Rozdział 1
Dziś są moje jedenaste urodziny!
- Hej, wstawaj, wszystkiego najlepszego! Zobacz co mam! - obudziła mnie moja siostra wcześnie rano.
- Co tak wcześnie? Przecież dzisiaj sobota! - jęknęłam, bo w weekend lubię spać dłużej.
- Po pierwsze, już dziewiąta czterdzieści, a po drugie dostałaś list. Zgadnij skąd!
Usiadłam i spojrzałam na Hermionę. Miała potargane brązowe włosy, w niczym nie przypominające moich, długich i czarnych. Choć jej twarz miała podekscytowany wyraz, jej oczy mówiły mi, ze sprawa jest poważna.
- Czy to nie może zaczekać? - spytałam ziewając, choć poczułam ciekawość.
- Nie, nie może. No wstawaj! - zarządziła.
Niechętnie zsunęłam się z łóżka i popatrzyłam na Hermionę.
- Dobra, o co chodzi? - zapytałam z irytacją.
- Zobacz od kogo jest! - zawołała, wymachując mi przed nosem kopertą.
Wzięłam od niej list i dokładnie mu się przypatrzyłam.
Zobaczyłam z przodu pieczęć Hogwartu. Rozpoznałam ją, bo w tamtym roku Hermiona dostała z tamtąd list, z którego wynikało, że jest czarownicą. Z tyłu było moje imię, więc otworzyłam kopertę i zaczęłam czytać na głos list:
Szanowna Panno Granger, Mamy przyjemność poinformowania Pani, że została Pani przyjęta do Szkoły Magii i Czarodziejstwa Hogwart. Dołączamy listę niezbędnych książek i wyposażenia. Rok szkolny rozpoczyna się 1 września. Oczekujemy pańskiej sowy nie później niż 31 lipca. Z wyrazami szacunku, Minerva McGonagal, zastępca dyrektora.
Wprost nie mogłam uwierzyć własnym oczom! Przeczytałam go jeszcze z pięć razy, gdy spojrzałam na siostrę.
- I co, ekstra, nie?
- I ty się jeszcze pytasz czy ekstra?! Przecież to jest baaaaaaardzo ekstra! - prawie wykrzyknęłam, przeciągając sylabę.
- Idę się wszystkim pochwalić! - nie mogłam dojść do siebie.
- Dobra, uspokój się trochę. Najpierw się ubierz i zrób poranną toaletę, potem zejdź na dół. Masz już kilka prezentów urodzinowych. Później, jakbyś chciała możesz pójść do swojej przyjaciółki, albo możemy ją zaprosić na obiad. - zaproponowała drugoklasistka.
- Wiesz co, chyba na razie nie będę mówić Skylar o tym liście. - stwierdziłam po chwili namysłu. Zmarszczyłam brwi.
- Czemu nie chcesz jej powiedzieć? Myślałam, że jesteście przyjaciółkami.
- Jesteśmy, i to najlepszymi, ale nie wiem, jak ona na to zareaguje. Czy będzie się cieszyć razem ze mną, czy będzie na mnie obrażona, że to ja dostałam list, a nie ona? - powiedziałam bardziej do siebie niż do niej.
- No dobra. Nie mów, jak nie chcesz.
- Ale ty nie powiesz? - spytałam się siostry z obawą.
- Nie, nie powiem. Sama to zrobisz, kiedy uznasz, że to odpowiedni moment. - potwierdziła, po czym rzuciła mi na łóżko paczuszkę.
- A to ode mnie. Byłam już na Pokątnej i kupiłam książkę, która może ci się spodobać - powiedziała na odchodnym, zamykając za sobą drzwi.
Poszłam umyć zęby i się ubrałam. Czarne włosy upięłam w warkocz. Zazwyczaj zasłaniały moje oko, lecz w domu nie musiałam się go wstydzić.
Heterochromię miałam od dzieciństwa. Ukrywałam mój wygląd przed innymi ludźmi, gdyż rówieśnicy i tak już za mną nie przepadali, a gdybym ujawniła się przed nimi, mieliby tylko kolejny powód do wyśmiewania mnie. Tak widzieli tylko jedno oko, niebieskie. Drugie było dwukolorowe, całe usiane brązowymi plamami.
Rozpakowałam paczkę od Hermiony. Była to niegruba książka średniej wielkości. Miała rację, że mi się spodoba. Nosiła tytuł: ,,Sztuka animagii - jak się jej nauczyć i ją doskonalić"
Zeszłam na dół, a gdy tylko weszłam do kuchni wszyscy zaśpiewali mi sto lat. Na stole leżał mały stosik prezentów. Zjadłam śniadanie i zabrałam się do rozpakowania ich. Dostałam dużo słodyczy, jakieś bransoletki i mnóstwo podobnych rzeczy. Gdy rozpakowałam wszystko uścisnęłam zebranych i opowiedziłam im o liście z Hogwartu.
Na obiad przyszła Skylar.
Była to dziewczyna o ładnych rudych włosach do łopatek, które zdawały się być jaśniejsze przy końcówkach. Ona tak samo jak ja miała heterochromię - jej jedno oko było zielone, a drugie: zielono brązowe, w sumie prawie takie jak moje. Ona się go nie wstydziła, tak na prawdę nie przejmowała się opinią innych ludzi i zawsze nosiła rozpuszczone włosy. W przeciwieństwie do moich nie zasłaniały jej drugiego oka.
Trochę się wygłupiałyśmy, co robiłyśmy zawsze gdy się spotykałyśmy i odbijała nam głupawka. Przez cały czas miałam poczucie, że powinnam jej powiedzieć, że po wakacjach jadę do Hogwartu, ale jakoś bałam się to zrobić.
- Hermiona? - zawołałam do siostry po pewnym czasie.
- No co?
- Możemy zobaczyć twoje podręczniki do Hogwartu? - spytałam, bo razem ze Skylar chciałyśmy je przejrzeć.
- Tak, jasne. A... które konkretnie chcecie? - powiedziała trochę nieprzytomnie, bo właśnie jeden czytała.
- Nie wiem... może ten o historii Hogwartu? - zaproponowałam.
- No dobra weźcie ją - przytaknęła nie odrywają oczu od książki.
Wzięłyśmy książkę, poszłyśmy do mojego pokoju i zaczęłyśmy czytać ją na zmianę.
- Ten Hogwart to ma długą historię. Do którego domu chciałabyś trafić? - spytała Skylar.
- Oczywiście, że do Gryffindoru, tam gdzie Hermiona. - odpowiedziałam bez zastanowienia, ponieważ już dawno to wiedziałam.
,,I może tam trafię." - dodałam w myślach.
- A ty gdzie byś chciała, Sky? - zapytałam.
- Nie. Mów. Do. Mnie. Sky! - wycedziła. Zapomniałam. Skylar Mivenne Solaris nie cierpiała swojego imienia, a tym bardziej jego zdrobnienia. Wolała, gdy zwracało się do niej drugim imieniem.
- Dobrze! Mivenne, do jakiego domu chciałabyś trafić? - poprawiłam się z rezygnacją.
- Chyba też do Gryffindoru. - odpowiedziała już spokojnie po krótkiej chwili zastanowienia.
- Ty byś pasowała do Ravenclaw'u. - powiedziałam.
- Do Ravenclaw'u? A czemu?
- Jest taka Tiara Przydziału... i ona mówi ci, do jakiego domu pasujesz. Do Ravenclaw'u idą ci najmądrzejsi. Do Slyhterin'u trafiają ci z rodu ,,czystej krwi", zazwyczaj paskudnie wredni. Nie wiem, czy komukolwiek udałoby się zaprzyjaźnić z kimś z tego domu. Do Hufflepuffu trafiają... nie wiem, wierni przyjaciele czy jakoś tak, nie pamiętam. A do Gryffindoru trafiają odważni... i tak dalej. - wyjaśniłam niepewnie, bo trochę już o tym wiedziałam z opowiadań Hermiony.
- Wiem o Tiarze Przydziału. Mi chodziło o to, czemu pasuję do Ravenclaw'u.
- Nie wiem, po prostu tak powiedziałam... a może dlatego, że jesteś bardzo mądra. - odpowiedziałam.
- Ty się ze mnie śmiejesz. - powiedziała Skylar z lekką ironią w głosie i jednocześnie ze śmiechem.
- A ty znasz kogoś z Hogwartu? - spytała się mnie.
- Oczywiście Hermionę, ale oprócz niej to osobiście nikogo nie znam. Hermiona opowiadała mi o swoich przyjaciołach i takim wrednym Ślizgonie, który nazywa wszystkich szlamy. Chodzi o czarodziejów z nie magicznej rodziny... czyli takich jak ja. - dodałam z goryczą.
***
Moja przyjaciółka poszła dopiero wieczorem. Po kolacji poszłam do swojego pokoju, wzięłam ,,Sztuka animagii - jak się jej nauczyć i ją doskonalić" i zaczęłam czytać. Hermiona opowiadała mi o sztuce zmieniania się w zwierzęta. Postanowiłam się jej nauczyć.
Chciałam oderwać trochę myśli od poczucia winy, że powinnam powiedzieć Skylar o liście, bo jesteśmy przyjaciółkami, ale jakoś nie mogłam. Nawet książka o zamianie w zwierzęta nie mogła mnie uspokoić, więc położyłam się spać.
Po głowie krążyła mi jedna myśl: ,,Powiem jej w swoim czasie".
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top