Dodatek 1.


- Louis?- po całym domu rozległ się donośny głos mojego męża. Nie bardzo byłem w nastroju na jego wymysły i pretensje, dlatego też szybko nałożyłem na uszy słuchawki i włączyłem muzykę, aby udawać, że nie słyszę jego nawoływania. Na nic się to jednak zdało, gdyż po nie całej minucie Harry już był w moim biurze. Stanął z założonymi rękoma naprzeciwko biurka i znacząco tupał stopą. Powoli zatem zdjąłem swoje słuchawki.

- Co tam skarbie?- zapytałem przesadnie słodko.

- Louis!- powiedział groźnie.- Wołałem Cię.

- Przepraszam nie słyszałem, słuchałem muzyki.

- Ty zawsze mnie nie słuchasz.- wyrzucił.

- Harry przyszedłeś się tu kłócić? To możesz już iść, bo nie jestem w nastroju na kłótnie i nie dam się wyprowadzić z równowagi.- oznajmiłem pewnie brunetowi na co on przyjął jeszcze bardziej groźną postawę. No jak nic się zaraz na mnie rzuci.

- Melanie...- zaczął, ale przerwałem mu.

- Tak wiem, idzie na randkę z Lukiem. Wiem.

- Wiedziałeś?- oburzył się.

- Oczywiście, że tak. Melanie nie ma przede mną tajemnic i ze mną nie boi się rozmawiać na takie tematy.

- Wiedziałeś?- powtórzył z lekkim piskiem w głosie.

- Odpuść Harry. Już jej pozwoliłem a chyba nie zamierzasz podważać mojego autorytetu?- zapytałem wiedząc, że inaczej nie wygram tej wojny. Harry już od dłuższego czasu męczy mnie o nie pozwalanie Melanie spotykania się z chłopakami. Jednak nie oszukujmy się, dziewczyna ma już siedemnaście lat i wcale się nie dziwie, że ciągnie ją do chłopców.

- Ale...- zaczął ponownie wydymając usta i robiąc się cały czerwony ze złości. Zaraz mi tu wybuchnie albo co gorsza jakiegoś zawału dostanie.

- Wolałbyś żeby spotykała się z nim potajemnie? Wiesz jak takie szybkie randki się kończą? Ja jej ufam.

- Ja też jej ufam.- obronił się i zaczął chodzić po moim biurze w kółko.

- Więc w czym problem?

- Nie powinna zawracać sobie głowy randkami. Powinna się skupić na nauce.- zarzucił.

- Błagam Hazz.- zaśmiałem się.- Słaby argument próbuj dalej.

- Jest za młoda.

- Ee! pudło. Ty miałeś piętnaście lat odkąd zacząłeś się prowadzać z dziewczynami. – wypomniałem mu.

- Moja mama znacznie za dużo gada.- burknął.- Nie znam tego chłopaka ha!- zabłysnął- Co jeśli jest jakimś psychopatą?

- Nie jest. Jest bardzo przyjazny.- powiedziałem a następnie zasłoniłem szybko usta dłonią. Wiedziałem, że jak Harry dowie się, że znam Luka wkurzy się. To miał być sekret.

- Co? Poznałeś go.- krzyknął opierając ciężko dłonie na moim biurku

- Przez przypadek. Odbierałem Melanie ze szkoły a on tam był.

- Poznałeś go?- powtórzył jeszcze bardziej kipiąc ze złości. Boże on naprawdę zaraz zejdzie mi tu na zawał.

- Też powinieneś skoro masz do niego obiekcje.

- Nie mam zamiaru.- oburzył się i znowu zaczął chodzić po pomieszczeniu.

- Kochanie.- postanowiłem w końcu interweniować. Wstałem powoli i zmusiłem go, aby usiadł na biurku a ja stanąłem między jego nogami.- Nie rozumiem co cię tak złości. Nie możemy przecież trzymać Melanie pod kloszem. Za rok będzie już pełnoletnia i jeśli teraz jej nie odpuścimy, jak tylko skończy osiemnaście lat zbuntuje się i ucieknie a chyba tego nie chcesz?- zapytałem a mój mąż pokiwał głową.- Nie mówię, że mamy pozwalać jej na wszystko, co to, to nie, ale nie możemy jej ograniczać. Pozwólmy jej na wyjścia z Lukiem, ale tylko w konkretne dni i do konkretnej godziny. Musi sama spróbować życia. Jeszcze nie raz będzie zraniona i myślę, że to nie pierwszy chłopak z jakim się będzie spotykać, ale musimy jej na to pozwolić dla jej dobra.- dodałem spokojnie.

- Nienawidzę cię.- burknął pod nosem a ja zaśmiałem się. Wygrałem a Melanie zmywa naczynia przez dwa tygodnie.

- Wcale nie. Kochasz mnie.- powiedziałem całując delikatnie jego usta.

- Kocham.- potwierdził i pogłębił nasz pocałunek.

- Wybacz mi kochanie, ale mam mnóstwo pracy.- oznajmiłem odrywając się od niego i siadając znowu na moim fotelu.

- Dobra, ale chcę go poznać.- powiedział poważnie i wyszedł. Zaraz wziąłem do ręki telefon i napisałem do Melanie wiadomość.

Do Melanie.

Zmywasz przez dwa tygodnie. :)

Odpowiedź nadeszła natychmiast.

Od Melanie

Boże kocham cię tatuś :*

Do Melanie

Nie ciesz się tak. O 22 w domu i tata chcę poznać Luka.

Od Melanie.

A było tak pięknie...

Zaśmiałem się i wróciłem do moich obowiązków. Całe szczęście, że Freddie nie robi mi żadnych problemów. Pomyślałem.

***

- Louis?- zaraz na drugi dzień rozniósł się po naszym domu głos mojego przyjaciela. Boże czego oni ode mnie chcą. Mam urlop, są wakacje a bliźniaki są u Anne. Nie ma mnie dla nikogo. Niestety. Zayn tak jak mój mąż poprzedniego dnia po niecałej minucie pojawił się w moim biurze.

- Skarbie?- zapytałem pogodnie widząc, że przyjaciel nie jest w nastroju do żartów. Mulat stanął w tej samej pozycji co wczoraj Harry i wypuścił z siebie ciężko powietrze.

- Zoe chce iść na randkę.- wyrzucił a ja po prostu opadłem na swoim fotelu opuszczając ręce w geście poddania.

- Błagam.- zacząłem, ale Malik natychmiast mi przerwał.

- Nie błagaj! To niedorzeczne.

- Nie zachowuj się jak Harry. Jeszcze wczoraj wyśmiewałeś się z niego. Co ci odbiło?- zarzuciłem mu.

- Wiesz co? – zapytał a ja coraz bardziej rozbawiony pokiwałem przecząco głową. No błagam. Dwa dni i dwie takie same sytuację. Okej może Zoe jest rok młodsza od Melanie, ale to nie jest przecież nic starszego.- Wiesz z kim ona się wybiera na tę randkę?- kontynuował a ja ponownie zaprzeczyłem. – Z Freddiem!- zakończył i uniósł znacząco brew a mnie zatkało. Z moim Freddiem? Zoe z Freddiem?

- Louis!?- ponowne krzyknięcie Zayna otrząsnęło mnie.

- Z naszym synem?- dopytałem, bo przecież jest mnóstwo chłopców o takim imieniu.

- Nie z moim.- odpowiedział sarkastycznie.- Z waszym!

- Boże.- powiedziałem nie wiedząc w sumie, co tak naprawdę powinienem powiedzieć.

- Ty mi tu boga nie przywołuj.

- Ale jak?- dopytałem nadal będąc w szoku. Przecież oni znają się od dziecka są dla siebie jak rodzeństwo. Nigdy nie pomyślałem, że mogliby chcieć być razem.

- Chyba nie muszę ci tego tłumaczyć.- oburzył się a ja dopiero zacząłem racjonalnie myśleć.

- Dobrze Zayn.- powiedziałem spokojnie.- Czego ty ode mnie tym momencie oczekujesz?- spytałem. Bo tak naprawdę tego nie wiedziałem.

- Nie wiem.- wyrzucił szybko i zaczął krążyć po pokoju tak jak wczoraj loczek. Zaraz wybuchnę śmiechem. – Nie mam pojęcia! Ale czy oni powinni się spotykać? Przecież są jak rodzeństwo!

- Ale nim nie są. Nie są spokrewnieni. Nie możemy użyć tego argumentu.- powiedziałem a po chwili do mojego biura wpadł Harry.

- Louis?- powiedział w pośpiechu i nie zauważając Zayna po drugiej stronie pomieszczenia oprał się o moje biurko.- Freddie chce zabrać Zoe na randkę. – oznajmił na wydechu.- Jak Zayn się o tym dowie zabije go! To twój syn zrób coś.- dodał.

- Mój syn? Teraz to mój? a jak zdobywał mistrzostwo szkoły w piłce nożnej to wtedy była duma twoich lędźwi. – zarzuciłem mu.

- Nie ważne jak Zayn się dowie to...- nie dokończył.

- To co?- wtrącił stojący z nim mulat.

- Cholera.- powiedział Styles.- Ja nie...- zaczął, ale nie wiedział co ma powiedzieć. Spojrzał na mnie błagalnie.

- Zayn już wie kochanie.- uspokoiłem go.

- I?- upewnił się loczek.

- I nie mamy pojęcia jak to rozwiązać.- powiedział z porażką w głosie Malik.

- Chłopcy.- zacząłem spokojnie.- Nie chciałbym drugi raz w ciągu tygodnia prawić tego samego kazania, ale myślę, że powinniśmy im odpuścić. Jeśli nie spróbują nie będą wiedzieli na czym stoją. Może to chwilowe zauroczenie?

- A co jeśli nie?- zapytał Styles.

- Wtedy będziemy ich wspierać. Nie nam wybierać w kim zakochują się nasze dzieci. Zayn?

- Tak Lou masz rację.- powiedział w rezygnacji.

- Zawsze ma.- burknął Harry.

- I?- dopytałem.

- I za to cię kocham.- dodał brunet a ja posłałem mu uśmiech.

- Zayn?- zapytałem kierując swój wzrok w stronę mulata.

- Ja też cię kocham.- powiedział ze sztucznym uśmiechem.

- No i pięknie. Idziemy na obiad?- zapytałem wstając od biurka i zamykając mojego laptopa. Mężczyźni zgodnie pokiwali głowami i wyszliśmy z domu. W trakcie drogi napisałem tylko wiadomość do syna.

Do Freddie

Jak miną dwa tygodnie zmywania Melanie, zmywasz Ty. I Ty już wiesz za co. Nie musisz dziękować.

Od Freddie

Jesteś wielki tatuś. :)

Do Freddie

Wiem.

Od Freddie

I skromny :)

Odpisał a ja zaśmiałem się sam do siebie. Cieszę się, że mam taki dobry kontakt z dzieciakami. Mimo wszystko nie sprawiają problemów jako dorastające nastolatki a mi to jest bardzo na rękę. Jednak obawiam się, że dopiero najgorsze przede mną. Bliźniaki dadzą nam popalić. Już dają a mają dopiero siedem lat. Boże strzeż mnie.

***

    @emmajohnes Na Twoje życzenie. Mam nadzieję, że nie zawiodłam. 

Chciałam tylko poinformować, że na moim profilu pojawił się mały One Shot What happened to us? Kto nie czytał, może zajrzeć. :)   

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top