka, że nie udało się.

- Nie udało się?- powiedziałem pociągając nosem, nawet nie wiem kiedy się rozpłakałem.

- Jedyną rzecz, którą mam do powiedzenia w tej chwili to to, że jest mi przykro iż nie ma teraz z tobą Harrego. To on powinien Cię wspierać w tej chwili i to on powinien pierwszy zobaczyć dwie kreski na teście na ja.- oznajmił a przez moje ciało przeszedł dreszcz.

- Zaraz! Co?- zapytałem się zdezorientowany i odsunąłem się od blondyna.

- Udało się skarbie- powiedział głaszcząc mnie po policzku. Natychmiast zostałem pociągnięty do grupowego uścisku. Moje serce pękało z radości. Będziemy mieli dziecko. Nosze w sobie dziecko Harrego Stylesa. Właśnie.

- Muszę powiedzieć Harremu!- krzyknąłem wyrywając się z uścisku i kiedy już miałem wybrać jego numer Zayn zabrał mi komorkę.

- Louis! Za trzy godziny w LA będzie pierwszy lutego nie uważasz, że to wspanialy prezent na urodziny?- zapytał.

- O matko!- powiedziałem zatykając sobie usta. W moich oczach widniały łzy.

- To takie romantyczne!- rzucił również płaczący Horan. Natomiast Liam zagarnął nas ponownie do grupowego uścisku.

*****

Długo zastanawiałem się jak oznajmić to mojemu ukochanemu. Może nie powinienem załatwiać takich rzeczy przez telefon? Może powinienem poczekać? Jednak byłem za bardzo podekscytowany faktem iż będziemy rodzicami. Kiedy w końcu wybiła godzina zero oznaczająca kolejny dzień w Los Angeles a zarazem urodziny Stylesa zrobiłem zdjęcie mojego testu ciążowego w wysłałem go do loczka.

Do Harry

<Załącznik>

Wszystkiego najlepszego tatusiu. Kochamy Cię i tęsknimy.

Nie wiedziałem czy brunet już śpi czy może od razu odczyta moją wiadomość. Jednak kiedy dostałem powiadomienie na instagramie, że Styles dodał zdjęcie ze mną a moim oczom ukazało się zdjęcie mojego testu z podpisem: „Dwie oznaczają tak." Wiedziałem, że już wie. Za chwile pojawiło się powiadomienie na moim laptopie o rozmowie na skype.

- Skarbie!- krzyknął uradowany loczek- To prawda?

- Najpierw wstawiasz zdjęcie na instagrama oznajmiasz całemu światu a teraz dopiero pytasz czy to prawda?- zapytałem z rozbawieniem- Ale tak Harry to prawda. Wszystkiego najlepszego kochanie.

- Boże Lou nawet nie wiesz jak się cieszę- powiedział- Wracam do Ciebie. Jeszcze dziś.

- Nie ma takiej potrzeby misiu. Radzimy sobie. Dokończ zdjęcia jak najszybciej i wracaj. Musimy iść do lekarza. Nie chce robić tego samemu. Choć zapewne Niall poszedłby ze mną z wielką ochotą- powiedziałem z przekąsem.

- Już się Tobą „opiekuję"- zapytał robiąc cudzysłów na ostatnim słowie.

- Taaa.... Na obiad jadłem szpinak, ponieważ zawiera dużo kwasu foliowego. Natomiast teraz jestem sam, gdyż Horan zaciągnął Zayna do księgarni po „wszystkie" potrzebne nam książki- zaśmiałem się

- Boże! Dasz radę?

- Dam.- odpowiedziałem kiedy mój telefon zaczął dzwonić.- Zaczyna się- powiedziałem pokazując do kamery telefon.- Halo?- odebrałem połączenie.

- To prawda Lou? Boże powiedz, że tak!- usłyszałem podekscytowany głos Gemmy

- Tak Gems będziesz ciocią- oznajmiłem blondynce. Po drugiej stronie usłyszałem tylko głośny pisk, co spowodowało, że odsunąłem telefon od ucha a Styles wybuchł śmiechem.

- Mój braciszek w końcu zrobił coś pożytecznego w życiu- powiedziała.

- Wypraszam sobie- oburzył się Harry

- Niech on się lepiej nie odzywa. Mniemam, że oczywiście nie ma go z tobą?- zagadnęła siostra loczka.

- Gemma, jest ok. naprawdę. Harry niedługo wróci.- uspokoiłem przyjaciółkę. Kątem oka obserwując reakcje mojego ukochanego. Szybko zakończyłem rozmowę z kobietą tłumacząc się potrzebą snu.

- Jesteś śpiący?-zapytal loczek

- Nie. Chciałem się jej pozbyć- wytknąłem mu język- Skarbie nie bierz do serca jej gadania. Rozumiem przecież jak ważny jest dla ciebie ten film. Wytrzymamy tyle ile będzie trzeba a potem znowu będziemy razem prawda?- uśmiechnąłem się pokrzepiająco.

- Kocham Cię Lou.

- Ja Ciebie też Hazza.

Mój telefon nie dał mi spokoju przez cały dzień. Każdy dzwonił, aby upewnić się czy nasza nowina jest prawdziwa. Moja mama, mama loczka, moje siostry, Viola. Wszyscy składali mi gratulacje i cieszyli się naszym szczęściem. Ja również byłem szczęśliwy. Byłem dumny, że mogłem sprawić, że urodziny Harrego były niezapomniane nawet na odległość.

Miłej niedzieli :) Enjoy ^^

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top